Sylfana
-
Tomik poezji Janusza Wojciecha Kowalskiego i Piotra Wilczkowskiego to ciekawy ewenement, jeżeli chodzi o twórczość polską. Mamy tutaj współpracę dwóch twórców, którzy jednak postanowili pozostać osobnym bytem – tym samym możemy osobno przeczytać teksty jednego i drugiego, a jednocześnie rozumiemy i widzimy podobieństwa jakie osadzają się przede wszystkim w tematyce. Obaj panowie korzystają z takich technik kreacyjnych jak sarkazm, ironia, komizm, jednak są w tym różni. Utrzymują swoją jednostkowość, co ciekawie podkręca wyraz całego tomiku.
Będąc już po lekturze jestem w stanie powiedzieć, że moje serce bliżej jest twórczości Piotra Wilczkowskiego. Jest on zdecydowanie bardziej liryczny, filozoficzny, głębiej sięga po tematy, które stanowią istotę człowieczeństwa. Janusz Kowalski w tym zestawieniu staje się dla mnie nazbyt przyziemny i powierzchowny, jednak jest to jedynie moja osobista opinia i preferencja dotycząca sposobu pisania. Zdecydowanie nie można powiedzieć, że obie części odbiegają od siebie poziomem. Są równe, utrzymują podobne, stabilne, położenie, co może stać się gwarancją sukcesu całego dzieła.
Czuć wibrację między twórcami, widać ich podobny poziom postrzegania świata. Widać też, że między autorami jest prawdziwa męska przyjaźń i trwała nić porozumienia. Skutkiem „ubocznym” tej relacji jest właśnie ta książka, którą czyta się z przyjemnością, czasami z poważnym, refleksyjnym nastawieniem, a czasami z uśmiechem i radością na ustach. Autorzy swoją twórczość dedykują wszystkim tym, którzy zapomnieli, co jest naprawdę ważne w życiu każdego człowieka. Mowa tu spojrzeniu w stronę innej osoby, zaprzestanie wpatrywania się jedynie w siebie i swoje potrzeby. Poeci dają nam mały pstryczek w nos, nie prawią ogromnych morałów, ale delikatnie sugerują, że może należy się zatrzymać, rozejrzeć się wokół siebie i zobaczyć, czy ktoś nie potrzebuje pomocy, dobrego słowa, uśmiechu. Przecież to właśnie stanowi naszym człowieczeństwie.
Warto zwrócić również uwagę na umieszczone w tomiku obrazy i grafiki. Mocno współgrają one z treścią zbioru, stają się poniekąd odzwierciedleniem refleksji autorów, ale także jednocześnie stanowią odrębny element. Mogłyby one spokojnie stanowić osobne dzieło, które też znalazłoby swoich odbiorców. Cieszy fakt, że twórcy pragnęli stworzyć dzieło hybrydowe, które wpływa bezpośrednio na wiele zmysłów. Takie zagranie kreacyjne pozwoli na otwarcie przestrzeni poetyckiej na młodych czytelników, którzy obecnie odchodzą od czytania poezji. Zdecydowanie mężczyźni postawili na uniwersalność treści, która powinna trafić także do młodzieży. Pod tym względem publikacja jest niezwykle nowoczesna.
Trzeba jednak wspomnieć o mankamentach tejże twórczości. Całościowo tomik jest udany, jednak niektóre wiersze odbiegają poziomem od innych. Tak, gdzie poruszane są wątki egzystencjonalne, bywa, że są one ujęte bardzo powierzchownie, a użyte zabiegi kreacyjne i wykorzystane środki artystycznego przekazu są niewystarczające, aby przekazać cały sens i wartość treści. Rozumiem, że autorzy mają swój styl pisania, jednak nie można zapominać całkowicie o teorii poetyckiej, która tworzy podwaliny liryki, zarówno naszej rodzimej, jak i światowej. Czasami poeci traktują swój materiał po „macoszemu”, bez delikatności i odpowiedniej obróbki. Oczywiście nie jest to reguła, ale trzeba to mocno podkreślić. Możemy mieć nadzieję, że kolejne próby twórcze artystów będą bardziej dopracowane.
Polecam lekturę wierszy, o ile lubimy poezję podszytą ironią i sarkazmem. W chwili wolnej warto przyjrzeć się również grafikom, które są bardzo intrygujące. Myślę, że czas spędzony na lekturze nie będzie straconym.