Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Mroczna Bohaterka Tom 1 Kolacja Z Wampirem

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 9 votes
Akcja: 100% - 9 votes
Wątki: 100% - 5 votes
Postacie: 100% - 5 votes
Styl: 100% - 5 votes
Klimat: 99.59% - 12 votes
Okładka: 100% - 4 votes
Polecam: 100% - 6 votes

Polecam:


Podziel się!

Mroczna Bohaterka Tom 1 Kolacja Z Wampirem | Autor: Abigail Gibbs

Wybierz opinię:

Dosiak

Ominął mnie szał na powieści określane mianem romansów paranormalnych, które jeszcze do niedawna wprost zalewały ofertę wydawniczą. Szczególną popularność zdobyły historie opisujące miłość nieśmiałej, niezdającej sobie sprawy ze swojego uroku śmiertelniczki oraz pięknego, acz niebezpiecznego wampira. Najbardziej znaną powieścią tego typu jest oczywiście Zmierzch, stanowiący dla niektórych szczyt grafomaństwa, a dla innych będący wzorem interesującej sagi dla nastolatek. Kilka lat temu książki Meyer nie wydawały mi się złe, nie wiem jak odebrałabym je teraz, ale po poznaniu literackiego debiutu Abigail Gibbs jestem pewna, że długo nie sięgnę po żadną powieść, z wątkiem miłosnym między wampirem a człowiekiem. Mroczna Bohaterka służy bowiem za przykład książki, w której niemal wszystko jest irytujące, niedopracowane i infantylne.

 

Fabuła rozpoczyna w sposób sztampowy, chociaż na początku autorce udało się wyczarować iskierkę napięcia. Siedemnastoletnia Violet Lee przypadkowo staje się świadkiem brutalnego morderstwa kilkudziesięciu ludzi na Trafalgar Square. Dziewczyna nie może uwierzyć, że scena odgrywająca się na jej oczach, dzieje się w rzeczywistości. Nastolatka obserwuje bowiem jak po krótkiej wymianie zdań niezwykle szybkie i zwinne istoty rzucają się na trzydziestu zdrowych, silnych mężczyzn, zabijają ich w mgnieniu oka, a później wysysają krew z martwych ciał. Zszokowaną Violet dostrzega wampirzy książę Kaspar Varn, który niespodziewanie daruje jej życie, ale w zamian zabiera dziewczynę do swojego pałacu, ponieważ jako świadek stanowi ona zbyt wielkie zagrożenie dla wampirów. Violet zostaje wmieszana w polityczne rozgrywki i układy między krwiopijcami a ludźmi oraz w przedziwny związek z Kasparem. Młody wampir jednocześnie fascynuje i przeraża dziewczynę. Nadchodzi w końcu moment wyboru, bohaterka musi zdecydować jak postąpić, by ocalić nie tylko siebie i swoją rodzinę, ale także kruchy sojusz pomiędzy wrogimi gatunkami.

 

W materiałach promocyjnych zamieszczono informację, że Mroczna Bohaterka jest brytyjską odpowiedzią na Zmierzch i rzeczywiście w trakcie lektury da się odczuć, że Abigail Gibbs inspirowała się twórczością Meyer. Widać też, że młoda pisarka chciała przedstawić wampiry jako groźnie, nieprzewidywalne i mroczne istoty, stanowiące ogromne niebezpieczeństwo dla człowieka. U Gibss zabójczo przystojni krwiopijcy nie mają oporów przed polowaniem na ludzi i zabijaniem ich, mimo że mogą zaspokoić pragnienie bez mordowania ofiary. Moim zdaniem to jedna z nielicznych zalet tej powieści, ponieważ w kilku fragmentach naprawdę odczułam, że posągowo piękny Kaspar może jednym ruchem ręki pozbawić życia człowieka. Ponadto chęć wypicia świeżej krwi jest wielokrotnie silniejsza niż jakieś tam zakazy czy prośby. Natura zwycięża w tym przypadku i nie ma mowy o jakiejkolwiek zmianie postępowania. Niestety autorka nie podołała wyzwaniu wiarygodnego wykreowania romansu między wampirem a śmiertelniczką, ponieważ nie potrafiła wytłumaczyć jakim cudem dziewczyna zakochała się w kimś, kto na jej oczach zamordował wiele osób i otwarcie przyznaje się do tego, że będzie zabijał dalej.

 

Zresztą cała postać Violet Lee wydała mi się bardzo niedopracowana. Dziewczyna zostaje porwana przez wampiry i zamknięta w ich pałacu, na dodatek każdym kroku czyha na nią zagrożenie. Czy w takiej sytuacji umiera ze strachu, zmartwienia i tęsknoty za najbliższymi? A może wyraźnie daje do zrozumienia, że przebywa z tymi istotami wbrew swojej woli? Nie, nic z tych rzeczy. Violet niby tęskni za domem i normalnym życiem, ale zaskakująco szybko przystosowuje się do pałacowych obyczajów. Podziwia luksusowo wyposażone wnętrza, zachwyca się walorami fizycznymi wampirów, bierze udział w balu i swobodnie konwersuje sobie z potworami. Romans między Violet a Kasparem został stworzony w oparciu o dobrze znany schemat. On jest przystojny, zamożny i szorstki w obyciu, ponieważ nie może dojść do siebie po tragicznym wydarzeniu z przeszłości. Ona natomiast udaje zadziorną i charakterną osóbkę, ale w głębi serca jest słabą i wymagającą opieki dziewczyną. Fakt, że on jest wampirem, a ona człowiekiem wprowadza dodatkowe niedogodności, ale one również nie są żadną nowością. Autorka od początku stara się przekonać czytelników, że Kaspar jedynie bawi się dziewczyną, a Violet brzydzi wampirzymi zwyczajami. Wiadomo, że to nieprawda, ale mimo tego moment zakochania i pojawienia się wiecznej miłości powinien zostać lepiej zaakcentowany. Ni z tego, ni z owego bohaterów zaczyna łączyć uczucie, chociaż jeszcze kilka stron wcześniej kłócili się zażarcie. Przyznacie sami, że nie wypada to zbyt wiarygodnie.

 

Oprócz infantylnej i naiwnej głównej bohaterki czytelnicy otrzymują też historię przegadaną do granic możliwości. Jestem przekonana, że książka stałaby się bardziej znośna, gdyby uszczuplić ją o około dwieście stron. Niestety klamka zapadła, powieść jest obszerna, ale przez większą część lektury miałam wrażenie, że czytam po prostu o niczym. W Mrocznej bohaterce w miarę ciekawie robi się tylko na początku i na końcu, bo środek wypełniają puste, nic niewnoszące przekomarzania Kaspara i Violet lub opisy posiadłości, na zmianę z przedziwnymi snami/wizjami głównej bohaterki oraz wtrętami poświęconymi doskonałości wampirów. Abigail Gibbs podrzuciła też kilka motywów mających zapewne uatrakcyjnić powieść, takich jak przedwieczna przepowiednia, ludzie zajmujący się polowaniem na wampiry czy też istnienie kilku wymiarów zamieszkiwanych przez różne mroczne istoty. Pomysł nie był zły, ale po raz kolejny zawiodło wykonanie, ponieważ wszystkie te elementy zostają jako tako rozwinięte dopiero w finale. Na dodatek autorka tą przepowiednią załatwiła niewygodne dla siebie momenty, tłumacząc wszelkie idiotyczne zachowania bohaterów przeznaczeniem, z którym walczyć nie można. Nie zabrakło również miłosnego trójkąta, ponieważ Violet rozkochała w sobie jeszcze jednego wampira mieszkającego w królewskim pałacu. Szkoda tylko, że autorka nie miała pomysłu na rozwinięcie ani tego motywu, ani postaci Fabiana. Kiedy bohater zaczął przeszkadzać naszym gołąbeczkom, został po prostu odsunięty od dziewczyny i z dość sympatycznego chłopaka przemienił się w złośliwego gbura, który praktycznie nie pojawia się w drugiej połowie powieści, mimo że na początku jest ważną postacią.

 

Sięgając po Mroczną bohaterkę miałam świadomość tego, że jest to romans paranormalny, więc najważniejsze będzie uczucie łączące bohaterów, ale jednak liczyłam na jakaś dawkę grozy, napięcia, a może nawet oryginalności. Byłam gotowa przymknąć oko na niewyszukany styl pisarski, wszak debiutanci mogą dopiero doskonalić swój warsztat, ale i to nie pomogło. Jak dla mnie książka jest po prostu nudna i jedyny plus, jaki zdołałam w niej dostrzec, to dość mroczne przedstawienie wampirów. Szkoda, że cała reszta wypada słabo i niewiarygodnie. Przy powieści Abigail Gibbs Zmierzch jawi się jako arcydzieło literatury młodzieżowej, więc dobrze się zastanówcie zanim zdecydujecie się na przeczytanie Mrocznej bohaterki.

Kyou

Byłam troszkę sceptycznie nastawiona do tej książki, gdy usłyszałam o niej po raz pierwszy. Jednak po kilku recenzjach stwierdziłam, że po prostu muszę ją przeczytać i, że się nie zawiodę. Gdy dostałam propozycje jej zrecenzowania byłam niesamowicie szczęśliwa. Z ogromną chęcią zabrałam się za czytanie.

