Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Czy Człowiek Stał Się Rzeczą...?

Czy człowiek stał się rzeczą?

 

Zamknięcie w domach wywołane pandemią, zamknięcie sklepów i spowolnienie handlu, ale i samych siebie. To były dobre czasy i dobre ich skutki, ale – co smutne, a jednocześnie sentymentalne – krótkofalowe. Zamknięcie w domach sprzyjało też zamknięciu w sobie. Wszystko się pozamykało, nawet nasze usta (w większości przypadków). Po kilku dniach każdy każdego miał dość, a cztery ściany mieszkań stały się czterema ścianami więzienia bez wybiegu. Każdy zaczynał się dusić, a dyskomfort każdego dnia narastał i nasilał się. Lock-down spowodował, że nasze wnętrza zaczęły przypominać nieczynne jeszcze wulkany, póki co buzujące i nabierające ciśnienia. Wrzące, których erupcja mogła wydarzyć się w najmniej spodziewanym momencie.

 

A po dwóch tygodniach zamknięcia...

 

Po czternastu dniach zmiana. Słońce, powietrze, wolność. Wulkany wybuchły w całej swej okazałości erupcyjnej. Głośne kłótnie, szybkie rozwody, zmiany mentalności, celów, aspiracji i osobowości. A wszystko ukierunkowane na … egoizm i konsumpcjonizm. Jadanie – na mieście – byle nie w domu. Zakupy – stacjonarne – już nie on-line z dostawą na wycieraczkę. Spotkania poza domem. Każda minuta poza murami tego znienawidzonego po dwóch tygodniach więzienia. A gdy nie ma pretekstu do wyjścia, to zawsze można ruszyć na zakupy, zakupy wszystkiego. Chaotyczne, nieprzemyślane, niosące ni to satysfakcję, ni to leczniczą dawkę prozacu.

 

Rzeczy, rzeczy, rzeczy.

 

Przynoszone do domu, zapychające półki, stoliki, parapety, podłogi, ściany. Przedmioty upchane w niedomykających się szafkach. Rzeczy, graty, rupiecie – ale nowe. Pandemia odcięła nas od świata, tego znanego dobrobytu i wydawało się, że tak już zostanie. Że wreszcie rozejrzymy się dookoła siebie i zapytamy siebie samych – tak szczerze – po co nam to wszystko? Że zaczniemy nie tylko patrzeć na nowo nabywane rzeczy, ile myśleć przy owym patrzeniu. Że będziemy obywać się bez tego nadmiaru, którego notabene nie potrzebujemy, bo pandemia uzmysłowiła nam, że nie warto obrastać, że tak niewiele nam potrzeba. A my powielamy to, co mamy, ale na inny kolor, o lepszej technologii, o nieco innych gabarytach, na coś lepszego od starego, bo nowsze to nowsze. Milion uzasadnień i wytłumaczeń, milion usprawiedliwień swojej racji. Byle mieć, obrastać w przedmioty, byle posiadać. Jak ludzkie chomiki, które tylko biorą i gromadzą.

 

Nie inaczej stało się z naszym wnętrzem. Wybuchowość zdominowała nasze dotychczasowe cechy. Do niej doszła niecierpliwość. Wszystko ma być teraz, już i szybko. Na wczoraj. Presja i tempo stały się obsesjami większości z nas. Staliśmy się nerwusami w domowym magazynie kolorowych rzeczy, które za jakiś czas wyniesiemy do śmietnika. Za jakiś czas przecież będą już stare. Wyrzucimy, by tym samym zrobić miejsce na nowe.

 

A czy jest miejsce dla ciebie?

 

Czy jest miejsce dla ciebie we własnym domu?

 

To zagadnienie nurtuje mnie od czasu, kiedy bardziej zaczęłam skupiać się na ludziach. Obserwuję ich, słucham, czasem podsłuchuję dyskretnie, o czym rozmawiają, o co się spierają. Widzę jak irytują ich drobne incydenty. Człowiek stał się wszystko kupującym ludzikiem biegającym po sklepach z siatami zakupów, które potem upycha w bagażniku. Już nawet nie taszczy ich w rękach do domu lecz wrzuca do samochodu zaparkowanego przed samym niemalże wejściem do sklepu.

 

Wnosimy to do domu, zapychamy lodówki i szafki. Ale – gdzie jesteśmy my? Gdzie jest nasze miejsce? Nasze lokum? Nasz kąt? A drugie pytanie, które generuje to pierwsze – czy w owym miejscu potrafimy posiedzieć i odpocząć? Odciąć się od codzienności? Czy potrafimy spędzić sami ze sobą trzydzieści minut w ciszy, poza nawiasem zgiełku dnia?

 

Staliśmy się rzeczą.

 

Sami siebie zamieniliśmy w przedmiot.

 

W domu nie otwieramy ust, nie rozmawiamy o sobie i z sobą. Gadamy o banałach i nieistotnych rzeczach. Nie wiemy, co cieszy bliskich, czego chcą, co lubią. Nie wiemy, jak minął ich dzień. Nic nie wiemy. O sobie samym też. Na proste pytanie – jaki deser lubisz najbardziej– też nie umiesz odpowiedzieć. Nie mamy hobby, pasji, chęci na mobilizację. Włączamy tryb pasywnej egzystencji. Tryb bycia rzeczą o ludzkim sercu.

 

Brutalny obraz?

 

Tak, ale szczery. Ale prawdziwy. To my – dlatego czas to zmienić. Zrzucić to, co nas krępuje, odsłonić oczy i wstać. Uśmiechnąć się.

 

Stać się człowiekiem.

 

Czas posmakować życie. Wyciągnąć rękę do bliskiej nam osoby. Dotknąć rośliny stojącej na parapecie. Gesty, które nic nie kosztują, a znaczą tak wiele.      

            

Agnieszka Kusiak   Agnesto

Rate this item
(0 votes)

Podziel się!

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial