Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Wichrołak

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Wichrołak | Autor: Paweł Szlachetko

Wybierz opinię:

Katee

Roman, chłopak z dziennikarskimi aspiracjami, marzy o tym by zostać redaktorem w jednej z najbardziej poczytnych krakowskich gazet. By jego marzenie się ziściło musi napisać ciekawy artykuł na odpowiednim poziomie. Poszukiwania sensacyjnego tematu zaprowadzają go do jednej z góralskich wiosek, w której dochodzi do serii tajemniczych samobójstw. Wymiar sprawiedliwości i lokalne władze nasiloną liczbę samobójstw tłumaczą ogólną depresją spowodowaną zmianami pogodowymi, w szczególności wiatrem halnym. Te tłumaczenia nie przekonują Romana, postanawia zbadać sprawę na własną rękę.

 

Chłopak zatrzymuje się u sołtysa, który niedawno został dziadkiem. Jóźwa składa mu nietypową propozycję, Roman ma podać do chrztu nieślubnego syna jego córki i przez okres pobytu w Szremlach małych udawać ojca dziecka. Zdziwienie Romana nie ma granic gdy w córce sołtysa rozpoznaje Martę, swoją byłą dziewczynę.

 

Szremle małe na pierwszy rzut oka wydają się typową góralską wioską, jednak gdy bliżej poznaje się jej mieszkańców na jaw wychodzą wstrząsające tajemnice rodem z najgorszego koszmaru. Bohaterowie, uważający się za prawych chrześcijan, w gruncie rzeczy mają podwójną moralność. Wyznają zasadę oko za oko, ząb za ząb, naginają prawo dla swoich korzyści i interpretują je w sobie tylko wiadomy sposób. Czytając książkę miałam wrażenie jakbym przeniosła się w czasie do XIX wieku, gdzie królują zabobony, a racjonalne myślenie i zdrowy rozsądek nie istnieje.

 

Charakterystyczne postaci, o silnie zarysowanych osobowościach nie są jednoznaczne. Motywy ich postępowania, często pozostają niezrozumiałe. Logicznie myślącemu człowiekowi ciężko jest pojąć jak w XXI wieku, mając w domu telewizor plazmowy i nowoczesny aparat telefoniczny, a w stodole najnowszy model samochodu, równocześnie można wierzyć w czary, przesądy i zabobony? Jak grupa ludzi uważających się za inteligentnych może ulegać podszeptom jednego podjudzacza, który w pełni zasłużył sobie na miano nieobliczalnego psychopaty?

 

Pomysł na książkę ciekawy. Połączenie thrillera, kryminału i powieści obyczajowej wypadają na plus i dodają książce kolorów, wyłamując ją spośród wszelkich utartych schematów, a połączenie nowoczesności z zacofaniem daje złudne wrażenie podróży w czasie. W pewnym momencie czytelnik sam nie wie co jest rzeczywistością, a co wytworem wyobraźni mieszkańców wsi i jest gotów uwierzyć, że to tytułowy Wichrołak mści się na góralach za wyrządzone krzywdy.

 

Książkę czyta się jednym tchem, wręcz nie można się od niej oderwać. Niesamowity klimat, barwne postaci, zagadka, która aż do końca pozostaje niejasna i element zaskoczenia gdy cała sytuacja staje się jasna. Znakomita historia, napisana lekkim i przystępnym stylem, która zachwyci nie tylko miłośników kryminałów.

Varia

Szremle Małe – góralska miejscowość otoczona ziemią orną oraz lasem. Kraina z pozoru senna i niezwykle religijna, ale niech was ta sielankowość nie zmyli. Od pewnego czasu jej mieszkańców nęka bowiem dziwna przypadłość. Co rusz ktoś popełnia samobójstwo, a miejscowi jakoś wcale nie są tym faktem zaskoczeni. Lekarz bez głębszego zastanowienia wypisuje akt zgonu, policjant drapie się tylko po głowie, a ksiądz szybko pędzi organizować pogrzeby.

 

Pytania „jak i dlaczego?" stawia dopiero Roman, młody dziennikarz szukający sensacji. Pod przykrywką biologa z urzędu, udaje się do Szremli badać przyczyny pomoru owiec. To co zastanie na miejscu oraz jak ostatecznie przyjmą go mieszkańcy, przekroczy jego najśmielsze oczekiwania...

 

Niewątpliwym atutem książki jest wierne oddanie góralskiej gwary i obyczajowości. Charakterystyczne słówka, skłonność do bójki i wypitki, choć stereotypowe, dodają jej zbójnickiego klimatu. Podobnie jest też z hasłem „Co ludzie powiedzą", które może się stać główną maksymą Szremlowskiej wioski. Czego by jej mieszkańcy nie robili, najpierw martwią się o to co powiedzą inni, a dopiero potem myślą o sobie. I nieistotne czy chodzi tu o nieślubne dziecko, czy własną inteligencję. Opinia sąsiada jest najważniejsza.

