TomG
-
Charles Dickens. Nie jestem pewien, czy literacką osobistość tego kalibru trzeba komukolwiek obeznanemu z klasyką literatury jeszcze przedstawiać, a tym bardziej rekomendować. Starsi wiekiem czytelnicy znają i cenią dokonania tego angielskiego powieściopisarza, młodsi natomiast być może dopiero zatracą się w stronicach jego raz po raz wznawianych książek. Jakby nie było, w moje chciwe dobrej literatury ręce wpadło ostatnio najnowsze wydanie Opowieści o dwóch miastach, opatrzone nie dość, że twardą oprawą, to jeszcze miłą oku obwolutą. I choć może dla niektórych czytelników lepszymi powieściami będą inne dzieła Charlesa Dickensa, chociażby Klub Pickwicka czy znany i lubiany na całym świecie Oliwer Twist, to jednak dla mnie Opowieść o dwóch miastach okazuje się być książką pierwszorzędną.
Opowieść o dwóch miastach jest powieścią, w której Dickens wykreował wiele arcyciekawych postaci, osadzając je w wydarzeniach wciągających czytelnika z każdą kolejną stroną coraz bardziej. Czytelnik dostaje w tej książce mocno kontrastowe cechy charakterów i niespotykaną mieszankę ideałów i ludzkich pragnień, tworzących kreacje o tyleż niebagatelne, co oryginalne. Przeczytamy o rezygnującym z dziedzictwa krwi arystokracie, który pragnął nauczać, o cierpiącym w zamknięciu lekarzu i irytującym, przepadającym za różnego rodzaju trunkami młodym prawniku, a to tylko kilka świetnie nakreślonych postaci występujących w powieści. Bieg ich losów jest zmienny, jak to w życiu bywa, i dzięki sprawnemu pióru Dickensa niepozbawiony głębi, a czasy, w jakich przyszło im żyć, nie należą do najłatwiejszych. Dwa tytułowe miasta, Paryż i Londyn, znajdują się w przededniu Wielkiej Rewolucji Francuskiej, burzliwym, pełnym społecznych napięć okresie, który Dickens ukazał przez pryzmat głównych postaci książki.
Doktor Manette, po osiemnastu latach spędzonych w celi w Bastylii, wychodzi na wolność i na angielskiej ziemi układa swoje życie na nowo wraz z dorosłą już córką Lucie. W tym samym czasie na jego drodze los stawia zbiegłego z Francji Karola Darnaya oraz bardzo błyskotliwego młodego adwokata, Sydneya Cartona. Tych dwóch ostatnich mężczyzn ma niebagatelne znaczenie dla fabuły Opowieści o dwóch miastach, gdyż oboje zapałają miłością do córki doktora Manette. Niestety jednak przewrotny los sprawia, że bohaterowie muszą opuścić spokojne ulice Londynu i przybyć do stolicy Francji znajdującej się pod rządami krwawego terroru, gdzie zostaną poddani ciężkiej próbie.
Opowieść o dwóch miastach jest książką, którą czyta się dobrze i szybko. Natomiast jej tło historyczne i bardzo sugestywne opisy zasługują na wyrazy uznania: Dickens sprawił, że czytelnik może ujrzeć w wyobraźni Francję i Anglię niezwykle rzeczywistą, niemalże namacalną. Pierwsze zdanie książki bardzo dobrze oddaje sens Opowieści o dwóch miastach, więc pozwolę sobie przytoczyć je poniżej:
Była to najlepsza i najgorsza z epok, wiek rozumu i wiek szaleństwa, czas wiary i czas zwątpienia, okres światła i okres mroków, wiosna pięknych nadziei i zima rozpaczy.
Czasami zauważamy, że w tych pierwszych, otwierających powieść zdaniach jest jakaś magia, coś, co na długo pozostaje w naszej czytelniczej pamięci nawet po skończonej już lekturze książki. Być może jest to ten mocny wydźwięk, zapowiedź, która już przy pierwszej stronie powieści ukierunkowuje nasze zdanie o niej. Tak czy inaczej, powyższy cytat doskonale obrazuje zawartość Opowieści o dwóch miastach, mnogość elementów występujących niej i połączonych z prawdziwym mistrzostwem, ewoluujących w trakcie rozwoju fabuły i przyciągających czytelnika niczym magnes.