Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Baletnica

ARABESKA

 

 

BALETNICA

 

 

Kiedy miałam 8 lat, w telewizji po raz pierwszy zobaczyłam prawdziwy spektakl baletowy. Tak bardzo mi się spodobało to widowisko, że mimo tego, że cała moja rodzina była temu przeciwna, sama zapisałam się na lekcje tańca w moim małym mieście. Sprawnie wyszukałam w Internecie baletową szkołę tańca i ruszyłam do niej razem z podrobionym podpisem mojej mamy, na karteczce, którą wydarłam z szkolnego zeszytu, w której to rzekomo zgadzała się, bym uczęszczała na zajęcia. W odpowiedzi na świstek papieru, który wręczyłam pani nauczycielce, dodałam tylko, że moi rodzice pracują do późna – co oczywiście było wierutnym kłamstwem, na który nabrała się również i pani choreografka. Przyjęła go i powiedziała, że mogę przychodzić na zajęcia. Wokół było mnóstwo dzieciaków podobnych do mnie. Kiedy ustawiłam się w pierwszej linii i powtarzałam za panią wszystkie zgrabne ruchy, poczułam, że to właśnie to, co chcę w życiu robić. Że chcę tańczyć i nic ani nikt tego nie zmieni. Rodzicom mówiłam, że idę się pouczyć do koleżanki, kiedy ja ruszałam na trening, zakładałam strój do ćwiczeń, baletki i wykonywałam obroty, podskoki, wymachy oraz inne figury taneczne łącznie z rozciąganiem. Wszystko to przychodziło mi bardzo łatwo, a Pani nauczycielka bardzo często mnie chwaliła. Zajęcia na szczęście były darmowe. Nawet jeśli kosztowałyby, na pewno udałoby mi się zdobyć wtedy jakoś pieniądze. Byłam bardzo rezolutnym, sprytnym i inteligentnym dzieckiem. Jeśli potrafiłam okłamać panią nauczycielkę z zajęć tanecznych – mogłam wszystko. Miałam silny dar do przekonywania a kiedy zależało mi na czymś bardzo mocno – dzięki swojej dziecięcej wyobraźni oraz skuteczności stosowania perswazji – osiągałam skutecznie to co chciałam osiągnąć. O lekcjach baletowych nie mieli dowiedzieć się moi rodzice, gdyż na pewno zabroniliby mi tego. Mój tata uważał, że taniec z pewnością nie jest dla mnie. Chciał tylko, bym była najlepszą uczennicą w klasie a w dalekiej przyszłości wybrała się na studia prawnicze albo medycynę. Dopiero wtedy zasłużę na to, by był ze mnie dumny, zadowolony. Kiedy tylko obronię się i skończę studia, na pewno znajdę wspaniałą i dobrze płatną pracę. Mama miała bardzo podobne poglądy do poglądów taty. Jakiekolwiek tańce nie wchodziły w grę. Kiedy chodziłam tak sobie ponad pół roku i oszukiwałam skutecznie rodziców, dokładnie 1 kwietnia miał odbyć się spektakl taneczny, w którym to odgrywałam główną rolę. Niestety nie wiedziałam, że pani choreograf powołując się na nasze adresy zamieszkania, wyśle pocztą specjalne zaproszenia na to niecodzienne wydarzenie. I takim oto sposobem cała moja rodzinka dowiedziała się, że tańczę w balecie. Na kopercie napisany był adres mojego domu razem z nazwiskami i imionami rodziców, zaś w środku – zaproszenie na kwietniową premierę baletu, w którym uczestniczyłam ja – Katarzyna Orzeszek. Pewnego dnia, kiedy wróciłam do domu moja mama pokazała mi zaproszenie i zrobiła jedną wielką awanturę. Rozpłakałam się i uciekłam z domu na dwa dni. Nocowałam wtedy u swojej koleżanki – Pauliny. Moi rodzice nawet mnie nie szukali. Po prostu stałam się dla nich obojętna. Pewnego dnia, parę dni przed spektaklem schodząc z góry, usłyszałam ich kłótnię. Tata nie mógł uwierzyć w to, że przez prawie rok całkowicie ich oszukiwałam. Mama płakała i mówiła, że jestem gruba, cały czas się garbię i kompletnie nie pasuję do tego by być baletnicą z prawdziwego zdarzenia. Oburzyłam się wtedy i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Doszłam do mostka, zatrzymałam się w ustronnym miejscu i zwyczajnie płakałam. Płakałam ze 3 dobre godziny. Kiedy w końcu zaczął padać deszcz, ruszyłam spacerkiem do domu i wcale nie obchodziło mnie to, że moknę, że strumienie deszczu uderzają o mnie. Mogę powiedzieć, że była to prawdziwa ulewa, jakiej dawno nie było. Szłam do domu, deszcz padał, a ja wyglądałam w połowie drogi jakbym wyszła spod prysznica. Po drodze nie obyło się łez i płaczu. – Przy najmniej nikt nie widział, że płaczę – pomyślałam sobie wtedy. Do domu wróciłam cała mokra i lekko przeziębiona. Kaszlałam i kichałam. Weszłam do łazienki, by się nieco osuszyć. Wytarłam się ręcznikiem i wymieniłam całą swoja garderobę, którą miałam na sobie podczas deszczu razem z bielizną. Kiedy całkiem się wysuszyłam poczułam się znacznie lepiej. Szczerze mówiąc to dobrze zrobił mi ten spacer, mimo, że się nieźle przeziębiłam. Wyjęłam z szafki z lekami witaminę C w postaci musujących tabletek. Rozpuściłam jedną w wodzie i wypiłam, przy okazji mierząc sobie temperaturę. Nie miałam gorączki. Wieczorem zrobiłam sobie ciepłe mleko z dwoma łyżeczkami miodu i z czosnkiem. Miałam wtedy nadzieję, że obejdzie się bez lekarza, antybiotyku, syropu czy innych tabletek. Po dwóch dniach przeziębienie przeszło. Na szczęście nie musiałam opuszczać szkoły, bo był weekend. Kłótnia rodziców, w której to mówili, że kompletnie nie nadaję się na tancerkę i jestem gruba i krzywa zapadła mi szczególnie w pamięć. Od tamtej właśnie pory postanowiłam się odchudzać. Będąc jeszcze dzieckiem ślepo wierzyłam w to, że kiedy faktycznie schudnę – rodzice pozwolą mi chodzić na zajęcia z baletu. Byłam mała i naiwna. Wydawało mi się, że rodzice w końcu kiedyś pozwolą mi chodzić na zajęcia, a zwłaszcza wtedy, gdy zobaczą mnie jak tańczę, jak sobie świetnie radzę, jak jestem jedną z najlepszych dziewczyn w całej grupie. Na spektakl, który miał odbyć się na wiosnę oczywiście nie przyszli, mimo, że o tym wiedzieli. I ode mnie i napisane było o tym na specjalnym zaproszeniu. Będąc za kulisami oglądałam się zza kurtyny co raz. Może jednak przyszli? Zmienili zdanie i spodoba im się jak tańczę? Niestety przez cały czas trwania występu ni zobaczyłam ich na widowni. Po udanym wspaniałym występie, który wszyscy hucznie oklaskiwali, widownia wstała, a my miałyśmy się lekko ukłonić. Następnie pani nauczycielka dostała cały duży bukiet róż. Po pierwszym takim swoim występie, wiedziałam, że scena to jak to się mówi mój drugi dom, moje drugie życie. Nie znosiłam być w domu i znosić kłótni rodziców, którzy często podnosili głos właściwie nie wiem o co. Potrafiła zdjąć ich z równowagi nawet mała błahostka. Nie rozumiałam wtedy rodziców ani tym bardziej tego dlaczego tyle się kłócą. Po prostu wiedziałam, że wpłynie to na mnie toksycznie. Ja przebywałam w tym czasie godzinami na Sali gimnastycznej na treningach. Pani Monika – bo tak nazywała się pani nauczycielka od tańca po tym jakże udanym pokazie dostała propozycję aby przygotować nas do konkursu, w którym to najlepsze tancerki przechodzą do drugiego etapu, w którym wyłonione zostaną dwie dziewczyny a dalej przeniesione do prawdziwej, renomowanej szkoły baletowej. Bardzo zależało mi na tym, by się tam dostać. By wyjechać do innego miasta, z dala od rodziców, z dala od ich krzyków i kłótni. Bardzo ciężko pracowałam wtedy. Nie opuściłam ani jednego treningu, ani jednej lekcji tańca. Nawet jak byłam nieco przeziębiona – wchodziłam na salę i godzinami trenowałam pod czujnym okiem pani Moniki. Całe wakacje bardzo ostro trenowałam, by poradzić sobie w przesłuchaniach. Nie musiałam już oszukiwać rodziców, że spotykam się ze swoimi przyjaciółkami na czas lekcji tańca. Konkurs odbywał się zaraz w ostatnim dniu wakacji. Dwie zwyciężczynie będą miały zapewnione stypendium w prestiżowej szkole baletowej. Nie musiałyby płacić za czesne a cała nauka byłaby opłacona przez organizatorów konkursu oraz jego sponsorów. Wakacje do 4 klasy szkoły podstawowej szybko minęły pod znakiem treningów. Miałam skończone 11 lat. Jak to powiedziała pani Monika -  moja trenerka baletowa – szybko się rozwijam i mam szansę zrobić jeszcze karierę w dalekiej przyszłości. I że jeśli tylko będę dalej tańczyć – stanę się profesjonalną tancerką baletową. Tak naprawdę uwielbiałam to. Kochałam tańczyć i występować na scenie. Mimo tego co mówili rodzice jakoś wierzyłam w siebie, wierzyłam, że mi się uda. Że będę tańczyć w spektaklach w jakimś renomowanym studiu tańca. Że po skończonej nauce, w wieku 18 lat dostanę się do swojego wyśnionego Studia Baletowego, które nazywało się Prestiż School i zrzeszało najbardziej utalentowanych tancerzy tańca klasycznego. To było z pewnością najbardziej prestiżowe studio taneczne w całym kraju. Właśnie o nim najbardziej marzyłam. Kiedy nadszedł wreszcie dzień konkursu, pod koniec sierpnia - a właściwie to przesłuchania, nie ukrywam, że byłam kłębkiem nerwów. Modliłam się w duchu o to, by wyjechać dalej. By dostać się do profesjonalnego zespołu baletowego. Mimo młodego wieku wiedziałam, że doskonalę sobie poradzę. Przy okazji udało mi się schudnąć parę kilogramów na wakacjach. Możliwe, że to przez bardziej intensywne i częstsze treningi. Cieszyłam się z tego, ale nie odchudzałam się już dla rodziców tylko przede wszystkim dla siebie. Chciałam wypaść jak najlepiej, a jak wiadomo – im jest się chudszym w tym zawodzie tym lepiej. Oczywiście do rozsądnej granicy. Wystające kości nie wchodzą w grę. Trzeba być w tańcu szczupłym ale zdrowo szczupłym. Wtedy najlepiej wychodzą różne figury, wymachy, podskoki czy piruety. Gdy jest się lekkim jak motylek. W dniu konkursu cała się trzęsłam. Wiedziałam, że jest to moja jedyna szansa, by wydostać się z mojego domu. Na początku zaraz przy wejściu dostałam plakietkę razem z numerem, którą miałam przykleić na swoim brzuchu. Pierwsze co, to podzielono nas na różne grupy. Pierwsza, w której byłam miała zatańczyć krótką etiudę taneczną złożoną ze skomplikowanych kroczków. Bardzo dobrze sobie poradziłam z tym zadaniem, a panie, które oceniały nasze poczynania parę razy oglądnęły się w moją stronę coś do siebie szepcąc. Na tle innych dziewczyn wypadłam dobrze. Nie mogłam doczekać się werdyktu. W kolejnym etapie wyłaniane były po dwie najlepsze dziewczyny z każdej grupy. Grup było 5. Kiedy zawołano mój numer – nie mogłam ukryć łez szczęścia. Teraz czekało mnie jeszcze jedno starcie – miałam konkurować z najlepszymi z najlepszych. Mówiłam do siebie w myślach, że dam radę, że poradzę sobie. Podczas tego drugiego etapu, należało zatańczyć każda z dziewczyn wcześniej przygotowaną solówkę. Pani Monika naprawdę świetnie mnie przygotowała. Kiedy charakterystyczna muzyka dla tańca baletowego zabrzmiała – postanowiłam, że dam z siebie 100% a nawet więcej. Skupiłam się maksymalnie na tańcu i po zakończonej solówce z ogromną ciekawością oczekiwałam na werdykt jury. Według regulaminu dalej miały dostać się tylko dwie osoby. Co znaczyło, że dziewczyny, które wygrają przesłuchania wyjadą do profesjonalnej szkoły baletowej razem z internatem. Modliłam się o to, by wygrać. Przy ogłoszeniu werdyktu nie ukrywam, że trzęsłam się jeszcze bardziej niż przed występem. Kiedy wypowiedziano moje nazwisko nie ukrywałam łez wzruszenia i szczęścia. Właściwie to nie pamiętam co później się działo. Byłam w jednym wielkim szoku. Mimo, że wiedziałam, że dobrze tańczę to przez swoich rodziców jakoś specjalnie nie wierzyłam w siebie. Po skończonym konkursie skakałam w domu w swoim pokoju z radości. Nie interesowało mojej mamy ani taty czy dostałam się dalej. Kiedy pierwsza zaczęłam rozmowę, by pochwalić się wynikami konkursu i tym, że będę musiała ich opuścić bo wybieram się do szkoły baletowej z internatem – zareagowali nieznośną ciszą. Szczerze to pomału ich nienawidziłam i tylko czekałam na okazję, by stąd uciec. A okazja właśnie nadeszła. Po upływie paru chwil dodałam pytanie, dlaczego tak milczą. Tata zaczął agresywnie – Niestety nie jestem z ciebie zadowolony, Kasiu. Przykro nam, że będziesz musiała wyjechać, że ktokolwiek będzie cię oglądać. Przecież ty się nie nadajesz by być tancerką. Masz krzywe nogi, poza tym nikt w naszej rodzinie nie szedł tą żebracką drogą. Każdy zdał magistra a dziś cieszy się wspaniałą i przede wszystkim stałą i dobrze płatną pracą. Jesteśmy razem z mamą bardzo zawiedzeni. Ale jak tak bardzo chcesz to jedź. Chętnie podpiszemy dokumenty, ale nie wracaj już do nas. Narobiłaś nam zbyt dużego wstydu. Tancerka w naszej rodzinie? I to w dodatku baletowa? Ha ha, dobry żart, prawda kochanie? – Zaś mama dodała – Dziecko, to twoje życie. Jak chcesz je zmarnować, to proszę bardzo – jedź do tej szkoły. Nawet przez gardło nie przejdzie mi jej pełna nazwa. Kiedy będziesz w potrzebie chodzi mi o pieniądze, niestety nie pomożemy ci. Nie posłuchałaś nas. Chcieliśmy dla ciebie jak najlepiej. Pamiętaj o tym – W tym momencie naprawdę mnie zatkało. Moi rodzice wyrzekają się mnie? Naprawdę? – Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Wyszłam od razu z kuchni i zamknęłam się w swoim pokoju. Płakałam parę godzin i zużyłam chyba całą paczkę chusteczek. Miałam skończone 11 lat i mimo wieku nie potrafiłam do końca pogodzić się z tym, co powiedzieli przed chwilą moi rodzice. Nie, więcej przykrych słów w moim kierunku już nie zniosę. Po prostu pewnego dnia wyjadę do tej szkoły baletowej bez pożegnania. Oni albo będą jeszcze spali albo będą w pracy. Zostawię im tylko karteczkę za napisem – wyjechałam. I nic więcej. Z resztą kompletnie nie wyobrażałam sobie wtedy jak wyglądałoby to pożegnanie. Na pewno oni by się cieszyli, że wyjeżdżam, a ja uroniłabym łzę. Nie – chcę uniknąć ich i ich gadaniny. Szczególnie od czasu ostatniej rozmowy. Do czasu kiedy mnie tak potraktowali, jakbym nie była ich córką. Przy najmniej tak się poczułam. Poczułam się jak śmieć. Na początku tak bardzo zależało mi na tym, by siedzieli na widowni, ale teraz bardziej zależy mi na tej przeprowadzce i na tym, by ich już nie spotkać. To smutne, wiem, ale też cholernie prawdziwe. Kiedy zbliżał się dzień wyjazdu, pod dom zajechał biały mały bus, do którego razem z pomocą pana kierowcy wpakowałam walizki. Moi rodzice nawet nie wyszli na zewnątrz, by się ze mną pożegnać. Siedzieli w kuchni i jedli śniadanie. Potraktowali mnie tak, jakbym nie istniała dla nich. Na pewno gdy sama będę mieć dzieci – nigdy tak nie postąpię i codziennie będę obdarowywała je słodkimi pocałunkami. Kiedy zajęłam miejsce w busie, spojrzałam jeszcze w raz w kierunku okna kuchni. Nie wyszli, nie pomachali nie pożegnali się. Było mi z tego powodu bardzo smutno. Nie ukrywam, że uroniłam parę łez, podczas drogi do nowej szkoły baletowej. Do mojego nowego domu, w którym spełnię swoje marzenia o tym, by być profesjonalną tancerką i występować na różnych spektaklach baletowych. Kiedy bus zaparkował przy placówce, miałam niewiele czasu by się rozpakować i podejrzeć jak wygląda szkoła, internat oraz jak wyglądają same zajęcia. Czy jest ciężko, a może poradzę sobie? Szczerze mówiąc miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam czego się spodziewać. Dostałam cały harmonogram, do którego musiałam się dostosować. Od rana do 14 są lekcje jak w normalnej szkole, zaś po nich są dwie godziny przerwy, a później do wieczora zajęcia z baletu. Mieszkam w jednym pokoju sama, zaś obok mnie zdążyłam podejrzeć, że znajdują się całkiem fajne osoby, podobne w moim wieku. Cała placówka włączając w to internat zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Nie tylko była ogromna co nowocześnie wyposażona. Na środku szkoły znajdowała się duża fontanna z siedziskami dookoła niej. Obok po prawej stronie znajdowała się szatnia, zaś za szatnią ogromna biblioteka. Po lewej była stołówka, w której to sami mogliśmy nakładać sobie jedzenie. Budynek był 4-piętrowy. Zdążyłam znaleźć windę oraz toalety. W całej szkole panował fajny klimat. Koleżanki z internatu okazały się naprawdę fajne. Podobnie jak ja będą chodziły do mojej grupy na wspólne zajęcia. Ogólnie placówka ta liczy ponad tysiąc osób, ale na korytarzach nie ma przepychanek ani jakichś specjalnych tłumów. Może na stołówce czasem brakuje wolnych miejsc, ale zdarza się to tylko sporadycznie. Cała szkoła jest naprawdę duża. Sale baletowe są w drugim budynku, zaraz obok szkoły i wyposażone są w duże lustra i drążki. Nie mogłam doczekać się już pierwszych zajęć tanecznych w tej szkole. Nie wiedziałam, czy będzie pomiędzy nami – dziewczynami jakaś rywalizacja, a może spokojna i fajna atmosfera? Może nasza grupa będzie się nawzajem lubić? Może będziemy sobie pomagać, jeśli któraś nie będzie sobie radziła? W każdym razie jutro czekał mnie ważny dzień – pierwsze zajęcia taneczne w nowej szkole. Czy odnajdę się i czy zdołam morderczym treningom, tego dowiemy się jutro. Na razie napisałam smsa do jednej z moich przyjaciółek jeszcze z czasów, kiedy mieszkałam w swoim domu z moją rodziną, której zwyczajnie nie obchodziłam. Napisałam jej, żeby zadzwoniła do mnie wieczorem – po kolacji i kąpieli. Koleżanka – Diana napisała jedynie w odpowiedzi – Jasne - A ja miałam czas żeby zajrzeć na stołówkę, gdyż wydawano tam ostatni posiłek w ciągu dnia – czyli kolację. Jakoś specjalnie nie chciało mi się jeść, chociaż nie wiem czemu. Zwlekłam się na dół po długich i krętych schodach by zajrzeć do Sali, gdzie serwowano posiłek. Kiedy zaglądnęłam do dzisiejszego menu jakoś odechciało mi się jeść. Możliwe dlatego, że dopiero co się tutaj wprowadziłam i zwyczajnie z wrażeń brakowało mi apetytu. Kiedy spojrzałam na siebie z lustrze zwyczajnie odechciało mi się spożycia posiłku. Zobaczyłam w nim pierwszy raz grubasa. Kogoś, kto nie zasługuje na to by jeść. Kogoś, kto musi się w końcu zacząć odchudzać. Do głowy wpadały mi różne myśli, szczególnie te – wyniesione z domu rodzinnego o tym, że nie powinnam być tancerką bo jestem zwyczajnie gruba i tłusta. Poczułam w jednym momencie lęk i strach. Było to bardzo dziwne uczucie. Zawsze byłam beztroska i pełna wigoru, energii. Dziś nastąpił jakiś przełom. Chciałam schudnąć nie dla innych, nie dlatego, by byś jeszcze lepszą tancerką i nie, by pokazać wszystkim dookoła na co mnie stać, ale przede wszystkim dla siebie. Odeszłam od lady z jedzeniem, które przyprawiało mnie o mdłości. Wróciłam do swojego pokoju i postanowiłam zadzwonić do Diany.

- Halo? – W słuchawce odebrała 11-letnia przyjaciółka z mojej dawnej szkoły

- Cześć, dzwonię, żeby zapytać, jak leci? Bardzo stęskniłam się za wami, za szkołą. Mimo, że tam do was nie wrócę, pamiętajcie, że bardzo was kocham

- No co ty, Kaśka, na pewno jeszcze nie raz się spotkamy, co ty gadasz. Nawet w planie cała klasa ma przyjechać na twój pierwszy spektakl tylko jeszcze nie wiemy kiedy, gdzie, co i jak. Przy najmniej tak mówiła nam pani nauczycielka

- Serio? Już się nie mogę doczekać waszego przyjazdu – Szkoda, że moi rodzice nie tolerują moich tańców i pewnie nigdy nie zobaczę ich na widowni – Pomyślałam cicho

- Tak, a poza tym jak tam? Rozpakowałaś walizki? Zaprzyjaźniłaś się z kimś? Jak tam w ogóle jest? – Pytała wyraźnie zaciekawiona Diana

- Zdążyłam poznać Karolinę. Pokoje są jednoosobowe, ale mieszkamy obok siebie. Pierwsze zajęcia z klasyki będą jutro po południu aż do wieczora. W ciągu dnia mamy normalne przedmioty jak w szkole, z tym, że wieczorami mamy zajęcia taneczne.

- Ja bym wykołowała, jeśli miałabym godzić naukę z taką ciężką pracą

- Mam nadzieję, że sobie poradzę, w końcu uwielbiam tańczyć, a możliwość bycia uczniem w tak prestiżowej szkole baletowej to dla mnie niezłe wyróżnienie

- Tak, w końcu byłaś z nas najlepsza na tym szkolnym balecie

- Dzięki, ale ty też byłaś dobra

- No co ty, nie kłam – Obie zaśmiałyśmy się w tym samym momencie

- Wiesz co muszę kończyć, ktoś dobija się do moich drzwi. Odezwę się jutro wieczorem – Odłożyłam telefon na łóżko, nim moja najlepsza przyjaciółka skończyła powiedzieć – Cześć.

- Halo, czy jest tam ktoś? – Donosiły się dźwięki spod drzwi do mojego pokoju. Wstałam z krzesła i poszłam je otworzyć.

- Cześć Kasia. Przyprowadziłam jeszcze jedną koleżankę. Dzisiaj organizujemy we trzy wieczorek zapoznawczy. Czy zgadzasz się, żebyśmy na chwilę zajęły ci trochę czasu?

- Yyy.. jasne – Odparłam w sumie bez wahania, mimo, że byłam bardzo zmęczona i marzyłam jedynie o tym, by wtulić się w cieplutką kołderkę i zasnąć. Jutro czekał nas wielki dzień, a mianowicie – pierwsze zajęcia taneczne. Nie mogłam się ich jednocześnie doczekać, a z drugiej strony bałam się, że sobie nie poradzę i odeślą mnie z powrotem do domu. Miejsce to było niestety ostatnim, do którego chciałam pojechać na dzisiejszą chwilę. Dziewczyny rozsiadły się na łóżku, kiedy ja zajęłam wygodne krzesło zaraz obok stolika.

- A więc zagrasz z nami w pewną grę?

- Słucham, ale najpierw chciałabym poznać jej zasady – Odparłam nieco tajemniczo

- No tak, zapomniałam, żeby przedstawić ci zasady naszej gry. Losujesz pytanie i w ciągu  minuty masz na nie wyczerpującą odpowiedzieć. Jeśli raz się zatniesz, przegrywasz.

- No dobrze, możemy zaczynać

- Tak? Już? – Odezwała się Karolina równocześnie ze swoją koleżanką Sabiną

Grałyśmy do 1 nad ranem. Przy tym mogłyśmy się lepiej poznać. Było naprawdę fajnie, a przy tym i dużo zabawy. Śmiałyśmy się, że zaraz przyjdzie woźna i nas pouczy, byśmy wróciły do swoich pokoi, bo od 22 panuje tutaj cisza nocna. Karolina razem ze swoją przyjaciółką, podobnie jak ja były nowe. Wiedziałyśmy tylko tyle, że jesteśmy w jednej grupie na tańcach. Znać się w tym ogromnym miejscu to już coś – wszystkie się równo zaśmiałyśmy. Karolina razem z Sabiną trochę już ziewały więc wspólnie postanowiłyśmy odłożyć zabawę na jutro, a teraz porządnie wypocząć, by w nadchodzącym dniu, w którym to musiałyśmy mieć dużo siły – sprostać oczekiwaniom nauczycielki tańca możliwie, że bardzo srogiej i krzyczącej na nas za każde powinięcie. W każdym razie takie chodziły po całym internaucie pogłoski. Modliłam się, by wzięła nas młoda nauczycielka, gdyż te stare zwykle potrafią się niemiło przyczepić, zaś te młode mają inną energię i inne nastawienie do nauki. Aż chce się tańczyć! Myślałam, przywołując myślami jakąś wyimaginowaną choreografkę, która spełniałaby moje wszystkie oczekiwania. W końcu zasnęłam.

To było całym moim światem. Tak bardzo pragnęłam być idealna. Tak bardzo zależało mi na tym, by być najlepszą tancerką. Chciałam w końcu zagrać główną rolę w spektaklu. Pracowałam bardzo ciężko, by teraz się z tego wszystkiego wycofać. Po prostu chcę być najlepsza. Chciałabym też, żeby moi rodzice w końcu usiedli na widowni. By zobaczyli mnie jak tańczę, jak spełniam swoje marzenia, jak kocham to, co robię. Poświęciłam w końcu tak wiele czasu na to wszystko. Musiałam jakoś pogodzić szkołę z treningami, chociaż czasem nie ukrywam, że było bardzo ciężko.

Rate this item
(0 votes)

Podziel się!

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial