Zimowa depresja na wiosnę
Dlaczego końcem zimy nadal cierpimy na chroniczne zmęczenie? Dlaczego tyle tygodni w nim tkwimy, mimo łykania polepszaczy nastroju, żelaza i żeń-szenia? Wszystkie te środki nie pozwoliłyby przespać zimy niedźwiedziowi, postawiłyby na nogi umarłego, a smętnego nakręciłyby do działania. Wszystkich by z pewnością obudziły, lecz nie mnie. Czyżby tkwił we mnie feler? - pytamy samego siebie.
Skąd się bierze apatia?
Dni stają się coraz dłuższe, co już i widać i czuć. Ptaki o poranku trelami zapowiadają szybko kroczącą ku nam wiosnę. Jest połowa lutego, a słońce już grzeje. Śniegu brak i tylko czekać, jak wokoło buchnie zielenią. Wszystko zmierza ku jasności i optymizmowi, jednak pogoda swoje, a ludzki organizm swoje, wielu z nas odczuwa brak synchronizacji. Nadal jest nam ciężko psychicznie, pęta nas apatia, bierność i niczym nie dające się wyleczyć nicnierobienie. Źle się czujemy we własnej skórze, złościmy się na siebie, doskwiera nam niewygoda i psychiczny balast. Czujemy całkowity zastój, jałowość, pustkę i niechęć.
Zaczytujemy się w poradach psychologów i zaleceniami lekarzy, pochłaniamy wywiady z ludźmi, którzy przeżyli to, co my i którzy teraz znaleźli w sobie odwagę, by się przyznać do wycofania z życia i zamierania własnej psychiki. Znamy ich sposoby na radzenie sobie z ogólną beznadzieją. Inni wyciągnęli ręce prosząc o pomoc, która przyniosła pożądane efekty lecznicze, podczas gdy nasza ręka znikąd nie znajduje ratunku. Nic nie pomaga, bo przecież nawet starać nam się nie chce, a walczyć tym bardziej. A to walka o siebie samego.
Ale wina – i to znacząca – tkwi w nadmiarze wiedzy, wręcz jej bombardowania nas i to na własne życzenie. Czytamy rozmowy ze specjalistami , mądre i naukowe artykuły w tysiąca gazet, a wewnątrz nas rośnie, wręcz puchnie świadomość, że nic z tej wiedzy nie czerpiemy. Nic nie robimy, nic nie próbujemy nawet robić, i choć znamy znamy temat, to nic nam nie sprzyja.
Dołek psychiczny – to nasuwa się na myśl, jako pierwsze. Depresja.
Kolejnym sprawcą jest samo-użalanie się nad sobą. Łatwiej nam nic nie robić. Na pewno nic aktywnego, nic dającego energię, ładującego wewnętrzny akumulator, czy łapiącego wiatr w żagle. Siedzimy sobie w swoim wymoszczonym i wyleżanym gnieździe, podlewamy się marazmem i grzejemy sobie miejscówkę. A tu trzeba działać, początkowo nawet wbrew sobie. Trzeba zmusić się kilka razy, by potem „samo już szło”. Brzmi banalnie i niedorzecznie, ale to działa – zawsze.
I jasność ciuchów. Noś wesołe kolorystycznie czapki, niedopasowane do niczego rękawiczki, czy szaliki, nawet skarpety. Pij kolorowe, zdrowe soki. Czasem – mimo zaawansowanego wieku – zachowujmy się jak beztroskie dzieci – one nie mają czasu na stagnację, bo fascynuje ich świat sam w sobie. Bierzmy z nich przykład. Zajadają pyszne smakołyki, na które mają ochotę i które lubią, uśmiechają się do obcych i bawią się codziennością. Wzór do naśladowania, dosłownie – szablon, który wystarczy zastosować u siebie. Nic wielkiego, nic wydumanego ani kosztownego.
Czerpmy energię z dzieci.
Nie musisz płacić kroci za lekarzy z tytułami, czy szarlatanów medycznych wystawiających recepty na obiecanki-cacanki. Wystarczy otworzyć oczy i poobserwować własne „podwórko”. To bezpłatna całodoba, uzdrawiająca terapia, która nie ma skutków ubocznych.
Do tego spacery i oddychanie do brzucha. Do „dna siebie”.
Naucz się żyć chwilą. Łap kolory, dźwięki, zapachy.
Narzuć sobie jakiś ruch, aktywność poza domem. Ubieraj się ciepło i wychodź z domu.
Serwuj sobie rozgrzewającą herbatę z serii „winter” ze śliwką, skórką jabłek, cynamonem i pomarańczą. Te smaki, zwłaszcza w tych zimowych, ciągnących się miesiącach, smakują wyjątkowo. To jakby luksus zimowej pory. Herbata grzaniec bez alkoholu.
Kup sobie bukiet żywych kwiatów.
Zaproś kolory do swojego domu. Zniweluj szarość, gnuśność i mrok.
Odsłoń okna.
Wieczorami pal świeczki.
Dbaj o siebie. Dogadzaj sobie.
Słuchaj muzyki i wyłącz newsy. Nie oglądaj filmów. Do niczego się nie zmuszaj – prócz aktywności. Przestań koncentrować się na własnym zdrowiu – czy wręcz chorobie.
Oczyść swój dom z rupieci. Zrób przestrzeń dla oddechu i życia.
To najlepsze metody na poprawę, poprawę samopoczucia, zdrowia i myśli o samym sobie. Nie przedawkujesz.
A może ktoś widząc twoją walkę z depresją (skuteczną, acz niełatwą) będzie brał z ciebie przykład? Może nieświadomie dla samego siebie staniesz się wzorem dla innych? Samo to powinno stanowić bodziec do samouleczenia.
Wyjdź ze studni.
Życie czeka.
Agnieszka Kusiak Agnesto
BIBLIOTECZKA