Ruda Recenzuje
-
Rok 1930 to szczególnie ciężki czas dla mieszkańców południa. Od zakończenia wojny minęło zaledwie kilka lat, część z nich wciąż jeszcze nią żyje, tymczasem szara rzeczywistość przynosi kolejne zmartwienia. Brak deszczu i długa susza sprawiają, że uprawy, z których utrzymuje się wielu miejscowych, zaczynają marnieć i padać. W oczy zagląda im głód i bieda.
Ludzie nie chcą i nie mogą się z tym tak po prostu pogodzić. Szczególnie ciężka przyszłość rysuje się przed Bryony i jej bliskimi, dlatego też dziewczyna prosi o pracę bogatego właściciela ziemskiego. Posada służącej umożliwi jej pomoc krewnym i sprawi, że będzie im się żyło nieco łatwiej. Bardzo polubiłam tę młodą kobietę. Doceniłam jej determinację, dobre serce, ciężką pracę. Postać ta wielokrotnie mnie zaskoczyła podczas lektury, zmieniając moje spojrzenie na niektóre sprawy. Z wielką przyjemnością podążałam za nią poznając kolejne rozdziały książki. Przez cały czas żywiłam nadzieję, że los okaże się dla niej nieco łaskawszy, a rozkwitająca w jej sercu nadzieja faktycznie przekuje się w lepsze jutro.
Autorka zbudowała swoją opowieść opierając się na kontrastach. Na pierwszym tle mocno zróżnicowała ze sobą świat biednych i bogatych, wprowadzając prostą, skrzywdzoną przez życie dziewczynę na znaną w całej okolicy plantację. Bardzo dobrze udało się jej oddać niezwykły klimat charakterystyczny dla początków minionego stulecia. Zagłębiamy się w świat, w którym codzienność opiera się na pieniądzach, a ich ilość świadczy o wartości człowieka. Ziemscy panowie mają swoich służących, a im jak wiadomo przysługuje o wiele mniej praw. Nie do pomyślenia są więzi między biednymi i bogatymi czy białymi i czarnymi, łatwo kojarzące się ze społecznymi mezaliansami. Kolejne rozdziały pozwalają bardzo dobrze poczuć ten klimat i odnaleźć się w rzeczywistości, wcale nieodbiegającej od tego, co kojarzy nam się z tamtymi czasami.
Takie powieściowe konfrontacje niosą za sobą wiele trudnych tematów. Oprócz biedy, głodu, pamięci o wojnie, otrzymujemy kolejne dylematy, spory, trudne decyzje. Podoba mi się, że autorka sięga głębiej, zaznaczając, że to, co pozornie wydaje się satysfakcjonujące i dające spełnienie, niekoniecznie takim musi być. W tej powieści ani bohaterzy ani ich wybory nie są jednoznaczne. Nie można tak po prostu określić ich dobrymi czy złymi, bo odcienie szarości są niezwykle wyraziste. Tym samym zmuszeni zostajemy do refleksji, podejmowania decyzji wspólnie z książkowymi bohaterami, zastanawiania się, co my zrobilibyśmy na ich miejscu i czy rzeczywiście byłyby to słusznie dokonane wybory.
Co najważniejsze, powieść czyta się naprawdę dobrze. Napisano ją lekkim, ale przyjemnym językiem. Autorka z wielką gracją łączy kolejne wyrazy w zdania, zapraszając nas do uczestnictwa w zacnej literackiej uczcie. Kolejne strony pokonujemy niemalże niepostrzeżenie, dziwiąc się tempu, w jakim zmierzamy do finału. A sam finał? Najlepiej przekonać się samemu.
Johnson napisała powieść, którą nie można by prawdopodobnie nazwać bestsellerem, a jednak emocjonalnie poruszającą i zapadającą w pamięć. Książkę o rzeczach ważnych, ludzkich potrzebach, wewnętrznych zmianach i decyzjach zmieniających życie na zawsze. Znane nam i lubiane tematy, takie jak miłość, przyjaźń, bogactwo, nadzieja, przenikają się przez cały czas oferując nam książkę potrzebną, ale również przyjemną w odbiorze. Moim zdaniem to powieść odpowiednia dla szerokiego kręgu odbiorców, każdy bowiem może w niej znaleźć coś dla siebie.