Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Cisza, Która Boli

AGNESTO

 

CISZA, KTÓRA BOLI

 

 

Nagła fala mdłości podeszła jej do gardła. Zerwała się z kanapy, wypadła z pokoju. Złapała się framugi drzwi, bo nagle w korytarzy poczuła, jakby to nie był jej dom. Jakby znalazła się u kogoś obcego. Zdezorientowana nie umiała znaleźć drzwi do własnej łazienki. Pobiegła do kuchni i nachyliła się nad zlewem. Zwymiotowała całą zawartość żołądka. Odkręciła kran, spłukała go, obmyła ochlapane brzegi. Na koniec zimną wodą umyła sobie twarz. Była rozpalona, a zimny strumień chłodził nieco rozgrzaną skórę.

Skąd miała wiedzieć, że ma takie problemy? Że zamieszkały w nim demony?

Zamknęła oczy i przełknęła fale żółci, która napłynęła jej do ust.

- O, Boże - wyszeptała – to jakiś koszmar. Źle zagrany film, to niemożliwe.

Wyła oparta o zlew. Wyła na całą kuchnię.

- Dlaczego? - pytała próbując artykułować w miarę normalne słowa, podczas gdy z jej ust wydobywały się niedorzeczne bełkoty. Była półprzytomna, zagubiona i samotna.

Samotność, uczucie którego nie znała. Tak obce dla niej, tak zimne. Ale czasu nie cofnie.

On nie wróci.

Nic już nie będzie takie samo.

Nic.

Nic ani nikt. Nawet ona.

Nie wiedziała, że miał depresję. Nigdy o niej nie mówił, nie napomknął nawet, że ma jakiekolwiek problemy z sobą. Ukrywał wszystko. Nawet leki, które kupował. Na receptę. Wszystkie na pieprzone recepty od  pieprzonych lekarzy, którym pewnie mówił o sobie i którzy znali jego przypadłość. On tak, oni wiedzieli co mu jest, ale ona nie. Ona. Ona, kurwa, nic nie wiedziała.

Dowiedziała się, że miał jednego kartę pacjenta założoną w niedalekim ośrodku zdrowia. Chodził do psychologa, leczył się, ale nie wyleczył. Nic mu nie pomogło, nawet ona. A powinna. Powinna kurwa wiedzieć, że ten mężczyzna siedzący obok na fotelu, oglądający z nią film, że właśnie on jest chory. Że zamiast filmu potrzebuje rozmowy, wsparcia. Że potrzebuje jej słowa, jej zainteresowania.

Ble, ble, ble...

Zawsze go słuchała, gdy rozmawiali, a rozmawiali o wszystkim. O pracy, o ludziach, o czasie spędzonym poza domem, o zwykłej codzienności. Rozmawiali, ale jak widać nie o wszystkim.

Potrzebował jej. Tak, ale nie w taki sposób, w jaki to okazywał.

Pochylona nad zlewem płakała z bezradności.

Bała się ciszy wokoło. Bo nagle ta cisza bolała. Raniła ją całą.

Wyszedł wczoraj, ot, tak po prostu. Pocałował ją jak zawsze, uśmiechnął się. Miał wrócić po dwudziestu minutach. Wyszedł przecież do pobliskiego sklepu zrobić drobne zakupy.

Miał wrócić po dwudziestu pieprzonych minutach.

Po godzinie jego nieobecności zaczęła się niecierpliwić. Czuła, że coś musiało mu się przytrafić. Wstała, by poszukać telefonu i zadzwonić do niego. W kuchni jednak zauważyła, że jego telefon leży na blacie, że nie wziął go ze sobą. Nie bardzo wiedziała co robić, dlatego w ostateczności wolała czekać na niego w domu. W końcu to tylko godzina, ganiła się za poddenerwowanie i czarny scenariusz, jaki już tworzyła w głowie. Jestem głupia, wmawiała sobie samej i próbowała się uspokoić, co i tak jej się nie udawało. Nasłuchiwała odgłosów z klatki schodowej. Nie umiała się na niczym skupić.

Coś jej podszeptywało, że musiało się coś stać.

O dwudziestej trzeciej odebrała telefon. Numer zastrzeżony.

Dzwonili z policji.

Znaleźli ciało mężczyzny. Z dokumentów, jakie miał przy sobie wynika, że był jej mężem. Paweł D.
Niemożliwe, wyszeptała...

Nie chcieli powiedzieć nic więcej o przyczynach, miejscu, nic. Zaprosili ją tylko na identyfikację ciała, najlepiej teraz.

Roztrzęsło ją.

Zsunęła się po ścianie, opadła na podłogę.

Niemożliwe, powtarzała. Nie on. To jakaś pomyłka.

Ostatkiem racjonalności, jakieś niewytłumaczalnej jasności umysłu i logiki zamówiła taksówkę. Wmówiła sobie, że to niedorzeczna pomyłka, bo przecież jej Paweł poszedł tylko do sklepu. Do sklepu po zwykłe zakupy. Że to na pewno nie on. Że to jakaś komedia. Że ktoś sobie z niej zakpił.

Szła zimnym korytarzem. Przed nią i za nią szli policjanci. Był też lekarz. Weszli do pokoju, ktoś zamknął za nimi drzwi. Była w malignie. Chciała, by to był film. Zły sen. Koszmar, z którego zaraz się wybudzi. Uszczypnęła się w rękę, ale nic się nie zmieniło.

Ktoś odsłonił ciało.

Zawyła. Rozpacz zalała jej wnętrze. Przytuliła go. Zimnego.

Nie mogli sobie z nią poradzić. Przywarła ciałem do zwłok.   

Tak bardzo chciała cofnąć czas.

On nie wróci.

Nic już nie będzie takie samo.

Nic.

Nic ani nikt. Nawet ona.

Rate this item
(0 votes)

Podziel się!

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial