Frollo
-
„Chcesz spać? Nie czytaj! W nocy koszmary przyjdą na pewno!”
Te słowa znajdujące się na okładce oczywiście jedynie zachęcają potencjalnego czytelnika do sięgnięcia po książkę autorstwa Przemysława Piotrowskiego. Muszę przyznać, że mnie również przyciągnęły do tej pozycji, obiecując coś niezapomnianego i przerażającego...
Punktem wyjścia fabuły jest śmierć byłego amerykańskiego żołnierza Johna Pilara, który został niesłusznie skazany na śmierć za brutalne morderstwo całej swojej rodziny. Nikomu nie udaje się dowieść niewinności mężczyzny, dlatego na oczach kilku świadków, wśród których znajduje się jego młodszy brat, zostaje na nim wykonany wyrok.
Śmierć Johna jest katalizatorem wielu następujących później wydarzeń. Lukas Pilar wpada na trop, który prowadzi go do szokujących odkryć, związanych ze śmiercią brata, którego życzeniem było bycie pogrzebanym w oficjalnym mundurze. Kiedy więc młodszy brat skazanego dostaje w domu pogrzebowym skremowane ciało Johna wraz z podrobionym podpisem, wie, że coś jest nie tak. Stara się więc zwalczyć swoje uzależnienie od alkoholu, w które popadł po oskarżeniu brata, i rozpoczyna śledztwo, w które wplątuje również znaną dziennikarkę Rose Parker.
Rose to kobieta, która walczy o swoją pozycję w świecie wszystkimi możliwymi sposobami. Nie obawia się używać ostrych słów, swojej kobiecości ani gry na ludzkich emocjach, aby zdobyć materiał na swoje artykuły. Potrafi jednak dostrzec granicę pomiędzy byciem dobrą dziennikarką, a byciem bezduszną osobą, która żeruje na nieszczęściach innych.
Ten duet wspólnie wpada na trop czegoś tak przerażającego i brutalnego, że żadne z nich nie było na to pod żadnym względem przygotowane. Oboje zostają wplątani w świat, w którym przemoc to element codziennego życia i tylko kolejny sposób na osiągnięcie celu, a oni muszą znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji zanim oboje wylądują trzy metry pod ziemią jako kolejni niewygodni świadkowie, którzy wiedzą nieco zbyt dużo.
Równolegle do sytuacji rozgrywającej się w nowojorskiej metropolii, śledzimy również wątek zmarłego Johna Pilara, który w swoich wewnętrznych monologach nieustannie zastanawia się, czy naprawdę nie żyje, a jeśli tak, to za jakie grzechy trafił do piekła? Tak, do piekła, bo właśnie tam trafił niesłusznie oskarżony amerykański żołnierz. Po zaaplikowaniu mu trucizny i wykonaniu wyroku, Jon budzi się w bliżej nieokreślonym, mało przyjaznym miejscu, jego szyja skuta jest łańcuchem, a wokół unosi się dym i ludzkie krzyki cierpienia, a pieczę nad nim sprawuje obrzydliwa, przerażająca i brutalna bestia, która jednak rozmawia z nim po angielsku. Wszystkie te elementy doprowadzają Johna, jak i (przynajmniej w moim przypadku) czytelnika do szału, ponieważ pytania nawarstwiają się z każdą kolejną stroną, a odpowiedzi nie przybywa.
Osobiście byłam bardzo zainteresowana fabułą i nie mogłam się doczekać rozwiązania całej sprawy, wokół której wszystko się toczyło. Muszę przyznać, że zakończenie było kreatywne, choć mniej więcej w połowie książki czytelnik dostaje wystarczająco podpowiedzi, żeby spodziewać się czegoś w podobnym stylu. Nie umniejsza to jednak faktu, że moim zdaniem autor bardzo dobrze to rozegrał.
Na minus niestety oceniam styl, w jakim została napisana książka. Choć początkowo nie miałam z tym problemu to po jakimś czasie zaczął nieco przeszkadzać mi nadmiar wulgaryzmów, których było zbyt wiele niż wystarczyłoby do uwiarygodnienia wykreowanych postaci. Czasami brakowało mi też dialogów, bo mimo iż potrafię docenić ambitne i rozbudowane opisy, to po jakimś czasie stają się one nieco męczące.
Jeśli chodzi o same opisy tortur i rzeczy, które działy się z katowanymi ludźmi, to nie sprawiły one na mnie aż tak mocnego wrażenia, żeby spędzać mi sen z powiek, ale muszę przyznać, że były całkiem kreatywne i ludzie o słabych nerwach mogą mieć z nimi pewne problemy.
„Droga do piekła” to książka z bardzo dobrze przemyślaną fabułą, dość wiernym odwzorowaniem nowojorskiego stylu życia, a także nieśmiertelnym przesłaniem mówiącym, że tak naprawdę największymi demonami, z jakimi człowiekowi przychodzi walczyć, jest on sam, a jedynym piekłem jest to, które ludzie gotują innym ludziom na ziemi.