Uleczkaa38
-
Jakże przyjemną jest ta nasza czytelnicza, sentymentalna podróż po świecie za sprawą odkrywania wielkich dzieł mistrza komiksowej kreski i równie uznanego scenarzysty - Sergio Toppi. Kolejna odsłona tej serii - już piąta, nosi tytuł „Kolebka życia”, i zabiera nas swoimi stronami do krajów Afryki, Australii i Południowego Pacyfiku, kreśląc niezwykłe historie o ludziach, magii, przeznaczeniu. Album ten ukazał się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Lost in Time.
Znajdziemy w tym komiksie pięć intrygujących opowieści - każda jest inną, wyjątkową, mającą sobą wiele do zaoferowania.
I tak też mamy tu klimatyczną historię pewnego antykwariusza, która zdradza nam sekret przeklętej figurki, wiążącej się z przerażającymi wydarzenia z życia pewnego podróżnika...; kolejno odkryjemy losy wychowanego przez ptaki Afryki dzielnego wojownika, którego los zwiąże się z pewną tarczą, jak i białymi ludźmi...; dalej poznamy przypowieść o grupie australijskich złoczyńców, którzy w czasie swej ucieczki spotykają wypowiadająca niepokojące słowa, aborygeńskiego starca...; następnie będziemy naocznymi świadkami braterskiej straty i wynikającej z niej zemsty, jaka się spełni na rozpalonej słońcem, burskiej sawannie...; jak i wreszcie dane nam będzie poznać losy pewnego obieżyświata, który trafiwszy na nieznaną wyspę Pacyfiku, odnajdzie tam sen życia, przeznaczenie i magię, która pozwoli dokonać mu wielkich rzeczy...
Mamy zatem pięć pięknych historii o ludzkim losie, w który ingeruje magia, natura, czasami ludzkie żądze, za którymi nigdy nie kryje się nic dobrego. Miejscem ich akcji są wspaniałe, egzotyczne, nierzadko wciąż nie skażone ludzką ręką tereny Afryki, Australii i Oceanii. Jednakże jak pokazują nam te historie, również i tam zawita w końcu biały człowiek, przynosząc wraz ze sobą wszystko to, co najgorsze. I dla mnie właśnie to jest przewodnim motywem tych wszystkich opowieści - konfrontacja tego, co nieznanego i niepisane białym ludziom z tym, co wyznacza ich życie.
Nie mogłabym i nie chciałabym wybierać spośród tych pięciu tytułów tego najlepszego, gdyż w mej ocenie każdy z nich zasługuje na to miano. Niezależnie bowiem od tego, czy trafiamy do starego antykwariatu, czy zagłębiamy się w afrykańską dżunglę, czy też przemierzamy niegościnne pustkowia Australii, zawsze jest pięknie, intrygująco i niezwykle klimatyczne - też z faktu wyjątkowości tych samych miejsc, ale przede wszystkich ludzi, jacy w nich żyją, walczą o przetrwanie, odkrywają prawdę o tym, kim są. Za każdą z nich kryje się także wielka mądrość, wartościowe przesłanie i morał, którego zrozumienie nie zawsze jest prostym, ale i to jest dla nas fascynującym wyzwaniem.
To, że ilustracje tego komiksu określę mianem artyzmu, nie może nikogo zdziwić - wszakże mamy do czynienia z pracami Sergio Toppi, które zmieniły sztukę komiksowego rysunku na zawsze. To artyzm szczegółowej kreski, łączenie małych fragmentów w iście epicką całość, łatwość nadawania życia postaciom, ich emocjom i naturze, jak i wreszcie odważne kadrowanie, które w zasadzie zaskakuje nas na każdej stronie. I oczywiści dwie ulubione barwy tego artysty - biel i czerń, które pokazują więcej, aniżeli dziesiątki innych kolorów.
Nie ma wielu takich mistrzów komiksu, jak Toppi. To człowiek, który kochał komiksową sztukę, rozumiał ją w niezwykły sposób, ale też i rzucał jej odważne wyzwanie, by za każdym razem jego opowieści były lepszymi, bardziej niepokornymi, dotykającymi absolutu na polu tej literackiej formy wyrazu. I najlepsze to, że wychodził on z ów wyzwań zawsze zwycięską ręką, co zresztą udowadnia ten niniejszy album, jak i cała „podróżnicza” seria od Lost in Time.
Przyjemność, satysfakcja, poczucie uczestnictwa w komiksowym spektaklu słów, kształtów i znaczeń... - to tylko kilka z wielu odczuć, jakie towarzyszą nam podczas spotkania z tym pięknie wydanym albumem, wobec którego można wyrazić tylko i wyłącznie uznanie. To sztuka, jakiej nie spotyka się często, a tym samym zostaje ona z nami tak naprawdę już na całe życie. Bo to, że wielu z nas wrócić do tych historii i tych tomów serii, to jest rzeczą pewną.
I nie na miejscu wydaje się pytanie o to, czy warto sięgnąć po komiksowy album „Toppi. Kolekcja. Tom 5: Kolebka życia”, gdyż powyższe słowa niniejszej recenzji mówią jasno, co o tym sądzić. Ja ze swej strony życzę wam jedynie tych samych wrażeń, doznań i emocji, jakie to stały się moim udziałem podczas lektury tego tytułu. I jednocześnie zazdroszczę, że wszystko to jest wciąż przed wami...