Bible Of The Beast
Power Metal Warrior
Gdyby ktoś 5 lat temu powiedział by mi, że niemiecki zespół Powerwolf grający power metal zajdzie tak daleko za sprawą albumu „Bible of The Beast" to bym nie uwierzył. Bo zespół istnieje od roku 2003 i na swoim koncie ma 2 albumy: „Return In Bloodred", który jakoś nie przyniósł im sławy oraz „Lupus Dei", który jednak nieco namieszał w roku 2007. I choć również i ja byłem oczarowany tym albumem z 2007r., to jednak wątpiłem w to czy naprawdę ich stać, żeby nagrać przynajmniej coś równie bardzo dobrego. Oczywiście moje obawy były bezpodstawne. Powerwolf po dwóch latach wraca z genialnym albumem- Bible of The Beast i choć w tym roku jak na złość nie było zbytnio wylewu w gatunku power metal, to jednak muzycy z Niemiec pozostawili konkurencję daleko w tyle. Tyrani gatunku jak choćby Gamma Ray, Primal fear czy też Stratovarius mogą pomarzyć o takim albumie.
Powerwolf nagrał album wręcz wybijający się z tłumu, ano dlatego, że dopieścili swój materiał w każdym calu, czy to produkcja, melodie, chórki, klawisze czy też ogólne wykonanie poszczególnych utworów. Słychać, że włożyli w tę pracę sporo serca i nie poszli na łatwiznę. Co ma takiego „Bible of The Beast" czego brak innym? Kościelny, momentami mroczny klimat, niesamowitą melodyjność, refreny, które wręcz wybijają się spośród tych obstukanych już refrenów o metalu, walkach czy też kosmitach. Nie jednemu się już to przejadło, a Powerwolf wtopił się trochę w religijne rejony, które są i o wierze w Boga i trochę o szatanie i takich różnych kwestiach z tego pogranicza. Trzeba przyznać, że pomysłowości im nie brakuje, a jeśli nie wierzycie to zobaczcie ich image. To tyle tytułem wstępu....
Czym jest album bez szaty graficznej? Ano niczym, a zespół zadbał nawet o ten drobny szczegół, bo okładka wręcz idealnie pasuje do zawartości jak i do tytułu. A ta mroczna okładka kryje pod sobą 12 utworów, zróżnicowanych, ale utrzymanych na cholernie równym poziomie na tyle, że będziecie mieć problem wyłonić jakiś jeden z najlepszych utworów. Pewnie martwi was, że aż tyle utworów, co? Wiem, bo sam niekiedy mam taki problem, ale gdzie jak gdzie tutaj wydaje się, że mogło być nawet o jeden lub dwa utwory więcej, bo słuchacza w ogóle to nie nudzi. Tak jak to bywa w większości przypadkach, żeby zbudować nastrój, album otwiera znakomity „Prelude to Purgatory" i to jest przykład genialnego intra moi drodzy. Prawdziwa jazda zaczyna się od kolejnego utworu „Raise Your Fist Evengelist", który jest dla mnie perełką na tym albumie. Mamy tutaj prawdziwy popis nie tylko wokalny czy też gitarowy, ale i chórku o czym można się przekonać już na początku utworu. Tak, niezwykła sekcja rytmiczna, niezwykłe tempo czy też podniosły refren to jedne z wiele atutów tego kawałka. Choć pierwszy utwór był taki nieco mocniejszy, o tyle "Moscaw Of The Dark" jest postawiony jakby bardziej na klimat. Cały album jest tym przepełniony, ale tutaj jest jakby dominacja klimatu. Trzeba też wspomnieć, że mamy tutaj mieszankę języka angielskiego i niemieckiego. Po za tym kawałek kryje w sobie dwa oblicza: pierwsze jakby nieco wolniejsze oraz drugie szybkie. Co mnie jednak drażni to, że przez wielu ten utwór został okrzyknięty najsłabszym utworem. Oczywiście niesłusznie. Dwa świetne utwory za nami, ale na tym nie koniec, bo „Panic in The Pentagram" to dobry materiał na definicję power metalu. Szybkie tempo, melodyjne partie gitarowe oraz chwytliwe frazy śpiewane przez Attila, który jest mocnym ogniwem tego albumu jak i zespołu. Numer 5 to "Catholic in the morning... satanist at night" i jest to kolejna perełka na tym albumie. Perfekcja to pierwsze słowo jakie mi się nasuwa odnośnie tego utworu. Brakuje wam power metalowych torped? Nie ma się co martwić na zapas, bowiem panowie zadbali o wszystkich, a dowód to oczywiście "Seven deadly Saints" i jeśli ktoś się obraca w power metalu to nie może olać tego kawałka, bo jest tutaj wszystko co powinien mieć killer z tego gatunku. Sporo skojarzeń mam w przypadku "Werewolves of Armania", a najwięcej z Niemieckim Gengis Ghkan, ale co jak co, są one tutaj na plus. Jeśli spodobało wam się szybsze utwory w wykonaniu tego zespołu, to powinien wam spodobać się kolejny utwór, a mianowicie „We Take The Church By Storm", bo jest to znów power metalowa torpeda, charakteryzująca się niesamowitym pomysłowością, która przewija się od klawiszy, chórki aż po melodie. Takich utworów zawsze słucha się z przyjemnością. Dotarliśmy do „Reserruction by Erection", który został przez wielu naznaczony jako najlepszy utwór na płycie. Wiecie czym mnie najbardziej imponuje ten album? Ano tym, że mamy przebój za przebojem, killer za killerem i każdy z nich na wagę złota, a to dość ciężko osiągalne zarówno w tym gatunku jak i w innych. Dowodem na to są kolejne dwa wielkie przeboje, czyli „Midnight Messiah" oraz „St Satans Day".
A album zamyka najdłuższy utwór w postaci „Wolves Againts The World", który jest takim jakby podsumowaniem całego albumu.
Jak zapewne czytaliście powyższy akapit to widać, że nie mamy do czynienia z jakimś pierwszym z brzegu albumem, ale moi drodzy to jest z najważniejszych albumów roku 2009 i to nie tylko w gatunku power meta. Zespół zaprezentował inne oblicze power metalu, że nie trzeba wiecznie śpiewać o elfach lub czarodziejkach, że nie trzeba mieć tuzin szybkich i ostrych utworów wzorowanych na wielkich zespołach. Tak właściwie to przywrócili moją wiarę w ten gatunek, że jednak można jeszcze nagrać naprawdę świetny, wręcz genialny album power metalowy wypełniony po brzegi niesamowitymi przebojami, które przetrwają nie tylko ten rok, bo takich utworów nie sposób zapomnieć. Wątpię, żeby ktoś im zagroził, bo wydając Bible Of The Beast pozostawili praktycznie wszystkich w tyle, a inni weterani nie są wstanie ich przebić.
Gdy tak patrzę na pochlebne opinie i gdy tak słucham sobie tego albumu to przychodzi mi taka myśl: Cała Nadzieja w młodym pokoleniu!
Ocena: 6
Informacje:
-
Tytuł Oryginalny:Bible Of The Beast
-
Wykonawca/y:Powerwolf
-
Gatunek:Power metal
-
Premiera (Polska):
-
EAN:
-
Nośnik:
-
Rok Wydania:
-
Filmowe:Filmowe
-
Spis utworów
-
Utwór 1:Opening: Prelude to Purgatory [1:13]
-
Utwór 2:Raise Your Fist, Evangelist [3:59]
-
Utwór 3:Moscow After Dark [3:14]
-
Utwór 4:Panic in the Pentagram [5:12]
-
Utwór 5:Catholic in the Morning...Satanist At Night [3:57]
-
Utwór 6:Seven Deadly Saints [3:29]
-
Utwór 7:Werewolves of Armenia [3:54]
-
Utwór 9:Resurrection By Erection [3:48]
-
Utwór 10:Midnight Messiah [4:11]
-
Utwór 10:Midnight Messiah [4:11]
-
Utwór 11:St. Satans Day [4:30]
-
Utwór 12:Wolves Against the World [6:04]