Uleczkaa38
-
MOON KNIGHT to bez wątpienia jedna z najbardziej intrygujących postaci na polu komiksowych superbohaterów nie tylko w ramach Uniwersum Marvela, ale i całościowym ujęciu tego literackiego nurtu. Najciekawszych, za sprawa pomysłowości kreacji tej postaci i jej wieloznaczności, ale też i chyba najmniej rozpoznawalnych przez szerokie grono czytelników, co mam nadzieję zmieni się wkrótce za sprawą premiery monumentalnego dzieła pt. "Moon Knight", które ukazało się właśnie w naszym kraj nakładem Wydawnictwa Egmont Polska.
Głównym bohaterem opowieści jest Marc Spector - młody mężczyzna, znany również pod postacią Mon Knighta, Jake'a Lockley'a i Stevena Granta, czyli superhesrosów walczących ze złem. Tak przynajmniej myśli o sobie sam Marc, który jednak musie skonfrontować owe przekonania z opinią innych po tym, gdy pewnego rana budzi się w sali szpitala dla umysłowo chorych... Lekarze, pielęgniarki i inni pacjenci twierdzą bowiem, że spędził on w tym gmachu niemalże całe swoje życie... Co zatem jest prawdą, a co grą kłamstw i pozorów...? Jedyną szansą na uzyskanie odpowiedzi jest ucieczka ze szpitala, która staje się głównym celem Marca...
344 strony - tak pokaźną objętością charakteryzuje się ta znakomita opowieść autorstwa Jeffa Lemire i Greg Smallwooda, którzy to oddali w nasze ręce kawał dobrej, komiksowej literatury. Pod względem gatunkowym mamy tu perfekcyjne połączenie klasycznej fantastyki, horroru i niepokojącego dramatu psychologicznego, w dokładnie tak zapisanych proporcjach. Najważniejsze i najbardziej intrygujące wydaje się tu jednak to, że opowieść ta wymyka się utartym schematom super bohaterskich relacji, dając nam coś nieoczywistego, nieprzewidywalnego i innego, aniżeli reszta komiksów. I dlatego też tytuł ten ma szansę zachwycić nawet najbardziej wymagającego fana gatunku...
Jeff Lemire zaoferował nam tutaj naprawdę wciągającą, intrygującą i perfekcyjnie poprowadzoną historię, dla której to punktem wyjścia jest podważenie wszystkiego tego, co wiemy o tytułowym bohaterze. A po tym odważnym, swoistym "trzęsieniu ziemi", czeka nas tylko jeszcze więcej emocji, wrażeń i przygód, gdy oto Marc ucieka ze szpitala, konfrontuje swoje wyobrażenia z prawdą, a przy tym wdaje się w liczne pojedynki z naprawdę złymi i przerażającymi przeciwnikami - tak w ludzkiej, jak i stricte potwornej, postaci. Wspaniałe jest tutaj to, że autorowi udało się znaleźć idealny balans pomiędzy widowiskową akcją i niepokojącą, psychologiczną rozprawą nad życiem i osobą tej wielowymiarowej postaci, jaką jest Moon Knight. Na koniec mamy zaś finał, który to mówiąc kolokwialnie - wgniata nas w fotel!
Kroku Lemire'owi dotrzymuje tu także Greg Smallwood - autor szaty ilustracyjnej komiksu. Otóż mamy tu przyjemność podziwiać niezwykle klimatyczne, pociągnięte lekką i wprawną kreską, a do tego też i bardzo szczegółowe w swojej postaci, rysunki. Autor ten zadbał tu również o dobre kadrowanie, ciekawe balanse cieni i mimo wszystko dużą porcję realizmu, co zawsze warto docenić. Do tego są oczywiście znakomite, bogate w swojej ofertowej szacie i idealnie dobrane - kolory, które charakteryzują się dużą zmiennością w kontekście konkretnych części tej komiksowej opowieści. I tradycyjnie też warto docenić tu jakość wydania tego komiksu (papier i farba), dzięki któremu ilustracje te wyglądają jeszcze okazalej i bardziej zjawiskowo.
Strony tej opowieści wypełnia potężna porcja grozy, jeszcze większa dawka akcji, czy też wreszcie naprawdę świetnie ukazane sceny walki z użyciem nadprzyrodzonych mocy. Jednocześnie dla zrównoważenia tej bardziej niepokojącej strony tego komiksu, nie zabrakło tu także i wielkich wzruszeń związanych z osobą głównego bohatera, jego balansowania na granicy szaleństwa oraz niepewności tego, kim jest i komu może ufać. By było jeszcze ciekawiej, znalazło się tu także miejsce na szczyptę czarnego humoru, by w ten sposób powstał najprawdziwszy tygiel emocji, dzięki któremu naprawdę nie można przejść obok tej historii zupełnie obojętnym...
Sama lektura tej pozycji upływa nam w zawrotnym tempie, co z uwagi na jej jakże pokaźną ilość stron, mówi wiele samo w sobie o jakości tej komiksowej oferty. To znakomita rozrywka, wspaniała zabawa, wielkie emocje i pewność przekonania, że mamy do czynienia z komiksem z absolutnie najwyższej półki. Trudno jednak, by było inaczej, skoro za jego stworzenie odpowiada jeden z najlepszych obecnie twórców komiksu na świecie - Jeffa Lemire, który i tym razem udowadnia to, że wciąż znajduje się w bardzo wysokiej, twórczej formie.
"Moon Knight" to bez wątpienia jedna z najlepszych i najciekawszych komiksowych premier spod znaku "superhero", jakie pojawiły się w naszym kraju w pierwszej połowie tego roku. Przemawia za tym znakomity pomysł na ten przewrotny scenariusz zdarzeń, perfekcyjne oddanie psychologicznej natury głównego bohatera, bogactwo różnorodnych emocji, jak wreszcie piękno i efektowność szaty ilustracyjnej. Dlatego też z jak największym przekonaniem zachęcam was do sięgnięcia po ten komiks - naprawdę warto!
Michał Lipka
-
LOONY KNIGHT
Większość pisanych przez Jeffa Lemire’a dla Marvela serii dobiegło już końca (patrz. „Extraordinary X-Men”, „Hawkeye”), ale już na ich miejsce pojawił się nowy tytuł. „Moon Knight”, bo o nim mowa, to zamknięta w jednym, niemal 350-strronicowym tomie opowieść, która znakomicie nadaje się na początek przygody z tym bohaterem, jak i dla długoletnich fanów. I przy okazji to kawał bardzo dobrego, dosyć nieoczywistego komiksu.
Marc Spector zwariował. Był Moon Knightem, był Jake’iem Lockleyem i Stevenem Grantem, bohaterem walczącym o bezpieczeństwo mieszkańców Nowego Jorku, a teraz jest wariatem. A może zawsze nim był? Gdy budzi się w zakładzie psychiatrycznym, odkrywa, że spędził tu niemal całe życie. Czy tak jednak jest w rzeczywistości? Co tu się właściwie dzieje? I czym się skończy?
Dla Jeffa Lemire’a seria „Moon Knight” musiała być sporym wyzwaniem. Nie dość, że nie za dobrze czuje się w komiksach superhero i jedynie jego własne, mocno trzymające się ziemi fabuły są naprawdę znakomite, to jeszcze pisanie tytułu przejął po znakomitym i docenionym runie Elisa, Bunna i Wooda. Ale na szczęście wybrnął z tego zadania naprawdę znakomicie, serwując nam kawał dobrego komiksu, który spodoba się wszystkim miłośnikom jego twórczości i – oczywiście – fanom Moon Knighta.
Strzałem w dziesiątkę okazał się tu pomysł co prawda nieszczególnie oryginalny (pamiętacie chociażby drugi tom „Wolverine’a” Jasona Aarona?), ale dobrze pasujący do postaci głównego bohatera – czyli podważanie jego dotychczasowego życia i kariery. Wiele twarzy, wiele tożsamości, wiele osobowości, a może jednak nie? Kim tak naprawdę jest nasz bohater? Lemire zagłębia się w to i udaje mu się udzielić satysfakcjonujących odpowiedzi, jednocześnie znakomicie prowadząc akcję. Rzecz ma w sobie wiele oczywistości, temu zaprzeczyć się nie da, ale jednocześnie sporo tu zaskoczeń i po prostu dobrej zabawy. Ja osobiście Moon Knighta jako bohatera nie lubię, jedynie Bendis zdołał mnie do niego przekonać, ukazując go w wersji z uniwersum Ultimate, jako człowieka z wieloma jaźniami, jednak Lemire zdołał kupić mnie swoją wizją.
I kupiły mnie także znakomite ilustracje Grega Smallwooda, które balansując na krawędzi realizmu i cartoonowości, doskonale oddają klimat i charakter całej opowieści. Opowieści bardzo dobrej i wartej przeczytania, nawet jeśli miałby to być Wasz jedyny kontakt z tym bohaterem. Lemire i Smallwood odwalili tu kawał dobrej roboty – o wiele lepszej, niż inne serie Lemire’a, takie jak „Extraordinary X-Men” czy „Hawkeye” – dlatego polecam gorąco. Tym bardziej, że to jednocześnie solidnych rozmiarów tomiszcze, więc zabawa szybko się nie kończy.
Opis Wydawcy
-
Marc Spector – znany też jako Moon Knight / Jake Lockley / Steven Grant – od lat walczy z przestępcami i dba o bezpieczeństwo Nowego Jorku. Ale czy na pewno? Kiedy Marc budzi się w zakładzie dla obłąkanych, dowiaduje się, że spędził w nim niemal całe życie. Wszystkie jego tożsamości zostają podane w wątpliwość. Dokoła siebie widzi twarze, które równie dobrze mogą być maskami: wyniosłej pani doktor, nieprzyjaźnie nastawionych sanitariuszy, pacjentów o pustym spojrzeniu. Jedne skrywają przyjaciół, inne – wrogów lub, co gorsza, bogów i potwory! Marc podejmie próbę ucieczki. Czy jego plan się powiedzie? Co się wydarzy, gdy Marc Spector stanie twarzą w twarz z Moon Knightem?
Autorem scenariusza jest Jeff Lemire („Czarny Młot”, „Łasuch”), a rysunki przygotował Greg Smallwood („Amazing Spider-Man”).