Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Aleksandra. Ukraińska Saga Rodzinna

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Aleksandra. Ukraińska Saga Rodzinna | Autor: Lisa Weeda

Wybierz opinię:

Masło

  Lisa, główna bohaterka „Aleksandry” Lisy Weeda, przebiega przez granicę między Ukrainą a Ługańską Republiką Ludową, nieuznawanym, sztucznym tworem utworzonym w 2014 roku przez prorosyjskich separatystów. Biegnie przez ziemię siłą wyrwaną Ukrainie, przeciętą widoczną jedynie na mapach kreską, która podzieliła lasy i pola, a wraz z nimi rodziny i łączące je więzi. Granica nie przecięła jednak pamięci, nie stała się nieprzekraczalnym murem, nie odseparowała tego, co miała odseparować.

 

Lisa biegnie, goniona strachem przed uzbrojonymi żołnierzami, obserwowana zdziwionym wzrokiem mijanych kobiet i mężczyzn, ciągnących na Ukrainę rzędem wraz z paczkami i pakunkami, na handel, na wymianę, po lepsze życie.

 

Lisa niesie w ręku cenny dar – wyszywany czarnymi i czerwonymi nićmi kawałek materiału, stuletnie płótno, które podróżowało wraz z babką Lisy, przekraczało europejskie granice, nasiąkało rodzinną legendą, zagubieniem i miłością do ukraińskiej ziemi, dzieliło losy Krasnowów i było niczym księga zapisująca ich dzieje.

 

Lisa nie przekracza granicy dla rozrywki. Nie idzie za pracą, nie wraca z Ukrainy z handlu warzywami, chlebem, rajstopami, nie niesie ze sobą pary nowych majtek. Nie ucieka do Ługańska i nikogo nie goni. Był to pomysł jej babki, szalonej babki, mówi pogranicznikowi Lisa; płótno ma odbyć ostatnią podróż do domu. Jest bowiem niepełne, niedopisane, tak jak rodzinna historia – nad imieniem Koli ścieg się urywa gdzieś w 2015 roku. Lisa musi przenieść serwetę do Ługańska, by domknąć czas, odnaleźć grób Koli i położyć na nim rodzinny artefakt. Inaczej mężczyzna będzie stracony.

 

Lisa biegnie. Pokonuje granicę wbrew ostrzeżeniom, wbrew zakazowi. Słowa babki Aleksandry są silniejsze niż obawa przed wojną, na której teren Lisa wraca. Biegnie przez pola pszenicy, nie dostrzegając tablicy z ostrzeżeniem o minach. Przewraca się, a gdy podnosi wzrok, widzi przed sobą Pałac zaginionego Kozaka dońskiego i mieszkającego w nim, zmarłego kilkadziesiąt lat wcześniej, prapradziadka, Nikołaja. I tu właśnie zaczyna się prawdziwa i jednocześnie oniryczna opowieść, która prowadzi Czytelnika przez czas i historię, przez lata wielkiego głodu, wojen i kułactwa, nieuczciwych referendów, wysyłek, protestów na Majdanie i narodowego separatyzmu. Lisa przeżywa ponownie dzieje wywiezionej do Holandii Aleksandry, czuje ścisk przerażonych ciał zebranych w pociągowym wagonie, zakopuje ziemniaki w zmrożonej ziemi i chucha w zmarznięte dłonie, zastanawia się, czy inny wykopany dół ukryje maszynę do szycia, drży przed esesmanami, bolszewickimi chłopcami i Ługańskimi bojówkarzami. To właśnie tu, w tej wieży Babel, monumencie radzieckiej siły, Lisa spotyka swych zmarłych przodków i… Lenina, który zszedł z cokołu.

 

„Aleksandra” to, jak można przeczytać na okładce, „Ukraińska saga rodzinna”. Pełna wzruszeń i bólu, miłości i troski o losy najbliższych, ludzi przeciętnych i zwykłych, a mimo to tych, których dotknęła i pokiereszowała pisana wielką literą Historia. Nieco mistyczna, zwłaszcza wtedy, gdy na jej kartach pojawia się biały jeleń ze złotą strzałą lub gdy wraz z pradziadkiem główna bohaterka wędruje pomiędzy piętrami wyidealizowanego Pałacu Rad, pomnika socjalizmu i Stalina, budynku istniejącego jedynie w jej świadomości, będącego snem na jawie, a jednocześnie grobowcem historii. Napisana w dość specyficzny sposób, wymagająca skupienia i powolnego dawkowania sobie porwanych fabularnie wątków, w czym z pewnością ułatwia drzewo genealogiczne rodziny Krasnowów. „Aleksandra” jest opowieścią o niesprawiedliwości i niemocy maluczkich wobec wichrów historii. O tym, jak ważna jest pamięć, rodzina i tradycja. Zaskakujące może wydać się natomiast, ile w historii Aleksandry i rodziny Krasnowów znaleźć można podobieństw, wspólnych cech pomiędzy losami Ukraińców i Polaków.

