Pani M
-
Zwierzęta chyba nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. Wiedzieliście o tym, że podczas II wojny światowej na spadochronach skakali nie tylko ludzie, ale również i pewien pies? Poznajcie historię psa spadochroniarza. Jak pisze wydawca: „to prawdziwa opowieść o heroizmie i poświęceniu psów należących do pułku powietrznodesantowego podczas II wojny światowej. Książka została napisana z perspektywy jednego z takich psów, mieszańca dwóch ras owczarków: niemieckiego i szkockiego – o imieniu Bing. Wraz z nim odbywamy służbę w 13. Batalionie Powietrznodesantowym, przechodząc szkolenie podstawowe, wraz z odpowiednią liczbą przewidzianych skoków, a potem wykonując skok bojowy w roli psa wspierającego działania plutonu zwiadowczego snajperów. Bing musiał przyswoić sobie specjalistyczne umiejętności wyszukiwania wroga i ochrony ludzi, których kochał i którym służył. Wraz z przyjacielem rasy border collie, Robem, otrzymał za ofiarną, bohaterską służbę podczas D-Day i operacji przekraczania Renu najwyższe odznaczenie przyznawane zwierzętom, czyli Medal Dickin”.
Historię o wyczynach Binga otrzymujemy z pierwszej ręki. Pies sam opowiada o tym, jakie przygody przeżył podczas II wojny światowej. Był najmniejszym psem z miotu, mieszańcem i wcześniej nazywał się Brian. Kiedy trafił do służby, na zawsze stracił kontakt ze swoją psią rodziną. W wojsku szkolił go Ken Bailey. Bing musiał się wiele nauczyć. Powiedziałabym nawet, że jego treningi były bardziej wymagające niż w przypadku ludzi. Musiał nauczyć się przezwyciężać strach, gdy słyszał wystrzał. Dla tchórzy nie było miejsca w armii. Nauczono go, jak zachowywać się pod ostrzałem oraz w sytuacji, gdyby jego opiekun został schwytany. Od Binga wymagano także tego, by rozpoznawał zapachy materiałów wybuchowych. Przekonajcie się, jak wyglądało jego szkolenie dotyczące skoków na spadochronie. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tych opisów, będziecie czuć taki sam szacunek do tego zwierzęcia jak ja.
Ta publikacja jest przeznaczona raczej dla młodszych czytelników. Mnie po pewnym czasie psia perspektywa patrzenia na świat zaczęła nieco nużyć. Nie mówię, że książka jest zła, nie zrozumcie mnie w ten sposób, ale chyba jestem na nią trochę za stara. Nie wiem, czy mam rację, ale podejrzewam, że autor pisał ją z myślą o tym, by zachęcić dzieci do dalszego zgłębiania tematu. Dzieci lubią zwierzęta i w ten sposób mogą łatwo się nim zainteresować. Tak było w przypadku mojej siedmioletniej panienki H., której czytałam tę książkę. Musiała od razu zobaczyć, jak ten pies wygląda. Oczywiście było jej smutno, że Bing już nie żyje. Przeżył 13 lat i został pochowany na cmentarzu zwierzęcym PDSA w Ilford.
Autor publikacji służył w 2. Batalionie Regimentu Powietrznodesantowego do 1974 roku. Wymyślił system miniaturowych kamer mikrofalowych, używanych przez psy wojskowe i policyjne do poszukiwań. Dzięki temu wynalazkowi można lokalizować ludzi w ciemnościach i zamkniętych pomieszczeniach. Lata pracy ze zwierzętami pozwoliły wczuć mu się w psią skórę, co całkiem nieźle mu wyszło. Jego publikację uzupełniają zdjęcia i rysunki przedstawiające przede wszystkim walecznego Binga.
Bardzo trudno jest mi określić grupę wiekową, której ta książka przypadnie do gustu najbardziej. Można ją oczywiście czytać dzieciom, nie ma tu nic na tyle brutalnego, by miały po lekturze koszmary. Dorośli także mogą spróbować poznać Binga. Czy opowieść o nim przypadnie ludziom w moim wieku i nieco starszym do gustu? Tego obiecać nie mogę.