Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Przypadek

FtW

 

Przypadek

 

„[...] Krwawi mi serce na widok zatroskanej twarzy – twarzy o wielogębym obliczu, która atakuje, wyskakując z różnych portali. Portali, czyli w sumie wejść, ale wejść do czego? Do świata wyimaginowanej wrażliwości, iluzorycznej troski? Dobre zdjęcie jest ważne, zdjęcie z małym dzieckiem o przeogromnych oczach, które się lekko szklą, ale tli się w nich jeszcze nadzieja, zdjęcie z trupem, jak śpiewał Kleyff: „Świeże groby zawsze wzruszą”, zdjęcie z pieskiem, zdjęcie ze zmaltretowaną ojczyzną, zdjęcie z umierającą planetą. Tak, tylko tak naprawdę, to ja nie mam serca, tylko jakąś starą pompę, a ona rzęzi, szemrze, pokasłuje i ta jej symfonia szumów podpowiada mi, że coś jest niehalo – jakoś ta cała troska, taka kolorowa, pełna emocji, ukazana zgodnie ze wzorcami szkoły Stanisławskiego. Zupa z emigrantem, zupa z emigranta, nieważne, byleby ładnie parowała i zdania, koniecznie krótkie, z lekką zadyszką, no i twarz pomarszczona od troski, można się poświęcić na tę chwilę, jutro się ją odprasuje w salonie kosmetycznym. No bo przecież pojutrze zdjęcia z nowego domu, żeby ludzie mogli pooglądać skromną elegancję – niech się motłoch uczy jak urządzić lokum. Dlatego moje serce jest martwe dla hydry wielogłowej, co wyskakuje co rusz, z wszelkich zakamarków i ma zdanie na temat wszystkiego. Może to i dobrze, nie będę musiał czekać latami na wizytę u kardiologa. [...]” – wykładowca wyłączył nagranie i rozejrzał się po sali. Twarze studentów wykazywały, iż zaczęli oni docierać do najgłębszych pokładów znudzenia, oj ciężko tę glinę formować.

– I co Państwo sądzą o tym przypadku? – zapytał i dłuższą chwilę kontemplował ciszę o najwyższej jakości, a którą by próżno szukać nawet w buddyjskim klasztorze. Ich twarze były wizualną formą pustki i nic nie zapowiadało, aby ten stan miał się zmienić. Popatrzył na nich znacząco i ponaglił:

– No słucham, zaskoczcie mnie! – cisza. Profesor dodał dwa gramy gniewu do swojego spojrzenia. Jeden ze skruszonych studentów podniósł rękę.

– Proszę – łaskawie zachęcił wykładowca.

– Pacjent został przebodźcowany i włączył się u niego mechanizm obronny.

Profesor spurpurowiał i niemal wykrzyczał:

– Nie ma czegoś takiego jak przebodźcowanie! Powiem więcej, ten przypadek jest dla nas bezcenny, dzięki niemu możemy pokazać co dobre, a co złe, to on uosabia to, co powinno budzić powszechne obrzydzenie. To jest szare tło, na którym można kreślić wyraźne kontury tego, co powinno się myśleć. Czy ktoś ma może jakieś pytania? Tak proszę śmiało.

– Czy z tego będą pieniądze?

– I to jest bardzo dobre pytanie. Tak, dla wielu, wielu ludzi, między innymi dla mnie.

Rate this item
(0 votes)

Podziel się!

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial