Michał Lipka
-
SUPERMAN I PRZYJACIELE
Serie o Supermanie to – jak za czasów „Odrodzenia DC” – to najlepsze, co ma do zaoferowania obecnie linia wydawnicza „Uniwersum DC”. Świetny scenarzysta, interesujące pomysły i rzetelne wykonanie gwarantują za każdym razem porcję udanego superhero. Do ekipy twórców dołączył jeden z moich ukochanych artystów, znakomity John Romita Jr., więc zabawa jest nawet jeszcze lepsza.
Lewiatan nie odpuszcza! Wziął na cel Metropolis, a jakby tego było mało, ma ze sobą wsparcie Luthora i Legionu Zagłady. Superman może tym razem nie poradzić sobie sam, dlatego nadchodzi czas, żeby wezwać do pomocy Ligę Sprawiedliwości i Ligę Młodych. Tylko czy to wystarczy?
Uwielbiałem „Supermana” i „Action Comics” z czasów „Odrodzenia” – uwielbiam te serie i teraz. Odkąd przejął je Bendis, jeden z najciekawszych scenarzystów komiksowych, stały się najjaśniejszym punktem tej linii wydawniczej. I co z tego, że ten twórca nie do końca je czuje. Może niekoniecznie wspina się w tej twórczości na wyżyny, które osiągnął np. w „Daredevilu” czy „Ultimate Spider-Manie”. Nie jest to także poziom jego „All-New X-Men” czy „II Wojny Domowej”, ale zabawa i tak jest znakomita.
Co szwankuje? Bendis zawsze był bardzo pomysłowy, w schematach odnajdywał coś świeżego, a zgrane motywy przedstawiał w sposób bardziej atrakcyjny, wyciągając z nich to, co najlepsze. Jednocześnie oferował coś więcej, niż tylko rozrywkę. Odniosłem wrażenie, że w „Supermanie” skupia się jednak głównie na zabawie. Bendis serwuje naprawdę wartką akcję, widowiskowe sceny i nie stroni przy tym od sięgania po gatunki, które zawsze lubił – thriller, kryminał, sensację. Mniej jest tu humoru, co zawsze było mocną stroną jego opowieści, a w tym tomie czuć także mniejsze zainteresowanie obyczajową stroną historii. Konsekwentnie rozwija swoją wizję i robi to w naprawdę interesujący, wciągający sposób. Mimo tego, czuję pewien niedosyt.
Rewelacyjna jest też szata graficzna. Wiem, że specyficzna kreska Johna Romity Jr., który operuje dziwnymi proporcjami, uproszczoną prezentacją postaci i świata oraz nietypowymi zabiegami graficznymi, nie każdemu się spodoba. Wiem, że niejednego może odrzucić. Ale ja po prostu uwielbiam jego prace!. Tę cartoonowość, toporne cieniowanie za pomocą kresek i estetykę – to wszystko sprawia, że jego prace są bardzo charakterystyczne i mają świetny klimat. I muszę przyznać, że znakomicie pasują do wizji Bendisa.
Efekt finalny jest bardzo udany. To tylko rozrywka, nikt nie powinien mieć co do tego wątpliwości. Jest to jednak rozrywka na poziomie, o jaki we współczesnym komiksie coraz trudniej. Z pewnością zachęci do sięgnięcia po kolejne tomy.