Kolacja U Jedynaczka
Michał Lipka
Komiks polski jaki jest, każdy zainteresowany wie. Mamy go sporo, ale to nie jest poziom tego, co wychodzi na Zachodzie czy w Japonii, gdzie tygodniowo na czytelników czekają dziesiątki, setki nowych zeszytów czy rozdziałów serii, zbiorcze wydania, miliony egzemplarzy w obrocie i megapopularne, zarabiające nawet i miliardy kinowe hity, że już o masie gier, gadżetów, seriali i wszelkiej maści dodatków nie wspomnę. Nie zmienia to jednak faktu, że rodzimy komiks i tak ma się dobrze, wychodzi go sporo i to różnorodnych tytułów, a choć rzecz nadal bardziej wydaje się niszowa, bo jednak celuje w inne, niż te sprzedające się na świecie klimaty (superhero, bitewniaki etc. to u nas niestety albo stety mniej niż margines nawet), ma nie tylko długą historię, ale i doczekała się kilku produkcji kinowych, gier i tym podobnych. No i mamy też całe grono twórców darzonych kultów czy kilku rodaków, którzy podbili świat wielkiego komiksu. I mamy też legendy, o których mało kto pamięta, jak właśnie Franciszek Kostrzewski, jeden z prekursorów rodzimych opowieści obrazkowych, tworzący historie zbliżone do komiksów jeszcze w czasach, kiedy twór zwany „komiksem polskim” nawet nie istniał. I chwała za to Chmielewskiemu, że z kronikarską dokładnością stara się opowiedzieć nam o tym człowieku i jego twórczości.
Komiks polski oficjalnie narodził się wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości – w 1919 roku – w momencie publikacji historii „Ogniem i mieczem, czyli przygody szalonego Grzesia”. Czyli niemal sto lat po tym, jak na przełomie lat 20. i 30. XIX wieku RodolpheTöpffer zapoczątkował komiks europejski. Ale wiadomo, wszystko ma swoich prekursorów i tak, jak Töpffer czerpał z długiej tradycji sięgającej średniowiecza, a nawet dalej, tak autor „Ogniem i mieczem” też czerpał z tego, co powstało przed jego dziełem, a najwięcej dla obrazkowych historyjek poprzedzających komiks zrobił chyba właśnie Kostrzewski, który już w 1859 roku zaserwował nam pierwszą swoją historię tego typu: „Historyę jedynaczka”. Oczywiście można by się spierać o to, kto zaczynał, komu było bliżej i co skąd się wzięło, temat rzeka można rzec, ale to nie miejsce i czas do rozważań tego typu, liczy się po prostu, że Kostrzewski jest jedną z legend, o których co prawda rzadko się obecnie pamięta, ale który miał niebagatelny wpływ na komiksy polskie.
I Chmielewski, człowiek w badanie i propagowanie wiedzy o komiksie zaangażowany, przedstawia nam historię, dzieje i twórczość tego malarza i rysownika. A robi to w sposób profesjonalny, czyli można rzec, że podręcznikowy, ale w bardzo dobrym stylu. Nie jest to książka rozległa, ba, można powiedzieć, że jest oszczędna w ilości stron (170 stron w tym wypadku dzielić należy najpierw na pół – bo mamy tu ten sam tekst podany zarówno w języku polskim, jaki i angielskim – a potem jeszcze na pół, bo i tak połowa materiału to przedruki prac Kostrzewskiego), ale treściwa. Autor w sposób dokładny i szczegółowy opowiada nam o losach artysty, dopełniając ich zarysem historycznym, a wspomniane reprodukcje „komiksów” Kostrzewskiego dopełniają dzieła, pozwalając nam zapoznać się z jego twórczością, dziś zapomnianą. I to cieszy, bo okazji do poznania tych historii za bardzo nie mamy, a te opowieści, nawet jeśli archaiczne i mocno zestarzałe, powiadają wielką wartość historyczną dla miłośników tematu.
W skrócie: znakomita pozycja. Co prawda skierowana jest przede wszystkim do wielkich fanów i teoretyków komiksu polskiego, ludzi, którzy nie tylko lubią czytać komiksy, ale i o komiksach, o ich historii, przemianach, wpływach, znaczeniu i ich twórcach, ale nie zmienia to, że „Kolacja u jedynaczka” jest wyśmienita i warta poznania.
Informacje:
-
Autor:Paweł Chmielewski
-
Gatunek:Historia, Komiks, Biografia
-
Tytuł Oryginału:
-
Język Oryginału:
-
Przekład:Emmanuella Robak
-
Liczba Stron:168
-
Rok Wydania:2022
-
Wymiary:
-
ISBN:9788395250880
-
Wydawca:Stowarzyszenie twórcze „Zenit”
-
Oprawa:Miękka
-
Miejsce Wydania:
-
Ocena:
5/6