Zawodowa Czytelniczka
-
Jest wiele powodów, dla których ludzie piszą książki. Chcą zdobyć sławę, rozwinąć karierę literacką lub naukową, opowiedzieć o swoich przeżyciach lub ważnych wydarzeniach, w których brali udział. Czasami po prostu chcą podarować ludziom radość czytania. Elżbieta Sęczykowska pisze jeszcze z innego powodu. Jej książka o wdzięcznym tytule Randka z jeleniem, czyli pałac z widokiem na bagno ma uchronić warmińsko-mazurski folklor od zapomnienia.
Scenariusz życia autorki nie jest zbyt oryginalny, podobnym mogłoby pochwalić się wiele, a właściwie coraz więcej, osób. Życie za granicą, na dodatek w dużym mieście daje poczucie anonimowości i osamotnienia. Z czasem pojawiają się także tęsknota za ojczyzną, chęć powrotu i zupełnego przewartościowania swojego życia. Niektórzy ryzykują i spełniają swoje marzenia. W taki właśnie sposób postąpiła Elżbieta Sęczykowska. Co zatem w jej historii jest niezwykłego i godnego uwagi? Autorka nie poprzestała na „świętym spokoju” i życiu „z dala od zgiełku”. Poprzeczkę postawiła sobie dużo wyżej niż przeciętny człowiek. Postanowiła dokonać tego, czego jeszcze nikt w Polsce nie zrobił – założyć pierwszą prywatną farmę jeleni. Jak w bajce, prawda? Niestety biurokratyczna rzeczywistość nie przypomina sielskiego życia. Uporanie się z formalnościami nie jest łatwe, natomiast kiedy nie istnieją żadne regulacje prawne dotyczące hodowli dzikich zwierząt (a tak całkiem do niedawna było), staje się to sprawą naprawdę karkołomną. Sęczykowska w następujących słowach opisuje swoje zmagania ze światem dokumentów i urzędników: „I tu zaczęły się schody, ponieważ do sukcesu, jak widać, nie da się dojechać windą”.
Autorka w swojej opowieści o życiu na farmie dba o szczegóły, stara się przekazać czytelnikowi jak najwięcej informacji, by do narracji nie wkradł się fałsz. Należy przyznać, że ta nadgorliwość w niektórych fragmentach jest nużąca. Ciekawa historia miejscami staje sie banalna i nieco infantylna. Jak długo można czytać o słonecznych porankach, kwitnących kwiatach lub chodzeniu do kościoła z wielkanocnym koszyczkiem?W pewnym momencie zaczęłam się także zastanawiać, gdzie podczas przygotowywania książki do druku byłkorektor. Znalazłam w tekście kilka błędów – interpunkcyjnych i stylistycznych, które odbierały mi – polonistce – przyjemność czytania. Chcąc napisać rzetelną recenzję, nie mogłam nie wspomnieć o tych zastrzeżeniach.
Randka z jeleniem to coś więcej niż tylko opowieść o życiu na farmie. Autorka wiele miejsca w swej książce poświęca folklorowi, zabytkom oraz istotnym miejscom na mapie Warmii i Mazur. To właśnie te fragmenty wydają mi się najlepsze i najciekawsze. Każdy czytelnik może zauważyć wielkie zaangażowanie Sęczykowskiej w szerzenie lokalnej kultury oraz ogromne zainteresowanie obyczajowością i tradycją. Wszystko to sprawia, że narracja staje się płynna i dynamiczna, przypomina żywą mowę przewodnika oprowadzającego nas po najciekawszych zakątkach miasta lub regionu. Autorka zapomina, że pisze, porzuca sztuczność opowiadania, którą można zauważyć w niektórych pozostałych fragmentach. Stara się także w jak najprzystępniejszy sposób przekazać jak najwięcej faktów historycznych, przywołuje ludowe podania i legendy, skupia się na atmosferze miejsca, w którym przebywa. Dlatego też możemy przeczytać m.in. o tajemnicy Świętego Graala, cudownych wydarzeniach w Świętej Lipce, krzyżackim zamku z Bezławkach lub miasteczku Reszel. Styl gawędowy ułatwia przyswojenie tak dużej ilości informacji. Ten sielankowy nastrój przełamany zostaje poprzez ukazanie mrocznej strony wiejskiego życia – również tutaj jest miejsce na okrucieństwo i zbrodnię.
Randka z jeleniem jest książką uspokajającą, dlatego też czytelnicy rządni szybkich zwrotów akcji i dynamizm nie będą usatysfakcjonowani. Natomiast wszyscy miłośnicy ciszy, spokoju oraz życia podporządkowanego czasowi cyklicznemu, a więc czasowi natury, będą usatysfakcjonowani.