Beata Szwajdych

  Kiedy tylko widzę na okładce jakiejś książki hasło: "saga rodzinna" i dodatkowo w opisie znajduję informację, że dzieje danej rodziny przedstawiane są na tle ważnych wydarzeń historycznych, moje oczy z nagłego impulsu pożądania tej lektury robią się od razu tak wielkie, jak te, u sławnego kota ze "Shreka". Gdy trafiłam na "Aleksandrę", książkę o losach ludzi żyjących na terenach strefy konfliktu w Donbasie, aktualnie bardzo istotnych dziejowo, a o których tak naprawdę wiem stosunkowo niewiele, to od razu poczułam, że muszę ją przeczytać. Teraz, już po zakończeniu tej czytelniczej przygody, wychodzi na to, że niestety oczekiwałam od tej powieści zbyt wiele. Dlaczego? Pisząc w ogromnym skrócie - jest ona dosyć... dziwna. Niby wszystko wydaje się być w porządku, traktuje o ważnych sprawach, można je sobie z treści wyłuskać, ale jednak wątki metafizyczne zbytnio przytłoczyły te realne zajścia i bardzo ciężko było mi się odnaleźć w chaotycznej fabule.

 

Zarówno utrzymana w pięknych, niebiesko - żółtych barwach, symbolizujących Ukrainę okładka, jak i opis książki, są naprawdę bardzo zachęcające. Lisa, współczesna dziewczyna ukraińskiego pochodzenia, mieszkająca w strukturach zachodniej cywilizacji, otrzymuje od swojej babci, tytułowej Aleksandry, rodzinne płótno z wyszytym drzewem genealogicznym. Haft ten nie jest dokończony, został przerwany w momencie niewyjaśnionej śmierci jednego z członków rodu, Koli, który nie może pośmiertnie zaznać spokoju. Ten kawałek materiału stanowiący już relikwię i mający dla familii ogromną symbolikę, złożony przez Lisę na grobie zmarłego, ma mu ten spokój zapewnić, pomóc w "przejściu na drugą stronę". Grób Koli znajduje się właśnie na podzielonym wojną terytorium w Ukrainie, przez prorosyjskich separatystów okrzykniętym Ługańską Republiką Ludową, więc dostać się tam wcale nie jest Lisie tak łatwo. Dziewczyna przedziera się szturmem przez granicę, biegnąc pomiędzy ludźmi załatwiającymi codzienne sprawy, umyka żołnierzom i wpada na zaminowane pole pszenicy, skąd trafia do wyimaginowanego pałacu zaginionego Kozaka Dońskiego. W tym nadnaturalnym miejscu przebywa duch jej zmarłego pradziadka, który prowadzi ją przez zawiłe wydarzenia z życia różnych osób z ich rodu - od początku dwudziestego wieku, aż po 2018 rok.

 

Byłam zaskoczona formą tej powieści i niestety kompletnie mi ona nie odpowiadała. Przez większość czasu namawiałam samą siebie do lektury i gdyby nie był to egzemplarz recenzencki, to zakładam, że zaniechałabym dalszego czytania. Początek książki odczuwałam jako mętny i niepoukładany. Kilka linii czasowych, zagmatwane koligacje, do tego raczej toporne wątki fantastyczne. Trochę tego było dla mnie za dużo i trudno mi było wejść do świata tej opowieści. Mogę tę formę porównać do wyrywkowego pamiętnika, w którym metafizyczne wstawki mieszają się z codziennością. Uważam to za dobry zamysł, ale akurat w tym przypadku wykonanie poszło w zbyt grząski grunt i zepsuło mi przyjemność z czytania. Myślę, że dla członków tego klanu powieść Pani Lisy Weedy z pewnością stanowi cenny pamiętnik rodzinny na historycznym tle Ukrainy, ale dla osoby postronnej większość wydarzeń jest wyrwana z kontekstu i niejednolita. Uczestnikom zdarzeń, karmionym od dziecka tymi opowieściami, ta z pewnością ładnie napisana kronika pokoleniowych tragedii i dziejów, nie mogłaby się nie spodobać, jednak na dłuższa metę była męcząca dla kogoś z zewnątrz, kto musiał co chwilę kartkować strony do drzewa genealogicznego, które odrobinę pomagało rozeznać się w powiązaniach. 

 

Choć dla mnie nie była to ani łatwa, ani przyjemna lektura, to z pewnością znajdzie ona grono odbiorców, którym odpowiadają przeskoki w czasie i miejscach co kilka akapitów (nawet i bez ostrzeżenia Czytelnika) oraz ogrom symboliki przemycony w magicznych wydarzeniach. Być może moje rozbuchane oczekiwania wobec tej historii powodują we mnie uczucie zawiedzenia. Liczyłam, że dostanę coś na miarę "Ósmego życia" Nino Haratischwili, lub coś choć w połowie tak dobrego jak tamta "Saga rodzinna" właśnie, bo nawet wtedy byłoby to już coś monumentalnego. Niestety nie otrzymałam tego na co liczyłam...

 

Owszem, zdarzały się i fragmenty, które rzeczywiście mnie zaciekawiły. Jednak jak wszystkie i te wątki szybko się urywały, wydarzenia przeskakiwały gdzie indziej i gasły we mnie iskierki wzbudzonego zainteresowania. Choć ogólnie nie jestem książką zachwycona, to podoba mi się jedno z przesłań, jakie powierza Czytelnikowi. Granice tworzone przez polityków, władców świata, dzielą nie tylko grunty, ale głównie próbują podzielić ludzi. Zwykle im się to udaje i rodzi się między nimi nienawiść. Zarówno między obcymi, z różnych nacji, jak i tymi bliskimi, rodzinami. Granice państw są przecież niewidzialne i ustalane przez ludzi. Świat nie mądrzeje i nie uczy się na błędach przodków... Dlatego stale trzeba nam przypominać, że wszyscy pochodzimy z jednego miejsca i każdej istocie należy się szacunek w tym całym szaleństwie walki o wpływy i pieniądze.

MagLaw

  Ukraina, to dzisiaj teren zmagań wojennych, jednakże, jak pokazuje historia, to również kraj, którego los nie oszczędzał, a walki bratobójcze od szeregu lat wpisują się w krwawą kartę jego mieszkańców.

 

Z ciekawością sięgnęłam zatem po książkę autorstwa Lisy Weedy, która wydana została nakładem Wydawnictwa Wab, zatytułowaną „Aleksandra.Ukraińska saga rodzinna”, gdyż ciekawa byłam punktu widzenia autorki, na zagmatwaną historię jej narodu, przedstawioną przez pryzmat wydarzeń dotyczących jej własnej rodziny.

 

Szereg biograficznych wątków wplecionych w „Aleksandrę” sprawia, że jest ona nietuzinkową, przejmującą powieścią Jest to książka niezwykła, bardzo bolesna i dogłębnie wzruszając, gdyż stanowi hołd, jaki autorka złożyła swoim przodkom. Tytułowa Aleksandra, dla bliskich Sura, to jej babcia, która jeszcze w czasie okupacji niemieckiej, wraz z kuzynkami została deportowana do Niemiec,i która resztę swych dni spędziła na obczyźnie, tęskniąc za rodzinnym domem. Bolesne wspomnienia przeżyć jakie dotknęły bliskich autorki w okresie II wojny światowej rozpoczynają przegląd zdarzeń wpisanych w losy jej rodziny. Obok historii babki równolegle jednak prowadzona jest opowieść o bardziej współczesnych zmagań wojennych, osadzonych tym razem w Republice Ługańskiej, na której teren w 2014 roku wkroczyły wojska rosyjskie. To właśnie brak jakichkolwiek wieści o wujku Lisy - Koli, sprawia, że jej wiekowa babka wysyła ją na ukraińskie stepy z pewną życiową misją. Ma ona dopełnić wątki rodzinnej historii i odnaleźć ślady zaginionego, a w konsekwencji pozyskać wiedzę o miejscu jego pochówku, która uzupełni puste miejsce w wyszywanym ręcznie,przez szereg lat, płótnie, na którym oznaczone zostały koleje losu rodziny Lisy.

 

To pieczołowicie wyhaftowane drzewo genealogiczne stanowi drogowskaz w odnalezieniu się w historii wpisanej w karty „Aleksandry”. Przewodnikiem po krainie zaświatów, zwanej Pałacem Rad, do której po przekroczeniu, w dramatycznych okolicznościach, Ługańskiej granicy, trafi młoda Holenderka o ukraińskich korzeniach, będzie jej pradziadek - Nikołaj. Charyzmatycznapostać, o wielkim sercu i równie wielkiej dumie z przynależności do Kozaków dońskich. Gdzie ich ta wspólna podróż przez czas i historię doprowadzi? Jakie nieznane karty rodzinnych losów odkryje on przed swą wnuczką? Przeczytajcie samo, nie tylko dlatego, że książkę tę czyta się zapartym tchem, ale również po to, aby lepiej zrozumieć podłoże wojny, która dotkliwie dotyka schodnią część Ukrainy. I bez tego kontekstu wskazać należy, że Autorka tworzy wręcz mistyczne studium, w którym duchowość jest równie ważna co ukazanie historycznych aspektów rosnących przez lata animozji, które swym zarzewiem sięgają wieki wstecz. Dumny naród Kozaków dońskich przez wieki walczył o swoją niezależność, dążył do ochrony swych korzeni, stając w obronie własnych rządów, kultury i tradycji. Hart ducha i siła charakteru sprawiały dodatkowo, że stanie na straży narodowego dziedzictwa stało się równie ważne jak dbałość o umacnianie rodzinnych więzi, które mimo przeciwności losu pozwalały przetrwać nawet najbardziej dotkliwe dziejowe burze.

