Wydaje mi się, że wpierw należałoby zdefiniować pojęcie 'polityki historycznej'. Naszym władzom chyba to się nie udało. By jednak nie zagłębiać się w niuanse terminologiczne posłużę się przykładem Rosji i Niemiec. W obu tych krajach mamy do czynienia z bardzo jednoznaczną i wyraźną polityką historyczną. W przypadku Rosji chodzi o utrwalenie w narodzie przeświadczenia, że wszystko co kiedykolwiek Rosja (bądź Związek Radziecki, bez różnicy) zrobiły, było dobre i sprawiedliwe. Ostatnio towarzysz Putin nawet sojusz ZSSR z Hitlerem przedstawił jako posunięcie słuszne. W efekcie wciąż mamy do czynienia z masą ludzi radzieckich, dla których 17 września 1939 to nie data napadu na Polskę, ale data obrony połowy tego kraju przed hitlerowcami!!! Pisanie źle o Rosji może być karane więzieniem.
W Niemczech z kolei, mimo iż na poziomie oficjalnym wszystko jest politycznie poprawne, III Rzesza pozostaje winną zbrodni itp., to na poziomie popularnym trwa proces rozmydlania winy narodu: winni są jacyś naziści, a Niemcy przechodzą na pozycje ofiar wojny. Głośny ostatnio serial jest tego najlepszym przykładem. Taki obraz poszedł w świat w dziesiątkach, jeśli nie setkach kopii. Do tego mamy pojawiające się niemal dzień w dzień, w najróżniejszych publikacjach i wypowiedziach na świecie, informacje o 'polskich obozach'. W efekcie, przy skandalicznej bierności polskich władz – żądania sprostowań po kolejnym fakcie to kpina – za parę lat przeciętny mieszkaniec przeciętnego kraju na świecie będzie przeświadczony, że naziści to Polacy. Przekonywanie nas samych i świata o tym, że jako naród jesteśmy winni zbrodni zwyrodniałych jednostek lub też, że kolokwialnie sprawę ujmując, jakoby „nieustannie" dostawaliśmy w 'd' , to taka polityka służy raczej gnębieniu narodu. Czy np. młody człowiek może czuć się dumny z takiego kraju? Tak postępowali okupanci. Jeśli ustawiczne bicie się w piersi przy jednoczesnym podkreślaniu martyrologii jest polityką historyczną naszych elit, to zadowolony z niej nie jestem.
Jakże inne, jak widać, podejście do historii mają Niemcy i Rosjanie. Ich polityka historyczna ma na celu poprawę i następnie utrzymanie dobrego samopoczucia narodu. Historia naszego kraju również może temu służyć. Mamy się czym chwalić, tylko brak woli politycznej, by tak się stało. Wystarczy sięgnąć bardziej wstecz niż rozbiory. Wystarczy na chwilę zapomnieć o nieszczęsnych powstaniach i sięgnąć do czasów, gdy obywatele I Rzeczypospolitej mówili w różnych językach, wyznawali różne wiary i nikt im tego nie wypominał. Jeśli chcemy przetrwać jako samodzielny naród, to w zakresie polityki historycznej, znajdując się między niemieckim młotem a rosyjskim kowadłem, musimy być jak oręż z najtwardszej stali lub tytanu, a nie jak orzech włoski.