Uleczkaa38
-
Światowa popkultura zna wiele wspaniałych kotów, które wpisały się już na zawsze w dzieje filmu, telewizji i literatury. Bezsprzecznie jednak swoistym „królem” wśród nich jest Garfield - komiksowy rudy kot, miłośnik lasagne i wielbiciel lenistwa! Dlatego też z tym większą przyjemnością pragnę zaprosić was do poznania recenzji komiksu „Garfield. Tłusty koci trójpak. Tom 11”, który ukazał się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Egmont.
Jako słowo się rzekło, tytuł ten wypełnia sobą pokaźny zestaw mini opowieści o Garfieldzie i jego bliskich, które wypełnia wielka przygoda, wartka akcja i moc dobrego humoru. Na to zbiorcze wydanie składają się trzy oryginalne zeszyty: „Garfield bez zahamowań”, „Garfield się nie oszczędza” i „Garfield ma swoją wagę”. Zaś ich strony wypełnia porywająca seria zdarzeń, by wspomnieć chociażby o swoistej wojnie, jaką rudy kocur wypowiada żyjącym w jego sąsiedztwie pająkom; kolejno o ciekawym spotkaniu Garfielda z listonoszem, który okupuje je stratami na polu swej garderoby; następnie o eksperymencie z Odim (psem Johna i zarazem właściciela Garfielda), który obejmuje sobą upadki psiaka z różnej wysokości; czy też wreszcie o przerażającej diecie, która doprowadza kota do halucynacji... Innymi słowy rzecz ujmując - dzieje się!
Jak coś jest dobre, to nie warto tego zmieniać - ta mądra maksyma przyświeca wciąż twórcy opowieści o rudym kocie, Jimowi Davisowi. Ten autor nie rezygnuje ze swojego prostego konceptu na krótkie, komiksowe i przezabawne historie o Garfieldzie, który reprezentuje sobą wszelkie negatywne cechy człowieczeństwa - lenistwo, pychę, narcyzm, interesowność itd..., ale w jak najbardziej sympatyczny sposób. Mimo upływu lat i tak wielu spotkań z Garfieldem, wciąż zaśmiewamy się z jego przygód, zachwycamy ironicznym poczuciem humoru i bawimy świetnie, zaglądając do jego bajkowo-komiksowej codzienności.
Blisko 300 stron przezabawnych perypetii Garfielda, Johna i Odiego - tak przedstawia się fabularna oferta tego komiksu, która jest naprawdę przebogatą. Jedzenie, odchudzanie, próby pozbycia się psiaka, nieudolne starania wyswatania Johna, konflikty z naturą i przedstawicielami zawodów użyteczności publicznej oraz długie godziny spędzane przed telewizorem, czyli głównym oknem Garfielda na świat - to zarys fabularnej wymowy tej relacji, która oczywiście bazuje na sytuacyjnym i słownym żarcie, wyśmiewaniu ludzkich wad i stereotypów, ale też i na wysławianiu wartości rodziny i przyjaźni. I naprawdę bawimy się tu świetnie, nie spostrzegając nawet tego, jak szybko docieramy do finałowych stron tego tytułu.
Tak, jak urokliwą jest fabularno-komediowa warstwa tych wszystkich opowieści, tak też ma się rzecz również z cartoonową, ilustracyjną szatą tego tytułu. To bardzo klimatyczne, dość proste w swej rysunkowej konstrukcji, tzw. gazetowe paski, gdzie mamy pokaźną porcję karykatury, świetnie uchwycone emocje na twarzach zwierzęcych i ludzkich bohaterów, jak i również przyjemne dla oka i bogate w swej ofercie, kolory. To, wraz z efektownym wydaniem całości komiksu, zapewnia nam bardzo przyjemne, wizualne doznania.
Pięknie się bawimy zaczytując w kolejnych przygodach tego rudego, otyłego i jakże cwanego kota, którego wszakże nie sposób nie lubić. Zaczytujemy, zaśmiewamy z jego przygód i tym samym świetnie bawimy, gdyż po prostu inaczej być nie może. Tym samym też mamy w naszych rękach kolejną porcję komediowych losów Garfielda i spółki, która z jednej strony daje nam nowe treści i emocje, zaś z drugiej utrzymuje swój równy, wysoki poziom.
Komiksowa opowieść Jima Davisa pt. „Garfield. Tłusty koci trójpak. Tom 11”, to rzecz bezsprzecznie znakomita, udana pod każdym względem i oferująca sobą dokładnie wszystko to, czego od tej serii moglibyśmy tylko oczekiwać – wartkiej akcji, zwariowanej przygody, równie szalonego humoru i pięknych akcentów z morałem w tle, które tak subtelnie wychwalają wartość przyjaźni i domowego ciepła. Polecam – naprawdę warto poznać ten komiks i spędzić za jego sprawą trochę czasu u boku tego rudego kociaka!