Wielka Księga Marsa

  Nauka dla większości kojarzy się z wkuwaniem i czynnością nieco nudną i we wczesnych latach obowiązkową. Jeżeli na swojej drodze edukacyjnej nie spotkaliśmy osoby zakochanej w przedmiotach ścisłych, która potrafiła przelać na swych uczniów tejże miłości to prawdopodobnie powyższe uczucie towarzyszy nam również w czasach dorosłości. Na szczęście już od dłuższego czasu na rynku zarówno księgarskim jak i również coraz częściej w Internecie w formie podcastów, blogów i różnego rodzaju video, możemy odnaleźć zupełnie inny obraz nauki. Poprzez zabawną narrację, bogate ilustracje, interesujące ciekawostki i przede wszystkim umiejętne skupienie uwagi odbiorcy, każda gałąź edukacji może w dzisiejszych czasach trafić praktycznie do każdego. Przykładem właśnie na takowe podejście jest „Wielka księga Marsa”.

Marc Hartzman stworzył książkę, której nie da się opisać w formie krótkiej recenzji. Praktycznie każdy kolejny rozdział różni się od poprzedniego zarówno tematyką jak i sposobem jego ujęcia jak i przede wszystkim pomocami naukowymi, które posłużyły w objaśnianiu danego zagadnienia. Oczywiście wspólną osią podczas całej lektury jest właśnie tytułowa Czerwona Planeta, ale dzięki właśnie takim zabiegom nie mamy ani przez moment chwili znudzenia czy też chęci przeskoczenia do innego tematu. Ilustracje, wycinki z gazet, postacie z kreskówek, ciekawe tytuły, nawiązania do komiksów, zdjęcia- to i jeszcze wiele innych wykorzystał autor podczas przedstawiania czytelnikom Marsa i trzeba przyznać, że w połączeniu z interesującym tekstem daje nam to efekt znakomity. Dzięki książce Marca Hartzmana nie tylko dowiemy się skąd pochodzi nazwa tejże planety, jakie są dzieje jej badań czy też jakie warunki na niej panują, ale także możemy podziwiać jak wielki wpływ na popkulturę ma Czerwona Planeta czy też jak przedstawiani są jej teoretyczni mieszkańcy (między innymi znany wszystkim bohater LooneyTunes- Marvin). Nie należy jednak zapominać, że jest to tytuł z serii „literatura popularnonaukowa” więc zawiera nie tylko ciekawostki i zabawne anegdoty, ale przede wszystkim edukuje czytelników i dostarcza im naprawdę sporej dawki wiedzy na temat tejże planety i wszechświata.

Warto także wspomnieć, że samo wydanie książki wręcz przyciąga do siebie odbiorców, którzy tylko jeszcze bardziej chcą poznać jej zawartość (oczywiście mówię tu o sobie, ale jestem przekonany, że podobnie rzecz się miała u innych osób, które miały przyjemność trzymania w rękach „Wielkiej księgi Marsa”). Twarda okładka, piękne zdjęcia i wspomniane już wcześniej bogate ilustracje, liczne grafiki, grafy, tabele czy nawet same kolorowe oddzielenie rozdziałów i uwypuklenie pewnych części tekstu sprawia, że książka już na pierwszy rzut oka nie wydaje się monotonna, a jej lektura tylko potwierdza nasze pierwsze wrażenie. To wszystko razem wzięte sprawia, że aż chce się sięgać po kolejne, podobne tytuły, które w końcu, po tylu latach, są w stanie trafić do nawet tak niechłonnego odbiorcy jak moja skromna osoba. Szkoda tylko, że w czasach szkolnych nie mieliśmy okazji ujrzeć nauki przedstawionej w taki właśnie sposób.

Wydawnictwo bo.wiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego wykonało naprawdę świetną pracę podczas składania tejże książki. W momencie gdy ujrzałem, że jest to tylko jedna z części serii #nauka to wręcz nie mogłem doczekać się ujrzenia pozostałych tytułów. Myślę, że jest to jedna z lektur obowiązkowych nie tylko dla dzieci i młodzieży, którym może się ona przydać w codziennej edukacji, ale także dla każdego dorosłego dla którego nie jest ważne w jakim wieku można poszerzać swoją wiedzę.