 

Jedyną rysą na „idealnym" obrazie tej społeczności, jest tytułowy Wichrołak. Miejscowy znachor i człowiek władający „czarną magią", którego wszyscy mają za pomyleńca trzymającego konszachty z diabłem. Ostatecznie chłopi decydują się go wypędzić, w efekcie czego, zaczyna ich potem nawiedzać tajemnicza postać w pelerynie.

 

Można by zarzucić autorowi zbytnie wyolbrzymianie niektórych faktów lub zachowań. Pewne postacie są przerysowane, ale na dłuższą metę dzięki temu stają się one bardziej charakterne i zadziorne. Cała intryga jest zręcznie oraz chytrze pomyślana. Niby od połowy można zacząć podejrzewać jakie będzie zakończenie, ale w żaden sposób nie odbiera to przyjemności z czytania.

 

Paweł Szlachetko stworzył powieść barwną i niezwykle oryginalną. Umiejscowienie kryminalnego wątku między juhasami, dla mnie osobiście jest sprawą tak dziwną – żeby nie powiedzieć niedorzeczną – iż w żaden sposób nie mogłam odmówić sobie jej poznania. Nie sądziłam, że jakakolwiek góralska historia będzie w stanie mnie oczarować, a Wichrołakowi się to udało. Jego wielowątkowość, plastyczność przekazu, a ostatecznie trafność spostrzeżeń tworzą niebanalną całość. Czy trzeba dodawać coś więcej? :)

Izuś

Głównym bohaterem "Wichrołaka" jest Roman, początkujący dziennikarz, szukający inspiracji.

 

Trafia do małej góralskiej wioski - Szremle Małe i zatrzymuje się u sołtysa. Sołtys jest bardzo narwanym człowiekiem, któremu trudno jest dogodzić. Dodatkowo Roman w córce swojego gospodarza rozpoznaje dawną ukochaną, która najprawdopodobniej urodziła jego dziecko.

 

Roman, ma więc podwójny kłopot, ponieważ sołtys jest żądny krwi na tym, który "zrobił bachora" córce.

 

W wiosce napotyka na mur milczenia. Mimo, że dzieją się dziwne rzeczy, to nikt nie chce puścić pary z ust.

 

Gdy kolejny góral popełnia samobójstwo przez powieszenie, Roman jest pewien, że coś jest nie tak. Nie wie tylko, że dochodząc prawdy, może być w ogromnym niebezpieczeństwie.

 

Książka nie należy do bardzo fascynujących, ale czyta się ją dobrze. Czasami bardzo wiało nudą, a czasem akcja działa się za szybko. Ogółem świetny pomysł na umieszczenie akcji. Ogromne brawa należą się dla autora, za ukazanie zacofania góralskiej wioski. Mimo, że plazma w pokoju, a w garażu najnowszy model samochodu, to w głowach nadal pogańskie zwyczaje.

 

Ja, z ogromnym zaangażowaniem śledziłam wątek Romana i Marty, byłam ciekawa czy dziewczyna w końcu rozpozna w chłopaku dawnego ukochanego, czy też nie.

 

Wszystkie postacie są nakreślone bardzo wyraźnie. W książce jest przybliżone życie, praktycznie każdego górala, co sprawiło, że mamy bardzo dokładny obraz mieszkańców Szremli Małych.

 

To mała miejscowość, a nowy zawsze wytykany jest palcami. Dzięki dokładnemu opisowi, czujemy jakbyśmy należeli do tej miejscowości.

 

Podsumowując już, z pewnością nie żałuję czasu spędzonego z tytułowym "Wichrołakiem", tym bardziej, że to postać wyjątkowo tajemnicza. Książka ciekawa, aczkolwiek szału nie ma.

Alex9

Nie za siedmioma górami i lasami, ale gdzieś w okolicach Zakopanego jest wioska, jakich podobno wiele. Niewyróżniająca się niczym spośród innych, a przynajmniej tak się wydaje z zewnątrz, ludzie zajęci pracą, rodzinami, zwykłymi problemami ... Problemy są rozwiązywane we własnym gronie, bez pomocy obcych, wydaje się, że nikt z zewnątrz nie ma pojęcia co się dzieje wewnątrz siedliska, do czasu. Wzajemne oskarżenia, zazdrość, skrywane krzywdy - czy to prawdziwe czy subiektywnie odczuwane, czekają na moment, a może człowieka, które wreszcie pokaże je światu. Atmosfera od samego początku nie ma w sobie nic z sielskości, za to czytelnik dostaje nastrój niepokojący, niepozwalający mu na chwilę relaksu. Jeżeli pierwsze strony przedstawiają morderstwo to przy kolejnych trzeba zachować czujność, w końcu każdy detal może naprowadzić na zabójcę. Jednak motyw zbrodni nie jest jedynym wątkiem, raczej stanowi jedną z nici opowieści, która ściśle splata się z innymi.

 

To co początkowo miało być śledztwem dziennikarskim nabiera innego kierunku, w którym przeszłość zaznacza swoją obecność. Czasem życie pisze scenariusz o jakim nie śni się człowiekowi, a to dopiero zarzewie historii. Trzy zgony, potwierdzone, że z przyczyn naturalnych, ale czy na pewno? Szczególnie ostatni budzi wątpliwości miejscowego lekarza, ale wszystko co mówi, mówi w formie nieformalnej pogawędki, kto by wracał oficjalnie do tego dnia gdy znaleziono wisielca? Na pewno nie doktor, podpisujący akt zgonu i tym samym potwierdzający zaistniałe okoliczności. Takie informacje to za mało by napisać artykuł, szczególnie taki, który powinien pojawić się na pierwszej stronie gazety. A może by tak poszukać głębiej? Co mogłoby leżeć u przyczyn hipotetycznych zbrodni? Halny, jak zdawał się sugerować medyk? A jak nie wpływ warunków pogodowych to co jest przyczyną i czy w ogóle jakaś jest? Drzewo z cyframi rzymskimi wskazane przez miejscowego policjanta daje pewną wskazówkę, jednak nikt nie chce uwierzyć w teorię o morderstwach, a jeżeli nawet ma inne zdanie to nie chwali się nią, szczególnie przed obcym. Nie jeden z poznanych mieszkańców wioski ma swoje tajemnice, których nie chce upubliczniać, ale kilku z nich ma wspólny sekret związany z tytułowym Wichrołakiem ...

 

Polską rzeczywistość można równie dobrze wykorzystać w książkach jak zagraniczne krajobrazy. Tajemniczość, atmosfera grozy i oczekiwania przedstawiona na tle tego co jest znane oddziałuje równie mocno jak fabuła osadzona w egzotycznych realiach. Inna perspektywa spojrzenia, motyw główny, zaskakujący i bohaterowie nieszablonowi, to wszystko daje w efekcie historię wciągającą od pierwszego do ostatniego zdania, bo liczy się każdy szczegół.

Sil

Efekt halnego

 

Kryminał z górami w tle, czy góralski kryminał? Co wybija się na pierwszy plan? Góry czy kryminał? Te pytania krążyły mi po głowie przed rozpoczęciem lektury najnowszej powieści Pawła Szlachetko zatytułowanej „Wichrołak". Opinie na jej temat są podzielone. Jedni się zachwycają, inni wyrażają dość enigmatycznie i bez większych zachwytów. Ostatnio coraz częściej można spotkać się właśnie z takimi skrajnymi opiniami na temat pojawiających się nowości książkowych. Ale to chyba dobrze, bo różne opinie zmuszają człowieka do głębszych przemyśleń i często poruszającej dyskusji. Mnie zmusiły do przyspieszonej reakcji i sięgnięcia po książkę już jakiś czas temu. Czasem bywa jednak tak, że nie od razu po przeczytaniu danej pozycji, da się napisać o niej kilka słów. Tak było właśnie tym razem. Zebrałam się jednak i opiniuję, a jak, o tym przekonacie się poniżej.

 

Do sennego i z pozoru bardzo nudnego górskiego miasteczka, a w zasadzie wsi – Szremli Małych, przybywa nikomu nieznany Roman. Chłopak przedstawia się jako pracownik stacji epidemiologicznej, któremu powierzono zadanie zbadania sprawy tajemniczego pomoru owiec. Schronienie na ten czas znajduje u sołtysa, wychodzącego do niego z pewną, dość intrygującą propozycją. Jak to bywa na wsi – nie ma nic za darmo. Sołtys proponuje chłopakowi, by trzymał jego wnuka do chrztu. Powód jest prosty – sołtysowa córka wróciła z podboju wielkiego miasta z nieślubnym dzieckiem, co w takim miejscu, jakim niewątpliwie jest Szremle Małe, jest powodem do wstydu. Marta zhańbiła całą rodzinę i tylko ojciec dziecka, nieważne czy prawdziwy czy podstawiony, może tę hańbę choć trochę zetrzeć. Z pozoru można więc stwierdzić, że we wsi zbyt wiele się nie dzieje, a problemy ludzi tam mieszkających nie są wielkiego kalibru. Takie są jednak jedynie pozory. Okazuje się bowiem, że we wsi jeden po drugim giną ludzie. Miejscowi te zgony tłumaczą wpływem pogody, podobno halny tak oddziałuje na ludzką psychikę. Byłoby to całkiem logiczne wytłumaczenie, gdyby... ostatnio wiał halny. Ale nie wiał. Do tego okazuje się, że Roman nie jest tym, za kogo się podawał. Co wyjdzie z takie ułożonej fabuły? Kim jest Roman? Czy ludzie uwierzą, że dziecko Mary jest jego dzieckiem? Kto, lub co stoi za śmiercią wisielców? O tym przekonać musicie się już sami, tak samo jak samodzielnie będziecie musieli stwierdzić, czy zaliczacie się do grupy, którym książka się podobała, czy do tej, której nie przypadła ona do gustu.

 

Mnie osobiście książka Pawła Szlachetko przypadła do gustu, może nie wstrząsnęła mną, ale zdecydowanie zaliczam ją do interesujących i pouczających. Jak dla mnie był to bardziej góralski kryminał, niż kryminał z górami w tle, ale nie ma w tym nic złego. Był dreszczyk, była intryga, było stopniowanie napięcia. Moje serce podczas lektury zachowywało się dość spokojnie, nie waląc jak oszalałe, ale powieść mnie wciągnęła i zaintrygowała. Autor bardzo interesująco wykreował bohaterów, tak głównych, jak i drugoplanowych. Moje „za" zdobył również opisami i studium osobowości społeczności wiejskiej. W oryginalny sposób zaprezentował ludowe wierzenia i to jak przekładają się one na życie codzienne mieszkańców Szremli Małych. Zachęcam do lektury. Moim zdaniem, warto sięgnąć po „Wichrołaka", ot choćby po to tylko, by wyrobić sobie własne zdanie na temat tej książki.

Tristezza

"Dziwne samobójstwa, stara znajomość i wielkie kłopoty"

 

Paweł Szlachetko debiutował w latach dziewięćdziesiątych. Jest autorem kilkunastu słuchowisk i reportaży emitowanych w Polskim Radiu. Publikował również powieści sensacyjne pod pseudonimem Arthur Ray (m. in. "Poker morderców"). Scenarzysta filmowy i telewizyjny, współautor serialu telewizyjnego "Śladami złodziei aniołów". Na podstawie jego książki "Zwerbowana miłość" (MUZA 2010) powstał film pod tym samym tytułem.

 

Roman, początkujący dziennikarz, marzy o znalezieniu sensacji i gdy dowiaduje się o serii tajemniczych samobójstw w pewnej góralskiej wiosce, uważa, że tam znajdzie idealny materiał na świetny artykuł. Jednak gdy przyjeżdża do wioski wszystko się komplikuje. Kiedy zjawia się w wiosce, pod przykrywką wyjaśnienia nieoczekiwanego pomoru owiec, zamieszkuje u sołtysa. A w jego córce rozpoznaje swą ukochaną ze studenckich lat. Najgorsze jednak jest to, że on jest ojcem jej nieślubnego dziecka, a jeżeli prawda wyjdzie na jaw, nie wiadomo do czego rozwścieczony gospodarz byłby zdolny. Próbując odnaleźć rozwiązanie mrocznej zagadki, nie podejrzewa nawet co może się za tym kryć, a tajemnice wioski, jemu nieznane, na pewno nie wróżą nic dobrego.

 

Miejscem akcji jest góralska wioska Szremle Małe. Wszyscy się tam znają i wiedzą wiele o sobie. Plotki szybko się roznoszą, a sekrety szybko wychodzą na jaw. Ludzie są tam jedną wielką rodziną. Jednak Roman jest obcy. Kiedy przybywa, nawet jako narzeczony córki sołtysa, na początku jest traktowany z dystansem, jako ktoś gorszy od nich, miastowy. Jednak kiedy już zaczyna być akceptowany, dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy. Aż dziwo, że w takiej małej wiosce dzieje się coś niewyjaśnionego, zaś mieszkańcy uważają, że to wszystko przez pewnego dziwnego człowieka... który nie żyje.

 

Postacie w powieści są wykreowane dość niezwykle. Co prawda każdy bohater ma swój indywidualny i niepowtarzalny charakter, każdy uosabia coś zupełnie innego. Jednak popadamy tam w skrajności, niektóre cechy, przypisane do postaci wydają się przesadzone, niekiedy zaś odrobinę nie na miejscu. Ponadto mamy do czynienia z bardzo wieloma bohaterami, których osobowości mieliśmy przybliżone, jednak wydawało mi się to zbędne, jeżeli postać nie odgrywała żadnej roli, była wręcz tylko przedstawiona, a wprowadzała niepotrzebny zamęt.

 

Pomysł na fabułę był całkiem dobry, jednak przez większość tej książki prawie nic się nie działo. Czytelnik mógł się strasznie nudzić, przy braku rozwoju wydarzeń. Co prawda autor wprowadzał nas na dobry szlak, wskazywał poszlaki i tym podobne, jednak przy czytaniu nie czuło się w ogóle napięcia, jedynie rozdrażnienie, wynikające z braku zainteresowania bieżącymi wydarzeniami. Fabuła mogła być o wiele ciekawsza, jednak nie była, nie czuło się rozdzierających emocji, tylko obojętnie obserwowało losy bohaterów.

 

Przynajmniej zakończenie "Wichrołaka" było czymś co mnie do końca nie zniechęciło. A piszę, że nie do końca, gdyż częściowo, było przewidywalne, a to odbierało sporo z elementu zaskoczenia, choć dawało trochę satysfakcji. Jednak i tak autor zgotował czytelnikowi dość niezwykłe, acz poniekąd satysfakcjonujące rozwiązanie zagadki. Niemniej jednak bacznie obserwując wszystko co działo się w tej pozycji, można by zapewne wpaść na finał tej historii, jednak jako, że mnie się to nie udało, chociaż efekt zaskoczenia nie ominął mnie całkowicie.

 

Tytuł jest dość intrygujący i może niektórych zastanawiać. Dlatego pragnę wyjaśnić skąd się wziął. Otóż wszyscy w wiosce mieli jakieś przezwiska, jak "Czernik" czy "Hamerykanka". "Wichrołak" był przydomkiem starego człowieka, zielarza, który był posądzony o czary oraz obarczony winą pomoru owiec, lecz nie tylko. Był postacią, którą rodzice straszyli swoje dzieci, jednak wzbudzał on przerażenie nawet w najbardziej dojrzałych mieszkańcach. Postać ta była źle postrzegana przez większość górali, a po jakimś czasie została postrzegana za, wręcz zmorę, która ich dręczy.

 

Styl pisania autora był całkiem dobry, jednak mi sprawiał trochę kłopotu. Choć pisał prosto, nie potrafił mnie zaciekawić, co wielce utrudniało lekturę. Jednak muszę przyznać, że podobało mi się przybliżenie słownictwa górali, których rozmowy towarzyszyły nam przez całą książkę. Było to miłą odmianą, jednak nie wystarczyło by całość została przeze mnie lepiej odebrana.

 

Spodziewałam się o wiele więcej po tej książce, jednak nie spełniła ona moich oczekiwań. Nudziłam się przy tej lekturze, dopiero na końcu przestałam być całkowicie obojętna i zainteresowałam się działaniami Romana. Jednak według mnie to o wiele za mało. Bohaterowie byli dość dziwni i niestety niektórzy niezbyt realni, fabuła nie była całkiem ciekawa, a przy czytaniu się męczyłam, czekając aż w końcu nastąpi koniec tej historii. Sam pomysł był dobry i mogło coś z tego wyniknąć, jednak się nie udało. Książki ani nie polecam ani nie odradzam za bardzo, gdyż możliwe, że komuś się spodoba i że odnajdzie się w tamtych realiach.

Kolmanka

Dziwacznych kryminałów ciąg dalszy. Tym razem akcja toczy się współcześnie, ale za to w górach, dokładniej – w małej podhalańskiej wiosce. Jak to zazwyczaj bywa, wioska jest z pozoru cicha, spokojna, gospodarze trudzą się by wykarmić rodziny i kupić nowy telewizor plazmowy, wolne chwile uprzyjemniając sobie w gospodzie nad kulturalnym pół litra...
Jednak niedawne wydarzenia kładą się cieniem na spokoju i sumieniu górali. Doszło bowiem we wiosce do zbrodni, o której wszyscy najchętniej by zapomnieli. Ktoś lub coś jednak na to nie pozwala. Kilku zamożnych i szanowanych gazdów ginie na szubienicy. Policja uznaje, że były to samobójstwa, co potwierdza miejscowy lekarz, wysnuwając teorię o zgubnym wpływie halnego na psychikę ludzi.

 

Główny bohater, Roman, marzący o karierze dziennikarza wyjaśnia jednak, że w okresie kiedy dochodziło do powieszeń nie zanotowano owego wiatru. Czując, że coś tu jest nie tak, przyjeżdża do górskiej wioski i zatrzymuje się w niej pod zmyślonym pretekstem. Co wyjdzie ze spotkania miastowego chłopaka z góralami i z jego tajnego śledztwa?

 

Autorowi należą się brawa za oddanie podhalańskiego kolorytu i polskiej mentalności. Specyficzna religijność i moralność, ciągłe niesnaski między sąsiadami, odwieczne konflikty itd. wiodą prym w tej książce. Wątek kryminalny też jest nieźle pomyślany i nie wszystkie postacie, które maczały palce w krwawych wydarzeniach dają się tak łatwo zidentyfikować. Czytało się to przyjemnie, no, może końcówka jest trochę nieznośnie przeciągnięta i ubarwiona. Ale całość sprawia dobre wrażenie i można się całkiem dobrze bawić przy tej książce.

Klara203

Paweł Szlachetko debiutował w latach dziewie dziesiątych. Jest autorem kilkunastu słuchowisk i reportaży emitowanych w Polskim Radiu. Publikował również powieści sensacyjne pod pseudonimem Arthur Ray (m.in. ,,Poker morderców"). Scenarzysta filmowy i telewizyjny, współautor serialu telewizyjnego ,,Śladami złodziei aniołów". Na podstawie jego książki ,,Zwerbowana miłość" (MUZA2010) powstał film pod tym samym tytułem.

 

,,Wichrołak" urzekł mnie swoją okładką, na której znajduje się sznur na ciemnym tle. Pierwsze co pomyślałam, że na pewno będzie tam jakieś zabójstwo. Nie myliłam się z tym stwierdzeniem. Poza tym lubię książki, które posiadają zagadkę, rozwiązywaną przez bohaterów.

 

Książka Pawła Szlachetko nie skupia się tylko na głównym bohaterze, ale także na mieszkańcach wioski. Autor ukazuje ich świat i ich problemy. Pokazuje nam całkiem inne życie, w którym magia i czary nie mają wstępu.

 

,,Wichrołak" opowiada o Romanie, który pragnie zostać dziennikarzem. Słysząc o małej wiosce, w której giną osoby, postanawia o tym napisać. Pragnie by jego artykuł znalazł się na pierwszej stronie. Gdy dociera do Szremli Małych sołtys postanawia, żeby za pieniądze grał męża jej córki. Okazuje się również, że Marta jest dawną ukochaną, która urodziła jego dziecko. Zaczyna grać swoją rolę i poszukuje rozwiązania zagadki, w której nieznany jest zabójca. Mieszkańcy wioski uważają, że to stary starzec mieszkający z dala od wioski, który potrafi czarować. Chodzą również pogłoski, że Ci którzy umarli, przed śmiercią widzieli Onego. Romanowi zaczynają pomagać policjant, który marzy o awansie i lekarz, który boi się tego co napisze młody człowiek. Na drodze pojawiają się dowody, które odkrywa Roman. Poza tym młody mężczyzna zaczyna walkę o miłość swojej ukochanej.

 

Paweł Szlachetko ukazuje nam świat, w którym opinie innych ludzi są bardzo ważne. Pokazuje nam również, jak sołtys potrafi kłamać, by prawda nie wyszła na jaw. Nie chce, by mieszkańcy wioski wiedzieli, że jego pojechała do miasta i wróciła z dzieckiem, który nie posiada ojca. Poza tym widzimy również człowieka, który przez swoje ciężkie dzieciństwo jest teraz źle traktowany i zaczyna mieć chorobę psychiczną.

 

Gdy czytałam książkę, trochę mi się pomieszało w głowie, ponieważ niektóre wydarzenia są pomieszane. Ciężko mi się było połapać w tym, ale jakoś dałam radę a imiona zapamiętałam, ponieważ niektóre z nich są popularne. Poza tym nie ma żadnym imion, których by się nie dało wymówić.

 

,,Wichrołaka" polecam wszystkim tym którzy szukają przygód i kochają książki z zagadkami, które są po kolei rozwiązywane.

Dm1994

Do góralskiej wioski przyjeżdża młody chłopak, Roman. Właśnie skończył studia i chce zostać dziennikarzem. Aby dostać się do redakcji dziennika krakowskiego, szuka fascynującego materiału. Wydaje się, że właśnie taki odkrył, gdyż w jednej z górskich wiosek trafia na ślad serii zagadkowych samobójstw. Kiedy Roman przyjeżdża do Szremli Małych, nieoczekiwanie spotyka swą dawną miłość, Martę, która, jak się okazuje, jest matką jego dziecka. Bohater zostaje uwikłany w grę, prowadzoną przez nieświadomego prawdy o ojcostwie Romana, gazdę - ojca dziewczyny. Baca przekupuje przybysza, by ten jako "ojciec" podał do chrztu dziecko córki. Wystraszony chłopak podejmuje zaproponowaną grę. Czy zdoła spełnić dane góralowi słowo?

 

Paweł Szlachetko to pisarz, o którego istnieniu dowiedziałam się dopiero za sprawą prezentowanej dzisiaj książki. Z tego, co wyczytałam w Internecie zadebiutował on w latach dziewięćdziesiątych. Dzisiaj jego reportaże i słuchowiska są emitowane w Polskim Radiu, a książki i scenariusze cieszą się dużą popularnością. Takie informacje o autorze sprawiły, że od powieści "Wichrołak" klasyfikowanej w kategorii thriller/sensacja/kryminał oczekiwałam wielu niezapomnianych wrażeń.

 

Niestety jako miłośniczka kryminałów jestem nią po prostu zawiedziona. Od książek zaliczanych do wyżej wymienionych gatunków wymagam przede wszystkim wielu emocji i napięcia akcji. Niestety "Wichrołak" to lektura bardzo spokojna, stonowana i bądź, co bądź po prostu nudna. Przez większość fabuły nie mają miejsca żadne wydarzenia, które mogłyby zainteresować czytelnika. Co prawda autor stara się stopniowo wydobywać na wierzch pewne fakty, które miałyby służyć zwrotom akcji, jednak nie osiąga tym swego celu, a wręcz rozdrażnia odbiorcę brakiem rozwoju wydarzeń.

 

Plusem tej powieści są na pewno niebanalne, dobrze zarysowane sylwetki bohaterów oraz interesujący góralski klimat. Cechy te nadają książce oryginalności i bronią ją przed wrzuceniem do kosza z niezbyt ambitnymi pozycjami. Pozytywnym aspektem "Wichrołaka" jest również ciekawy pomysł autora na stworzenie fabuły, który niestety nie został idealnie zrealizowany. Gdyby autor dodał do tej książki choć trochę zwrotów akcji i zbudował większe napięcie powieść ta na pewno zostałaby przeze mnie jak i przez wiele innych czytelników lepiej odebrana.

 

Podsumowując jeśli jesteś miłośnikiem wszelkiego rodzaju książek sensacyjnych, czy thrillerów nie będziesz usatysfakcjonowany tą lekturą, zaś jeśli lubisz powieści obyczajowe z małymi zagadkami osadzone w góralskich klimatach "Wichrołak" powinien się ci spodobać.

Isadora

"Wichrołaka" od dawna miałam w planach. Skusiły mnie nie tyle nawet opinie czytelników, ile po prostu opis z okładki: seria samobójstw w góralskiej wiosce będąca podobno skutkiem depresji wywołanej wiatrem halnym - to brzmi intrygująco i dość oryginalnie jak na książkową fabułę. Niebagatelną rolę w podjęciu decyzji odegrała również tyleż minimalistyczna, co sugestywna okładka, no i tytuł, który swoim brzmieniem rozbudził moją wyobraźnię. Nie miałam wyjścia, musiałam przeczytać!
W trakcie lektury okazało się co prawda, że wątek domniemanych samobójstw schodzi na dalszy plan, jednak ukłucie rozczarowania skutecznie powstrzymała ciekawość - autor po mistrzowsku wykreował bogatą i zróżnicowaną galerię postaci, genialnie nakreślił realia obyczajowe górskiej wsi oraz specyficzną mentalność jej mieszkańców; grzechem byłoby odkładać lekturę, która niemal dosłownie wciągnęła mnie w swój świat! Tego się nie spodziewałam, dlatego bez wahania dałam się ponieść wyobraźni autora.

 

Do niewielkiej górskiej wsi o wdzięcznej nazwie Szremle Małe przyjeżdża Roman - młody, początkujący dziennikarz. Przedstawia się jako pracownik stacji epidemiologicznej mający zbadać sprawę tajemniczego pomoru owiec. Zatrzymuje się w domu sołtysa, który wkrótce składa mu pewną propozycję. Gazda chce go wynająć, by przed mieszkańcami wsi udawał jego zięcia, męża jego córki Marty, która wróciła z miasta do rodzinnego domu z nieślubnym dzieckiem. Roman miałby trzymać malca do chrztu, co uciszyłoby wiejskie plotki, pozwoliłoby zachować gospodarzowi twarz i szacunek społeczności. Mężczyzna zgadza się, jednak wkrótce okazuje się, że córką sołtysa jest jego dawna dziewczyna i to on prawdopodobnie jest ojcem jej dziecka...

 

Jednocześnie Roman prowadzi dziennikarskie śledztwo - w Szremlach Małych ostatnio miały miejsce trzy samobójstwa, które ludzie tłumaczyli sobie zgubnym wpływem halnego na psychikę. Roman odkrywa jednak, że w tym czasie halny nie wiał w okolicy, miejscowy lekarz sfałszował akty zgonu, policja nie przyłożyła się do śledztwa, a miejscowi wierzą, że gwałtowna śmierć górali jest zemstą niejakiego Wichrołaka - miejscowego zielarza posądzanego o konszachty z siłami nieczystymi i pomór owiec, który padł ofiarą wiejskiego samosądu.

 

Roman próbuje rozwikłać zagadkę, ale nie jest łatwo wkupić się w łaski hermetycznej góralskiej społeczności. Przy okazji wychodzą na jaw wstydliwe sekrety skrywane przez niejednego mieszkańca wioski...

 

"Wichrołak" bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Błędem jednak byłoby potraktować tę książkę jako kryminał; czytelnik z takim nastawieniem prawie na pewno będzie rozczarowany. Akcja rozkręca się bardzo wolno, niemal ślamazarnie, brakuje jej dynamizmu, a zagadka kryminalna nie jest zbyt zawiła i skomplikowana - podejrzenia, jakich nabrałam niemal na wstępie rzeczywiście się potwierdzają mimo delikatnych i nielicznych wątpliwości w trakcie lektury. Nie wątek kryminalny jest jednak najważniejszy; służy on jako pretekst do ukazania specyficznej mentalności mieszkańców górskiej wsi, jej barwnego i bogatego folkloru, a przede wszystkim relacji i wzajemnych powiązań charakterystycznych dla wiejskiej społeczności, co udało się autorowi rewelacyjnie. Dlatego też znacznie bardziej zasadne byłoby zaklasyfikować lekturę jako powieść obyczajową z wątkiem kryminalno - psychologicznym.

 

Jednym z imponujących atutów powieści jest realizm i wiarygodność, z jakimi autor nakreślił zarówno portrety bohaterów, jak i zaprezentował góralską mentalność: tę specyficzną zadziorność, hardość, zawziętość, a zarazem porywczość, skłonność do samowolnego wymierzania "sprawiedliwości"; chciwość i zawiść - szczególnie w odniesieniu do ziemi - oraz obsesyjną troskę o szacunek i dobre imię, tak dobrze nam znane chociażby z lektury "Chłopów" Reymonta. Idealnie ukazał charakter pokrętnej, góralskiej logiki, światopogląd składający się tylko z czerni i bieli oraz swoistą mieszankę wiary chrześcijańskiej, ludowych wierzeń, zabobonów i tradycji będącą niepodważalnym i ostatecznym zbiorem niepisanych praw regulującym życie całej społeczności. Jednak to rewelacyjnie wykreowani, wyraziści bohaterowie są prawdziwą ozdobą i najmocniejszą stroną powieści. Górale, przy wszystkich swoich przywarach i pozornej prostocie są postaciami wyjątkowo niejednoznacznymi i skomplikowanymi wewnętrznie, a przy tym niezwykle barwnymi i dzięki temu zapadającymi z pamięć. Uwagę zwraca choćby Konfesjerka - zakonnica i gospodyni proboszcza, Hamerykanka - właścicielka karczmy, organista Czerniak czy sołtys Józwa. Społeczność jest bardzo zróżnicowana, a zarazem posiada strukturę dość charakterystyczną; we wsi nie może zabraknąć solidnych, cieszących się powszechnym mirem, bogatych gazdów, jak i wioskowego głupka, który notabene odegra ważną rolę w całej historii. Bohaterowie są dynamiczni, barwni, mogą sprawiać wrażenie przerysowanych, ale wiem z doświadczenia, że autor nie tylko nie minął się z prawdą, ale nakreślił ich sylwetki nadzwyczaj wiarygodnie ukazując całą złożoność góralskiego charakteru, mentalności i światopoglądu. Gwara góralska, którą posługuje się autor zadziwiająco swobodnie i z dużą naturalnością, dodatkowo uwiarygodnia opowieść, przydaje jej autentyzmu i tworzy odpowiedni klimat.

 

Szczególnie zaintrygował mnie wątek Wichrołaka i jego wpływu na wiejską społeczność. Mieszkający na jej peryferiach starzec - zielarz, tyleż niezbędny, co niepożądany, obdarzany niechętnym szacunkiem, ale i budzący strach, staje się idealnym kozłem ofiarnym przy pierwszej nadarzającej się okazji. W całej okazałości mamy tu podręcznikowy wręcz przykład działania psychologii tłumu i mechanizmu polowania na czarownice - i to w dzisiejszych czasach! Autorowi należą się zasłużone brawa za tak dopracowany, wiarygodny i pełen rozmachu psychologiczny i obyczajowy aspekt stanowiący zarazem oś fabuły. Dawno nie spotkałam się z tak wybitnie wykreowanymi sylwetkami bohaterów i rewelacyjnym studium wiejskiej społeczności we wszystkich jej przejawach. Psychika, moralność, mentalność, obyczajowość, wierzenia i folklor - wszelkie aspekty góralskiej kultury błyszczą tu w całej okazałości nie pozwalając ani na chwilę oderwać się od lektury.

 

Gorąco polecam wszystkim miłośnikom dobrej powieści obyczajowej i góralskich klimatów.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial