TomG
-
Powieści graficzne czy też komiksy, jak kto woli, traktują najczęściej o walce superbohaterów z nie mniej niezwykłymi przestępcami. Trudno się dziwić, że jest to tak bardzo popularna wśród rysowników i scenarzystów tematyka, gdyż barwność postaci rozmaitych herosów bez wątpienia nie ma sobie równych. Czasem jednak autorzy wpadają na nieco inny, nietypowy pomysł, i w efekcie otrzymujemy komiks, który dzięki specyficznej fabule wyróżnia się wśród innych powieści graficznych.
Tak właśnie jest w przypadku „Dorwać Jiro!". Przy pierwszym kontakcie z tym komiksem nie bardzo wiedziałem, co o nim sądzić ani czego się spodziewać, teraz jednak, będąc już po lekturze, mogę opisać swoje – nieco ambiwalentne – odczucia.
W jednostronicowym wstępie napisanym przez Marka Starostę, tłumacza i scenarzystę, czytamy o osobliwej postaci Anthony'ego Bourdaina, autora scenariusza tego nietypowego komiksu. Anthony jest rodowitym nowojorczykiem podróżującym po całym świecie i stołującym się w najbardziej podejrzanych garkuchniach. Bez wątpienia to zamiłowanie do różnorakich potraw sprawiło, że w jego głowie zrodziła się myśl o komiksie innym niż wszystkie. Może niekoniecznie najbardziej oryginalnym, ale na pewno w dużym stopniu innym.
Zagłębiając się w fabułę „Dorwać Jiro!" przenosimy się w świat przyszłości, świat zdominowany przez kulturę konsumpcji. Inne branże, takie jak sport, film czy przemysł fonograficzny przestały istnieć. Nową władzą w tym świecie są Szefowie Kuchni.
W mieście podzielonym na kręgi, którym mogłoby być Los Angeles, Jiro prowadzi małą restaurację, specjalizującą się w sushi. Jest cenionym kucharzem. Natomiast w centrum miasta trwa nieprzerwana walka o terytorium między dwoma Szefami Kuchni: Bobem, właścicielem dużej firmy, i Rose, kobietą przewodzącą wegetarianom. Kiedy wieść o talentach kulinarnych Jiro roznosi się w mieście, zarówno Bob, jak i Rose chcą zwerbować go w swoje szeregi.
Fabuła „Dorwać Jiro!" jest – poza specyfiką świata przedstawionego – raczej mało oryginalna. Szefowie Kuchni mają swoje gangi, które – jak to gangi – siłą osiągają cele postawione im przez szefów. Wywierają naciski na mniejsze, lokalne sklepy i restauracje, terroryzują niezależnych konkurentów. Słowem mamy tutaj walkę o wpływy, typową gangsterkę dobrze już znaną z innych źródeł, tyle że w nieco innym wydaniu.
Wydarzenia opisane w komiksie ocierają się o groteskę i to mocniej, niż można by przypuszczać. Zabójstwa z powodu nieprzestrzegania tej czy innej kulinarnej etykiety są bez wątpienia zbyt dużą abstrakcją nawet na świat, jaki przedstawiono czytelnikowi w „Dorwać Jiro!". Historia jest czasem zabawna, ale plan, jaki realizuje Jiro nie zaskakuje i dla nikogo raczej nie będzie interesujący ze względu na jego stereotypowość i przewidywalność. Potencjał w postaci oryginalnego pomysłu został więc zmarnowany przez słabą, nudną historię, jakich czytało i oglądało się już wiele. Natomiast jeśli chodzi o walory artystyczne komiksu, to kreska Langdona Fossa – na pierwszy rzut oka całkiem poprawna i miła dla oka – po krótkim czasie zaczyna męczyć; wydłużona twarz Jiro do niego samego pasuje, ale z innymi bohaterami sprawa ma się już gorzej. Kolorystyka albumu trzyma poziom, umiejętnie współgrając z opowiadaną historią i przedstawianymi detalami. Scenariusz jednak nie porywa, a nawet zawodzi. Dominuje tutaj makabra przeplatana z humorem, a także duża porcja abstrakcji, a bohaterowie, cóż, wykazują się głównie sadyzmem i fanatyzmem ocierającym się o szaleństwo. Oczywiście taki ich wygląd miał wywołać zgoła inny efekt, zabawić czytelnika, ale muszę powiedzieć, że jakoś specjalnie się podczas lektury nie uśmiałem, a momentami trzeba było powstrzymywać cisnący się na usta uśmieszek politowania. Założeniem twórców było stworzenie satyry na kulturę konsumpcjonizmu i zabieg ten się udał, ponadto autorzy w iście kulinarnym stylu wymieszali sensację, futurystyczną wizję upadku społeczeństwa i groteskę. Jako ciekawostka komiks ten się sprawdza, nawet pomimo minusów w kwestii fabularnej, a jego wydanie w twardej oprawie i na kredowym papierze robi naprawdę duże wrażenie.