Thalita
-
Podróż do dziesięciu zakątków świata, w których życie ludzkie każdego dnia narażane jest na śmiertelne niebezpieczeństwo. Historie ludzi z bliższych lub dalszych zakątków globu, którzy nigdy nie posiadali pewności jutra. I anty-podróżnicza książka, w której autor nie słodzi, nie idealizuje odwiedzanych miejsc, lecz mówi wprost - u siebie mamy lepiej.
"Dziesięć bram świata" na tle współczesnych książek podróżniczych jest publikacją nietypową. Cejrowski, Pawlikowska, Wojciechowska w swych reportażach wprost nie mogą się nachwalić odwiedzanych miejsc i chyba najchętniej to by się do nich przenieśli na stałe, bez względu na to czy przyszłoby im żyć w chacie w samym środku amazońskiej dżungli, czy też zostać dziesiątą żoną afrykańskiego króla.. Ludzie są cudowni, świat jest piękny, a dzikie zwierzęta z okazji ich przyjazdu wybrały się na urlop. Tadeusz Biedzki albo miał mniej szczęścia, albo pisze prawdę. W Brazylii musiał uciekać przed zgrają biedoty, kiedy to niepostrzeżenie wszedł do zakazanego dla obcych rewiru, w Turcji o mało co nie zginął podczas trzęsienia ziemi, w Indiach groziła mu śmierć ponieważ sfotografował płonący stos pogrzebowy. Do tego opisywane przez niego miejsca wcale nie są nieziemsko piękne. Owszem, widuje on też przyrodnicze czy też architektoniczne cuda natury, ale nie boi się przy tym przyznać, że w ubóstwianych przez podróżników Indiach niewyobrażalnie śmierdzi, że miejscowe specjały wcale nie są przepyszne i jedzenie z sieciówki staje się dla głównego turysty wybawieniem, że - pomijając kilka interesujących zabytków - opiewane przez przewodniki miasta są po prostu brzydkie. Jednak jego celem nie jest bynajmniej zniechęcenie ludzi do podróżowania. Nie, on po prostu woli jeździć tam, gdzie nie docierają turyści i takiż świat opisywać. Prawdziwy, a nie wystawiony na sprzedaż.
"Dziesięć bram świata" to nie tylko książka anty-podróżnicza. To przede wszystkim zbiór dziesięciu reportaży, dziesięciu historii z miejsc, w których dzieje się źle. I problemów, o których się nie mówi. Wszyscy słyszymy o Syrii, Ukrainie, Afganistanie, ale czy europejskie media wspominają o niepodległościowych zrywach bezpaństwowego narodu Twaregów zamieszkującego Saharę albo o walecznym plemieniu Mursi terroryzującym inne społeczności żyjące w dolinie rzeki Omo na południu Etiopii? A w walkach tych giną nieraz całe wsie i małe miasteczka.
"10 bram świata" to także losy dziesięciu osób spotkanych przez autora w tych dziesięciu groźnych miejscach. To córka palestyńskiego terrorysty, której izraelska zabłąkana kula zmasakrowała twarz, to sympatyczny Murzyn Allaye porwany przez dżihadystów, to górnik wydobywający siarkę z wulkanu Kawah Ijen w Indonezji, który swą morderczą pracę przypłacił życiem... Na ich przykładzie Tadeusz Biedzki pokazuje, jak losy pojedynczych ludzi przeplatają się ze skutkami powszechnych społecznych zjawisk i jak decyzje "tych na górze" potrafią zniszczyć je jednym słowem. Historie ich krajów widać w ich życiorysach, lecz czy ich samych widać w historii ich krajów. Chcą wierzyć że tak, że mają na nią realny wpływ, że nawet jeśli nie oni to chociaż ich dzieci,. wnuki, prawnuki, zmienią te przeklęte miejsca w takie, do których będą docierać nie tylko samotni podróżnicy-pasjonaci i konwoje humanitarne, lecz ludzie z całego świata chcący spędzić czas w przepięknym rejonie ze szczęśliwymi ludźmi. Że oni też kiedyś będą ilustracją sielskiego życia.
***
Dziękuję Wydawnictwu Bernardinum za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.