Karolina
- W pogoni za życiem, w ucieczce przed śmiercią
Lou, Reid i ich przyjaciele uciekli z obchodów Modranicht. Lou ponownie uniknęła losu zwierzęcia ofiarnego, a Reid odkrył w sobie nietypowe, magiczne zdolności. Dramatyczne wydarzenia spowodowały jednak, że pomiędzy kochankami powstała przepaść, która wydaje się rosnąć z każdym dniem. Czy czarownica i łowca odnajdą do siebie drogę powrotną?
W międzyczasie muszą ponownie zmierzyć się z królową Dames Blanches, Morgane. Czarownica nie zrezygnowała ze swojego planu i wciąż zamierza poświęcić swoją córkę (Lou), by móc zrealizować zaklęcie o ogromnej mocy. Lou, Reid, Coco, Ansel, Beau i Madame Labelle postanawiają znaleźć sprzymierzeńców do zbliżającej się bitwy. Po wsparcie udadzą się do niebezpiecznych Dames Rouges – czarownic krwi, oraz do sfory wilkołaków. Czy otrzymają wyczekiwaną pomoc?
Jak przy pierwszym tomie narzekałam na brak wydarzeń związanych z przygodami i magią oraz na dominację wątku romantycznego, tak w drugim tomie doszło do wywrócenia tych proporcji do góry nogami. Lou i Reid w moim odczuciu stają się sobie nieomal obcy. Znika ciepło, które unosiło się nad tą dwójką i dawało powieści przyjemny, przyciągający nastrój. Można powiedzieć, że moja ocena opiera się na zasadzie: i tak źle (pierwszy tom), i tak niedobrze (drugi tom). Jednak czy to tak wiele, oczekiwać równowagi? Relacja pomiędzy dwójką głównych bohaterów jest więc moim zdaniem w tendencji spadkowej, jednak „Krew i miód” punktuje pod względem wątków magicznych i przygodowych.
Bohaterowie wyruszają w podróż, podczas której czytelnik ma okazję lepiej poznać świat przedstawiony i jego nadprzyrodzonych mieszkańców. Bliżej ukazane są owiane złą sławą krwawe czarownice i tajemnicze wilkołaki. Pojawi się również enigmatyczna trupa artystyczna, której członkowie będą towarzyszyć naszym bohaterom w wędrówce. Większa liczba bohaterów, ich różnorodność i magiczny rodowód, moim zdaniem jak najbardziej wpływają na pozytywny odbiór powieści.
Mam również wrażenie, że w „Krwi i miodzie” zdecydowanie więcej się dzieje. Akcja jest bardziej dynamiczna, bohaterowie pokazują co potrafią. Autorka wyciąga z cienia drugoplanowych bohaterów i robi im więcej miejsca obok Lou i Reida. Nie podoba mi się z kolei kierunek, w którym rozwijają się dwie główne postaci, czyli właśnie Lou i Reid. Oboje wydają się kompletnie pogubieni. Odpychają opryskliwością i zawziętością. Co ma zrobić czytelnik, jeśli dwa filary powieści wyraźnie się chwieją? Na szczęście autorka podratowuje sytuację pobocznymi bohaterami, którzy jak już pisałam, dostają więcej pola do popisu. Większą rolę zaczyna odgrywać zaradna i opanowana Coco, próżny ale w głębi serca dobry Beau, niewinny i uczynny Ansel, władcza i przezorna Madame Labelle oraz wielu innych.
„Krew i miód” mogę uznać za całkiem niezłą kontynuację „Gołębia i węża”. Jest tutaj zdecydowanie mniej wątku romantycznego (nawet nieco za mało), a znacznie więcej przygodowo – magicznego (na to nie mogę narzekać). Moim zdaniem okuleli główni bohaterowie, ale za to mamy pod dostatkiem ciekawych i wzbudzających emocje bohaterów pobocznych. Według mnie kontynuacja wciąga tak samo mocno jak pierwsza część, więc myślę, że warto sięgnąć po książki Shelby Mahurin. Fani fantastyki młodzieżowej z wyraźnym wątkiem romantycznym na pewno będą zadowoleni. Z niecierpliwością czekam na ostatni tom opowiadający o losach Lou i Reida.