 

Violet jest zwykłą dziewczyną. Poznajemy ją, gdy na Trafalgar Square czeka na swoją przyjaciółkę. Jest noc, a ona jest tam sama. Ruby zapewne poszła gdzieś z jednym z dwóch chłopaków, których wcześniej poznały. Gdy postanawia zadzwonić po ojca, na placu pojawia się około trzydziestu mężczyzn. Przerażona dziewczyna chowa się i postanawia przeczekać zamieszanie. Nagle pojawiają się inni. Jednak nie są nastawieni przyjaźnie do owej bandy. Po kilku słownych potyczkach wszyscy mężczyźni zostają zamordowani z zimną krwią.

 

Pięciu nastolatków i jeden ledwie dorosły właśnie pozbawili życia trzydziestu mężczyzn.

 

Próbuje się wydostać z miejsca zbrodni, jednak jej się to nie udaje. Zostaje porwana i zmuszona wybierać: albo do końca życia będzie uwięziona w rezydencji Varnów albo... zostanie jedną z nich - wampirem. Jednak Violet nie ma zamiaru przystawać na ani pierwszą, ani drugą opcję. Jest pewna, że ojciec ją uratuje. W końcu jest ministrem obrony i, jak się okazało, doskonale zdaje sobie sprawę z istnienia wampirów. Kaspar, następca tronu, który ją porwał nie może jej zabić - nikt z wampirów nie może jej skrzywdzić, gdyż wiązałoby się to z wybuchem wojny między gatunkami.

 

Następca tronu jest zadufanym w sobie, irytującym i niesamowicie przystojnym wampirem. Ciągle dokucza Violet i oboje się nienawidzą do szpiku kości. Dziewczyna zyskuje przyjaciela w Fabianie. Nie widzi, że chłopak zaczyna darzyć ją zbyt dużym uczuciem - za bardzo jest zapatrzona w Kaspara. Mimo, że sama gorąco temu zaprzecza.

 

- Otwórz oczy, dziewczynko! Jestem cholernym księciem i rozkazuje ci! Nie wolno ci odejść!

 

Mimo, że nadal czuje się więziona, może bez przeszkód poruszać się po ogromnej rezydencji. Wciąż czuje nadzieje, że zostanie uwolniona. Jednak ta nadzieja z czasem słabnie a Violet nie jest pewna czy... czy w ogóle chce ich wszystkich opuścić. Co gorsza zaczyna podejrzewać, że za śmiercią królowej może stać jej ojciec, a pojawiająca się wciąż przepowiednia o Bohaterkach prześladuje ją nawet w snach.

 

- Od tamtego dnia mój ojciec jest martwy. A John Pierre przysłał nam wiadomość, że zmuszono go do tego, że mu rozkazano i zapłacono za to, żeby to zrobił. Nie wiemy, kto go do tego zmusił, kto mu rozkazał i zapłacił. Ale ja się dowiem... Wytropię go i najpierw zabije mu żonę, potem wypije krew jego dzieci, zgwałcę jego córki i każę cierpieć temu demonowi bez serca. To jest coś więcej niż nienawiść, Violet. Ten człowiek odebrał mi matkę.

Umilkł. Zaschło mi w gardle. Odsunęłam się od niego. To ja byłam córką, którą chciał zgwałcić...

 

Stęskniłam się za takimi książkami jak ta. Dobrą historią o złych wampirach. Takich, którzy muszą zabijać, by przeżyć. Abigail Gibbs zaczęła pisać tą powieść w wieku piętnastu lat. Wykonała kawał dobrej roboty. Tutaj krew leje się strumieniami a wampiry nie są łagodnymi owieczkami. Dużo się spodziewałam po tej pozycji i się nie zawiodłam. Jest w niej tyle oryginalności, że nie da się jej porównać do żadnej innej książki.

 

Zdecydowanie trafi na listę tych książek, do których z chęcią będę wracać. Moje uczucia do Kaspara są tak zmienne, jak jego nastroje. Jego charakter zdecydowanie nie jest taki, jak tych wszystkich głównych bohaterów. Od początku nie wiadomo, czego się po nim spodziewać. Koniec końców wylądował na mojej liście ulubionych facetów. Jest w nim coś takiego...

 

Abigail Gibbs zdecydowanie ma talent. Możliwe, że Mroczna bohaterka kiedyś stanie się archetypem wampirzej literatury - tak samo jak Zmierzch i Pamiętniki Wampirów. Byłam przekonana, że się na owej książce nie zawiodę - i nie zawiodłam. Teraz pozostaje mi jedynie oczekiwać na następną część, która ma wyjść w przyszłym roku.

CzarnyKapturek

Na rynku wydawniczym jest dostępne tyle książek paranormal romance, że czytelnicy mogliby wśród stron pływać jak Sknerus McKwacz w swoim złocie (Postać z Kaczych opowieści, które kiedyś można było oglądać w telewizji). Jest to chyba jeden z bardziej poczytniejszych gatunków wśród nastolatek oraz dorosłych kobiet, które też potajemnie marzą o kimś nadzwyczajnym. Myślę, że stało się tak przez znaną już chyba każdemu Stephenie Meyer, która zabłysnęła swoją sagą Zmierzch. Trzeba przyznać – każdemu należy się to co mu się podoba. Nie można twierdzić, że coś jest gorsze tylko zaakceptować to, że każdy woli co innego. Jednak... wracając do tematu.

 

Przeczytałam tyle tych romansideł ze stworami w roli głównej i myślę, że mogę swobodnie wypowiadać się na ten temat. Im dalej w las to mam tylko takie wrażenie iż kiedyś już to czytałam, często powtarza się ten sam schemat a mianowicie: ona i dwa razy on, z czego jeden kocha „ją" a ona darzy uczuciem tego drugiego. Chłopcy walczą o nią niczym zwierzęta. Jednak biedna, zrozpaczona i niewiedząca co zrobić niewiasta zawsze wybierze tego złego, bo przecież niektóre z nas (dziewczyn) chcą mieć chłopca, który jest zły, ale dla nas potrafi być porażająco miły i kochany.

 

Śmiem stwierdzić, że paranormal romace to taki gatunek, w którym historie napisane przez rozmaitych autorów odzwierciedlają ukryte pragnienia swoich czytelników. Nie ukrywam – ja również uwielbiam ten gatunek a gdy widzę, że będzie to opowieść z kłami w roli głównej muszę czym prędzej zdobyć swój egzemplarz. Jestem szaloną fanką wampirów i chyba zostanie tak już na zawsze.

 

Tak też było w przypadku Mrocznej bohaterki, przeczytałam wiele pozytywnych opinii na temat tej historii, że zapragnęłam zapoznać się z nią. Gdy przyszedł odpowiedni moment nie miałam wątpliwości, że pewnie będzie to opowieść taka sama jak wiele innych na tym świecie.

 

Londyn, Trafalgar Square, młoda dziewczyna czeka na swoją przyjaciółkę. Nie może się do niej dodzwonić. Wtem zauważa grupę mężczyzn, przestraszona szuka schronienia. Na jej oczach zamordowano sporą grupę osób. Została porwana. Okazuje się, że została zabrana przez najważniejszy wampirski ród na tym świecie, a mianowicie o jej życiu zadecydował sam następny władca tronu – Kaspar Varn.

 

Przewieziono ją do ich siedziby, która nosi nazwę Varnley. I tutaj toczy się większość akcji.

 

Szczerze mówiąc nie wiem co tak naprawdę sądzić o tej pozycji. Z jednej strony bohaterowie, ich zachowania strasznie mnie irytowały i denerwowały, ale z drugiej strony byłam tak ciekawa tego co zdarzy się w następnych rozdziałach, że trudno przychodziło mi rozstawanie się z egzemplarzem, który zabierałam nawet do szkoły.

 

Wiedziałam, że większość tej lektury będzie obracała się wokół miłości i pochodnych tego uczucia. Miałam tego jak największą świadomość, jednak ... mnie już chyba nie poruszają takie historyjki z przesłodzonym uczuciem na literę M. Potrzebuję czegoś cięższego, a nie mydlących oczu historii, które nigdy się nie wydarzą.

 

Po pierwsze, na początku uderzyła mnie największa wada Violet Lee, bo tak nazywał się główna bohaterka, a mianowicie jej obezwładniająca głupota. Rozumiem, chłopak ją zdradzał i była zrozpaczona, ale czy szwędanie się po Londynie nad ranem w kusej sukience nie mówi o kłopotach, które mogą się nadarzyć?

 

Po drugie co mnie strasznie irytowało w bohaterce to to, że była tak strasznie ślepa. Nie widziała, że Fabian chce ją bliżej poznać i powoli zakochuje się w niej. Nieee, ona musiała mu robić nadzieję. Denerwowało mnie to, że wszyscy sądzili iż Violet jest taka wygadana, pyskata i uparta, podczas gdy wcale taka nie była. Jej naiwność również mnie porażała, czasami miałam ochotę po prostu nie kończyć tej historii, ale jak mus to mus!

 

Jednak Mroczna bohaterka to nie tylko same minusy, bo znalazłam też pozytywne cechy, pierwszą na pewno będą opisy. Te bardzo mi się podobały, autorka w delikatny i subtelny sposób prowadziła sceny zbliżenia pomiędzy bohaterami. Czuć było magię i chemię.

 

Abigail Gibbs wprowadziła również tajemnice, które z zaciekawieniem obserwowałam i odkrywałam coraz to nowsze fakty. To na szczęście się jej udało.

 

Nie wiem jak ocenić bohaterów. Każdy z występujących pokazał swoje obie strony oraz zmienił się. Kaspar z rozpustnika na normalnego, w miarę statecznego człowieka a nasza Violet z bojącej się wszystkiego dziewczynki w umiejącą podjąć jakąś sensowną decyzję dziewczynę.

 

Moim zdaniem ta historia o miłości ma wiele wad, jednak w miarę przyjemnie oddawałam się lekturze oraz muszę przyznać, że wciągnęłam się i z zaciekawieniem czekam na kolejne części. Nie po to, żeby spotkać bohaterów, ale żeby poznać więcej tajemnic i dowiedzieć się co dalej.

 

Mroczna bohaterka swoją mrocznością nie powaliła mnie na kolana, nie będę oddawać czci autorce i nie polecam tej książki osobom, które są już przemęczone tym gatunkiem oraz tym, które szukają czegoś nowego i innowacyjnego. Lekturę raczej polecam tym, którzy są „nowi" lub nie irytują ich te rzeczy, które mnie.

C.C.Clouds

Chciałam to zrobić na spokojnie, ale czas mnie goni, więc napiszę recenzję już dziś. Nie powiem, że będzie to dla mnie łatwe, ale spróbuję. <głęboki wdech,="" wydech="">

 

Zacznijmy może od autorki. Abigail Gibbs pierwsze słowa, pierwsze rozdziały „MROCZNEJ BOHATERKI" publikowała na swoim blogu, pod pseudonimem ,,Cansel2„. Po trzech latach blogowania, zdecydowała się spróbować wydać swoją książkę. Co ją do tego skłoniło? Może miliony odsłon, miliony fanów, może chęć sprawdzenia, przetestowania swoich możliwości, bo bądź co bądź, jest to wielkie wyzwanie. Stało się, książka została wydana. Świat zagorzałych czytelników przyjął dzieło literackie mojej kochanej autorki (a mam nadzieję, że wkrótce i waszej) z otwartymi ramionami.

 

Jak to się stało, że osoba, która uważa się za stuprocentową wegetariankę, pisze książki o drapieżnikach? Wiem, brzmi dość dziwnie. I intrygująco. A intrygujące rzeczy przyciągają naszą uwagę.

 

Główną bohaterkę, Violet, z Abigail, która powołała ją dożycia łączy z pewnością wegetarianizm. I może to dobrze, bo czytając zarówno informacje o autorce, jak i kolejne rozdziały, upewniałam się, że Abigail dobrze postąpiła. Przez ten błahy/niebłahy fakt ,,zauważyłam", że autorka powieści odzwierciedliła, w pewnym stopniu, w głównej bohaterce cząstkę samej siebie. To była jedna z tych rzeczy, dzięki którym przekonałam się do tej książki.

 

Gdyby nie Wydawnictwo Muza, nigdy nie sięgnęłabym po tą książkę (a miałabym czego żałować!). Tak, wiem, może nie wszyscy przepadają za wampirami ze Zmierzchu (szczerze mówiąc ja również nie jestem ich najwierniejszą fanką). Tak, wiem, że nie każda dziewczyna, żyjąca na tej planecie kocha Damona albo Stefana z pamiętników wampirów (jak dla mnie te książki to totalny niewypał, po 4 części definitywnie stwierdziłam, że więcej ich nie tknę (2, 3 i 4 część przeczytałam tylko dlatego, że kupiłam 4 książki za jednym razem), co do serialu to polubiłam jedynie Claroline, nic więcej). No, to znacie już mniej więcej moje opinie na książki zawierające w fabule wampiry. Tsaa...!

 

Ale „MROCZNA BOHATERKA" ? Ta powieść udowodniła mi, że istnieją dobre książki o wampirach, naprawdę bardzo dobre książki. No, może z liczbą mnogą się wstrzymam, bo kolejną część z cyklu dorwę dopiero w 2014 roku. Wracając do tematu... dobra, okej, przyznaje się, po tej książce mam taki mętlik w głowie, że sama się gubię. Przybliżę Wam troszkę fabułę, żebyście ogarniali o co chodzi.

 

Więc tak. Violet Lee podczas imprezy rozdzieliła się ze swoją przyjaciółką. Dziewczyny umówiły się, że zobaczą się na Trafalgar Square. Późną nocą (no, no, no, niegrzeczna dziewczynka...) Violet czekał na Ruby, zamarzając powoli na śmierć. Jeśli coś miało sprawić, że podniesie się jej ciśnienie, to była to niewątpliwie nocna londyńska rzeź bodajże trzydziestu osób. Ha, ha. A to nie koniec atrakcji. Ponieważ Vi była świadkiem całego zajścia została porwana przez bandę pijawek z JKM Kasparem Varnem na czele (tak, pozwalam Wam, na zwijanie się ze śmiechu sama śmiałam się z tego imienia przez dobre pierwsze kilkadziesiąt stron, nie wiem czy to dlatego, że to imię tak głupio brzmi, zwłaszcza jak się je wymawia na głos, czy dlatego, że nasz wampir skojarzył mi się z duszkiem Kacpeeerkiem xD). Z początkowych rozdziałów opisujących pobyt Violet w zamku, siedzibie, norze (nazywajcie to jak chcecie) Varnów, można się dowiedzieć tyle, że Kaspar jest dobry w łóżku. Nie, stop! Przestańcie obwiniać biedną Violet! Ona tylko miała pokój obok tego brutala, a że słyszała co wieczór jego panienki, to już... newermajnd. Z początku Kaspar niezbyt mile odnosi się do Violet, co innego Fabian. Kiedy tak o nich czytałam, myślałam, że przez cały ten cykl książek będzie się tu nam toczył, m.in. oczywiście, trójkącik miłosny. Zaskoczeniem był dla mnie zarówno fakt, jak Fabian zareagował na odrzucenie Vi, jak i to co później robił, sposób w jaki się zachowywał.

 

Wiem, że ta recenzja jakaś roztrzepana, ale właśnie tak się czuję po tej książce. W życiu bym nie pomyślała, że książka o wampirach może mnie tak zaciekawić. „MROCZNĄ BOHATERKĘ" pochłonęłam niemal od razu. Plusy? Ciekawa akcja, tajemnice, barwni bohaterowie, napięcie panujące od początku do samego końca. Minusy? Przykro mi, chciałabym jakieś wymienić, ale po prostu nie mogę, nie jestem w stanie! Ubolewam jedynie nad brakiem innej pozytywnej damskiej postaci. Mam na myśli te żyjące oczywiście. Choć może Jesienna Róża taką jest, zobaczymy w drugiej części. Wiem, że niektórych za nic w świecie nie dam rady przekonać do książki o wampirach, bo tą decyzję musicie podjąć sami. Ale błagam Was, powiedzcie TAK „MROCZNEJ BOHATERCE" , a zapewniam Was, że nie pożałujecie. Sama nie wiem, co sprawiło, że ta książka tak mnie pochłonęła. To nienormalne, żeby książka o takiej tematyce tak mnie wciągnęła. To tak bardzo niedorzeczne! Tsaa, jeziorne...

 

Powiem to raz i nie zamierzam tego powtarzać (no chyba że kilka razy przeczytasz to zdanie, ale na to nic nie poradzę xd): Idźże do pierwszej, lepszej księgarni i bierz tą książkę, albowiem powiadam Ci tak!

Nathalien

W natłoku braku oryginalności i powtarzania schematów chyba wszyscy poszukujemy już jakiegoś powiewu świeżości. Jako takowy polecono mi "Mroczną bohaterkę" Abigail Gibbs, więc postanowiłam zaryzykować, chociaż porównanie jej do "Zmierzchu" mnie specjalnie nie zachęciło. Po lekturze mam mieszane uczucia. Było dobrze. Romantycznie, zabawnie... i sztampowo. I w sumie ciągle nie jestem pewna, co o tej książce sądzę. Autorka publikowała książkę w odcinkach w Internecie i w końcu postanowiła wydać. "Mroczna bohaterka" została obwołana fenomenem na skalę światową. I może dlatego mam teraz mieszane uczucia. Książka i zawarta w niej historia są dobre. Bardzo dobre.

 

Violet Lee zostaje świadkiem masowego mordu dokonanego przez klan wampirów na czele z seksownym Kasparem. Chłopak ma poważne rozterki co do tego, czy zabić ją na miejscu, czy zabrać ze sobą, ale decyduje się na drugą opcję. Wkrótce okazuje się, że pojmał córkę człowieka zasiadającego w rządzie Wielkiej Brytanii. Violet staje się elementem gry politycznej między wampirami a ludźmi, w międzyczasie dowiadując się o sobie nowych rzeczy. M.in. że wcale nie boi się wampirów, że miłość może być silniejsza od wszelkich przeciwności... i że jej rola w fantastycznym świecie nie ogranicza się jedynie do bycia pionkiem w czyjejś grze.

 

Zacznijmy od omówienia problemu tej zapowiadanej oryginalności. Wampiry miały gryźć i gryzły. I te groźne, i te ukochane vel. zakochane, i te zazdrosne, i te po prostu niespełnione. Z tym ostatnim jednak wiąże się niesamowicie absurdalny wątek niedoszłego gwałtu. Może wraz z wydaniem kolejnych części nabierze on jakiegoś sensu, lecz jak dotąd był on po prostu kompletnie od czapy. Widać było, że autorka, wydając książkę w wieku nastoletnim, nie wiedziała do końca, o czym pisze. Najwyraźniej ruszyło ją, jak w powieściach młode dziewczyny są gwałcone lub też padają ofiarami niedoszłych gwałtów i koniecznie chciała to u siebie zrobić. Nie polecam tego innym młodocianym pisarzom - z taką literaturą trzeba się oczytać i takie osoby trzeba osobiście znać. Tu minęły dwa tygodnie i Violet była psychicznie zdrowa. Zero wiarygodności.

 

I oryginalności tak samo, bo ileż to razy zgwałcone bohaterki odnajdują szczęście zaraz po tym akcie, a ich miłość życia zaczyna odwzajemniać ich uczucie? Właśnie, niezwykle często. Schematyczność aż razi w oczy!

 

Znowu mamy też młodą atrakcyjną dziewczynę zakochaną w buntowniczym, groźnym i sarkastycznym chłopaku, który nawet jest następcą wampirycznego tronu. Wow, jakie to... nieoryginalne. I jak bardzo mnie to nudziło. Do tej pory chyba tylko "Igrzyska śmierci" tak stanowczo złamały tę (nie)pisaną zasadę, że największe love story zachodzi między bohaterką a buntownikiem vel. panem niebezpiecznym. Wszędzie indziej mili faceci tracili na wstępie, a autorka szybko o nich zapominała. To jest nudne. Po prostu. Lubię tych niegrzecznych typów (w granicach niegrzeczności), ale w świecie książek mam już ich przesyt.

 

Na szczęście ich uczucie nie gra pierwszych skrzypiec. Są sprawy ważniejsze jak tajemnicza przepowiednia... przy której znowu wracamy do schematów w temacie jej rozwiązania, ale cóż, przynajmniej sama treść wydaje się być nieco bardziej oryginalna.

 

Akcja gna od pierwszej strony, za co przyznaję autorce wielki plus. Violet obserwuje mord z ukrycia i popełnia ten błąd, że do samej siebie szepcze komentarz dotyczący całego zdarzenia. A że wampiryczny słuch jest niezwykle czuły, to od razu zostaje przyuważona, uprowadzona etc. I wszystko wymaga odpowiednio sarkastycznego komentarza w nastoletnim stylu.

 

Cóż...

 

Mimo to książkę czytało mi się bardzo dobrze. Może dzięki plastycznemu językowi, może dzięki jakiejś namiastce oryginalności, a może dzięki nadziei na coś lepszego na kolejnych stronicach. I rzeczywiście rzeczy lepsze przebiły te gorsze. Pierwszoosobowa narracja i zmienianie punktu widzenia to były strzały w dziesiątkę. Książka reklamowana jako angielska odpowiedź na sagę Stephanie Meyer okazała się o wiele lepsza i tego właśnie się spodziewałam. Nie ma mdłej głównej bohaterki. Może Violet jest trochę mało racjonalna, ale na pewno wypada na tym tle lepiej niż Bella. Wampiry się nie świecą i lubią pożywiać się na ludziach. Jedni robią to, by przeżyć, drudzy - dla zabawy, a trzeci traktują to jako świetny element gry wstępnej. O gustach się nie dyskutuje. Są prawdziwymi drapieżcami i nie kryją się z tym. Niebezpieczeństwo od nich bije niemal non-stop i nigdy nie możesz być do końca pewna, czy kolega-wampir zaraz nie skoczy Ci do gardła przez jedno złe słowo.

 

Ogółem ja na debiut literacki Abigail Gibbs poradziła sobie niesamowicie dobrze. Wiele książek osób mających parę tytułów na swoim koncie nie jest tak dobra.

 

Podsumowując, lektura była przyjemna i zajęła mi kilka wieczorów. Czytałam z przyjemnością i zainteresowaniem i w sumie się nie rozczarowałam, jednak w tym romansie brakowało oryginalności. I chociaż mam już trochę dość książkowych bad boyów, tak teraz dochodzę do wniosku, że polubiłam Kaspara i też bym go wybrała na miejscu Violet. Tak, wybrała, bo trójkąt też się pojawił, ale krótki i mało wyrazisty. Więc jeśli szukacie dobrej lektury, to "Mroczna bohaterka" zapewni Wam rozrywkę na kilka dni.

Paulaaaa

Jeżeli ktoś chociaż troszkę obraca się wśród blogów literackich, tych tzw. recenzenckich wie, że Mroczna bohaterka to lektura niezwykle kontrowersyjna. Kojarzy mi się troszkę z serią Dom Nocy. Jedni są totalnie zachwyceni i nie mogą uwierzyć, że autorka stworzyła takie dzieło, inni się dziwią, że komukolwiek taki twór może się podobać. Kiedy książka do mnie przyjechała trafiłam akurat na serię samych negatywnych wypowiedzi pod jej adresem, więc się załamałam, że aż tak źle trafiłam i czeka mnie teraz ponad 500 stron męczarni. Mimo wszystko dałam jej szansę, bo gusta są różne, ale ustawiłam jej poprzeczkę dość nisko, żeby się nie rozczarować.

 

Przypadkowe spotkanie na Trafalgar Square odmienia życie Violet Lee, ukazując jej świat, którego nawet sobie nie wyobrażała: istniejące poza czasem miejsce, w którym elegancja, bogactwo, wspaniałe dwory i wytworne przyjęcia są znamionami dekadencji, w jakiej żyją jego mieszkańcy. Za tym przepychem kryje się mrok, którego ucieleśnieniem jest charyzmatyczny i śmiertelnie groźny Kaspar Varn. Violet połączy z Kasparem niebezpieczna namiętność, za którą obydwoje będą musieli zapłacić wysoką cenę...

 

Do książki zachęciła mnie reklama na okładce: Na nowo zakochaj się w wampirach! Ale uważaj - te wampiry naprawdę gryzą! Sama jestem dużą fanką literatury związanej z wampirami, bo tak naprawdę od niej rozkręciłam się z czytaniem, więc nie musiałam zakochiwać się na nowo, ale spodobało mi się to, że wampiry będą złe i będą gryźć. Tak! No bo ile można świecić! A jeżeli już o świeceniu mowa to dużym minusem tej książki jest reklamowanie jej, jako brytyjskiej odpowiedzi na Zmierzch. Fani sagi, być może dzięki tej rekomendacji, się na nią rzucą, ale Ci którzy trzymają się od niej z daleka, do Mrocznej Bohaterki też się nie zbliżą. Moim zdaniem, książki mimo, że połączone są wątkiem wampirów, nawet nie są do siebie podobne.

 

Powinnam teraz przejść do subiektywnego zdania i wyrazić swoją szczerą opinię, ale nie wiem czy jestem wstanie, bo nie mam na jej temat do powiedzenia nic konkretnie sprecyzowanego. Książka jest specyficzna i mogę zrozumieć, dlaczego jedni oceniają ją na plus, inni na minus, ale dla mnie jest po prostu przeciętna. Nie zwaliła mnie z nóg, szczęka nie opadła mi do samej ziemi i nie zostałam jakoś szczególnie porwana, ale nie mogę też powiedzieć, żeby była jakoś szczególnie beznadziejna, bo znaleźć można gorsze. Takie tam zwykłe czytadło, które może, ale nie musi zadowolić fanów wampirów. Osobiście zabrakło mi w niej tego CZEGOŚ, co zazwyczaj jest niewiadomą. Wciągnęła mnie treść i uważam, że Abigail miała bardzo fajny pomysł, ale albo brakuje jej doświadczenia, dzięki któremu mogłaby poprowadzić tę historię w sposób porywający i skłaniający ludzi do wracania do jej książek, albo nie trafiła na osobę, która lepiej by się nią zajęła i lepiej ją naprowadziła na właściwą ścieżkę.

 

Wampiry w książce były złe i krwiożercze, ale sama nie wiem kiedy zmieniły się w potulne baranki. Liczyłam na coś podobnego, co miałam okazję doświadczyć w Wampirach z Morganville, gdzie wampiry od początku do końca były złe i nie żyły w komitywie z ludźmi a tutaj zapowiada się coś ciekawego, co szybko zostaje przeobrażone w chęć nawiązania współpracy z ludźmi. Ten wątek bardzo mnie zawiódł, bo choć niektóre postaci do końca pozostały złe, w gruncie rzeczy, wampiry w tej książce można by wziąć za stworzenia o dobrych sercach, które mimo pragnienia i chęci pożywienia się, chcą zażegnać konflikty z ludźmi, którzy zostali przedstawieni tutaj jako nieludzkie postaci, rządne śmierci innych i knujące za plecami innych, by osiągnąć swoje cele. Wygląda to tak, jakby autorka pomyliła własnych bohaterów i nadała im cechy przeciwne od tych pożądanych.

 

Nie ukrywam, że ta młodziutka autorka rozbudziła moją ciekawość i chętnie sięgnę po kolejny tom o Mrocznych Bohaterkach, ale sama nie wiem czego się spodziewać. Dziewczyna ma potencjał, może osiągnąć dużo na rynku wydawniczym, bo pomysłów z pewnością jej nie brakuje a i można wyczuć jej zadziorny charakterek i odwagę w tym, co publikuje, ale albo nie jest to jeszcze jej czas, albo powinna popracować nad techniką, bo jeżeli dalej tak pójdzie, to za kilka lat jej książki będą zapomniane, rzucone w kąt, lub stały zakurzone, niewypożyczane w bibliotekach.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial