Uleczkaa38
-
Wydawnictwo Egmont zaszczyciło nas premierą kolejnej części znakomitej, komiksowej opowieści „Strażnicy galaktyki” - albumem o tytule „Bez wiary”, którego to ponad 170 stron wypełnia fantastyczna akcja, przygoda i rozmach. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji, którą miałam przyjemność odkryć za sprawą serwisu Sztukater.pl.
Nad głowami Strażników Galaktyki nastaje kolejna fala chaosu, gdy oto przeciw nim staje Powszechny Kościół Prawdy - organizacja, dążąca do wskrzeszenia nowego mesjasza, którego istnienie może zagrozić życiu miliardów istot zamieszkujących całą galaktykę. W tym też celu ci, którzy pozostali wciąż przy życiu i na wolności - czyli m.in. Moondragon oraz Groot, zwracają się o pomoc do Rocketa. Niestety ten zmaga się z własnymi problemami..., a dokładniej rzecz biorąc, ze śmiercią...
Donny Cates - scenarzysta tej komiksowej opowieści, wykonał tu kawał naprawdę dobrej roboty! Przede wszystkim zaoferował on nam ciekawą, rozbudowaną na wiele wątków i ukazującą dramatyczne losy poszczególnych Strażników opowieść, która zaskakuje, którą cechuje logika oraz która tętni od namiaru akcji, przygody i wielkich emocji. Ważne jest również to, że ukazane tu historię łączą się, a po części wręcz wynikają z wątków i wydarzeń z poprzedniej odsłony tej serii, co zawsze ma duże znaczenie.
Album ten można podzielić na dwie główne części - pierwszą, związaną ze wspominanymi już wydarzeniami z poprzedniego tomu, która ukazuje dramatyczne losy i przygody Strażników..., jak i drugą, której główna oś relacji skupia się już na starciu z Kościołem Powszechnej Prawdy, którego wyznawcy podróżują na wielkim, kosmicznym okręcie. I to oczywiście ten drugi wątek jest tu ważniejszym, dominującym, skupiającym losy bohaterów w największym stopniu. I mamy tu kosmiczną walkę, podróże do przedziwnym miejsc, coś z magii, jak i oczywiście pokaźną porcję dobrego, często czarnego humoru.
Rozmachem wita nas ilustracyjna szata tego komiksu, którą stworzył tu Geoff Shaw. Otóż mamy przyjemność cieszyć się tutaj niezwykle malowniczymi, poprowadzonymi mocną i zarazem płynną kreską oraz imponującym dbałością o najmniejsze szczegóły, rysunkami. I zachwycają nas tu zarówno realistycznie uchwycone sceny akcji, obrazki kosmicznych krajobrazów, jak i też chociażby twarze bohaterów, na których widać wiele emocji. Do tego dochodzą oczywiście piękne, niezwykle zróżnicowane w kontekście konkretnych kadrów i idealnie dobrane, kolory.
W ogólnym ujęciu trafne wydają się słowa, iż opowieść ta może usatysfakcjonować sobą absolutnie każdego miłośnika dobrej, komiksowej fantastyki spod znaku Marvela. Mamy tu bowiem rzecz absolutnie najważniejszą – przygodę, akcję i walkę ze złem w kosmicznym anturażu pełnym rozmaitych światów i ich mieszkańców…, mamy również nieco mroczniejsze spojrzenie na kwestię śmierci, przeznaczenia i nieuchronności losu, co w piękny sposób ukazuje wątek z Rocketem…, jak i nie zabrakło tu także łagodzącej powyższe motywy, bardzo mocno obecnej dawki humoru – absolutnie lekkiego i przeznaczonego nawet dla młodszego odbiorcy.
I nie zaskoczę was stwierdzeniem, że bardzo szybko, przyjemnie i z wielkim zaangażowaniem upływa nam lektura tej opowieści, która bawi, niejednokrotnie zaskakuje, ale czasami i naprawdę porusza. To moc dobrej, fantastycznej, rozsądnie poprowadzonej rozrywki, która zapewnia dobrą zabawą i naprawdę fajnie spędzony czas. Oczywiście seria ta jest dość specyficzną na polu tego całego Uniwersum i po prostu trzeba ją lubić.
Słowem podsumowania – komiks „Strażnicy galaktyki. Tom 2. Bez wiary”, to pozycja zdecydowanie udana na polu swojego scenariusza, ilustracyjnej postaci i emocjonalnej wymowy. To akcja, przygoda, humor i niczym nie ograniczona wyobraźnia autora, który to idealnie „czuje” klimat i charakter tego cyklu. Dlatego też z jak największym przekonaniem gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten pięknie wydany tytuł. Zróbcie to – naprawdę warto.