FtW
WYKOPALISKA
„Odkopywaliśmy miasto -( nie) Pompeję
Jak się odkrywa spodziewane lądy
Gdy okiem ludzkim nie widziane dzieje
Jutro ujrzane potwierdzą poglądy
Z których dziś jeszcze głupców tłum się śmieje ... „
J. Kaczmarski
Gdy gruda po grudzie, z mozołem, wytrwale usuwaliśmy śmieci przez czas nagromadzone, dotarliśmy do piasków niemal nieskażonych, jedynie smugami brązowymi, tym freskiem przedziwnym, ktoś obraz próbował, w ziemnej czeluści namalować. Cóż czas, ten artysta chciał przekazać potomnym, w tej profetycznej zdolności przewidywania – tu trzeba mędrca, co rozwikła zagadkę, by można w zadziwieniu porozdziawiać gęby. Więc ziarnko, po ziarnko z namaszczeniem, w pieczołowitości swej, na boki odkładamy. I nagle blask oślepiający oczy nam kaleczy, południowego słońca promienie odbija – to kościane czoło, czasu upływem w połysk wprowadzone, odpowiada nam z wczoraj tym sygnałem świetlnym. Jest ich coraz więcej, setki chyba nawet, a wszyscy mają uśmiechnięte twarze. Głód jest im nie straszny, lęk przed wojną żaden – tylko spokój i radość nabyta przez wieki.
I nadszedł wtedy stary mistrz, co życie dobrze znał - zapytał wtedy nas:
- Cóż to za plemię, co za lud, jak myślicie mili?
A my w milczeniu, spuszczamy głowy nie znając odpowiedzi.
- Pomyślcie dobrze, jest taki naród w mitach światowych, co w wiecznej radości żyje, nie zna on trosk, problemów też. Odpowiedź jest prosta, na ręki wyciągnięcie, fakty skojarzcie tylko.
Tak to są oni – Amerykanie, optymizmem słynący lud.
- Ale co oni, w tych błotach naszych, przez wieki ukryci, robić by mięli?
- W skutek analiz, dostępnych nam źródeł stwierdzam więc jednoznacznie – po długo trwałym mozole życia, gdy śmierć przytuli rodaków, wszyscy się nimi w końcu staniemy. Więc śpieszmy się, nowinę radosną obwieścić – niech ginie smutek, niech znikną troski, bo przyjdzie dzień, gdy trwać będziemy w uśmiechu i spełni się amerykański sen.
I tylko niech pies nie szczeka, nie targa na łańcuchu.
BIBLIOTECZKA