 

Ile może znieść zatem ciemiężony naród i czy jest w stanie zadbać o własną niepodległość?

 

Dajcie się oczarować urokowi prozy autorki i pozwólcie się zabrać w podróż przez pełne zawirowań dzieje ukraińskiego narodu z obszarów Półwyspu Krymskiego. Będzie przejmująco, ale i pouczająca, z pewnością nie będzie nudno, gdyż autorka nie pozostawia miejsca na bierne i pozbawione emocji przyglądanie się kreślonej przez siebie historii. Niepostrzeżenie sami wciągnięci zostaniecie w wir historii, która na długo zapadnie Wam w pamięć. Polecam gorąco tą poruszającą lekturę.

Pani M.

  Zanim zaczęłam pisać ten tekst, siedziałam przed komputerem i przez kilka minut patrzyłam w migający na ekranie kursor, nie wiedząc, od czego mam zacząć. Tyle dzieje się we mnie po lekturze tej książki, a mam problemy z przekuciem tego w słowa. A teoretycznie jako polonistka nie powinnam mieć takich rozterek. Patrząc na okładkę tej książki, czytając jej opis, jeszcze zanim zabrałam się za lekturę, nie myślałam, że przejście przez nią będzie dla mnie tak trudne. I nie, nie chodzi mi o to, że ta książka jest zła, napisana tak, że oczy bolą. Nie, po prostu pokazuje wydarzenia, które doprowadziły do tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Autorka napisała tę książkę w 2021 roku, jeszcze przed wybuchem wojny. Nie wiedziała, że problemy, z którymi zmagają się opisani w niej ludzie, to dopiero przedsmak piekła, które nadejdzie.

 

To saga rodzinna, która swoją akcją obejmuje Ukrainę od początku XX wieku aż po rok 2018. Aleksandra została w wieku 18 lat deportowana z Ukrainy, trafiła do Niemiec. Po latach prosi swoją wnuczkę Lisę o to, by zawiozła do jej rodzinnego domu w Stanicy Ługańskiej płótno z drzewem genealogicznym ich rodziny.

 

Nie była to łatwa książka. Od razu powiem, że odradzam jej czytanie na przykład podczas jazdy komunikacją miejską, nie będziecie raczej w stanie się skupić. To powieść, z którą trzeba siąść na spokojnie, skupiając się wyłącznie na tym, co się czyta. W przeciwnym razie można bardzo szybko zgubić wątek. A i przy pełnym skupieniu o to nietrudno. Miałam straszne problemy z odnalezieniem się w czasoprzestrzeni. Zanim zorientowałam się, kto jest kim w tej rodzinie, nie bardzo też wiedziałam, za kim podążam i w jakim celu. Moim zdaniem w niektórych miejscach jest sporo chaosu i dla kogoś, kto nie zna ludzi, o których mowa, odnalezienie się w tym wszystkim może być nie lada wyzwaniem, zwłaszcza na początku, potem jest już łatwiej.

 

Nie potrafiłam przeczytać tej książki za jednym zamachem. Niesie ze sobą tak ogromny ładunek emocjonalny, że było to dla mnie niemożliwe. Kiedy akcja cofała się do 2014 roku, czułam, jak mój żołądek zawiązuje się w supeł. Przyznam szczerze, że miałam mgliste pojęcie o tym, co się wtedy działo. Nie miałam okazji, by spojrzeć na tę sprawę oczami ludzi stamtąd, przekonać się, co czuli. Ta książka mi to umożliwiła. I to był spory kaliber do dźwignięcia. Może gdybym przeczytała tę książkę przed wybuchem wojny, inaczej bym na to spojrzała.

 

Niejednokrotnie w trakcie lektury miałam łzy w oczach i byłam wściekła, widząc, co się dzieje i mając świadomość tego, do czego te wydarzenia doprowadziły. Tak, jest tu mowa o polityce, musicie mieć to na uwadze, sięgając po tę książkę. Nie jest to główna oś fabuły, ale dość mocny jej punkt.

 

„Aleksandra” potrafi wzruszyć poprzez relacje między bohaterami, jak i przy okazji podnieść przez nie ciśnienie. Nie sposób podejść do tej książki bez emocji. Ja w każdym razie nie umiałam. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to powieść dla każdego. Zwłaszcza teraz. Jeśli jednak interesujecie się Ukrainą i wszystkim, co jest z nią związane, może ta historia przypadnie wam do gustu.

 

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial