Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Drzewo Migdałowe

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Drzewo Migdałowe | Autor: Michelle Cohen Corasanti

Wybierz opinię:

Jezyna22

Michelle Cohen Corasanti – Amerykanka żydowskiego pochodzenia, 7 lat obserwowała w Izraelu konflikt żydowsko -palestynski. „Drzewo migdałowe" to jej debiutancka powieść.

 

 

Młodemu Palestyńczykowi Ahmadowi przyszło żyć nie w tym czasie i miejscu co powinien. Obdarzony ogromnymi zdolnościami zwłaszcza matematycznymi, pasjonat wiedzy Alberta Einsteina, zmuszony jest zmierzyć się z trudnymi przeciwnościami, które spadły na jego rodzinę. Gdy czytamy o konflikcie izraelsko- palestyńskim, to wydaje się że zdecydowanie nasilił się on po interwencji ONZ. Nie będę w to wnikać bo absolutnie nie jestem historykiem ani politykiem, lecz widzimy tutaj wyraźnie, że ingerencja nie wpłynęła pozytywnie na sytuacje, która nigdy nie była do końca uregulowana. Prawda jest taka, że gdziekolwiek trwa wojenna zawierucha czy konflikty między mieszkańcami, tam zawsze są ofiary. I bardzo często cierpią osoby, które kompletnie nie mają wpływu na zaistniałą sytuację a najbardziej boli wtedy, kiedy cierpią dzieci. I tak jest w przypadku bohaterów powieści. Są oni świetnym odbiciem tego jak wygląda życie w trudnym wojennym czasie. Rodzina Ahmada przeżywa rodzinne tragedie jedna po drugiej. Poznajemy ją w momencie kiedy na polu minowym ginie młodsza siostra Ahmada. Potem mamy zajęcie ich domu i sadu z pomarańczami, który był głównym środkiem utrzymania. W pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać co jeszcze złego może ich spotkać. Takie momenty przychodzą jednak jedne za drugimi. Smutek przybiera olbrzymi rozmiar. Główny bohater mimo młodego wieku bierze na swoje barki utrzymanie całej rodziny. Czuje się pośrednio winny aresztowaniu swojego ojca. Był on jego wielkim przyjacielem, człowiekiem, który potrafił rozsądnie podchodzić do wielu spraw, autorytetem dla całej rodziny. Czy kiedykolwiek zobaczy go na wolności? Chłopiec bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna pracę razem z młodszym bratem na miejscu pracy swojego ojca. Wykonują wiele rzeczy, które są za ciężkie na ich młody wiek. Sytuacja jest jednak taka a nie inna. Rodzina potrzebuje jeść. Tytułowe drzewo migdałowe oprócz tego, że owoce są wykorzystywane praktycznie do wszystkich potraw stanowi punkt obserwacyjny dla Ahmada. To stąd obserwuje on całą wioskę, to jakby pośrednio też przez niego dopadło rodzinę nieszczęście.

 

Mam ogromnie mieszane uczucia po przeczytaniu tej powieści. Tak naprawdę myślę, że autorka chciała za dużo przekazać jak na jedną książkę. Myślę, że tematów, problemów, smutku, emocji zdecydowanie wystarczyło by na wiele opisanych historii. Jedno trzeba przyznać, przywiązujemy się do bohaterów, razem z nimi cierpimy, budzą naszą ogromną sympatię. Widzimy, że wybaczenie to nieraz niemożliwa sprawa . Nienawiść budowana każdego dnia dosięga chmur i nie pomaga wtedy nawet wielkość migdałowego drzewa. Pojednanie to coś, o czym uczył Baba , ojciec Ahmada, lecz jak trudno o nim nawet pomyśleć, a co dopiero go doświadczyć. W miarę dorastania zawsze zmienia się punkt widzenia, lecz czy pozwoli on na akceptację pewnych wydarzeń ?

 

Myślę, że warto poznać historię Palestyńczyków, która upewnia nas w twierdzeniu ze nie wszystko co białe jest białe, a nie wszystko co czarne jest czarne. Poznajmy te odcienie szarości pomiędzy. Być może pozwoli nam to na inne ocenienie wielu spraw czy historii. Każdy z nas ma przecież jakieś swoje „drzewo migdałowe", które jest jego drogowskazem w życiu.

 

Viconia

Ahmad jest genialnym dzieckiem. Posiada umysł matematyczny, dzięki któremu jest w stanie rozwiązać nawet najbardziej skomplikowane zadania. Jego bohaterem jest Albert Einstein. Pomyśleć by można, że przed chłopakiem prosta droga do sukcesu naukowego. Niestety, Ahmad jest Palestyńczykiem żyjącym na terytorium Izraela, a tam żadna droga nie jest prosta. Codziennością Palestyńczyków jest strach przed utratą domu, pracy, rodziny, życia. Tam żołnierze potrafią w ciągu kilku minut odebrać wszystko, co najbardziej się kocha. Nie są to dobre warunki do rozwijania swoich zdolności, bo przecież trzeba pracować i zarabiać marne grosze, żeby rodzina mogła zdobyć swój worek ryżu. Na szczęście Ahmad ma ojca, który mimo całej niesprawiedliwości wokół, potrafi patrzeć na ich świat z szerszej perspektywy. Próbuje wpoić Ahmadowi, że nie każdy Żyd jest zły, tak samo jak nie każdy Palestyńczyk to terrorysta. Ciągle motywuje go też do nauki, ponieważ jest zdania, że dzięki swojemu genialnemu umysłowi Ahmand zajdzie bardzo daleko.

 

Michelle Cohen Corasanti ma żydowsko-polskie korzenie, spędziła w Izraelu siedem lat. To dało mi swojego rodzaju poczucie, że dość wiernie opisała, co się tam dzieje. Jakiś czas temu czytałam „Oczy zasypane piaskiem" Pawła Smoleńskiego, reportaż o tej tematyce właśnie. I zarówno wtedy, jak i teraz, czytając „Drzewo migdałowe" nie mogłam się nadziwić, jak to jest, że ludzie, którzy żyją w ciągłym strachu, zarówno po stronie Palestyńskiej, jak i Izraelskiej, potrafią we wrogu zobaczyć przyjaciela, nie oceniać każdego przez pryzmat stereotypów. Zaprzyjaźnić się, pomagać sobie nawzajem. Jakież to proste. A mimo prostoty takiego rozumowania od pół wieku trwa konflikt, który zabiera tysiące żyć po obu stronach.

 

Ani przez chwilę nie potrafiłam odebrać tej książki jako zwyczajnej powieści, bo może Ahmad, jego rodzina i ich życie narodzili się w wyobraźni autorki, ale już wyburzanie domów, strzelanie do ludzi na ulicy i dzieci wylatujące w powietrze na polach minowych to w żadnym wypadku fikcja literacka nie jest. Takie rzeczy się tam dzieją każdego dnia, a mimo wszystko i na całe szczęście znajdują się osoby zdeterminowane na tyle, żeby zawalczyć o lepsze jutro, lepszy los dla swojej rodziny. Mimo wszystkich nieszczęść i całego zła, jakie ich spotkało. Wystarczy otworzyć umysł i zamiast pielęgnować w sercu nienawiść, zrobić coś, dzięki czemu będzie żyło się lepiej.

 

Piękna to książka, cieszę się, że miałam okazję po nią sięgnąć. Biorąc pod uwagę fakt, iż jest to debiut autorki, należą jej się wielkie brawa!!! Stworzenie w tak przekonujący sposób głównego bohatera i przedstawienie świata w którym żyje wymagało nie lada talentu. A jednak autorka dokonała tego bez problemu. Z niezwykłą lekkością udało jej się przedstawić bardzo ciężkie realia. Bardzo poruszająca książka, uważam, że naprawdę każdy powinien po nią sięgnąć.

 

Ag.

Michelle Cohen Corasanti debiutowała powieścią „Drzewo migdałowe". Książka ukazała się w Polsce w 2014 roku. Wydało ją wydawnictwo SQN.

 

Ahmad jest Palestyńczykiem. Jego ojciec maluje, matka zajmuje się domem i licznym rodzeństwem chłopaka. Gdy pewnego dnia gnie siostra Ahmada, a jego rodzina zostaje wyrzucona z domu, wszystko się zmienia. Chłopak szybko dojrzewa – zdaje sobie sprawę z tego, że konflikt o ziemię zagraża jemu i jego bliskim. Gdy w nocy spotyka mężczyznę, który zakopuje broń pod drzewem migdałowca problemy tylko się nasilają. Broń zostaje znaleziona, a Baba, ojciec chłopca, zostaje oskarżony o jej posiadanie. Dom zostaje spalony, umiera siostra Ahmada, a jego ojciec zostaje uwięziony. W Abbasie, bracie Ahmada, rodzi się nienawiść. Ahmad musi zrezygnować z nauki – jego rodzina go potrzebuje. Zaczyna pracować, choć ma zaledwie dwanaście lat. Nie ociąga się, nie narzeka na ból i niską stawkę. Nie mówi matce, że to przez niego ojciec jest więziony. Wie o tym tylko Baba. Ahmad pracuje wraz z bratem, lecz gdy ten ulega wypadkowi, musi sam utrzymywać rodzinę i pomagać. Nauczyciel, który wcześniej uczył chłopca, nie pozwala mu zaniechać nauki. Ahmad ma dar – potrafi bez problemów poradzić sobie z zadaniami z dziedzin fizyki i matematyki. Udaje mu się wygrać konkurs i zdobyć stypendium, które pozwala mu studiować. Matka jest niezadowolona, ale ojciec go wspiera – w końcu jeśli się wykształci, będzie zarabiać więcej, a dzięki temu lepiej pomoże rodzinie.

 

Pierwszoosobowa narracja Ahmada pokazuje go od najmłodszych lat. Dzięki temu dowiadujemy się, w jakich warunkach żył, z czym musiał się zmierzyć. Jego historia zaczyna się w 1955 roku. Na Wschodzie rozgrywa się konflikt palestyńsko-izraelski. Wojna, godzina policyjna, trudności w załatwieniu czegokolwiek to tylko niektóre ze spraw, z którymi musi zmierzyć się główny bohater. Innym wątkiem jest nietolerancja, którą czytelnik spotyka na każdym kroku i wrogość ludzi wobec innych ludzi.

 

Język jest ładny, plastyczny. Od pierwszych zdań możemy przenieść się do innego świata, poczuć specyficzny klimat Wschodu. Wszystkie słowa ze świata arabskiego zostały wyjaśnione – przypisy znajdują się na dole strony i ułatwiają czytanie. Nie każdy jednak wczuje się w tę pozycję – nie wszystko jest jasne od pierwszych jej strony (np. to, czemu Baba nazywany jest Babą a nie ojcem). Poza tym utrudnieniem mogą być również kwestie matematyczne, fizyczne, które pojawiają się w powieści. Mimo wszystko czyta się szybko i płynnie, a historia jest wciągająca.

 

Główny bohater nie miał łatwego życia. Ilekroć wydaje się nam, że wszystko układa się pomyślnie, los postanawia z niego zadrwić. Wiele razy miałam wrażenie, że tradycja, pochodzenie społeczne i środowisko sprawiają, że Ahmad powinien być jeszcze bardziej nieszczęśliwy, ale wcale tak nie było. W książce znajdziemy nie tylko wątki wojenne i religijne, ale też kulturowe, miłosne, rodzinne oraz naukowe.

 

Ogólnie książka warta jest uwagi. Warto zajrzeć, poczuć klimat Wschodu, zobaczyć z czym musi sobie radzić człowiek, który mieszka w tym obszarze. Poza tym to powieść pełna ciepła, niesamowitych zwrotów akcji, ale też nienawiści, niezrozumienia, sukcesów i wybaczenia. Mieszanka, która sprawia, że od książki nie można się wprost oderwać.

 

Polecam tym, którzy szukają czegoś niebanalnego, zmuszającego do refleksji. To pozycja niełatwa, ale warta uwagi.

Ewa Król

Masowe przesiedlenia, akty przemocy i posyłanie na pewną śmierć cywili to codzienność w dwudziestowiecznej Palestynie. Agresję Izraela, rozprzestrzeniającą się na ziemiach palestyńskich, obserwuje chłopiec – Ahmad, któremu szybko przyjdzie poznać gorycz wojny i zgubną siłę nienawiści, ale też wagę szacunku i miłości ponad podziałami. Jego historia opowiedziana w Drzewie migdałowym to barwny obraz zachodniej Azji oraz fascynująca panorama historii Palestyny bez tabu.

 

Ahmad Hamid szybko przekonuje się, że życie nie jest zabawą – zaledwie w wieku kilkunastu lat jest zmuszony oglądać śmierć maleńkiej siostrzyczki, żyć ze świadomością, że jego ojciec został aresztowany z jego powodu, a wreszcie – pomóc przetrwać wielodzietnej rodzinie, którą eksmitowano. Kiedy zabrano ojca, a tym samym odcięto jego bliskich od funduszy i dachu nad głową, Ahmad staje się głową rodziny. Mimo że jest to o wiele za wcześnie dla chłopca w jego wieku, rzuca szkołę, podejmuje pracę fizyczną i odkłada każdy grosz, nieprzerwanie walcząc z piętrzącymi się przeciwnościami losu. I choć jego wielka fascynacja naukami ścisłymi rozjaśnia mrok, a z czasem staje się furtką do lepszego życia, nie przeradza się ona w szybki happy end.

 

Nie oznacza to jednak, że Ahmad nie potrafi cieszyć się życiem. Michelle Cohen Corasanti ukazuje w swojej powieści niesamowitą zdolność do wydobywania z siebie optymizmu, nawet gdy wszystko zdaje się sypać. Palestyna i trawiące ją konflikty są dla nas scenerią odległą, niemalże oderwaną od naszej rzeczywistości – i w kontekście tej nieludzkiej walki osadzone zostały osoby z krwi i kości, które potrafią wierzyć w lepsze jutro, wspierać się i uczyć miłości i szacunku do drugiego człowieka, niezależnie od jego narodowości. Czytając Drzewo migdałowe momentami można złapać się na (niesłusznej) myśli, że główny bohater jest sztuczny – pokornie schyla głowę przed drwinami losu, zacięcie idzie do przodu i nigdy nie wątpi. W tym całym ogromie nieszczęścia nie ma ani jednej chwili, kiedy Ahmad przeszedłby załamanie ideałów, postanowił zapomnieć o rodzinie i rzucić się w wir przyjemności, mając na uwadze tylko swoje dobro. Doskonale zarysowana rzeczywistość, jej rzetelne, ale nie nużące opisy, wątki historyczne i rys ideologiczny konfliktu sprawiają jednak, że czytelnik bez mrugnięcia okiem zaczyna wierzyć w nieskazitelny charakter bohatera. Relacja między realnym krajobrazem a fikcyjnymi postaciami w kontekście Drzewa migdałowego jest niezaprzeczalnym strzałem w dziesiątkę.

 

Drzewo migdałowe to także kultura i obyczajowość w pigułce. Codziennym zmaganiom bohaterów nieprzerwanie towarzyszy dbałość o tradycję, kult rodziny i smakowite kulinaria wschodu, które pokazują, że Palestyna to nie tylko miejsce od lat trawione konfliktem, ale też (a nawet – przede wszystkim!) niesamowicie barwny i ciekawy kraj. Michelle Cohen Corasanti wyświadczyła ogromną przysługę czytelnikom na całym świecie – nie tylko pozwoliła nam zakosztować tego, co we wschodzie najpiękniejsze i tak różne od naszej europejskiej kultury, ale uchyliła też furtkę do świata wojny. Choć konflikty na tamtych terenach trwają od wielu lat, tak naprawdę wielu ludzi nie ma o nich pojęcia. I to jest chyba największy dar, jaki może autor powierzyć swoim czytelnikom – otworzyć oczy na wydarzenia, które media sprowadzają do liczby ofiar, poznać bliżej tamtejsze warunki życia, a przede wszystkim wyzbyć się narodowościowych stereotypów. Przy tym wszystkim jednak Drzewo migdałowe pozostaje przede wszystkim powieścią o życiu i miłości, co czyni z niej doskonale dopracowany manifest przeciwko prześladowaniom i stereotypom.

 

Od strony technicznej także należy wymienić same zalety – przepiękna okładka i szata graficzna, długość rozdziałów wspomagająca odbiór oraz sumienne przypisy dla niezorientowanych w temacie czytelników. Tak naprawdę jedynym minusem są tu sporadyczne literówki, których przybywa wraz ze zbliżaniem się ku końcowi tekstu. Na szczęście nie są to rażące błędy, nie wpływają zatem na odbiór.

 

Drzewo migdałowe mogę polecić wielu osobom – zarówno tym kochającym powieści obyczajowe, jak i miłośnikom podróży i historii współczesnej. Może i nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, ale niewątpliwie niesie ze sobą ogromne przesłanie. Czasami brutalne i bardzo sugestywne opisy mogą przytłoczyć co wrażliwszych czytelników, ale myślę, że warto się z nimi zmierzyć – bo to, niestety, kwintesencja życia w dwudziestowiecznej Palestynie, którą mamy szansę poznać bez cenzury. Polecam do głębszej refleksji.

Ursa

„Sukces to nie brak porażek, ale umiejętność podnoszenia się w razie upadku"

 

 

Michelle Cohen Corasanti jest Amerykanką z żydowsko - polskimi korzeniami. Skończyła studia bliskowschodnie na uniwersytetach w Jerozolimie i Harvardzie. Jako prawniczka specjalizuje się w prawie międzynarodowym i prawach człowieka. Mieszkała w wielu miejscach na ziemi, m.in. w Izraelu. Obecnie wraz z rodziną żyje w Nowym Jorku. „Drzewo migdałowe" to jej pisarski debiut.

 

Fabuła powieści rozgrywa się w drugiej połowie XX wieku, na tle konfliktu palestyńsko-izraelskiego. Głównym bohaterem, a zarazem narratorem, jest młody Palestyńczyk, Ahmed. Swoją opowieść zaczyna on od dramatycznego wydarzenia, jakim jest nagła śmierć jego maleńkiej siostry Amal, która zostaje rozerwana przez minę na oczach najbliższych członków rodziny. Dalej jest już tylko gorzej. W dniu jego 12. urodzin jego ojciec zostaje aresztowany pod zarzutem terroryzmu, a następnie skazany na 14 lat pozbawienia wolności. W krótkim czasie rodzina traci cały majątek, a młodszy brat zostaje kaleką. Ahmed, jako najstarszy z rodzeństwa, bierze na siebie obowiązki głowy rodziny. Każdego dnia walczy o to, by jego najbliższym niczego nie brakowało. Bieda, głód, upokorzenie, strach to tylko niektóre problemy, z jakimi na co dzień się zmaga. W końcu jednak los uśmiech się do chłopca. Za namową swojego nauczyciela Ahmed bierze udział w olimpiadzie matematycznej i wygrywa stypendium naukowe na studia. Jak się okaże, to wydarzanie już na zawsze odmieni życie jego i jego najbliższych.

Jak potoczą się dalsze losy chłopca? Czy znajdzie swoje miejsce na ziemi? Czy uda mu się wyjść na prostą? Przekonajcie się sami!

 

„Drzewo migdałowe" to mądra i wartościowa książka o trudach życia, a także rodzinie, przyjaźni, odwadze i walce o swoje, ucząca pokory wobec otaczającego nas świata. Muszę przyznać, iż już dawno żadna powieść nie wywarła na mnie tak piorunującego wrażenia. Podczas lektury nieustanie towarzyszyły mi skrajne emocje, takie jak smutek, wzruszenie czy oburzenie. Książka wprost zmiażdżyła mnie emocjonalnie i sprowokowała do trudnych przemyśleń. Autorka w bardzo realistyczny i obrazowy sposób opisuje potworne warunki, w jakich przyszło żyć mieszkańcom ogarniętej wojną Palestynie. Ubóstwo, niesprawiedliwość czy upokorzenia, z jakim nasi bohaterowi się spotykają wprost chwytają za serce. Dopiero po lekturze takiej książki człowiek zaczyna docenić to, co ma i uświadamia sobie, iż codzienne troski z jakimi się zmaga są błahostką w porównaniu z problemami osób zamieszkujących ogarnięte wojną tereny. Od kilku godzin nieustannie zadaję sobie pytanie: ile tak naprawdę ludzi na co dzień dziękuje Bogu za to, iż mogą żyć w wolnym kraju, w którym nie słychać wybuchów, strzałów czy krzyków mordowanych ludzi? Myślę, że niewiele... Choć powieść Corasanti jest tylko fikcją literacką, to jednak brutalna rzeczywistość w niej opisywana jest nadal udziałem znacznej ilości mieszkańców naszego globu. Niestety większość z nas zbyt łatwo przechodzi nad tym wszystkim do porządku dziennego. Może wreszcie czas to zmienić?

 

„Drzewo migdałowe" to książka, obok której na da się przejść obojętnie. Autorka, na podstawie losów głównych bohaterów, w piękny sposób pokazuje, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze i niejako mobilizuje do przewartościowana swojego systemy wartości. Gorąco polecam!

 

„Nienawiść bierze się ze strachu i braku wiedzy. Gdyby ludzie mogli poznać tych, których nienawidzą, i skupić się na tym, co ich łączy, mogliby przełamać tę wrogość"

 

AnnaPoruczko

Nie mogę odmówić sobie napisania paru słów o książce, o której każdy czytelnik musiał już słyszeć. Całkiem niedawno zrobiło się o niej naprawdę głośno i nie był to na pewno rozgłos mający na celu wypromować kiepską historię ubraną w ładną okładkę.

 

Przede wszystkim, jestem pod ogromnym wrażeniem samej autorki, która bardzo rozsądnie wypowiada się o konflikcie izraelsko-palestyńskim. Tym bardziej podziwiam ją za ukazanie w "Drzewie migdałowym" perspektywy Palestyńczyków, a przecież sama jest Żydówką i jej gest, choć dla jednych jest zdradą własnego narodu, dla innych oznacza symboliczny pierwszy krok, na który powinny odważyć się obydwie strony; spojrzała na świat oczami drugiego człowieka.

 

Jak zwykle, nie chcę pisać o samej treści, by zbyt wiele nie zdradzić, ale muszę się przecież jakoś do niej odnieść. Historia Ahmada Hamida podzielona jest na cztery części, które stanowią w pewnym sensie różne fazy jego życia. Na początku poznajemy rodzinę chłopca i jesteśmy świadkami wielu łamiących serce tragedii. Śmierć, przymusowe przeprowadzki i rozłąka z bliskimi są na porządku dziennym - tak samo, jak zupełnie niespodziewane ostrzały i kolejne utraty dachu nad głową.

 

Mimo toczącego się w tle konfliktu, Ahmad stara się prowadzić w miarę normalne życie; jak każdy w jego wieku bawi się i chodzi do szkoły. Jako najstarsze dziecko, w pewnym momencie musi zastąpić swojego nieobecnego ojca i w wieku dwunastu lat staje się głową rodziny. Choć jest utalentowany, zamiast rozwijać swoje pasje, musi pracować, by jego matka i rodzeństwo mieli z czego żyć. Kiedy pojawia się szansa na wyrwanie się z okropnej rzeczywistości, chłopak od razu ją chwyta, mimo licznych protestów ze strony rodzicielki. Ojciec, z kolei, widzi w wyjeździe na studia szansę Ahmada na pogodną przyszłość dla wszystkich.

