Przeecinka
-
Jest piątkowe popołudnie – właśnie docierają do mnie dawno niewidziani znajomi.
Tradycją już się stało, że po długich rozmowach o tym, co wydarzyło się w naszym życiu od ostatniego spotkania sprzed kilku miesięcy, decydujemy się na zawziętą rywalizację w wypieranych obecnie, o zgrozo !, przez Internet grach planszowych.
Może wyda Wam się to śmieszne – grupa studentów z nosami wsadzonymi w tradycyjnym „Chińczyku", planująca strategie ekonomiczne w „Monopolly".
Ostatnio odkryliśmy też „Zgadnij kto to?", przy której ubawiliśmy się co nie miara!
No cóż – więc jesteśmy śmieszni, ale Nam osobiście jakoś to nie przeszkadza. W Naszym przypadku gry planszowe(które nie mają zabarwienia wulgarnego, jakie obecnie jest im nadawane przez młodzież dla większego "fun'u") w pełni wracają do łask, stanowiąc doskonałą formę rozrywki w większym gronie.Doszłam więc do wniosku, że teraz moja kolej – tym razem to ja, jako gospodarz, wyjdę do nich z czymś nowym!
Tak o to światło dzienne na oczach moich przyjaciół ujrzała gra „Asteriks i spółka" wydawnictwa EGMONT.Każdy z Nas, jak dziecko, chwycił za pudełko, by czym prędzej zapoznać się z zasadami gry i wypróbować zawartość tego niewielkiego cudeńka.
Ciekawość była tym większa, że każdy doskonale zna postać małego Asteriksa i dobrze zbudowanego Obeliksa jeszcze z czasów sielankowego dzieciństwa.I tutaj pierwsza pochwała dla wydawnictwa – niewątpliwie atutem gry jest jej rozmiar. Dla malutkiego pudełeczka z pewnością znajdziecie miejsce w nawet po brzegi wypchanej walizce, dzięki czemu będziecie mogli umilać sobie wieczory nie tylko w domowym zaciszu, ale także podczas dalekich wypraw z przyjaciółmi!
Same zasady gry nie są skomplikowane – chodzi o to by zapamiętywać obrazki znajdujące się na poszczególnych kartach i wykazywać się niebywałym refleksem, a wręcz siłą przebicia wśród przeciwników! Wygrywa bowiem ten, kto najszybciej przypomni sobie i poda nazwę obrazka zakrytego, który kolorem odpowiada karcie właśnie odkrytej przez kolejnego gracza.W tym miejscu drobna uwaga – nie rozpoczynajcie gry w czasie ciszy nocnej.
Chyba, że nie macie dookoła sąsiadów.
Hałas towarzyszący prześciganiu się rywali (będący nieodzownym elementem gry, potęgujący adrenalinę, a tym samym dobrą zabawę!) w wykrzywianiu treści obrazków może okazać się dla nich nie do zniesienia.
Mało zawiłe zasady nie powodują jednak, że gra winna być kierowana wyłącznie do dzieci. Z nazwaniem obrazków na wielu kartach my – studenci prawa, dyplomacji, automatyki i robotyki, mieliśmy problem.
Ale – dla dobrej zabawy człowiek poradzi sobie ze wszystkim, prawda?„Nie ma lepszej gry, w którą grałem, łączącej prostotę i walory edukacyjne. Proste do opanowania zasady pozwolą się odnaleźć w grze od pierwszej rundy. Górna granica liczby uczestników nie istnieje, co jest kolejnym walorem. Wiek graczy też nie ma znaczenia - zarówno nasi rodzice i dzieci będą się świetnie bawić. Warto zatroszczyć się o nasze szare komórki i dać im trochę popracować w przyjemnej atmosferze z przyjaciółmi."
Michał, student II roku automatyki i robotyki na Politechnice WrocławskiejTak więc dzieci i młodzieży, panie i panowie, babcie i dziadkowie – wszyscy bez względu na wiek, podejmijcie wyzwanie walki z dominacją Internetu w wieku XXI i pochylcie się nad, jakże niegdyś uwielbianymi przez Nas wszystkich, grami planszowymi. Te bowiem, przyniosą Wam radość nieporównywalnie większą od dawanej przez Internet, a przy tym zagwarantują realną więź z innymi.
Do dzieła – zwłaszcza fani dwóch Gallów, których jestem pewna, są setki!