Agnesto
W dziwny sposób zatapiasz się w treść, świat i klimat przedwojennej, wojennej i międzywojennej Polski. To przekrój czasów i ludzi i obyczajowości jednocześnie. Oto znajdujesz się na Suwalszczyźnie, we wsi Korytki położonej blisko granicy z Prusami Wschodnimi. Siadasz do stołu z kochającymi cię rodzicami, wszędzie panuje szacunek i jedność, a dorośli uczą dzieci życia. Dorastasz tu i śmiejesz się, gdy nagle wojna zabiera ci tatę. Jest płacz, bieda, czasem nawet niemoc. Ludzie nie ufają sobie wzajemnie, boją się siebie. I nagle po długich miesiącach tęsknoty wraca twój tatuś do domu. Uczycie się siebie od nowa, bo tata się zmienił i wy, domownicy też. On jakby nierealny, niby ocalony, choć kochany to nieco zmieniony.
Jednak spokój nie trwa długo. Po pierwszej wojnie światowej dochodzi do kolejnej. Jest 1939 rok i cały kraj objęła pożoga i śmierć. Do wojska tym razem idzie Piotr. Lecz w przeciwieństwie do ojca, wstępuje w szeregi żołnierskie z ochotą.
Rodzice zostają w domu... Tęsknią, walczą rękami o każdy kolejny dzień, walczą o jedzenie, walczą o spokój na wsi i u siebie w domu. Szybko poznają prawdziwość świata, jego zakłamanie i wartość pieniądza. Bo za pieniądze i dla pieniędzy człowiek zrobi wszystko, nawet doniesie na bliskiego sąsiada, z którym pił wódkę...
"Na pograniczu" jest powieścią na wskroś o tobie, o nas. Polskie rodziny, przemarsze i najazdy wojsk niemieckich oraz rosyjskich band bezwzględnych niszczycieli, nazizm i strach. Każdy dba tylko o swój stołek i swój własny, egoistyczny dobrostan. Wszędzie panuje strach o siebie, o bliskich, o każdy następny dzień i noc. Powieść stanowi pewnego rodzaju literacki obraz kilkunastu lat, co stanowi ogromny walor tej książki. Losy bohaterów, których ukształtowała wojna i oprawcy. Oraz permanentna obawa o jutro. Autor idealnie wkomponował się w fabułę wyłapując wszystko, co najistotniejsze – co boli i razi, ale też co daje uśmiech i nadzieję, bo ta zawsze jest. Portretuje rodzinę Gołaszewskich i bezbłędnie kreśli podejście każdego pokolenia do życia i do schedy rodziców.
„- Radzę ci, synu, trzymać się ziemi – perswadował dziadek do twojego taty. - Bez ziemi będziesz jak ptaszek bez gniazda. (…) bo wszystko na gospodarzach się opiera”.
Ojciec zaś jak nie przebywał w polu, to można go było znaleźć w pasiece doglądającego ule.
I teraz jesteś ty, szkrab jeszcze i umiera twój dziaduś. Ma 85 lat. Miesiąc po nim babunia odchodzi z tego świata. Zostaje pustka i wspomnienia, które zachował w sobie tata i które wysłuchujesz każdego dnia. Pasjonujesz się osobą dziadka i samego taty.
„- Ucz się, żebyś nie musiał wyrzucać gnoju z chlewa” - poucza cię na koniec.
Dziadek kochał ziemię i gospodarkę, tata ją uprawiał, ale, co zadziwiające, nie chce, by syn robił to samo. On ma iść na uczelnię, na medycynę, ma się szkolić i być kimś.
Zatrważającą powieść? Dlaczego nie czytasz o czymś weselszym? - pytasz sam siebie podczas lektury. Lecz tajemnica nie daje się poznać, dlatego czytasz do końca. Jesteś ciekawy losów tych postaci, kolejnych lat, kolejnych pogrzebów, kolejnych problemów.
Ta powieść to czytelnicza podróż wyobraźni. Trzymasz w dłoniach powieść, wsiadasz do pociągu z bagażem podręcznym, siadasz przy oknie i ruszasz w podróż. I cieszysz się, że na drogę mama zrobiła ci kanapki z ostatnimi plastrami szynki, spakowała ciasto domowe i wcisnęła termos gorącej herbaty. Jedziesz w nieznane z domem u boku. Jedziesz od pierwszej do ostatniej strony i absolutnie nie chcesz wysiadać...