Dziewczyna W Mechanicznym Kołnierzu
Bacha85
Mimo, że steampunk w literaturze pojawił się już jakiś czas temu i od razu mnie zainteresował, to jakoś nie miałam okazji by sięgnąć po książkę typowo osadzoną w tym nurcie. Gdy trafiła się okazja przeczytania „Dziewczyny w mechanicznym kołnierzu" nie wahałam się, mimo, że nie czytałam tomu pierwszego, a okładka aż za bardzo przywodziła na myśl typowy romans paranormalny. A jak wrażenia? Przekonajcie się sami
Czasy wiktoriańskie, zachwyt nad rozwijającą się technologią oraz rewolucja przemysłowa napędzana maszyną parową. Ponadto tajemnicza moc eteru, czyli fantastyczny pierwiastek w przedstawionym świecie. Miejscem akcji jest dziewiętnastowieczny Nowy York, nad którym góruję już Statua Wolności, a na ulicach oprócz dorożek spotkać można automatony i mechaniczne zwierzęta. Całość brzmi niezmiernie kusząco, zwłaszcza, że autorka dość dobrze oddała steampunkowe realia.
W takiej scenerii zjawia się Finley, Griffin, Emilia oraz Sam, poszukując Jaspera, który w dość niezwykłych okolicznościach został aresztowany pod koniec pierwszego tomu. Młodzi ludzie przylecieli sterowcem aż z Anglii, by pomóc swemu przyjacielowi, wykorzystując wizytę w Nowym Yorku, do spotkania z Nikola Teslą. Przygoda okazuje się dużo bardziej skomplikowana i zdecydowanie groźniejsza, niż zdawała się być na początku.
Kluczowe w tej powieści są relacje między postaciami. Ich wewnętrzne dylematy, rozterki oraz uczucia zdominowały fabułę, sprawiając, że cała ta, jakże kusząca, steampunkowa otoczka jest tylko tłem, dla wątków romansowych. Relacje Sama i Emilii są dość spokojne, są szczęśliwą parą, która mimo różnic w pełni się rozumie. Zdecydowanie bardziej burzliwie toczy się relacja między Griffinem, a Finley. Oczywiście Jasper też boryka się z miłosnymi problemami, a w tle przewijają się osoby trzecie, które wprowadzają jeszcze więcej zamieszania. Zasmuciło mnie niezmiernie, że ta powieść jest przede wszystkim romansem i to niezbyt wysokich lotów. Młodość bohaterów sprawia, że nie potrafią radzić sobie z uczuciami, co tylko utrudnia ich wzajemne więzi.
Sami bohaterowie nie wzbudzili mojej sympatii. Każde obdarzone zostało zupełnie inną, nieludzką cechą, jednak gdybym się nie skupiła mocniej na czytanym tekście, to nie byłabym w stanie powiedzieć, które myśli należą do którego bohatera. W sposobie postępowania i patrzenia na świat nie różnią się prawie niczym. Są płascy, a przez to nijacy, ich myśli obracają się prawie wyłącznie wokół spraw damsko-męskich. Niczym rozegzaltowane nastolatki przeżywają każdy najdrobniejszy gest osób, na których im zależy. Teoretycznie można by spodziewać się nieco więcej po, młodych wprawdzie, ludziach którzy już raz zwalczyli wielkie zło, ratując świat, a teraz stanęli przed równie trudnym zadaniem.
Tempo powieści jest stosunkowo dobre, choć rozwlekłe refleksje na tematy uczuciowe wrzucone w najmniej odpowiednich momentach, psują odbiór książki. Gdyby refleksje zostały zastąpione opisami steampunkowej rzeczywistości, książka byłaby znacznie lepsza. Akcja niczym specjalnym nie zaskakuje, jest dość liniowe i przewidywalna. Tego jak skończy się przygoda można domyślić się bardzo szybko, co też nie działa na korzyść tej pozycji.
Jedną z nielicznych zalet książki jest bardzo przystępny język, dzięki któremu kolejne strony pochłania się bardzo szybko. Niestety, gdy trafiałam na kolejne rozważania natury: „a czy ja na pewno go kocham?", albo „czy ona jest taka, jak sobie wyobrażam?", miałam ochotę rzucić książkę w kąt. Rozumiem, że są to istotne sprawy w przypadku romansów, ale zostały ujęte w tak infantylny i nadęty sposób, że czułam się jakbym czytała pamiętnik czternastolatki.
Nie polecam tej książki, jest banalna i infantylna. Nie ma w sobie nic, co byłoby warte uwagi, może poza steampunkową otoczką, która jednak niknie w natłoku uczuć targających bohaterami. Powieść może się podobać, jeśli ktoś ma ochotę na banalną historię o zakochanych nastolatkach w niecodziennej oprawie.
Ruczek
"Dziewczyna w Mechanicznym Kołnierzu" jest drugim tomem serii i jego akcja dzieje się w kilkudniowym odstępie od akcji z pierwszego tomu. Jasper został zabrany i wywieziony do Nowego Jorku pod zarzutem morderstwa. Przyjaciele udają się w ślad za nim, chcąc pomóc kowbojowi, jak tylko będą w stanie. Na miejscu okazuje się, że Jasper wcale nie został zabrany przez tamtejszy wymiar władzy, a niejakiego Reno Daltona, byłego współpracownika mężczyzny i złoczyńcę. Ten pragnie odzyskać od dawnego współpracownika to, co tamten ukradł, podzielił i ukrył. Finley postanawia wkraść się w łaski Daltona, aby od wewnątrz mieć oko na całą sytuację, która z dnia na dzień utwierdza wszystkich w przekonaniu, że składana maszyna może być niebezpieczna w nieodpowiednich rękach. Czy uda im się ocalić przyjaciela? Czy odkryją co Dalton planuje? I czy zdołają go powstrzymać?
"Jesteś jedną osobą - pojedynczą. To oznacza, że sama musisz wybierać, kim chcesz być - gdzie chcesz być." [s. 102]
W tej części dużą rolę odgrywa Jasper i to jego przeszłość jest czynnikiem wywołującym opisywane wydarzenia. Musi on zakończyć wcześniej rozpoczęte sprawy, aby móc ruszyć dalej. Jak się okazuje nie jest to łatwe, bowiem Reno Dalton przetrzymuje także jego ukochaną, którą kowboj wcześniej opuścił dla jej bezpieczeństwa - jest nią panna Mei, dzięki której książka ta zawdzięcza swój tytuł.
Akcja książki nie pędzi w zawrotnym tempie, kolejne wydarzenia dają się łatwo przewidzieć, a na pierwszy plan wychodzi wątek... romantyczny. W efekcie, relacje pomiędzy Finley i Griffinem, którzy zaczynają się w sobie zakochiwać, jednak bronią się przed tym, wynajdując coraz to nowe powodu przeciwko ich ewentualnemu związkowi, stają się dość przytłaczające. Ich obawy: m.in. czy to ma sens; czy druga osoba będzie taka, jak oczekuję, przypominają obawy zakochanych nastolatków i są irytujące. Zatem, kiedy książka w głównej mierze powinna być skupiona na walce z Daltonem i uwolnieniu Jaspera, to odniosłam wrażenie, że stanowiło to tylko tło dla rozwijającego się romansu i po części jego przeszkodę.
Drażniące może się wydawać także ograniczenie Griffin względem mrocznej części Finley. Ciągle zwracał uwagę na wady tej mrocznej strony i pokazywał jak wolałby, aby ta nigdy nie istniała. Dość często wyrażał swoje nadzieje na całkowitą dominację jasnej strony dziewczyny, jakby nie potrafił zaakceptować, że każdy człowiek może mieć swoje gorsze cechy, które niekoniecznie muszą zaważyć na jego postępowaniu. Nie dość, że przez to wydawał się on naiwny, to wątek miłosny dodatkowo ukazywał, jaki jest on momentami nijaki i mdły, jako osoba. I o ile w pierwszej części jakoś nie rzucało się to w oczy, to tutaj, chyba właśnie przez rozwinięcie wątku romantycznego, nie dało się tego przegapić i na spokojnie "przetrawić".
"Wiem, że podejrzewanie wszystkich o najgorsze sprawia, że mniej boli, kiedy nas rozczarowują, ale nie wszystko jest takie, jakie się wydaje." [s. 150]
Książka ta jest niestety gorsza od tomu pierwszego i od początku do końca przewidywalna, posiada jednak także swoje dobre strony. Są nimi, m.in., dobrze oddane realia steampunkowego, XIX-wiecznego Nowego Jorku. Wszystkie te wynalazki, moce i sam eter kuszą i zaciekawiają czytelnika. Na ulicach można spotkać mechaniczne powozy, w biedniejszych dzielnicach roi się od gangów i nielegalnych walk. Cała ta mroczna część Nowego Jorku tamtych czasów czaruje i uwodzi, powodując chęć jej zgłębienia. Właśnie w niej poznajemy bardzo ciekawą postać kobiecą, na której powrót liczę w kolejnej części serii. W części tej pojawia się także większości dobrze znana postać, Nikola Tesla, który jawi nam się tutaj jako ekscentryk, typowy wynalazca, w pełni oddany jakiejś idei. Dodaje on całości smaku swoją dość oryginalną osobą, nawet jak na stworzone przez autorkę realia.
Autorka pod względem technicznym spisała się dobrze. Książkę czyta się szybko łatwo. Zostaje zwrócona uwaga na wiele istotnych szczegółów, dzięki czemu łatwiej wyobrazić sobie przestawiony świat. Jednakże kierunek rozwoju dwóch głównych postaci wcale mi się nie podoba. Przez to "Dziewczyna w Mechanicznym Kołnierzu" sporo traci, względem pierwszego tomu. Cieszę się natomiast, że było nam dane lepiej poznać Jaspera, który na tym tylko zyskał. Jest to naprawdę ciekawa postać i mam nadzieję, że w kolejnej części nie zostanie ona zepchnięta na dalszy plan. Tak samo liczę na większy udział w kolejnej powieści Sama i Emily, którzy tutaj zostali jakby trochę odsunięci od głównych wydarzeń.
Książka ta niestety potwierdza, że większość drugich tomów serii jest gorsza od pierwszych. Pozostaje mieć nadzieję, że tom trzeci przywróci mi wiarę w tę serię i zachęci do dalszej lektury. Książkę mogę polecić czytelnikom (a raczej - czytelniczkom) "Dziewczyny w Stalowym Gorsecie", jednak ostrzegam - nie nastawiajcie się na zbyt wiele. Warto zapoznać się z tym tomem, tylko dla samej ciągłości wydarzeń oraz lepszego poznania Jaspera i jego przeszłości. Oraz, ponieważ wyczuwam, że pewne zdarzenia z tej książki odegrają dużą rolę w kolejnej części.
"Ty za to zawsze lubiłeś dźwigać cały świat na ramionach. Nie ma nic złego w chęci bycia bohaterem. Tylko żebyś przy okazji nie został męczennikiem." [s. 315]
Informacje:
-
Autor:Kady Cross
-
Gatunek:Powieści i Opowiadania, Fantastyka, Science Fiction
-
Tytuł Oryginału:The Girl With The Clockwork Colar
-
Język Oryginału:Angielski
-
Przekład:Patricia Sorensen
-
Liczba Stron:384
-
Rok Wydania:2014
-
Wymiary:125 x 195 mm
-
ISBN:9788375748536
-
Wydawca:Fabryka Słów
-
Oprawa:Miękka
-
Miejsce Wydania:Warszawa
-
Ocena:
1/6
3/6