 

Niesamowity talent do przedmiotów ścisłych staje się dla głównego bohatera przepustką do lepszego świata, a jego pieniądze i wpływy dają możliwość rozwinięcia skrzydeł reszcie licznej rodziny. Ale czy to wystarczy, by pokonać wszystkie trudności? Czy uda się stopić lód, który skuł serce jego młodszego brata, Abbasa, dla którego Ahmad to zdrajca i tchórz?

 

Historia równie piękna, co nieprawdopodobna, ale nie chodzi wcale o pokazanie przykrej rzeczywistości, która jest bliska prawdzie. Ta opowieść o chłopcu, który wyrwał się z piekła, by wrócić i pomóc swoim bliskim, pięknie ilustruje marzenia zwykłych ludzi, żeby tam, gdzie dzieje się źle zapanował w końcu pokój i spokój. Ale to będzie możliwe tylko wtedy, gdy obydwie strony odłożą broń i puszczą w niepamięć swoje uprzedzenia. Potrzebna jest miłość, tolerancja, zaufanie, chęć współpracy, i umiejętność ustępowania. Tylko tak uda się zakończyć każdy jeden konflikt na świecie.

 

Książka jest pięknie wydana i pełno w niej kwiatów drzewa migdałowego, które jest tak istotnym symbolem w tej opowieści. Ta roślina daje cień, jest miejscem dziecięcych zabaw, cudownie kwitnie i rodzi owoce, które są podstawą kuchni w domu głównego bohatera. Mimo toczącej się latami wojny, migdałowiec ciągle stoi w tym samym miejscu i stanowi symbol wytrwałości i niegasnącej nadziei na lepsze jutro.

 

Michelle Cohen Corasanti napisała powieść, obok której nie można przejść obojętnie i którą wszystkim polecam. "Drzewo migdałowe" to historia, która uczy, że nienawiść, niczym chwast, niszczy wszystko, co stanie na jego drodze i raz zasiana, jest trudna do usunięcia, ale przecież nie niemożliwa. W każdym momencie można rozpocząć życie na nowo i dążyć do naprawy stosunków międzyludzkich.

Verba

Nienawiść bierze się ze strachu i braku wiedzy.
Gdyby ludzie mogli poznać tych, których nienawidzą, i skupić się na tym, co ich łączy, mogliby przełamać tę wrogość.

cyt.: "Drzewo migdałowe"- Michelle Cohen Corasanti

 

Od ponad pół wieku trwa konflikt na Bliskim Wschodzie między Izraelem, a Palestyną, dotyczący ziemi, niesłusznie zagarniętej przez Izrael. Napięcia polityczne i niechęć narodu Żydów i Arabów, mają zarzewie dużo wcześniej, aniżeli powstało państwo Izrael w 1948, trwają od czasu utworzenia ruchu syjonistycznego, mającego na celu stworzenie państwa żydowskiego na ziemi izraelskiej. Czy to konflikt tylko terytorialny? Etniczny? Czy również, a może przede wszystkim religijny? Wiele głosów zabrano, przeradzających się w krzyk. Wiele pytań postawiono. Bezskutecznie. Do dziś padają. Niedawno czytałam artykuł dotyczący tego regiony świata, autorstwa Natalii Welter, rozpoczynający się pytaniem właśnie: " Dlaczego, gdy broni się Palestyńczyk, mówią na niego terrorysta, a gdy Izraelczyk atakuje niewinne dziecko palestyńskie, wmawiane jest światu, że to w imię bezpieczeństwa i obrony...?"

 

Ten poważny, nierozwiązany do dziś problem, zainspirował amerykańską pisarkę Michelle Cohen Corasanti. Wychowana w żydowskim domu, z żydowsko - polskimi korzeniami i podkreślanymi więzami z Izraelem, podjęła studia na Uniwersytecie Hebrajskim. Całą swą uwagę i zainteresowanie poświęciła losowi Palestyńczyków. A swoją powieść, notabene debiut literacki "Drzewo migdałowe", traktuje jako manifest nadziei na zgodne życie Izraela i Palestyny. Czy jest to możliwe? Z pewnością jest to jej głos w sprawie Palestyńczyków, istoty ich życia, którego rytm wybijają odgłosy buldożerów, bomb i wystrzałów.

 

Oczami dziecka, dwunastoletniego Palestyńczyka Ahmada, pisarka ukazuje swojemu czytelnikowi wstrząsające obrazy z jego codziennego życia. Dzień po dniu zwykłych cywilnych ludzi, dzieci pozbawionych marzeń, dzieciństwa, spokoju. To wszystko i jeszcze więcej odebrała im wojna. A co dała w zamian? Strach! Co będzie za chwilę? Czy buldożer nie zniszczy ich domu, bo "terroryści nie zasługują na dom". Co będą jeść? Kto da im ryż bez pieniędzy? Czy nie rozerwie ich mina, których pełno wokół domu, tak jak rozerwała ciałko jego małej siostrzyczki Amal?

 

W takich realiach wzrasta Ahmad. Obchodzi swoje dwunaste urodziny. Dostał w prezencie od ojca dwa szkła powiększające i książkę "Einstein i fizyka", mama przygotowała uroczysty obiad. Okrutny los zaś, zabrał mu siostrę, a ojciec, niesłusznie oskarżony o terroryzm, trafia na 14 lat do więzienia. Młodszy o rok brat Abbas stał się niewolnikiem własnej nienawiści, pała żądzą zemsty, zatraca się w tych swoich uczuciach. Ahmad czuje się odpowiedzialny za rodzinę. Swoją dziecięcą wrażliwością, obwinia siebie o wszystko zło, jakiego doświadczają. Nie zadowala go każda praca. Niezwykłe zdolności matematyczne rozwijają w nim pasję odkrywania czegoś nowego w nauce. Zmagając się z trudnościami dnia codziennego, bierze udział w konkursie, który może mu zapewnić stypendium na Uniwersytecie Izraelskim. Nie za bardzo w to jednak wierzy. Pociesza się, że pewnie z tego nic nie wyjdzie. Zwłaszcza, że matka była temu bardzo przeciwna z powodu braku pieniędzy i strachu przed kontaktem syna z Izraelczykami. Ahmad tłumaczył matce, że "nie wszyscy Izraelczycy są źli", tak jak "nie każdy Palestyńczyk jest terrorystą."Wierzył w to bardzo, tak jak i jego ojciec Baba. Mądrość ojca była dla niego najcenniejszą lekcją tolerancji. Chłopak o nieprzeciętnym talencie, wygrał konkurs i dostał się na Uniwersytet w Jerozolimie. Swoje wspaniałe pomysły rozwijał wraz z profesorem Szaronem, który był Izraelczykiem. Ten fakt poróżnił Ahmada z bratem Abbasem, tkwiącym w paranoicznej nienawiści do każdego Izraelczyka. Dokąd doprowadzi Ahmada pęd do wiedzy i jego wiara w człowieka? Nigdy podczas studiów i gdy już wyjechał do Stanów, nie zapomniał o rodzinie. Myślą przewodnią każdego dnia było, w jaki sposób pomóc każdemu z nich? Każdego dnia też dochodziły go tragiczne wieści z zakątka świata, gdzie pozostali jego najbliżsi, a wciąż dzieje się tam tak wiele zła. Skąd czerpali siły? Byli, jak te drzewa porastające ich krainę, drzewa oliwne, drzewa migdałowe. "Ich siła tkwiła w korzeniach, tak głębokich, że nawet po ścięciu pnia wypuszczały młode pędy, z których wyrastały młode pokolenia." Drzewom rosnącym wokół miejsca ich życia, nadawali imiona, jak członkom rodziny. Drzewo migdałowe nazwali Szahid- "Świadek", świadek ich przeżyć, ich azyl, powiernik i żywiciel. Drzewa oliwne nazywały się Amal- "Nadzieja" i Saada- "Szczęście".

 

Obserwujemy jak dorasta i dojrzewa Ahmad, którego wciąż prześladowały złe przeczucia: "że już nigdy nie będę szczęśliwy"i pretensje do losu: "dlaczego nie urodziłem się w Stanach albo w Kanadzie?" Obserwujemy jego drogę do dorosłego życia, po której szedł w skromnym odzieniu i w butach z gumowych opon. Sam podejmuje trudne decyzje i ryzyko rozłąki z rodziną. Jak jego sukces osobisty przełoży się na los tych, na których zależało mu najbardziej? A jego szczęście w uczuciach? Czy dane będzie mu go zaznać? Czy będzie mógł poślubić tę, którą pokocha, czy tę, którą mu zaaranżowała rodzina, zgodnie z tradycją i nakazami?

 

Bardzo przeżyłam tę powieść. Nie mogę już nic więcej zdradzić z fabuły. Ale zachęcam gorąco do sięgnięcia po nią, bo jest warta uwagi, warta przeczytania, godna przemyślenia i polecenia innym. Choć pozostawia mnie w poczuciu głębokiej bezsilności...

 

Celem pisarki było dać światło na palestyńskie cierpienia i pomóc nieść pokój. Wierzyła, że "świadomość prowadzi do zrozumienia, a zrozumienie do zmiany."

 

"Drzewo migdałowe" stymuluje czytelnika do poszukiwania lepszego zrozumienia stanu Palestyńczyków i kwestionowania własnych przekonań na temat tego konfliktu. Istnieją bowiem wciąż stereotypy niesprawiedliwie oceniające Palestyńczyków, ukazujące ich w zniekształconym obrazie. Opowiedziana tutaj historia uczy nas, że "w życiu liczy się nie to, co nam się przytrafia, ale to, jak na te zdarzenia reagujemy".

PaniKa

Po „Drzewo migdałowe" sięgnęłam z trzech powodów. Po pierwsze dlatego że książka porównywana jest do powieści „Chłopiec z latawcem" Khaleda Hosseiniego. Po drugie, od zawsze fascynują mnie obce kultury i zawsze chętnie sięgam po książki tego typu. Po trzecie, jak zwykle skłoniły mnie dobre opinie i oceny w serwisach książkowych. Moje oczekiwania w stosunku do tej powieści były ogromne, a po przeczytaniu śmiało mogę stwierdzić że się nie zawiodłam.

 

Książka opowiada przede wszystkim o Palestyńczykach. A konkretnie o chłopcu imieniem Ahmed. Historia obejmuje kilkadziesiąt lat z jego życia, o których opowiada on sam będąc jednocześnie narratorem powieści. Głównym wątkiem jest również tutaj konflikt palestyńsko-izraelski, w którego tle toczy się życie Ahmeda i jego rodziny. Ich dość przyzwoite życie pewnego dnia zmienia się w koszmar. W jednej chwili tracą dom, a ojciec z winy chłopca ląduje w więzieniu, tym samym pozbawiając ich środków do życia. Ahmed jako najstarszy syn musi szybko dorosnąć. Żyjąc w ogromnym poczuciu winy musi wziąć odpowiedzialność za losy swoje i swoich najbliższych. Niestety nie jest to łatwe żyjąc w kraju ogarniętym wojną.
Chłopak posiada niezwykły matematyczny dar i gdy pewnego dnia dostaje propozycję wzięcia udziału w konkursie, nie namyśla się długo. Udaje mu się wygrać, dzięki czemu otrzymuje stypendium na studia. Jego życie od tego momentu zmienia się diametralnie. Dzięki nauce i ciężkiej pracy może zagwarantować rodzinie godny byt. Początek nie jest łatwy, ale Ahmed walczy z całych sił i się nie poddaje. Nie zdaje sobie sprawy jak daleko zajdzie dzięki swojej wiedzy, sile i wytrwałości.

 

Książka Michelle Cohen Corasanti jest książką mądrą, która uczy i daje nadzieję. Jest to pozycja obok której nie można przejść obojętnie. Porusza do głębi i zmusza do refleksji. Autorka w sposób niezwykły ukazuje nam jak dramatyczny jest los Palestyńczyków w kraju ogarniętym wojną. Jak straszne konsekwencje ma dla nich konflikt palestyńsko-izraelski. I jak wiele cierpienia i bólu musieli znosić by przetrwać. „Drzewo migdałowe" to książka o rodzinie, o miłości i o sile przetrwania. Ahmed pomimo przeciwności losu nie poddał się, walczył mimo iż życie wielokrotnie dało mu w kość. Postawił sobie cel i wytrwale do niego dążył. Dzięki swojemu uporowi i sile mógł zagwarantować sobie i swojej rodzinie lepsze życie. Mógł odkupić swoje winy.

 

Tytułowe drzewo migdałowe jest świadkiem wojny i życia Ahmeda. Jest to również symbol siły i trwałości. A przede wszystkim symbol bezpieczeństwa i rodzinnego ogniska. To pod tym drzewem Ahmed wraz ze swoją rodziną mieszkał gdy stracili dom i to jego owoce jedli gdy doskwierał im głód. To tam, na gałęziach tego drzewa Ahmed jako dziecko ukrywał się i marzył, to pod tym drzewem doświadczył swoich najpiękniejszych chwil. Gdzie jego dom, tam i drzewo migdałowe, które pomimo upływu lat i czasu dalej stoi chroniąc to co dla niego najważniejsze, czyli rodzinę.

 

„Drzewo migdałowe" to książka o której prędko nie zapomnę. Wywołała we mnie niesamowitą burzę emocji i uczuć. Jestem pewna że jeszcze kiedyś do niej powrócę. A jeśli to ma być debiut autorki, to ja poproszę o więcej takich debiutów w literaturze. Jestem oczarowana i z niecierpliwością będę czekać na kolejną książkę pani Michelle Cohen Corasanti.

A psik

Nienawiść bierze się ze strachu i braku wiedzy. Gdyby ludzie mogli poznać tych, których nienawidzą, i skupić się na tym, co ich łączy, mogliby przełamać tę wrogość. (s. 194)

 

Ahmad nie ma szczęśliwego życia. Jako dwunastolatek musi zmierzyć się z trudną logiką wojny: siostra traci życie, a ojciec trafia do więzienia. Chłopiec musi iść do pracy, by rodzina miała się z czego utrzymać. Jest zdolnym uczniem, ale na naukę ma czas dopiero wieczorami, po ciężkim dniu morderczej pracy. Początek opowieści - historia dorastania chłopca jakoś mnie nie przekonała. Dopiero jego późniejsze dzieje zostały opowiedziane w ciekawszy sposób. Tak jakby styl ewoluował wraz z dorastaniem bohatera.

 

Początkowo nie mogłam pojąć fenomenu tej książki, określanej mianem światowego bestsellera. Jednak im głębiej w las, tym lepiej - coraz bardziej ciekawie i coraz bardziej emocjonalnie. Poznając losy głównego bohatera zastanawiałam się wciąż, ile nieszczęść jesteśmy w stanie znieść. Na Ahmada co rusz spadały złe wiadomości, co chwila ktoś z ukochanych ginął/szedł do więzienia, a on wciąż się nie poddawał. Ile trzeba mieć w sobie siły, by nie darzyć nienawiścią ludzi odbierających życie naszym bliskim? Choć zamiast "ludzi" mam ochotę użyć słowa "potworów"... We mnie gotowała się krew, kiedy dowiadywałam się, co władze wojskowe wyrządzały rodzinie Ahmada, po prostu nie byłam w stanie pojąć, że można prowadzić walkę religijną, walkę o władzę aż takim kosztem. Niestety, nawet obecne zawirowania polityczne, za miedzą, pokazują, że takie wojny wciąż się toczą i nie ma nikogo mądrego, żadnej siły, by ten bezsensowny pęd zabijania jakoś zatrzymać.

 

***
Jeden z najbardziej poruszających dialogów, jakie ostatnio czytałam.
Rozmowa toczy się między ojcem a synem (Ahmad ma wyrzuty sumienia z powodu tego, co zrobił - nie napiszę, co konkretnie, by nie zdradzać fabuły):

Moim obowiązkiem jako ojca jest cię chronić. (...) Mężczyzna jest nikim, jeśli nie chroni swojej rodziny. Obiecaj mi, że zrobisz dobry użytek ze swojego życia. Nie wdawaj się w tę walkę. Spraw, że będę z ciebie dumny. Nie pozwól, żeby moje aresztowanie zniszczyło ci życie. Musisz znaleźć jak najlepszy sposób, by pomóc matce. Ona nigdy nie była zdana na własne siły. Teraz ty jesteś głową rodziny. (s. 65)

Corasanti zbudowała tak wspaniałą postać, że ze spokojem można uznać Babę (tak mówiono na ojca Ahmada) za archetyp ojca we współczesnej literaturze. Ojca pełnego zrozumienia, miłości i nie bojącego się iść pod wiatr. Ojca, który mówi do syna:
Nie chcę, żebyś opuścił chociaż jeden dzień [nauki]. Jeśli człowiek chce coś w życiu osiągnąć, to on i jego bliscy muszą być gotowi do poświęceń. (s.173)

Z kolei od swojego nauczyciela Muhammada (również bardzo mądrego człowieka) Ahmad często słyszał takie oto słowa:
Sukces to nie brak porażek, ale umiejętność podnoszenia się w razie upadku. (s.129)

 

I jeszcze jedna kwestia.
O ile w naszej kulturze pomysł ożenku między osobami dwóch różnych wyznań nie gorszy już społeczeństwa (no chyba że mieszkamy w wiosce/mieście, w której wyznacznikiem powodzenia jest odpowiedź na pytanie: "co ludzie na to powiedzą?"), o tyle istnieją jeszcze takie miejsca na ziemi, w których samo powiedzenie na głos o takim pomyśle wywołuje rodzinną awanturę. I to niejedną. Ale nasz bohater (trochę wyidealizowany, przynajmniej według mnie) idzie za głosem serca, nie licząc się ze zdaniem "opinii publicznej". Co z tego, że Arab chce się ożenić z Żydówką? AhmadHamid kocha swoją narzeczoną i nic nie jest mu w stanie przeszkodzić w realizacji planów. Tak mu się przynajmniej do pewnego czasu wydaje... Autorka trochę chyba przesadziła w kreacji bohatera: biedny chłopiec, który dzięki swoim umiejętnościom i zamiłowaniu do nauki, zdobywa kolejne stopnie naukowe na dalekich uniwersytetach, toczy spory ideologiczne z jednym ze swoich profesorów, żeni się z kobietą innej narodowości, a do tego cały czas chodzi skromnie ubrany, bo praktycznie całe stypendium/później wypłatę przesyła rodzinie na utrzymanie. Sami przyznacie, takich ideałów chyba nie ma... Mimo to polubiłam bohatera, który przez całe życie walczył z uprzedzeniami i niepotrzebną nienawiścią.

 

Książka z pacyfistycznym przesłaniem - w niektórych fragmentach nieco naiwna, jednak najbardziej cenię tu sobie zamysł autorki. Chciała pokazać, że przebaczenie i tolerancja to klucze do utrzymania pokoju. Jednak są to rzadko używane klucze.

Kot Borys

Mały Palestyńczyk, Ahmed, żyje wraz z rodziną wIzraelu, w zapomnianej przez Boga i ludzi, wiosce. Zapomnianej niestety nie przez wszystkich, ponieważ regularnie ostrzeliwanej przez izraelskie wojsko i po woli okrawanej z otaczających ją żyznych ziem przez pobliski moszaw. Tłoczący się na coraz mniejszym skrawku ziemi, odgrodzeni od świata, żyjący w skrajnej nędzy Palestyńczycy z wioski Ahmeda regularnie spotykają się w miejscowej herbaciarni. Przy partyjce tryktraka słuchają audycji radiowych i w bieżących wiadomościach szukają nadziei na lepsze czasy. W tej trudnej sytuacji żyją tak, jak potrafią i czekają. Pewnej bezsennej nocy, ogarnięty chęcią działania, wciąż bardzo jeszcze młody i niewiele rozumiejący Ahmed, pomaga terroryście zakopać broń w pobliżu swojego domu, położonego na wzgórzu, osłoniętego gałęziami tytułowego drzewa migdałowego, budyneczku. Ta decyzja odmieni życie chłopca i jego rodziny, która zostanie wkrótce brutalnie rozdzielona, pozbawiona i tak już skromnego dobytku i środków do życia. Od tej chwili, kierowany wyrzutami sumienia Ahmed, poświęci swoje życie bliskim, których kiedyś tak bardzo zawiódł. Po latach ciężkiej i często upokarzającej pracy fizycznej okaże się, że dzięki ogromnej determinacji i niezwykłej bystrości umysłu, szesnastoletni palestyński chłopiec może stawiać się na równi, a nawet przewyższyć zdolnościami izraelskich rówieśników, a nauka i postęp stoją ponad wszelkimi podziałami.Życie nie oszczędzi jednak Ahmedowi kolejnych rozczarowań i smutków, które ostatecznie ukształtują jego charakter i zahartują ducha.

 

Książka podzielona jest na cztery części, z których każda stanowi odzwierciedlenie etapu życia Ahmeda. Mamy więc kolejno Rok 1955, 1966 i 1974, będące datami granicznymi tych etapów, ale też datami kluczowych dla życia bohateramomentów, oraz ostatni rozdział, Rok 2009, w którym spotykamy się z Ahmedem po latach. Tak jasne rozgraniczenie pomaga czytelnikowi odnaleźć się również w ogólnej chronologii wydarzeń na świecie, dzięki czemu książka zyskuje walory wykładu o historii, społeczeństwie i sytuacji politycznej kraju, o którym nie uczymy się na lekcjach historii.I ten właśnie aspekt powieści jest niezwykle wartościowy, bo stanowi pewnego rodzaju polemikę, dyskusję na temat przyczyn konfliktu, a także próbę pokazania podziałów między różnymi społecznościami, ale też wewnątrz nich. I o ile tło powieści jest niezwykle plastyczne, to występujące w niej postaci są już trochę bardziej jednowymiarowe, nie do końca złe, czy dobre, ale wciąż bardzo sztywne, wtłoczone w swoje ramy. Taki zabieg nie dziwi, jeśli założymy, że ostatecznie służą one podkreśleniu pewnych postaw i wartości typowych dla opisywanej kultury i czasu.

 

Mam wrażenie, że im książka jest lepsza, tym trudniej napisać jej recenzję. Książka, która porusza i wyzwala emocje to wręcz nie lada wyzwanie recenzenckie, bo uczucia opisać niełatwo. I pomimo małych niedociągnięć i bardzo oczywistego grania na uczuciach czytelnika Drzewo migdałowe muszę zaliczyć do piękniejszych książek, które miałam przyjemność przeczytać. Jest to też chyba jedyna pozycja, która wycisnęła ze mnie tyle łez, tych płynących z poczucia niesprawiedliwości i bezradności, ale też tych wynikających ze wzruszenia... Przyznam szczerze: płakałam jak bóbr w autobusach, tramwajach, na ruchomych schodach i we własnym łóżku. Autorka z wielkim wyczuciem wplotła przepiękną historię rodzinną w niezwykle drastyczny obraz Palestyny i Izraela II połowy XX i początków XXI wieku, tworząc całość pełną sprzeczności, wbijającą się w pamięć każdym, ozdobionym rysunkiem drzewa migdałowego, rozdziałem, ale też do bólu rzeczywistą.

 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial