Kruchość Dotyku
Hossula
Pisarz, Lucian Coon, postanawia napisać autobiografię, ale w oryginalny sposób: opisuje dzień po dniu swoje życie na bieżąco, wszystkie wydarzenia, myśli, przemyślenia, rozmowy z ludźmi. Wplata w to wspomnienia z wcześniejszych lat i dzieciństwa. To jak wiwisekcja na żywym organizmie, bez owijania w bawełnę, zatajania szczegółów, dziennik, pamiętnik, ale nie tylko: to niekończąca się powieść, która trwa, dopóki żyje pisarz, niczym serial z wieloma sezonami. Taka forma pisania biografii jest bardzo specyficzna. Pisarz chce uczciwie pisać, ale cały czas się kontroluje, nawet podświadomie, wiedząc, że obiecał sobie pisać o wszystkim, stara się zachowywać tak, by nie było mu wstyd przelać tego na papier. Kiedy się pisze wspomnienia, zawsze są okraszone nutą oceny i interpretacji, przemilcza się cześć niewygodnych spraw, uwypukla dobre i ważne, natomiast pisanie na bieżąco, ad hoc, to zupełnie inna sprawa. Czytelnik ma wrażenie, że bezpośrednio, niczym Wielki Brat, uczestniczy w życiu pisarza, poznaje jego emocje, myśli, o wydarzeniach, nawet najdrobniejszych, informowany jest z minuty na minutę.
Autor kilka razy w ciągu dnia siada, by zapisać co się zdarzyło, co myślał, jak reagowali inni, co zjadł, jak się czuł, ile spał. Jednak taki sposób pisania sprawia, że całość jest beznamiętna, a przekazywana suchym tonem relacja spłaszcza emocje i pomimo tego, że dzieje się dużo, wydaje się, że pisarz stoi obok osoby, o której pisze. Treść jest banalna, można by ją streścić w kilku zdaniach, ale nie fabuła jest tu najważniejsza. Powieść, pomimo tego, co wcześniej napisałam, nie jest nudna. Z opisywanej jednym ciągiem całości wyczytać można mnóstwo różnych emocji, beznamiętna relacja to tylko pozory, pod nią kipi życie, nawet gdy jest to tylko życie zwykłego człowieka, choć pisarza, który ma żonę, kochankę, niewielu przyjaciół, jednostajną codzienność.
Oczywiście to wszystko fikcja literacka, ale Marek Machura świetnie operuje słowem i emocjami, potrafi tak pokierować czytelnikiem, że ten zapomina, że czyta powieść i zaczyna wierzyć w autobiografię. Dzień za dniem płynie powoli, ale nie można się oderwać od lektury, opowieść wciąga i i zaciekawia.
Potem nagle w drugiej części zmienia się narrator, pamiętnik pisze Ada. Opowieści zazębiają się, z innej perspektywy poznajemy te same wydarzenia, ale też więcej dowiadujemy się o Adzie. Kapitalne jest to zestawienie. Opowieść Luciana i jego spojrzenie na Adę, zestawione z jej dziennikiem, pozwala z różnych stron spojrzeć na obie postaci. Widać, jak postrzeganie danego człowieka zmienia się w zależności od obserwatora. O sobie zawsze pisze się subiektywnie. Choćby nie wiem jak mocno starać się o obiektywizm, człowiek nie jest w stanie przekroczyć bariery własnej osoby, charakteru, przekonań, czy kompleksów. Dopiero inny człowiek spojrzy inaczej, z odmiennej perspektywy opisze partnera, czy znajomego.
Zakończenie całkiem mąci w głowie czytelnikowi i przestaje być wiadomo kto jest kim w tej opowieści. Niezły twist, który intryguje i zmusza, by od nowa przemyśleć wszystko, co się przeczytało, a najlepiej zacząć od początku, choć i to nie daje gwarancji, że dojdzie się prawdy.
„Kruchość dotyku" to świetna powieść, pełna niuansów i subtelności, najlepiej czytać ją powoli smakując przemyślenia autora, mnóstwo tu myśli, które mogą krążyć jako samodzielne cytaty.
Książka napisana jest pięknym językiem, prawdziwa uczta intelektualna dla wymagającego czytelnika.
Monika
Marek Machura w swojej książce "Kruchość dotyku" przedstawia niezwykłą opowieść, która balansuje na cienkiej granicy między fikcją a rzeczywistością. Lucian Coon, główny bohater i pisarz, podejmuje się ambitnego zadania – stworzenia powieści, która jest zbeletryzowanym zapisem jego własnego życia. To nietypowe podejście do literatury sprawia, że "Kruchość dotyku" staje się fascynującą lekturą, która zmusza czytelnika do refleksji nad naturą literackiej kreacji i jej związkiem z prawdziwym życiem.
Powieść Machury jest jakby otwartym dziennikiem, w którym autor na bieżąco opisuje wydarzenia ze swojego życia, starając się być jak najbardziej obiektywnym. Lucian Coon nie tylko pisze o sobie, ale także staje się głównym bohaterem swojej książki, co prowadzi do interesującej gry między autorem a postacią literacką. Machura umiejętnie splata wątki autobiograficzne z literacką fikcją, tworząc historię pełną nieoczekiwanych spotkań, rozmów i problemów do rozwiązania.
Jednym z najważniejszych tematów poruszanych w "Kruchości dotyku" są relacje uczuciowe. Machura ukazuje je w całej ich złożoności, prezentując różne aspekty ludzkiej natury. Skomplikowane emocje, namiętności i rozczarowania bohaterów doskonale oddają realia ludzkiego życia, a jednocześnie przypominają o literackiej fikcji. Czytając tę książkę, trudno nie zastanowić się, na ile dzieła literackie są odbiciem rzeczywistości, a na ile stanowią jej kreację.
Machura w "Kruchości dotyku" stawia pytanie, czy życie nie nabiera przypadkiem kształtu powieści. W narracji Luciana Coona odnajdujemy elementy, które mogłyby pochodzić z fikcyjnej fabuły: starannie zaplanowane wydarzenia, wyraźnie zarysowane postacie i emocje, które wydają się zbyt intensywne, by były prawdziwe. Autor pokazuje, że życie i literatura mogą się wzajemnie przenikać, a granica między nimi jest często trudna do określenia.
Styl Machury jest niezwykle plastyczny i pełen subtelnych obserwacji. Jego opisy są bogate w detale, co sprawia, że czytelnik łatwo może zanurzyć się w świat przedstawiony w książce. Autor z dużą precyzją oddaje atmosferę miejsc i nastroje bohaterów, co dodaje autentyczności całej opowieści. Jednocześnie, język "Kruchości dotyku" jest przystępny i zrozumiały, co sprawia, że książka jest przyjemna w lekturze.
Jednym z głównych atutów "Kruchości dotyku" jest jej struktura. Machura tworzy powieść, która jest otwarta i dynamiczna, bez określonego celu i wizji całości. Taka forma narracji sprawia, że książka jest nieprzewidywalna i intrygująca. Czytelnik nie wie, co wydarzy się na kolejnych stronach, co dodaje lekturze elementu zaskoczenia. Autor umiejętnie balansuje między rzeczywistością a fikcją, co sprawia, że "Kruchość dotyku" jest nie tylko opowieścią o życiu, ale także refleksją nad samą istotą literackiej kreacji.
Powieść Machury zachęca do zastanowienia się nad tym, jak wiele z naszego życia można uznać za fikcję, a ile stanowi autentyczne doświadczenie. Lucian Coon, tworząc swoją książkę, stawia sobie i czytelnikom pytania o naturę prawdy i fikcji, o to, na ile nasze uczucia i przeżycia są autentyczne, a na ile stanowią elementy literackiej kreacji. Machura pokazuje, że życie może być równie skomplikowane i przewrotne jak najlepsza powieść, a literatura może pomóc nam lepiej zrozumieć samych siebie.
"Kruchość dotyku" to książka, która pozostaje w pamięci na długo po jej przeczytaniu. Machura stworzył dzieło, które jest nie tylko fascynującą opowieścią o życiu i literaturze, ale także głęboką refleksją nad ludzką naturą i złożonością uczuć. To powieść, która zmusza do myślenia i zachęca do ponownego spojrzenia na własne życie i relacje z innymi ludźmi. Marek Machura w "Kruchości dotyku" udowadnia, że literatura i życie mogą być ze sobą nierozerwalnie związane, a granica między nimi jest często nie do końca jasna. To lektura, która z pewnością zasługuje na uwagę i refleksję.
Inka
Do tego grona próbuje dołączyć ze swoją powieścią Marek Machura. Nawiązując do bogatej tradycji dziennika, książka przybiera kształt osobistych wynurzeń bohatera Luciana Coona, pisarza (żadne zaskoczenie), który postanawia „przedstawić zbeletryzowany kawałek swojego życia”, jak głosi słowo od wydawcy – Warszawskiej Firmy Wydawniczej.
Jak w każdym dzienniku, osobiste wynurzenia przekazywane są w formie pierwszoosobowej, co już z samej definicji wyklucza obiektywizm, będący jednakowoż głównym celem głównego bohatera, tudzież samego Machury. Jako eksperyment, ciekawa konstrukcja i pomysł. Przypomina bardzo wczesne powieści psychologiczne opierające się na monologu wewnętrznym i strumieniu świadomości. Spontanicznym spisywaniu skojarzeń, rozważań, dowolnych myśli. Fikcja i rzeczywistość. Wszystko może wystąpić w dowolnych konfiguracjach i proporcjach. Impulsem jest przypadkowe spotkanie, jak na przykład u Josego Somozy w Jaskini filozofów, czy Namalowanym oknie. Platońskie cienie to idee, czy tylko ułuda tych idei? Twórca bawi się konwencją, formułą, zwodzi za nos niczym w Incepcji Christophera Nolana. Rzeczywistość u Somozy to przechodzenie na drugą stronę namalowanego okna, u Nolana, to hiper rzeczywistość rodem z Matrixa braci Wachowskich.
Ciekawym zabiegiem jest brak linearnie prezentowanej fabuły. Wątki pojawiają się znienacka, trop staje się coraz słabszy, by za chwilę wrócić z pełną mocą. Czy naprawdę „liczy się tylko to, co jest zawarte między otwarciem i zamknięciem”?
Kruchość dotykustawia wiele egzystencjalnych pytań, często pozostających w sferze pytań retorycznych. Wiele tu także odniesień do stylu prozy poetyckiej. Widać dużą dbałość o słowo pisane, wręcz delektowanie się brzmieniem, kształtem wyrazów, sekwencji zdań. Na pewno wymaga to powolności lektury i nie każdemu czytelnikowi będzie ten postmodernizm odpowiadał.
Bohater snuje opowieść wspominając spotykane kobiety, analizuje ich wpływ na swoją twórczość. Ich przytaczane opinie wyznaczają tok dalszych wydarzeń. Opowiada także o warsztacie rzemieślniczym każdego pisarza. I tu skojarzenia z niedawno wydaną książką Szczepana Twardocha Jak nie zostałem poetą. Równolegle toczy się zwykłe życie, banalna codzienność.
Innym razem wino, kobiety i śpiew. Nocne rajdy po pubach przypominające Portret artysty z czasów młodości Jamesa Joyce’a i surrealistyczne, senne wizje niczym ze Sklepów cynamonowych Brunona Schulza.
Mało tutaj realnie prowadzonych dialogów. Jeśli już, to są one wyreżyserowane, ułożone przez pisarza – bohatera książki, zaznaczone kursywą.
Część drugą otwiera monolog – wspomnienie kobiecej bohaterki. Przez myśl przemyka Orlando Virginii Woolf. I w czytelniku narasta ciekawość. Czy ten znany schemat sprawdzi się u Marka Machury? Idziemy zatem dalej i sięgamy do wspomnień o dzieciństwie i domu rodzinnym, studiach. Tutaj w końcu poznajemy wykładnię tytułowej kruchości dotyku, teorii brył, przedmiotów. Widać inny typ narracji. Nadal utrzymany w formie dziennika, ale bogatszy w konkrety, fakty, a nie subiektywne monologi i retorykę. Tutaj przecinają się ścieżki bohaterów. Trzecia część to powrót do opowiadania Luciana. Ale czytelnik nie ma już pewności, kto jest prawdziwym autorem Kruchości dotyku.
I to jest siłą tej gry w kotka i myszkę.
Sasa
Jest to opowieść boleśnie normalna. To znaczy, opisuje codzienną normalność niemal zwykłego człowieka. Oczywiście, nie każdy z nas jest pisarzem i nie każdy prowadzi takie życie jak główny bohater, Lucien. Natomiast dla osób parających się pisarstwem momentami jest aż nazbyt znajoma - opisane uczucia i problemy doskonale uosabiają tok pracy nad powieścią we własnej głowie.
Jednak to, w jaki sposób jest ta książka napisana, pozwala na swobodne utożsamienie się z głównym bohaterem. Opisuje wydarzenia i rozterki każdego dnia; problemy z którymi trzeba się nieustannie zmagać; ale też te przyjemne wydarzenia, które także się zdarzają.
Jest to niewątpliwie miła odmiana po tych książkach, które od pierwszej do ostatniej strony są wypełnione akcją i dramatem, gdzie żadne wydarzenie nie było zwykłe i normalne. Bo właśnie ta historia jest przyziemna, codzienna - i niewątpliwie dla każdego. Nawet w najprostszych romansach czuć tę fantastyczność i bogactwo wyobraźni autora. Jednak “Kruchość dotyk” jest aż do bólu zwyczajna.
Bardzo podobało mi się to, że widzimy to powszednie życie z więcej niż jednej perspektywy i można sobie uświadomić, że nasza perspektywa wcale nie jest taka znowu inna. Uświadamia, że nawet jeśli my mamy swoje spostrzeżenie na konkretne wydarzenia, często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że osoby obecne w naszym życiu, mogą mieć inne (czasem tylko trochę, a czasem nawet zupełnie) spojrzenie na niektóre wydarzenia.
Na temat tej książki przychodzi mi do głowy jeszcze jedno słowo: neutralna. Nie ma bohaterów dobrych czy złych. Jest po prostu życie, w którym każdy człowiek jest mieszaniną i jednego i drugiego.
Od czasu do czasu pojawiają się drobne, aczkolwiek bardzo prawdziwe i treściwe w odbiorze spostrzeżenia codzienności. Można by je nazwać pozornie niepozornymi - na co dzień są obecne, jednak niedostrzegalne. I naprawdę, dopiero w trakcie czytania książki można je dostrzec i samemu przeanalizować.
Jest tak zwykła, iż zapomina się, że to niejako książka w książce. To też była jedna z rzeczy, które bardzo mi się podobały. Taki automatyzm, jednocześnie będący bardzo odrębną historią. Jednak sam autor tych przeżyć, nie jest nam do końca znany. Jest to może Lucien Coon, który opowiada pierwszą i trzecią część, czy może Ada Goddard, której dziennik w oryginalnym fragmencie stanowi drugą część.
Lecz dopiero końcowa nota od wydawcy wprawia w zakłopotanie i burzy linearny odbiór tej powieści. Jednak w jaki sposób - tego dowiedzieć się można tylko, przez przeczytanie całości tekstu.
Ta książka nadaje się do czytania wszędzie. Jest lekka, spokojna, a jej odbiór jest niezwykle przyjemny. Do czytania w domu, w tramwaju czy przed snem. Niewątpliwie stanowi miłą odmianę, po literaturze wypakowaną po brzegi akcją i skomplikowanymi pojęciami. Jednak to nie znaczy, że jest to prosta książka - jest o życiu, więc na swój sposób jest skomplikowana. Jednak w odbiorze, moim zdaniem, jest tak przyjemna, że aż żal jej nie przeczytać.
Tulliana
Nieoczywista opowieść o zbeletryzowanym życiu tajemniczego autora
Jeśli lubicie dość skomplikowane i przewrotne powieści obyczajowe, w których ważną rolę odgrywa osoba pisarza, koniecznie powinniście poznać nietuzinkową książkę pt. ,,Kruchość dotyku”. Recenzowana tutaj publikacja jest trudna do jednoznacznej oceny i nie wzbudzającej kontrowersji interpretacji, autor zdaje się bawić konwencją typowej powieści autobiograficznej, wciąż ma nadzieję, że jego dzieło trafi w ręce odpowiednich czytelników.
Książka pokazuje różne aspekty życia pewnego pisarza, który stara się obiektywnie oceniać wszystko to, co mu się na co dzień przytrafia, ale świat przedstawiony przez niego jest siłą rzeczy oryginalny, przepuszczony przez filtr jego literackiego języka, utwór przypomina powieść autobiograficzną pisaną spontanicznie, bez szczególnego planu. ,,Kruchość dotyku” to przepełniona emocjami opowieść o złożoności ludzkiej natury, o nieoczekiwanych spotkaniach, filozoficznych dysputach, problemach prawie że nie do rozwiązania. Powieść Marka Machury nie przypadła mi jakoś szczególnie do gustu i raczej nie będę do niej powracała, choć muszę stwierdzić, że ma dość nieoczywistą fabułę oraz ciekawie skonstruowany wstęp.
,,Kruchość dotyku” to powieść bez bliżej określonego celu, autorowi wyraźnie zabrakło tutaj wizji utworu jako całości, albo co gorsza takie chciał sprawiać wrażenie. Recenzowana tutaj książka to coś w rodzaju literackiego pamiętnika, w którym pewne zdarzenia opisane są jakby mimochodem, zaś autor jest na tyle przekonany o własnej wartości, że jakoś szczególnie nie przejmuje się tym, jak czytelnicy odbiorą i ocenią kolejną z jego psychologiczno-obyczajowych powieści.
,,Kruchość dotyku” to zdecydowanie książka dla koneserów, którzy szukają szkatułkowych powieści o złożoności ludzkiej natury i styl pisania przedkładają czasem nad złożoność samej fabuły powieści. W jakim stopniu dzieła literackie są fikcją, w jakim zaś opisywaną rzeczywistością? Czy pisarz powinien stawiać na starannie zaplanowaną fabułę, czy skupić się bardziej na przedstawieniu bogactwa emocji, jakie towarzyszą bohaterom świata przedstawionego? I jaka jest właściwie definicja dobrej, współczesnej powieści psychologiczno-obyczajowej? Odpowiedzi na tego typu pytania znajdziecie w niniejszej książce. Na co warto zwrócić szczególną uwagę podczas czytania książki ,,Kruchość dotyku”? Oczywiście każdy czytelnik przyjrzy się temu, co uzna za szczególne intrygujące z własnego punktu widzenia, ja jednak sugeruję, by szczególnie wnikliwie zapoznać się ze wstępem książki oraz zagadkową notą od wydawcy.
Wstęp to w tym wypadku pierwszy z rozdziałów w części pierwszej. Czytając go, można przygotować się na formę powieści i lepiej zrozumieć zagadkowe intencje autora, który jak już wspomniałam zdaje się stawiać na improwizacje i luźne zapiski z codziennego życia ubrać w coś na kształt powieści. Ciekawa jest tutaj uwaga, że nie warto oceniać książki po okładce, a może nawet bardziej wstępie i zakończeniu. Autor powołuje się tutaj na przykłady ze swojego życia, zwracając uwagę, że niejednokrotnie czytał powieści z przeciętnym początkiem i końcem, a fenomenalnie napisaną częścią główną – i na odwrót.
Wstępny rozdział ,,Kruchości dotyku” ukazuje też nieco przewrotną naturę autora, który stosuje dość wyszukane środki perswazji a zarazem pisze: ,,Powiedziawszy to, nie ukrywam, że ciekawi mnie, co pomyśli czytelnik po przeczytaniu pierwszych zdań i jak na nie zareaguje. Ciekawi, ale nie ma to dla mnie większego znaczenia, bo kto w tym momencie zamknie książkę, nie zasługuje na to, żeby ją dalej czytać”.
Wspominałam, że warto uważnie przeczytać również notę od wydawcy ,,Kruchości dotyku”. Znajdziemy w niej nieco zaskakujące wyjaśnienia na temat autora/autorki? niniejszego utworu i drogi, jaką przeszedł utwór zanim został opublikowany w obecnej formie. ,,Kruchość dotyku” to nieoczywista powieść obyczajowa z wątkami autobiograficznymi, dostrzegam w niej pewne podobieństwa do ,,Gry w klasy” J. Cortazara – i to chyba będzie najlepsza rekomendacja tej właśnie powieści.
Informacje:
-
Autor:Marek Machura
-
Gatunek:Literatura Piękna
-
Tytuł Oryginału:
-
Język Oryginału:
-
Przekład:
-
Liczba Stron:456
-
Rok Wydania:2021
-
Wymiary:
-
ISBN:9788380111202
-
Wydawca:Warszawska Firma Wydawnicza
-
Oprawa:Miękka
-
Miejsce Wydania:
-
Ocena:
5/6
5/6
5/6
5/6