Wiara I Tron Święty Wojciech I Początki Polski
Thalita
Na lekcjach historii zdobywamy tworzoną przez pokolenia autorytetów wiedzę o przeszłości Polski, najczęściej z czarno - białymi postaciami i wydarzeniami jednoznacznymi w interpretacji. Oprócz tej „historii powszechnej"istnieje także jej drugi obieg – legendy, podania, historie spiskowe i wszelkie publikacje tytułujące się „prawdziwą historią"czegośtam. Powieść „Wiara i tron"przedstawia nam również „prawdziwą historię"początków państwa polskiego za panowania Bolesława Chrobrego. Na ile różni się ona od historii oficjalnej?
Najważniejszą postacią tej książki jest święty Wojciech, w świecie znany bardziej jako brat Adalbert (jego zakonne imię), biskup praski i jeden z patronów Polski. Pochodził on z możnego czeskiego rodu Sławnikowiców. Już w dzieciństwie został przeznaczony do stanu duchownego. Odebrał staranne wykształcenie, które wraz ze szlachetnym pochodzeniem szybko zapewniło mu awans w kościelnej hierarchii i godność biskupa Pragi. Niestety, mieszkańcy tego miasta byli pod silnym wpływem dynastii Przemyślidów, wrogiej Sławnikowicom. Poddani Przemyślidów nie chcieli być posłuszni Wojciechowi, a on – zmęczony ciągłymi szykanami swych „owieczek" - w końcu porzucił Pragę szukając schronienia w benedyktyńskich klasztorach oraz w Rzymie. Panujący wówczas papież Grzegorz V nakazał mu jednak powrócić do Pragi. Do szykującego się do powrotu biskupa dotarła jednak straszna wiadomość – pod jego nieobecność Przemyślidzi wymordowali prawie całą jego rodzinę, przy życiu pozostawiając jedynie dwóch jego braci. Biorąc się o swoje życie, Wojciech wyprosił papieża o zmianę jego decyzji i zamiast do Pragi udał się na dwór zaprzyjaźnionego z rodem Sławnikowiców Bolesława Chrobrego, skąd potem wyruszył nawracać na chrześcijaństwo pogańskie plemię Prusów. Misja ta jednak się nie powiodła, Wojciech został przez pogan zabity, a jego męczeńska śmierć i uznanie za świętego pomogły Bolesławowi Chrobremu utworzyć wymarzone od dawna arcybiskupstwo w Gnieźnie (dzięki któremu uniezależniał się od arcybiskupstwa w Magdeburgu czyniąc swój kraj państwem zupełnie suwerennym) a z czasem także otrzymać królewską koronę. Tyle mówi historia. A książka?
W książce Bolesław Chrobry nie jest już z pewnością jednym z najwybitniejszych władców w historii Polski, którego legenda wielokrotnie podnosiła wiarę Polaków w potęgę ich kraju i niosła nadzieję na jego powrót do świetności właśnie z czasów Chrobrego (stwierdzenia z kilku popularnych opracowań historycznych). Dominik W. Rettinger przedstawia go jednak jako bezwzględnego, cynicznego władcę, dla którego najważniejsze są jedynie jego ambicje polityczne z tą o koronowaniu się na króla na czele. Pogrążony w swych niecnych planach i intrygach, pozostaje ślepy na to co dzieje się w jego państwie – nie dostrzega, że jego poddani wciąż czczą pogańskich bożków a chrześcijaństwo przyjęli „dla świętego spokoju", zaś duchowni nad nauczanie nowych chrześcijan przedkładają bogacenie się i walki o coraz wyższe urzędy kościelne. Polityczną grą jest też opiewana w podręcznikach przyjaźń ze Sławnikowicami i z samym Wojciechem. Chrobry chce po prostu zjednać sobie ten ród by wraz z nimi najechać Czechy, a biskupa potrzebują po to, by popierał jego pretensje do własnego arcybiskupstwa.
Za to Wojciech wcale nie cieszył się powszechną sympatią dostojników kościoła i możnowładców, jak sugerują książki historyczne. Owszem, przyjaźnią darzył go Otton III i skrycie popierał papież Grzegorz V, lecz innym potężnym ludziom mocno działał na nerwy. Swą osobowościach ukształtowaną w benedyktyńskich klasztorach, skromnym sposobem życia, żarliwą wiarą w Boga i unikaniem uciech doczesnych nie pasował do rozwiązłych obyczajów wczesnego średniowiecza, panujących zarówno na królewskich dworach, jak i w siedzibach duchownych. Do tego potrafił pociągać za sobą tłumy i głosić im swoją wizję chrześcijaństwa opartą na posłuszeństwu wyłącznie Bogu, a dopiero w drugiej kolejności swym władcom. Zrzucał tym samym świeckich i kościelnych dostojników z prawie że boskich piedestałów, a to raczej nikomu się nie podobało. Musiał więc zostać usunięty, a pielgrzymka do wrogich chrześcijanom Prusów była ku temu doskonałą sposobnością. W powieści Rettingera do tej samobójczej misji nakłaniają Wojciecha zarówno Bolesław Chrobry (którego metody nawracania niewiernych praski biskup skrytykował nie raz), jak i gnieźnieński biskup Unger, obawiający się że coraz bardziej lubiany przez pospólstwo Wojciech w końcu go zdetronizuje (jego obawy okazały się słuszne - gdy w Polsce utworzono wreszcie arcybiskupstwo pierwszym arcybiskupem został Radzim, rodzony brat świętego Wojciecha, Unger zaś został przeniesiony do drugorzędnej diecezji poznańskiej). Również kanonizacja świętego Wojciecha nie przebiegała bez zgrzytów - stronnictwa polityczne skoncentrowane wokół arcybiskupstwa w Magdeburgu słusznie przewidywały, że posiadanie przez Gniezno własnego świętego męczennika będzie dla tej diecezji asem w rękawie w grze o arcybiskupstwo, zaś emancypacja kraju Piastów spod wpływów Magdeburga spowodowałaby pojawienie się na europejskiej scenie politycznej nowego silnego państwa mogącego mocno zachwiać strefami wpływów w Europie. Próbowano zatem oczernić Wojciecha, sugerowano jego romans z żoną jednego z żołnierzy Chrobrego, chorobę psychiczną czy też opętanie przez szatana. Podjęto także próby zamordowania jednego z towarzysz wyprawy Wojciecha, księdza Benedykta, który był świadkiem cudów praskiego biskupa (według źródeł historycznych świadectwo o świętości Wojciecha przekazał również uczestniczący w tej wyprawie jego brat Radzim).
Tyle historii, przejdźmy teraz do walorów literackich tej powieści. Dominik W. Rettinger wprowadza czytelnika w samo sedno atmosfery średniowiecznej Europy w czasach walk o dominium mundi (panowanie nad światem) rozgrywających się między papiestwem a cesarstwem niemieckim. Świetnie odmalowuje zarówno emocje towarzyszące rozmaitym dworskim intrygom, jak i cały "świat materialny" - wygląd i wystrój klasztorów, pałaców, miast, ubiory władców i duchowieństwa. Czytając je jak na dłoni widzimy, że w niecałe 1000 lat od śmierci Jezusa Chrystusa jego nauki przestały być dającym spokój i nadzieję Słowem Bożym, lecz stały się narzędziem tworzenia niewyobrażalnych fortun ludzi nazywających siebie bożymi wybrańcami i dostojnikami Kościoła. Przekonujemy się też, że dawni papieże w niczym nie przypominali świętego za życia Jana Pawła II czy też dobrotliwego Franciszka, a bardziej bezwzględnych polityków i chciwych bogaczy.
Ale ta mroczna fabuła niesie w sobie również wiele radosnych, a nawet śmiesznych fragmentów. Piękne jest całe nauczanie świętego Wojciecha, teksty liturgii dość dokładnie i obszernie przytoczone przez autora. Humor za to niosą ze sobą postacie młodych księży towarzyszących Wojciechowi w jego posługach - Filipa, Chwaliboga i na początku książki także Benedykta. Kapłani ci, niedawno będący jeszcze poganami, rozumieją swoją wiarę bardzo dosłownie, dziecinnie wręcz, co rodzi wiele komicznych sytuacji.
"Wiara i tron" to świetna powieść historyczna prezentująca postać Bolesława Chrobrego w zupełnie innym świetle niż szkolne podręczniki. Ukazuje też, w jakich bólach rodziło się polskie chrześcijaństwo i jakimi motywami kierowali się ówcześni duchowni szerząc wiarę, i że od zawsze to pieniądz, pod różnymi, także świętymi przykrywkami, tak naprawdę rządził światem.
Tło historyczne przedstawiłam na podstawie:
1. Podręcznik dla liceum ogólnokształcącego. Średniowiecze. Historia 1. Cz. II. Zakres rozszerzony; Bogumiła Burda, Bohdan Halczak, Roman Maciej Józefiak, Małgorzata Szymczak; Wydawnictwo Pedagogiczne Operon, Rumia 2002
2. Wielka Historia Świata. Tom 31. Polska. Pradzieje - Piastowie; Wydawnictwo Oxford Educational
3. Encyklopedia szkolna. Historia.; praca zbiorowa; WSiP 1995
Informacje:
-
Autor:Dominik W. Rettinger
-
Gatunek:Powieść Historyczna
-
Tytuł Oryginału:Wiara I Tron Święty Wojciech I Początki Polski
-
Język Oryginału:Polski
-
Przekład:
-
Liczba Stron:464
-
Rok Wydania:2016
-
Wymiary:140x210 mm
-
ISBN:9788327711465
-
Wydawca:WAM
-
Oprawa:Miękka
-
Miejsce Wydania:Kraków
-
Ocena:
5/6