Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Zakazany Owoc

GUZIKÓWNA

 

 

ZAKAZANY OWOC

Niektórzy powiedzą, że była izolowana. Inni, że po prostu chroniona. Nie uczęszczała do szkoły razem z innymi rówieśnikami, lecz pobierała nauki w domu. Poznawała taki obraz świata, jaki przedstawiła jej rodzina. Swoją drogą, bardzo liczna. Można nawet określić całe jej rodzeństwo i kuzynostwo mianem klasy. W wolnych chwilach wszyscy razem lubili grać w berka w sadzie. Bieganie slalomem pomiędzy drzewami to był dla nich najlepszy rodzaj rozrywki. W rodzinnym sadzie rosło wiele gatunków drzew. Od jabłoni, grusz, po śliwy, brzoskwinie. Jednak nie można było znaleźć tam ani jednej wiśni. Oczywiście, nie przypadkowo, gdyż w tej rodzinie z dziada pradziada wpajano niechęć do tych ,,owoców’’.
Dziewczynka była wychowywana na opowieściach o złych szpakach i jeszcze gorszych wiśniach, które tak naprawdę nie były owocami. Och, jakie dziewuszka miała szczęście, że jej świętej pamięci prababcia siadała wieczorami na brzegu łóżeczka i wlewała mądrości w jej małą główkę. Przecież wnętrze wiśni wypełnia ludzka krew. To takie obrzydliwe. Ale jeszcze straszniejszy jest fakt, że wiśnie to zaklęte ludzkie istnienia, które za życia sprowadziły na siebie klątwę. Oto, w jaki sposób ją na siebie ściągnęły, mała zawsze bała się spytać. To musiały być czyny najpodlejsze pod słońcem, skoro ,,te owoce’’ są zjadane żywcem przez szpaki, a potem odradzają się na nowo. I tak w kółko. I tak przez wieczność.
Wszyscy w rodzinie lubili wzbudzać w dziewczynce poczucie strachu. Tylko nie ciocia. Nie opowiadała panience o szpaku śmierci, który przyjdzie do niej, gdy będzie niegrzeczna. Ona była jakaś inna. Kobieta roześmiana i radosna. Kobieta, która obiecała swojej ukochanej siostrzenicy, że z okazji jej dziesiątych urodzin zabierze ją na festyn. I tak tez uczyniła. Jednak przed odjazdem dostała wytyczne od rodziny. Brzmiały one następująco: młoda dama może obserwować obcych ludzi z daleka, ale ma zakaz wsłuchiwania się w ich rozmowy, ani tym bardziej wchodzenia z nimi w interakcję. Ciocia oczywiście się zgodziła i wyruszyły.

 

Na miejscu ciotka wręczyła dziewczynce kilka monet i ku jej zdziwieniu pozwoliła wybrać, jakie tylko zechce stoisko i kupić tam, co dusza zapragnie. To był dla dziecka przełom. Dziewczę zostało spuszczone ze smyczy i to w swoje dziesiąte urodziny. W głowie kręciło się jej od tej wolności, od kolorowych dekoracji, grającej głośno muzyki, zapachu jedzenia. Niewiele myśląc, dziewczynka pobiegła do najbardziej jaskrawego punktu festynu. Okazała się nim być budka z goframi. Nigdy w życiu ich nie jadła, jedyne słodycze jakie znała to dżemy, konfitury i powidła. Serduszko biło jej z przejęcia, mimo tego chciała wypaść dojrzale przy zamawianiu. Przywitała się i grzecznie poprosiła o gofra z bitą śmietaną (substancją, którą znała jedynie z opowiadań cioci). Pani sprzedawczyni dopytała ją czy chce do tego jakieś owoce. Dziewczynka ożywiła się, stanęła na baczność i zaczęła wymieniać jak prawdziwa znawczyni nazwy wszystkich owoców, które zna. W odpowiedzi otrzymała najbardziej wypasionego gofra wszech czasów. Już miała wziąć pierwszy kęs, gdy usłyszała za swoimi plecami: ,,A dla mnie goferek z bitą śmietaną i wiśniami’’.

 

Panienka z wrażenia prawie zemdlała. Pot zaczął spływać jej po policzkach. Czy on naprawdę wymówił to słowo? Może ten biedny chłopak żyje w nieświadomości. Dziewczynka czuła, że musi zareagować, nie mogła przecież przynieść hańby rodzinie.

 

Podeszła grzecznie do młodzieńca i pokazała zawartość swojego gofra. Zaczęła go zachwalać i proponować, by chłopak również zamówił takiego samego, bez wiśni oczywiście. W odpowiedzi młodzieniec parsknął tylko śmiechem. A sprzedawczyni spokojnie nakładała dodatki wedle jego życzenia. Dziewczę się nie poddawało. Ach, gdyby tylko ciocia i reszta rodziny widziała, jak ona tu dzielnie walczy. Młoda spojrzała najpoważniej, jak potrafiła na chłopaka i zaczęła podawać argumenty, dziesiątki argumentów. Frazy wyuczone na pamięć, wciskane jej do główki od maleńkości.

 

Chłopak uznał jej argumenty za sprzeczne z nauką. Pytał ją o konkretne dane statystyczne, przeprowadzone w tym zakresie badania … Czy sama na własne oczy widziała kiedykolwiek wiśnie albo szpaka ? Nie dogadali się. On miał swoje racje, dziewczynka miała swoje. Ona chciała go uchronić. On tego nie rozumiał. W tym czasie sprzedawczyni wręczyła chłopakowi przygotowany deser, spojrzała na dziecko, wzruszyła ramionami i powiedziała: ,,klient nasz pan’’. Po czym zamknęła okienko w budce.
Dziewczynka czuła, że jeszcze nie jest za późno, nawet jeśli ten chłopak wziął już gryza. Najważniejsze jest to, aby jeszcze nie połknął. Nie spodziewała się, że zostanie przez życie zmuszona do takich nieeleganckich zachowań.

 

Zaczęła obrzydzać mu posiłek. Nazywać chłopaka kanibalem i wampirem, wysysającym ludzką krew. Jej lamentowanie trwało kilka minut. Nie pomogło. Młoda dama zaczęła charczeć i udawać, że się dławi.

 

Chłopak nie mógł już tego wytrzymać i wypluł swój posiłek. Rzucił nadgryzionego gofra na ziemię i uciekł. Odniosła triumf. Teraz przyszedł czas na nią. Na jej chwilę rozkoszy. To było najsmaczniejsze, co jadła w życiu. Jednak pod warstwą bitej śmietany nie zauważyła czerwonego, kulistego kształtu. Połknęła go. Poczuła nieznany jej dotąd smak. Widocznie przy nakładaniu do reszty owoców wpadła jedna wisienka. Gdy dziewczynka zorientowała się, co się stało, było za późno. Wielki szpak śmierci już na nią czekał.

Rate this item
(0 votes)

Podziel się!

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial