Power Metal Warrior
-
Szatan, lucyfer, walka dobra ze złe, upadek ludzkości i pogrążenie w wiecznym mroku. Ile razy to upadły anioł, antychryst odgrywał główną rolę w horrorze. Filmów, gdzie występuje szatan jest pełno i do grona tych najlepszych zaliczyć należy z pewnością dzieło Johna Carpentera mistrza kina grozy, który nakręcił wyśmienity horror o tytule „Książę Ciemności".
Na tle innych horrorów z tej tematyki owe dzieło Carpentera wypada wręcz znakomicie i mimo upływu lat wciąż jest to niesamowite widowisko. Klimat, ciekawa fabuła, która intryguje, wzbudza przerażenie, muzyka autorska skomponowana przez Carpentera, która stanowi nieodzowny element jego horrorów i dobre aktorstwo. „Książę Ciemności" to klasyka kina grozy i jeden z najlepszych filmów tego reżysera. Na czym polega fenomen tego filmu? Przede wszystkim film zapada w pamięci dzięki klimatowi, który budowany jest w oparciu o muzykę jak i samą historię. Oj tak fabuła od samego początku trzyma w napięciu, przyprawia o dreszcze i intryguje. Wyobraźcie sobie, że szatan jest wśród nas, śpi i czeka na przebudzenie. Czy nie to już nie przeraża was? Co gdyby tak istniały nie ujawnione zapiski pisma świętego? Gdyby zatajone pewne informacje w celu zapewnienia bezpieczeństwa całej ludzkości? Gdyby tak naprawdę antychryst, syn lucyfera miał się obudzić i doprowadzić do zguby naszego człowieczeństwa? Gdyby tylko garstka ludzi mogła się przeciwstawić mu i próbować ostrzec świat, że szatan to nie tylko mit, postać biblijna, zły duch, który kusi ludzi, że to również pozaziemska siła, postać, która jest pośród nas? Sama opowieść jest tutaj wspaniała, pomysłowa i budząca grozę. Tutaj znajdzie się coś dal fanów kina w której główną rolę grają zombie. Wszyscy posłańcy szatan, ci którzy ulegli mu, którzy zrobią dla nie wszystko, wyglądają jak prawdziwe zombie. Tylko tutaj nie idą w celu ukojenia bólu tylko za głosem swojego pana. Jednego z tych posłańców zagrał Alice Cooper, który na co dzień zajmuje się śpiewaniem w swoim hard rockowym zespole. Z całej obsady warto też wspomnieć znakomitą postać ojca Loomisa zagranego przez Donalda Pleasence (znanego z HALLOWEEN). Tworzy on tutaj ciekawą kreację księdza, który ma swoje słabsze momenty, chwilę słabości, ale też człowieka który oddany jest Bogu i swojej wierze. Również i pozostali aktorzy radzą sobie dobrze oddając przerażenie i walkę o przetrwanie, zdeterminowanie. Nie ma tutaj hektolitrów krwi, jakiś wielkich masakr czy innych obrzydliwych scen i to jest horror zrobiony w starym stylu. Od samego początku można rozpoznać, że to film Johna Carpentera. Jest ten mroczny klimat, ta specyficzna ścieżka dźwiękowa, pomysłowa i zapadająca głęboko w głowie fabuła. Dodatkowym atutem jest w tym przypadku otwarte zakończenie. Nie wiemy czy głowny bohater dołączył do swojej ukochanej? Czy nawiązałem kontakt z księciem ciemności? I to jest jakże mocna scena, która porusza wyobraźnie.
John Carpenter to mistrz kina grozy i któż z nas nie słyszał o „Christine" czy „Coś" tego reżysera? To on nakręcił klasyki kina grozy i większość z nich to ścisła czołówka tego gatunku jak i twórczości samego Carpentera. Nie jest to horror, który stawia na obrzydzenie, czy dużą ilość krwi, tutaj jest nacisk na klimat, muzykę , fabułę, która skłania do własnych interpretacji, zwłaszcza końcówka filmu, która przez długo zostaje w pamięci i nie daje spokoju. Klasyka, którą trzeba znać.