Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Christiane F. Życie Mimo Wszystko

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 14 votes
Akcja: 100% - 16 votes
Wątki: 100% - 13 votes
Postacie: 100% - 13 votes
Styl: 100% - 18 votes
Klimat: 100% - 13 votes
Okładka: 100% - 20 votes
Polecam: 100% - 21 votes

Polecam:


Podziel się!

Christiane F. Życie Mimo Wszystko | Autor: Christiane V. FelscherinowSonja Vukovic

Wybierz opinię:

Scoto

Jakie jest życie narkomana? Czy jest w stanie normalnie żyć, założyć rodzinę, pracować? Czy nałóg determinuje każdy jego ruch czy jednak jest w stanie z nim walczyć? Nigdy nie byłam od niczego uzależniona, nie wiem jak to jest, gdy wszystkie myśli koncentrują się tylko na jednym a mózg wysyła jeden ciągły sygnał "zrób to". Nie wiem, jak to jest, gdy czegoś mi brakuje a ciało błaga każdą komórkę, by mu to dostarczyć. Zwyczajnie nie wiem. I zasadniczo nie chcę wiedzieć.

 

Pierwsze spotkanie z narkotykami, pierwsze odwyki i prostytuowanie Christiane przeżyła już w wieku dwunastu lat. Od tego momentu powoli pogrążała się w nałogu aż w końcu rodzice wysłali ją do rodziny na wieś. To były cztery ciężkie lata, o których można przeczytać w pierwszej części wspomnień Christiane My, dzieci z dworca ZOO, jednak, gdyby ktoś jej nie czytał, pierwszy rozdział Życia mimo wszystko przybliża nam jej treść.

 

Christiane ma już pięćdziesiąt jeden lat, jest kobietą, która na pozór może uchodzić za energiczną bizneswoman i dopiero po dokładnym przyjrzeniu się możemy dostrzec blizny po igłach. Jej życie można uznać za burzliwe, książka z jej wspomnieniami, a później film, przyniósł kobiecie sławę, jakiej nigdy nikt by się nie spodziewał. W końcu żadne wydawnictwo nie chciało na początku opublikować wspomnień Christiane... W wieku osiemnastu lat dziewczyna miała dużo pieniędzy, była rozpoznawalna, wolna i bez pomysłu na resztę życia. Trochę pracowała w księgarni, spróbowała swoich sił jako piosenkarka i aktorka, jednak w niczym tak do końca nie była dobra. Dużo podróżowała, w gronie jej znajomych przebijało się sporo znanych nazwisk, można powiedzieć, że miała naprawdę barwne życie, tylko co z tego skoro cały czas uzależnienie dawało o sobie znać?

 

Muszę przyznać, że Christiane ma niebywałe szczęście do ludzi, mimo środowiska w jakim się obracała tylko jedna osoba ją oszukała. Kobieta ma wielu dobrych przyjaciół, którzy o nią dbali i przejmowali się jej losem. W zasadzie można powiedzieć, że tylko oni jej zostali, z rodzicami, po opublikowaniu My, dzieci, coraz gorzej jej się układało. Na swój sposób zapewne chcieli jej pomóc, lecz cały czas robili to albo źle, albo Christiane nie przyjmowała pomocnej ręki.

Bohaterka wielokrotnie miała zatarg w prawem, często kończyło się jedynie na karze finansowej, raz jednak trafiła do więzienia na dziesięć miesięcy. Co ciekawe, Christiane wspomina ten okres jako coś dobrego. Stały harmonogram dnia, określone reguły, własna cela i ciepłe posiłki - to było coś co jej odpowiadało i w pewien sposób przypominało pobyt na wakacjach. Jakkolwiek to brzmi odpoczęła w więzieniu i wcale nie cieszyła się z wyjścia, jak powinna.

 

Christiane wiedziała, że nigdy nie będzie czysta i nie jest w stanie wyjść z nałogu dlatego poddała się kuracji metadonem, nawet w ciąży nie była w staniez niego zrezygnować choć trzeba przyznać, że dla syna zmieniła się na lepsze. Oddała się całą sobą macierzyństwu, starała się, by jej dziecko miało lepsze dzieciństwo niż ona a jej nałóg nie odbił się na nim. Zdziwiło mnie, gdy nie walczyła o syna, gdy go jej zabrano. Fakt, uciekła, próbowała coś zdziałać, ale oczywiście nie tak, jak powinna i gdy zdała sobie sprawę z beznadziejności swojej sytuacji wpadła na nowo w uzależnienie. Tego nie mogę zrozumieć, tego poddania się i kapitulacji.

 

Podczas lektury zauważyłam, że Życie mimo wszystkobyło dużo bardziej przemyślane od My, dzieci. Wspomnienia były podzielone na poszczególne rozdziały, nic się nie powtarzało i nie miałam wrażenia, że po raz kolejny Christiane "mówi" o tym samym. Zapewne to zasługa SonjiVukovic, która podjęła się spisania dalszej części biografii Christiane. Być może też przez to, a może przez brak zbyt wielu szokujących elementów, Życie mimo wszystko nie zrobiło na mnie zbyt wielkiego wrażenia. W dzisiejszych czasach dziecko-narkoman zwraca uwagę, ale dorosła kobieta już niespecjalnie.

 

Christiane F. Życie mimo wszystko początkowo była dla mnie książką pisaną trochę na siłę, ot, biografia ćpunki, nic poza tym. Musze jednak przyznać, że sama zastanawiałam się po skończeniu lektury My, dzieci co się dalej działo z jej bohaterką. Teraz wiem... Wiem też, że nałóg tak łatwo nie wypuszcza ze swoich sideł, może jeśli ma się wystarczająco silną wolę, ale tylko może. Nie wiem, nie przeżyłam tego, jak więc mogę moralizować? Nie wiem czy dalsze losy Christiane przejdą takim echem jak my, dzieci, raczej nie.

Agnes Recenzentka

„Życie, ile to trwa?"

 

„My, dzieci z dworca ZOO" to książka, koło której nie sposób przejść obojętnie. Znają ją prawie wszyscy, jeśli nie z treści, to z ekranizacji. Opisana historia była tak tragiczna, że aż trudno było uwierzyć, że takie rzeczy działy, czy też dzieją się naprawdę. A jednak niepokojący i jednocześnie intrygujący był koniec tej historii. Nastoletnia Christiane wyjechała na wieś i nie było wiadomo jak dalej potoczyły się jej losy. Czy nadal zażywała narkotyki? Czy udało jej się wyjść z nałogu? Co z Detlefem?

 

Po biografie sięgam rzadko, prawie nigdy. Jednak autobiografie to zupełnie inna bajka. Inaczej czyta się o życiu widzianym z punktu widzenia osoby trzeciej, nawet jeśli jest nim niebywale bliski przyjaciel, a inaczej patrząc na świat tymi samymi oczami, co sama autorka. Gdy zaproponowano mi przeczytanie książki „Życie mimo wszystko", nie wahałam się ani chwili. Pamiętam, że lektura pierwszej historii wywarła na mnie ogromne wrażenie i nie spodobało mi się tak niepewne zakończenie. Dziś, po wielu latach miałam okazję odkryć dalsze losy teraz już dorosłej kobiety, która tak dogłębnie trafiła do mojego serca.

 

A więc pamiętacie ją? Bardzo młodą nastolatkę, narkomankę z Zachodniego Berlina? Jej życie nigdy nie było kolorowe. Ciągłe problemy z ojcem, matką, paniczny lęk przed samotnością, towarzystwo, środowisko w jakim dorastała dziewczyna... To wszystko wpłynęło na nią w bardzo zły sposób i trwale umieściło w świecie narkotyków. Na początku przestraszona wizją strzykawki w żyle, później już na stałe zażywająca twarde narkotyki, nigdy nie myślała, że kontrola jest złudna. Z odwiecznym „wiem co robię" na ustach nie zauważyła tego momentu, w którym to nie ona miała kontrolę nad narkotykami, ale narkotyki przejęły tę kontrolę nad nią. Tak naprawdę nikt by się nie spodziewał, że ta młoda dziewczyna, tak wcześnie uzależniona od heroiny, dożyje swego wieku. Nawet ona sama.

 

Christiane Felscherinow niedługo skończy pięćdziesiąt dwa lata. Jej życie cały czas jest naznaczone piętnem z przeszłości. Kobieta nie otrzymuje z zewnątrz ani chwili spokoju. Przed jej mieszkaniem ciągle znajdują się jacyś reporterzy, paparazzi, fotografowie, osoby, które nierzadko wypisują w pismach kłamstwa na temat jej teraźniejszego życia. Christiane ma tego wszystkiego dosyć, aż zaczyna żałować, że kiedykolwiek doszło do wydania książki opisującej jej życie. Tym bardziej na początku może dziwić fakt, że po tylu latach pojawia się kolejna pozycja opisująca jej codzienność. Jednak im dłużej się czyta wyznania, tym lepiej rozumie się każdą podjętą przez kobietę decyzję. Biografia (wtedy jeszcze) nastolatki przyniosła ogromne zyski pieniężne. Osobiście zastanawiałam się czy tak duża kwota ułatwi dziewczynie dalsze korzystanie z narkotyków. Jednak autorka bardzo mnie zaskoczyła. Okazało się, że nigdy nie była skłonna do wydawania pieniędzy. Przeciwnie – wolała je ulokować, by w przyszłości mieć z nich jeszcze większe zyski. W nowej książce nie ma żadnego owijania w bawełnę. Fakty są dokładne i pełne szczegółów, nawet jeśli nie są one przyjemne. Niektóre wydarzenia szokują, sprawiają, że kręci się głową z niedowierzaniem. Inne wywołują jeden z tych rodzajów bólu, który każe natychmiast odłożyć książkę, bo aż strach uświadamiać sobie, że ta osoba, ZWŁASZCZA ta osoba, która tyle przeszła, była zdolna zrobić coś takiego bezbronnym stworzeniom. Z drugiej jednak strony te wybory nie powinny dziwić i wszystkie mają swoje uzasadnienie. Jak sama Christiane podkreśla – nigdy nie chciała i nie potrzebowała współczucia. W pełni zdawała sobie sprawę z tego, że zniszczyła swoje życie. Mimo wszystko społeczeństwo zdawało się jeszcze bardziej utrudnić to, co z niego zostało.

 

Kobieta poznała w swoim życiu wiele wspaniałych osobistości, ściśle związanych ze światem muzyki. Miała okazję osobiście spotkać się z Davidem Bowie, a także Van Halen'em. Zresztą – jak się okazało – przebywała wraz z zespołem, gdy powstawał słynny utwór „Jump"! Takiego życia można by pozazdrościć. Jednak jakości życia już niekoniecznie. Czym ostatecznie stała się owa egzystencja? Życiem z psem. Do dziś. Christiane nie musiała być „skazana" na obecność jedynie zwierzęcia. W 1996 roku urodziła syna i – jak twierdzi – to było jedyne, co w życiu dobrze zrobiła. Wiele osób na pewno zadawało sobie pytanie czy to dobra decyzja. W końcu jaką matką mogłaby być była narkomanka, alkoholiczka, uzależniona od metadonu? Otóż prawda jest taka, że Christiane była i nadal jest doskonałą matką, której postanowiono odebrać syna. Skrzywdzono w ten sposób nie tylko ją, ale też dziecko, które było tak duże i w tak silny sposób przywiązane do matki, że w pełni odniosło skutki rozstania. Utrata syna oznaczała powrót do nałogu i jednocześnie utratę ostatniej możliwości odzyskania odebranego dziecka. To był największy cios, jaki można było zadać matce i jednocześnie najgorsze, co według Christiane spotkało ją w życiu.

 

Trudno opisywać wszystko to, co przydarzyło się autorce książki. Tych zdarzeń było tak wiele, że aż ciarki przechodzą po plecach, gdy człowiek uświadomi sobie, że wcale nie czyta fabularnej książki i opisana historia wydarzyła się naprawdę. Myślę, że Christiane Felscherinow nigdy nie dostrzegła ogromnego pokładu siły, jaki tkwił w jej wnętrzu. Przeczytanie jej autobiografii zajęło mi dwa dni i nawet teraz jestem w stanie wszystko rzucić, by zagłębić się w niej ponownie. Podziwiam tę kobietę za jej upór, miłość, w pewien sposób niedostrzegalny na pierwszy rzut oka heroizm. Podziwiam ją za odwagę, dzięki której była w stanie powrócić do przeszłości i pokazać świat z własnego punktu widzenia. „Życie mimo wszystko" to kolejna książka, po „My, dzieci z dworca ZOO", która powinna znaleźć się na półkach we wszystkich domach. Jej czytanie nie zabiera wiele czasu, a jest godne każdej sekundy naszego życia. Życia bez narkotyków.

 

Za możliwość poznania tej wspaniałej książki dziękuję wydawnictwu Iskry oraz grupie Sztukater.

Uleczkaa38

Film "Cristiane F. My, dzieci z dworca ZOO" obejrzałam po raz pierwszy dobrych kilkadziesiąt lat temu, zaciekawiona otoczką skandalu ale także i uznania, jakie to towarzyszyły temu dziełu. Wkrótce potem sięgnęłam po pierwowzór książkowy, który wywarł na Mnie zdecydowanie większe i mocniejsze wrażenie. Historia 13-letniej Christiane , młodej berlińskiej narkomanki i prostytutki, która to w realiach schyłku lat 70-tych ubiegłego stulecia przegrywała swoją młodość, kompletnie Mnie poraziła, zaszokowała ale także i zafascynowała. Szczerość, brutalność, prawda i tragizm płynące z ów historii, uczynił tę książkę jak i również film, jednymi z najbardziej prawdziwych i mocnych opowieści o uzależnieniu od narkotyków i koszmaru, jaki się z tym wiążę. Historia tej 13-letniej dziewczyny - narkomanki, jej pierwszych kontaktów z używkami, prostytuowania się w celu zdobycia działki, śmierci przyjaciół na wskutek przedawkowania i wyniszczenia organizmu, utracie kontaktu z najbliższymi oraz próbie wydostania się z tego piekła, wydawała Mi się zawsze historią nie dokończoną, nie odpowiadającą na pytanie o to, czy głównej bohaterce udało się wygrać tę trudną walkę. Wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, co stało się z tą młodą dziewczyną, jak dalej wyglądało jej życie, czy odnalazła choć odrobinę szczęścia? I oto dziś, blisko po 30 latach od daty pierwszego polskiego wydania tej książki, otrzymujemy kontynuację losów Christiane Felscherinow., która to opowiada o jej dalszym, już dorosłym życiu. Książka ta jest rezultatem wielogodzinnych rozmów z tytułową bohaterką, które to przeprowadziła z Nią niemiecka dziennikarka, współautorka niniejszej biografii - Sonja Vukovic. Tytuł książki to "Christiane F. Życie mimo wszystko" i chyba w idealny sposób oddaje to, co kryje się na stronach tejże publikacji..

 

Biografia ta ma formę dziennika - pamiętnika, przedstawiającego kolejne ważne i kluczowe wydarzenia z życia Christiane, które to wydarzyły się po czasie opisanym w "Dzieciach z dworca ZOO". I tak oto poznajemy jej wspomnienia i odczucia odnośnie jej pobytu na wsi, który to miał zakończyć jej kontakty z dawnym środowiskiem a tym samym pomóc w pokonaniu nałogu. Dowiadujemy się o jej burzliwym pobycie Stanach Zjednoczonych, który to ukształtował niejako jej "nowe" życie. Jesteśmy świadkami nowych miłości, związków, przyjaźni, obracania się w środowisku artystycznym całej Europy, życia w świetle sławy i fleszów aparatów fotograficznych. Doświadczymy wraz z Nią najgorszych i najbardziej dramatycznych wydarzeń, swoistego upadku na dno, którego efektem jest m.in. trafienie do wiezienia, ale także i nielicznych dobrych rzeczy, jak chociażby urodzenie syna - Phillipa, które stało się dla Niej niejako szansą na opamiętanie..Śledzimy kolejne etapy życia tej kobiety, w których to wciąż ważną i destrukcyjną rolę odgrywają narkotyki i walka z nimi, zazwyczaj nie zawsze zwycięska..I tak oto docieramy do dnia dzisiejszego, w którym to 52 -letnia Christiane F. postanawia podzielić się ze światem swoją opowieścią o przeszłości, bez szans na przyszłość..

 

Przystępując do lektury tej pozycji zastanawiałam się, czy czytając owe wspomnienia będę nadal wierzyć głównej bohaterce tak samo mocno, jak wierzyłam 13-letniej dziewczynce z Berlina Zachodniego. Ówczesna Christiane była bowiem osobą niezwykle szczerą, w swej naiwności i dziecięcym sposobie postrzegania świata, nie dbającą o to, co wypada powiedzieć, a co lepiej zataić by jak najwięcej na tym skorzystać. Inaczej ma się sytuacja w przypadku dojrzałej kobiety, która poznała życie na własnej skórze i wie, iż szczerość nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Na szczęście już po pierwszych kilkunastu stronach wiedziałam, iż jest to wciąż ta sama osoba, tak samo otwarta, bezpardonowa, szczera i odważna w swej opowieści. Na szczęście dla Nas - czytelników, gdyż nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż nie jest to wcale tak bardzo dobre i korzystne dla samej Christiane, która mimo upływu tak wielu lat i przejścia tak wielu gorzkich doświadczeń, gdzieś w głębi serca jest nadal tym samym zagubionym dzieckiem, nie do końca chyba świadomym tego, jak destrukcyjne było i wciąż jest, jej życie. I choć dla biografii otwartość autora jest chyba najważniejszym warunkiem sukcesu książki, to w tym konkretnym przypadku stanowi to swego rodzaju przykre potwierdzenie tego, jak wiele ze swego dzieciństwa utraciła główna bohaterka tych kilkadziesiąt lat temu, i jak wielki ślad odbiły tamte wydarzenia na jej całym życiu.

 

Śledząc kolejne rozdziały nie trudno nie zauważyć także swego rodzaju sentymentu Christiane do opisywanych wydarzeń, co jeszcze mogę zrozumieć, jako że każdy z Nas zapewne uwypuklał by podobne odczucia do własnych wspomnień. Trudniej jednak zrozumieć jednak brak jakiekolwiek krytycyzmu, żalu, słów potępienie tamtego świata, w którym pogrążyła się Ona, jeszcze jako nastolatka. Co więcej wydaje się, iż bohaterka nie do końca zauważa te wszystkie złe strony uzależnienia narkotykowego, często łagodząc ich mroczny i dramatyczny przekaz, dopatrując się niejako na siłę jakiegoś choćby jednego, drobnego pozytywnego śladu. I choć nie jestem psychologiem ani lekarzem, to wydaje mi się bardzo prawdopodobne, iż możemy mówić tutaj o typowym zachowaniu osoby uzależnionej, która zawsze odnajdzie ślady dobra, nawet w najgorszym złu. Na szczęście obok samej Cristiane F., współautorką książki jest także Sonja Vukovic, która w o wiele bardziej dosadny i prawdziwy sposób wskazuje na okropieństwo i dramatyzm nałogu narkotykowego. To właśnie ona nazywa rzeczy po imieniu, wskazuje na te wydarzenia z życia Christaine, które doprowadziły jej organizm do skrajnego wyczerpania, zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. I to właśnie duet tych dwóch kobiet, jednej bardziej wrażliwej i swobodnej w podejściu do życia, drugiej zaś o wiele bardziej opanowanej i racjonalnej, stworzył tę niezwykłą historię Christiane. I tak jak wskazuje sama niemiecka dziennikarka, podczas pracy nad ową książką pojawiła się między Nimi swego rodzaju przyjaźń, którą to można uznać za dowód na to, iż te dwie kobiety po prostu musiały się spotkać w swoim życiu..

 

Wbrew moim początkowym obawom, lektura tej książki jest nie tylko ciekawa, ale wręcz i fascynująca. Czytając ów wspomnienia, pozbawione niemalże w całości jakichkolwiek dialogów, wydają się dorównywać najlepszej powieści, której to nie powstydziliby się mistrzowie pióra. Tylko, że w tym przypadku wszytko to wydarzyło się naprawdę, a opisane tutaj życie głównej bohaterki, nie zostało wzbogacone o jakiekolwiek dodatki mające na celu wywołanie większego szoku u czytelników. Tę historie się czyta ale także i przeżywa raz jeszcze z Christiane, będąc niemalże naocznym uczestnikiem jej życia. Nie jest to z pewnością lektura łatwo, bo taką być nie mogła. Tak jak i książka z 1978, tak i ta pozycja wymaga silnych nerwów, dużej wytrzymałości psychicznej i nie mniejszej wrażliwości, potrafiącej wznieść się ponad ocenianie innych, a pozwalającej skupić się na empatii. Choć z drugiej strony trzeba przyznać, iż książka ta nie szokuje już jak tamta dawna biografia, co być może być związane jest nie tylko z faktem tych minionych kilkudziesięciu lat w odniesieniu do samej Christiane, lecz chyba bardziej w odniesieniu do Nas samych i ogólnie ludzi. Od premiery "My dzieci.." powstało już tak wiele filmów i książek traktujących o uzależnieniu od narkotyków i związanych z tym dramatach, iż dziś trudno byłoby Nas jeszcze czymś zaskoczyć, zbulwersować, zaszokować. I chyba dobrze się stało, iż obie autorki tej biografii nie poszły w tym kierunku, zaś skupiły się na prawdzie, a nie na chęci zdobycia popularności za wszelką cenę..

 

Trudno jest powiedzieć jednoznacznie, czy główna bohaterka jest osobą którą lubimy, której współczujemy i z którą łączy Nas nic sympatii. Trudno, gdyż w niektórych momentach na pewno tak, zaś w innych z całą pewnością jej nie rozumiemy. Na pewno jest to bardzo ciekawa osoba, wrażliwa, na swój sposób romantyczna, kochająca książki i zwierzęta, chyba bardziej niż ludzi. Osoba, którą pewnie byśmy nawet i darzyli sporą sympatią, być może nawet i przyjaźnią. Oczywiście, najogólniej mogę stwierdzić, iż bardzo mi szkoda i tamtej młodej dziewczyny i tej, już dorosłej kobiety. Szkoda Mi jej życia, tak wielu utraconych szans, tych wszystkich prób walki, które w większości zakończyły się porażką. Z drugiej strony zadaję sobie pytanie, czy aby na pewno szkoda jest tego życia jej samej, i czy gdyby mogła dziś zacząć wszystko jeszcze raz, to na pewno wybrała by inną drogę? Nie jestem tego pewna..

 

Nie traktowałabym tej książki jak swoistego ostrzeżenia przez narkotykami, co z pewnością było by bardzo poprawne i trendy. Wydaje mi się bowiem, że biografia ta jest po prostu dokończeniem tamtej dawnej historii, która nie kończyła życia głównej bohaterki. Dziś dowiadujemy się co było dalej.., i to wszystko. Innymi słowy jest to "kawa na ławę" tego, co się wydarzyło w życiu Christiane, a to jakie wnioski z tej lektury wyciągnie każdy z Nas, to już zupełnie inna kwestia. Wnioski te mogą być z pewnością bardzo różne, począwszy od współczucia, poprzez żal, a skończywszy nawet na złości i braku zrozumienia dla tej kobiety, za to iż nie potrafiła wykorzystać szansy, jakim były narodziny jej syna. Ja nie odważę się oceniać Christiane i nawet nie chciałabym tego robić, gdyż kim My jesteśmy byśmy mogli oceniać innych ludzi. Jestem wdzięczna tej kobiecie za to, że zdobyła się na odwagę, siłę i chęć dokończenia tamtej dawnej historii, świadoma jednocześnie faktu, iż trzeciej odsłony na pewno już nie będzie.

 

"Christiane F. Życie mimo wszystko" to książka mądra, obiektywna i bardzo emocjonalna. Poleciłabym jej lekturę wszystkim tym, którzy poznali tę 13-letnią dziewczynkę, żyjącą w świecie narkotyków i bezdomnych nastolatków w Berlinie lat 70-tych. Poleciłabym bym po to, by dowidzieli się o jej dalszych losach, o kilku wykorzystanych i mnóstwie niewykorzystanych szansach. By poznali Christiane F. w wieku 52 lat i by nie oceniali jej życia na "tak" lub "nie".., gdyż z całą pewnością postać ta, jak i jej losy, zasługują na znacznie więcej..

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial