Scarlett
-
Informacji o Saszy Hady zaczęłam szukać dopiero po skończeniu czytania „Trupa z Nottingham" . Nazwisko pisarki brzmi enigmatycznie i zagranicznie, tym większe było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że jest Polką. Mieszka w Krakowie, ale to dziecko lasu. Podobno jej korzenie sięgają Rzeszowszczyzny i posiada w swoich żyłach krew tatarską. Skąd moje zaskoczenie? Ano stąd, że Szasza Hady pisze niczym pisarka zagraniczna. Nie jest to ani pochwała, ani nagana, tylko stwierdzenie faktu. Młoda artystka pisze z cudzoziemską manierą i jest przykładem na to, że polscy pisarze nijak nie odstają od standardów światowych, zaś niechęć do nich jest niezrozumiała.
Nie czytałam poprzedniej części, z tego względu będę oceniać „Trupa z Nottingham" bez całościowego spojrzenia. Mogę jedynie zapewnić, że opisywana tutaj książka funkcjonuje samodzielnie i może być czytana bez znajomości „Morderstwa na mokradłach". Rzecz ma miejsce w Londynie. Nicholas Jones znany także jako Alfred Bendelin zostaje niecnie wciągnięty w śledztwo dotyczące morderstwa Waltera Darringtona – współwłaściciela wydawnictwa książkowego. Detektyw rozpoczyna śledztwo i pogoń za zabójcą. Okazuje się, że zamordowany mężczyzna miał wielu wrogów z powodu jego trudnego charakteru. Motywów jest mnóstwo, podobnie jak podejrzanych, ale który z nich wystarczająco go nienawidził, by zabić? Kto miał w sobie tyle żalu i nienawiści, by odesłać go na drugą stronę? By rozwiązać tę zagadkę główny bohater musi przeniknąć do wydawnictwa i zrozumieć powiązania między pracownikami.
Uważam ten kryminał za poprawny, ale niestety nic ponadto. Podobała mi się cała historia. Jest ciekawa, a zagadka nie jest jednoznaczna. Czytałam „Trupa z Nottingham" z wielkim zainteresowaniem. Nie mogłam się doczekać, aż dowiem się, kto jest mordercą i z trudem powstrzymałam się przed przeczytaniem ostatniego rozdziału. Przyznaję Pani Hady to, że posiada wielką wyobraźnie i stworzyła intrygującą historię z zaskakującym zaskoczeniem. Kompletnie się nie spodziewałam takiego rozwiązania sytuacji. Pisarka myli tropy z wielką wprawą. Ja sama pragnęłam ze wszystkich sił rozwiązać tę zagadkę, jednak nie powiodło mi się.
„Trup z Nottingham" to kryminał w angielskim stylu z tą wspaniałą, angielską atmosferą. Niestety chwilami strony się dłużyły i miewałam wrażenie, jakby książka składała się głównie z takich momentów. Choć lubię angielską monotonie w książkach klasycznych, to jednak w kryminale oczekuję więcej dynamizmu.
Co do charakterów to podobały mi się. To dość ciekawe i zróżnicowane osoby. Osobiście dodałabym im trochę więcej życia, jednakże to wizja Saszy Hady. Pomysł na głównego bohatera i jego alter ego to coś wspaniałego i naprawdę świetnie opisanego.
Angielski humor został zaprezentowany przez pisarkę ze smakiem i umiarem. Najzabawniejsze sceny to te z ciotkami Nicka. Nadawały książce lekkości i dowcipu. Trochę za mało było tych momentów, ponieważ „Trup z Nottingham" przytłacza angielską flegmą. Sasza Hady to początkująca pisarka, ale językowo powieść jest poprawna. Opisy są bardzo zgrabne, a dialogi inteligentne i potrzebne dla rozwoju akcji. Rzeczywiście pisarka czasem przynudza, jednak robi to z wdziękiem.
Powieść dla mnie jest umiarkowanie dobra. Widać, że pisarka czerpała z klasyków brytyjskiej literatury kryminalnej, ale nie ma nic w tym złego, gdyż choć świat jest pokrewny, to jednak intryga zaskakuje i nie pozwala odłożyć tej książki nawet w nudnych momentach. Pisarka ma wielki potencjał i sądzę, że z każdą kolejną powieścią będzie tylko lepiej.