Nie Ma Jak W Domu
Aneta Grabowska
Znamy już jedną książkę autorstwa tego duetu, tę, w której bohaterzy udają się na wycieczkę za miasto i oddają beztroskim harcom na świeżym powietrzu. Moja dwuletnia córka bardzo ją polubiła, dlatego postanowiłam sięgnąć po kolejną z propozycji wydawnictwa Babaryba.
Sam schemat książki jest nieco podobny do tego znanego wszystkim z serii o ulicy Czereśniowej - widzimy przekrój domów i zaglądamy do różnych pomieszczeń, gdzie mieszkają przeróżni ludzie. Widzimy młodą parę z dzieckiem, parę staruszków i wielu innych mieszkańców, którzy zajmują się różnymi rzeczami. Tak, różnorodności tej publikacji nie można odmówić - i bardzo dobrze, to jej bardzo duża zaleta. Świetne jest także to, że na poszczególnych stronach zmienia się pora dnia, więc inne są także aktywności mieszkańców. I choć podobieństwo do ulicy Czereśniowej jest w tym przypadku zauważalne, to jednak mnie ta książka podoba się bardziej. A całą serię o Czereśniowej mamy i lubimy. Jakoś tak ta grafika podchodzi mi bardziej, jest wyraziście - zarówno pod względem kolorów, jak i samej kreski.
Ta książka - jak i cała seria - to świetny sposób na poszerzanie słownictwa dziecka i kształcenie jego umiejętności narracyjnych. Z młodszą pociechą można nazywać konkretne miejsca, przedmioty, zawody, czynności i tym podobne, dziecko starsze może już samo opowiadać o tym, co widzi. A zobaczy dużo, bo całkiem sporo się tutaj dzieje. Duża ilość szczegółów to kolejna rzecz, którą należy tej publikacji zaliczyć na plus, bo dzięki temu możemy stopniować trudność i dostosowywać ją do możliwości konkretnego dziecka i jego wieku. Bo grupa docelowa książki "Nie ma jak w domu" jest bardzo szeroka. Ja mam w domu dwulatkę, która bardzo lubi sięgać po tę publikację, ale z powodzeniem nada się ona także dla kilkulatka. Kolejna "zabawa" z tą książką, jaka przyszła mi na myśl, to bawienie się w wyszukiwanie określonych elementów na poszczególnych stronach. Książki bez tekstu już to mają do siebie, że wspaniale sprawdzają się w charakterze wyszukiwanek i ta nie jest w tej kwestii wyjątkiem. U nas ta forma korzystania z książki również znalazła uznanie w oczach córki.
Jeśli dodamy do tego kartonowe strony - wszystkie! - i całkiem spory format, to otrzymamy publikację, która nie tylko jest atrakcyjna dla dziecka, ale też trwała i solidna, w związku z czym posłuży dłużej, nawet w kontakcie z młodszymi dziećmi.
Uwielbiam picturebooki i bardzo często po nie sięgam, więc nie tak łatwo zrobić na mnie duże wrażenie. Tej książce - jak i całej serii, to też chcę podkreślić - to się udało. Doceniam zarówno pomysł, jak i wykonanie. Bardzo cenię publikacje, które stanowią jedynie solidną podstawę, materiał wyjściowy dla dziecka i rodzica, a tak jest właśnie w tym przypadku. To czytelnicy - mali i duzi - decydują, co zrobią z książką. Czy będą ją opowiadać, czy wyszukiwać różne rzeczy na ilustracjach, może przyjrzą się konkretnym postaciom lub pomieszczeniom, może nawiążą do otaczającej ich rzeczywistości, a może nawet wymyślą dalszy ciąg przedstawionych historii? Ile czytelników, tyle możliwości. W książkach tego rodzaju ogranicza was tylko własna wyobraźnia, chęci i możliwości dzieci. Wszystkie te czynniki są jednak zmienne, wszystkie można rozwijać, więc zabawa z "Nie ma jak w domu" także może ewoluować. Polecam!
Informacje:
-
Autor:Doro Gobel, Peter Knorr
-
Gatunek:Powieści i Opowiadania, Dziecięce i Młodzieżowe
-
Tytuł Oryginału:
-
Język Oryginału:Niemiecki
-
Przekład:
-
Liczba Stron:14
-
Rok Wydania:2019
-
Wymiary:225x300 mm
-
ISBN:9788362965670
-
Wydawca:Babaryba
-
Oprawa:Twarda
-
Miejsce Wydania:Warszawa
-
Ocena:
6/6