Caligo
-
Militarnia fantastyka.
To nasunęło mi się podczas pierwszego wertowania antologii czterech autorów – Webera, Gannona, Zahna i Presby. Książka, od której chciałam zacząć swoją przygodę z całym i ogromnym dorobkiem Davida Webera, chociaż sama nie wiem, dlaczego akurat Początki miały być moją lekturą pierwszego przeczytania.
Opis:
Szósty zbiór opowiadań ze świata Honor Harrington, najpopularniejszej serii militarnej fantastyki, których autorami są m.in. David Weber i Timothy Zahn. Opisane historie ukazują wydarzenia z początkowej epoki istnienia Królestwa Manticore lub wcześniejsze losy znanych już bohaterów. Marynarkę Wojenną Graysona obserwujemy z puntu widzenia pierwszej kobiety służącej w zdominowanym przez mężczyzn środowisku. Młodą Honor Harrington w chwili, gdy jej życie odmienia nagle związek z Nimitzem. Dowiadujemy się, jak doszło do emigracji z Ziemi grupy, która stworzyła później Królestwo Manticore, poznajemy też głównego bohatera przygotowywanej trylogii o wczesnych latach Królestwa (współautorstwa Timothy'ego Zahna, m.in. autora doskonałych powieści ze świata Gwiezdnych wojen).Ogólnie każde z opowiadań różni się pod kątem językowym i fabularnym. Wszyscy autorzy powrócili do Początku – pierwotnego świata przed wydarzeniami. Z opinii znalezionych w internecie dowiedziałam się, że spełniają rolę zapychaczy treści z uniwersum. Czyli w sumie nie miałam aż tak złego pomysłu, by zacząć od tej pozycji.
Pierwsze opowiadanie zostało napisane przez tworzącego już z Weberem Gannona, który przedstawił mi lekki niesmak stylistyczny. Warsztat pozostaje wiele do życzenia. Ogólnie nie zachwyca mnie żaden poruszony w nim wątek. To najsłabsze ogniwo, aż zdziwiłam się, dlaczego znajduje się na początku książki.
Zahn świetnie wykreował obraz batalistyczny, równie genialnie go zepsuł szybkim zakończeniem tekstu. Jaki był sens w rozpisywaniu się po ładnej, mocnej scenie? Tylko dlatego, by nakreślić ciekawe, ale zbyt prędkie zakończenie? Gdyby nie to potknięcie, które rujnuje obraz geniuszu autora, to opowiadanie byłoby moim ulubionym.
W końcu jednak przedostałam się do Webera i z uwagą studiowałam jego literaturę. Jego dwa opowiadania przeczytałam szybko, zachwycałam się bohaterami, zachwycałam się fabułą i dziwną magią, którą wplótł w te antologiczne kartki. Piękna i Bestia było według mnie najlepszym tekstem, z jakim w tej antologii się styknęłam.
Na zakończenie doświadczyłam prozy Presby. Bardzo serialowa, bardzo banalna opowiastka, w której walka o równouprawnienie trwa, ale co z tego, skoro sama fabuła jest mętna i nieciekawa – wręcz powtarzalna. Tekst autorki dziwnie odstaje od reszty pisarzy i jest, podobnie jak pierwszy tekst, niesmacznym kąskiem, który kończy owy zbiorek.
Całość pozostawia we mnie ambiwalentne uczucia, ale jestem pewna, że gdy spotkam się ponownie z Weberem, na pewno wrócę do jego prozy.