Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dziwni

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Dziwni | Autor: Stefan Bachmann

Wybierz opinię:

Anna73

„Dziwni" to debiut pisarski Stefana Bachmann – bardzo dobry debiut! Bachmann zaczął ją pisać w młodym wieku 16 lat i wyszła mu naprawdę niezła powieść. Jestem pod wrażeniem.

 

Autor przeniósł nas do świata Feyrów i Dziwnych, który powstał na skutek wybuchu w Bath, kiedy to otworzyła się brama do świata feyrów i te niezwykłe istoty przeniknęły do świata ludzi.

 

Miało to miejsce w 1788roku i wiązały się z tym krwawe starcia. W końcu feyry został spacyfikowane i z czasem nabyły prawa i obowiązki innych mieszkańców Anglii. Na skutek mieszanych związków ludzi i feyrów na świat przychodzili podmieńcy. Takimi podmieńcami są Bart i Hettie, rodzeństwo mieszkające z matką. Matka ukrywa ich w mieszkaniu i chroni. Bart jest jednak bardzo ciekawskim dzieckiem i trudno go okiełznać. Staje się świadkiem porwania małego podmieńca z sąsiedniej kamienicy. To już dziewiąte dziecko, które ginie w tajemniczych okolicznościach.

 

O sprawach porwania dzieci dyskutują również władze. Temat ciekawi jednego z nich, Artura Jelliby, który staje się świadkiem informacji ważnych dla sprawy. Okazuje się, że to Bart ma być kolejnym uprowadzonym, dziesiątym. Ich ścieżki się splatają. Czy uda się wyjaśnić tę sprawę? Do czego potrzebni są mali podmieńcy? Czy feyry knują spisek? Przekonajcie się sami!

 

„Dziwni" to powieść wręcz baśniowa, a przy tym niezwykle mroczna i ciemna. To niesamowite połączenie! Autor stworzył przedziwny i oryginalny świat, gdzie fikcja i rzeczywistość przeplatają się wzajemnie tworząc wybuchową mieszankę. Barwne i mocno zarysowane postacie stanowią wielki atut tej powieści. Dzieci z gałązkami zamiast włosów, z czarnymi, niesamowitymi oczami robią wrażenie i pokazują wielką wyobraźnię Autora. Widać dbałość o szczegóły i wielką chęć ukazania jak najlepiej swojej wizji świata. I udało mu się to znakomicie, choć jest kilka tematów potraktowanych trochę pobieżnie jak chociażby historia i pochodzenie feyrów, która stanowi niewykorzystany w tej powieści potencjał.

 

Akcja powieści biegnie wartko i intryguje czytelnika. Bogactwo barwnych opisów i niezwykłych stworzeń przyciągają naszą uwagę, a element sensacyjno-kryminalny dodaje całości pieprzyku.

 

Mnie się bardzo podobała. Jest oryginalna i to jest jej plus. Na pewno zostanie zapamiętana i nie zatrze się w tłumie innych przeczytanych przeze mnie książek.

Nevermore

Są takie powieści, na które czekamy z niecierpliwością. Odliczamy dni do premiery, nawet jeśli ani opis, ani okładka nas nie przekonała, to mamy przeczucie. Przeczucie tak silne, że kiedy wreszcie trzymamy książkę w rękach, piszczymy ze szczęścia. Najcudowniejsze jest, kiedy przeczucie okazuje się trafne - wyczekiwana przez nas książka ląduje na półce z ulubionymi, a przed znajomymi możemy się pochwalić, że "mamy nosa do książek".

 

Czekałam więc na "Dziwnych", odliczałam dni do premiery, a nawet odtańczyłam taniec szczęścia po wizycie listonosza. Zrobiłam więc wszystko jak należy. Już po pierwszych stronach odniosłam jednak wrażenie, że spodziewam się po książce zbyt dużo. Postanowiłam jej jednak nie skreślać, licząc, że to po prostu przydługo rozkręcająca się akcja. Kiedy przekroczyłam dwusetną stronę już wiedziałam - ja nie zostanę literackim medium, a "Dziwni" nie uplasują się na wysokiej pozycji w moim prywatnym rankingu książek. Ba! Nie umiejscowiłabym ich nawet na środku...

 

Całą historię poznajemy z perspektywy dwóch bohaterów. Z jednej strony Bartholew (który w magiczny sposób staje się na okładce Bartłomiejem) - z pozoru zwyczajny chłopiec z gorszej dzielnicy. Z drugiej pan Jelliby - polityk, który zdaje się nie mieć nic wspólnego z chłopcem. Bartholewa spotykamy w momencie, gdy obserwuje przedziwne zdarzenie przez okno. Tajemnicza dama odwiedza jego sąsiadów, po czym znika z mieszkającym tam młodzieńcem. Nasz bohater jest przerażony i podejrzewa, że grozi mu niebezpieczeństwo...

 

Stefan Bachmann rozpoczął pisanie "Dziwnych" w wieku 16 lat. Nazwany został "cudownym dzieckiem literatury", mnie jednak jedynie utwierdził w przekonaniu, że większość młodych autorów powinna trochę dojrzeć, zanim zdecyduje się wydawać książki. Nie pierwszy raz spotykam się z powieścią, której prawdopodobnie jedyną zaletą jest fakt, że autor miał wystarczająco dużo samozaparcia, aby napisać książkę w tak młodym wieku. Jest tyle genialnych debiutantów, który zmuszeni są wydawać powieści jako self-publishing, ponieważ żadne wydawnictwo, a historię na takim poziomie możemy spotkać w każdym Empiku. "Dziwni" to lektura tak średnia, że jestem zaskoczona, że ktoś postanowił ją w ogóle wydać. Jeszcze bardziej, że ktoś przetłumaczył...

 

Powieść postawiłabym na półce z fantastyką, ponieważ nie ulega żadnej wątpliwości, że autor miał w głowie naprawdę fantastyczne wyobrażenie. Podejrzewam nawet, że historia miała w jego głowie spory potencjał. Niestety - całkowicie poległ na wykonaniu. Po pierwsze - chaos. Wszędzie: w fabule, bohaterach, naprawdę ciężko się połapać. Po drugie - język. Zbyt udziwniony, na siłę stylizowany na ówczesne czasy, a w większych dawkach naprawdę męczący. Po trzecie - bohaterowie. Nijacy i absolutnie bez wyrazu. Te trzy czynniki wystarczą - nie da się napisać dobrej książki jeżeli i fabuła, i bohaterowie, i język kuleją, prawda?

 

Nie uważam "Dziwnych" za lekturą godną polecenia. Nawet biorąc pod uwagę, że jest to debiut, jestem ogromnie rozczarowana. A miało być tak pięknie...

 

Versatile

Czy człowiek byłby zdolny do dzielenia swojej życiowej przestrzeń z istotami całkowicie odmiennymi od siebie? Stefan Bachmann roztacza przed czytelnikami właśnie taką wizję, w której ludzie zmuszeni są współegzystować tuż obok feyrów, magicznych stworzeń zadziwiających swoim wyglądem i zachowaniem. Jednostki te zostały w pewien sposób „usidlone" przez człowieka i choć posiadają podobne prawa, muszą respektować i poddawać się ludzkiej władzy.

 

„Dziwni" to książka pisana z perspektywy dwóch różnych bohaterów. Wydawać by się mogło, że nastoletni podmieniec Bartholew, mieszkający w zaniedbanej, ubogiej dzielnicy Old Crow Alley, nie ma nic wspólnego z panem Jellibym, jednym z członków parlamentu. Tymczasem losy obu tych postaci niespodziewanie się splatają. Przyczyną tego są makabryczne zbrodnie dokonywane na dzieciach, będących potomkami zarówno ludzi jak i feyrów. Bartholew twierdzi, że może być on kolejną ofiarą nieznanego mordercy. Młody urzędnik natomiast przypadkowo zostaje naprowadzony na trop napastnika i postanawia rozwiązać tą osobliwą zagadkę. W tle wszystkich tych wydarzeń znajduje się również tajemnicza dama w śliwkowej sukni, która stanowi nową łamigłówkę.

 

Akcja utworu rozgrywa się w Anglii, dlatego też czytelnik będzie miał możliwość ujrzenia dobrze znanych sobie miast takich jak: Londyn, Bath czy Birmingham w zupełnie innym, fanstastycznym świetle. Normą tutaj są magiczne rzeczy, które w normalnym świecie budziłyby niemałe zdumienie. Ponadto ograniczona ilość bohaterów pomaga w nadążaniu za wartkim i żywym tempem powieści. Dość charakterystyczną cechą książki jest też występowanie poszczególnych, ważniejszych słów czy zwrotów napisanych wielkimi literami.

 

Niestety muszę przyznać, że wydarzenia przedstawione w powieści amerykańskiego autora wydały mi się odrobinę nielogiczne, niespójne i źle przedstawione. Przede wszystkim od samego początku nie wiadomo zbyt wiele o głównych postaciach, występujących w utworze. Znamy jedynie podstawowe fakty na ich temat, kim są, jak wyglądają, gdzie mieszkają i czym się zajmują. To wszystko. Ja natomiast jestem zwolenniczką dogłębnego poznania bohaterów, dzięki czemu mam okazję zżyć się z nimi i zsympatyzować. Ponadto czytelnikowi nieznane są również przyczyny poszczególnych zachowań postaci. Sprawia to, że bardzo łatwo pogubić się w akcji.

 

Stefan Bachmann zaczął pisać swoją debiutancką książkę „Dziwni" w wieku zaledwie szesnastu lat, dlatego nie ma co się dziwić, że w powieści występuje dość spora ilość niedociągnięć. Jednak mimo wszystko autor mimo tak młodego wieku wykazał się świetnym pomysłem i dowiódł, że ma szansę na znakomitą literacką karierę w przyszłości.

 

Ruczek

Stefan Bachmann jest pisarzem i muzykiem; urodzony w Colorado, obecnie mieszka w Szwajcarii, studiuje w zakresie komponowania muzyki do filmów oraz pisze swoją trzecią powieść. Jego debiut książkowy, "Dziwni", został przyjęty bardzo dobrze, a sam autor okrzyknięty genialnym nastolatkiem.

 

Kim jest osoba dziwna? Czy wystarczy tylko jeden różniący ją od innych szczegół, by otrzymała takie miano? Czy bycie dziwnym oznacza bycie gorszym? Niestety, dość często, tak właśnie jest. A przecież wszyscy jesteśmy różni. Każdy ma coś, co powoduje, że nie jest powtarzalny, a wyjątkowy w swoim rodzaju. Jak zatem ktoś może być bardziej dziwny od innych?

 

"Nie usłyszysz nic. Racic na deskach. Głosu w ciemności. Przyjdzie po ciebie, a ty nawet nie usłyszysz."*[s. 73]

 

Po wielkim otwarciu wrót do świata feyrów Anglia uległa diametralnym zmianom. Pojawili się nowi mieszkańcy tego świata, a ludzie nie wiedzieli z kim mają do czynienia. Teraz, po kilkudziesięciu latach od tego zdarzenia, poprzez krwawe wojny, feyrowie są normalnymi mieszkańcami Anglii, posiadającymi prawa i obowiązki. Jednak, jak to już na świecie bywa, nie wszyscy są mierzeni jedną miarą. Bartholomew Kettle jest młodym dziwnym, który mieszka w slumsach feyrów wraz ze swoją siostrą Hettie, również należącą do dziwnych, i matką. Rodzeństwo bardzo rzadko wychodzi z domu, przez wzgląd na swoje pochodzenie. Są oni podmieńcami. Dziwnymi. Kimś, kogo inni najchętniej zabiliby, nawet bez powodu.

 

Pewnego dnia widzą oni, jak ich dzielnicę odwiedza bogato odziana dama, niezwykle mocno odcinająca się od biednego tła zaniedbanych uliczek. Jest w tym widoku coś niepokojącego, jednak rodzeństwo nie spodziewa się co tak naprawdę się za tym kryje. Do czasu... Kiedy dzieci, takie jak oni, zaczynają ginąć w tajemniczych okolicznościach, zagrożenie ich życia staje się bardziej realne. Czy będą potrafiły uchronić się od brutalnej śmierci? Kto i dlaczego morduje młodych podmieńców? Czy znajdzie się ktoś chętny im pomóc?

 

Bohaterowie tej powieści nie raz zachowywali się irracjonalnie, a przez to dana sytuacja przybierała dość dziwny obrót. Zdarzało mi się wzdychać z rozczarowania nad "logiką" niektórych poczynań postaci. Poza tym w ogóle nie potrafiłam zżyć się z bohaterami książki. Byłam tylko świadkiem opisywanych zdarzeń, nie uczestnikiem, czasami - muszę przyznać - dość znudzonym. Niestety, autor nie wzbudził mojego zaangażowania. Poskąpił nam informacji o przedstawionym świecie, jak i jego mieszkańcach, szczególnie tych "nowych". Zarys historii jest dość skąpy, a szkoda, bo sam pomysł był świetny i posiadał pewien potencjał.

 

"Był lękliwy, kruchy i niezbyt wysoki, ale zamierzał postąpić właściwie. Ponieważ ktoś musiał. Jedna osoba w odpowiedniej chwili musiała wznieść się ponad to. Jedna osoba musiała przestać zachowywać się samolubnie."[s. 280]

 

Mało także wiemy o bohaterach powieści, poza "tu i teraz". Często przeszkadza to w zrozumieniu motywów, jakie nimi kierują. Początkowo bohaterowie nie przejawiają tego, co później ujawnia się podczas danej sytuacji, przez co czytelnik często zachodzi w głowę "dlaczego on to zrobił?". Ogólnie, bohaterowie nie są dobrze skonstruowani. Brakuje u nich logicznego myślenia - często podążają na ślepo, co wprowadza lekki chaos. Jak widać, także na tym polu autor nie spisał się najlepiej.

 

Książkę czyta się łatwo i szybko. Język nie jest trudny, a tekst w miarę płynny. Jednak czasami coś zgrzytało. Nie dało się ukryć błędów często obecnych przy debiucie, aczkolwiek pozycja ta wskazuje na potencjał młodego pisarza i daje nadzieję na poprawę jego warsztatu pisarskiego w przyszłości. Okładka czaruje od pierwszego spojrzenia, a sama treść już na samym początku wzbudza ciekawość czytelnika. Tajemnicze wydarzenia zwiększają apetyt na zagłębianie się w powieści, a sama magia i niezwykłe istoty powodują, że zainteresowanie lekturą wzrasta. Szkoda tylko, że samej magii i szczegółów dotyczących tych istot autor nam poskąpił.

 

"Dziwnych" Stefana Bachmanna polecam osobom, których nie zrażą błędy i niedociągnięcia młodego pisarza, a chciałyby poznać zmechanizowaną Anglię, pełną robotów, feyrów i dziwnych. Ogólnie rzecz biorąc, pozycja ta nie jest zła. Ma swoje wady, ale także i zalety. Czy warto po nią sięgnąć? Cóż, myślę, że młodszym i mniej wymagającym czytelnikom bardziej przypadnie ona do gustu. A pozostałym? Najlepiej, jak sami zadecydujecie, czy chcecie poświęcić jej swój czas.

 

"Magia nadal tu była, ukryta pod powierzchnią pozorów, w sekretnych zakamarkach miasta, niczym srebrne paciorki"[s. 40]

 

Ciarolka

Dziwni to debiut młodego, zaledwie szesnastoletniego pisarza, Stefana Bachmanna. Dziś w swoim dorobku literackim ma dwie powieści i pracuje nad trzecią. Poza pisaniem zajmuje się grą na pięciu instrumentach i studiowaniem w konserwatorium w Zurychu. Czytałam kilka recenzji tej książki i generalnie opinie nie są zbyt pozytywne. Jednak ja jak to mam w zwyczaju, lubię przekonywać się na własnej skórze i przedstawiać moje spostrzeżenia :)

 

Bartholomew i Hettie to nietypowe rodzeństwo. Są pół-ludźmi, pół-feyrami, co sprawia, że nie czują się dobrze zarówno w społeczeństwie feyrów jak i ludzi. Kim są właściwie feyry? Mnie kojarzą się z wróżkami. Nie są nimi, aczkolwiek posiadają pewne magiczne zdolności, które nie raz przysparzają kłopotów ludziom. Te dwie rasy delikatnie mówiąc nie przepadają za sobą, ma to podłoże w dalekiej przeszłości, jednak nauczyły się wspólnie egzystować i jako tako nawzajem znosić. Potomkowie ludzi i feyrów obraźliwie nazywani są podmieńcami i nie są akceptowani przez społeczeństwo. Do tej grupy należą właśnie Bartholomew i Hettie. Wychowywani są przez matkę, która zręcznie ukrywa je przed oczyma sąsiadów. Przez to nie mają przyjaciół, spędzają czas jedynie w swoim towarzystwie. Szczególnie odczuwa to Bartholomew, który bardzo chciałby mieć kogoś bliskiego, poza rodziną, a także marzy o wyjściu na ulicę bez wytykania go palcami.

 

Życie upływa chłopcu na tych samych czynnościach, innymi słowy jest nieciekawe i nudne. Lubi przesiadywać na strychu, gdzie ma chwilę samotności, może przebywać we własnym towarzystwie i w świecie swoich fantazji. Pewnego dnia zauważa przez okno tegoż właśnie strychu dosyć nietypowy, bardzo osobliwy widok. Otóż na jego dzielnicy, w której mieszkają sami biedacy, pojawia się przepięknie ubrana dama w bogatej, śliwkowej sukni. Tego dnia chłopiec jest świadkiem przerażającego wydarzenia, które odmieni jego los. Znalazł się po prostu w tym miejscu w nieodpowiednim czasie, co skutkuje, delikatnie mówiąc niemiłymi wydarzeniami.

 

Kolejnym bohaterem jest Artur Jelliby, bogaty polityk, który także przypadkowo znajduje się tam gdzie nie powinien i słyszy to, co nie powinno trafić do jego uszu. W Londynie, mieście, w którym mieszka i pracuje, aż huczy od plotek i doniesień o kolejnych zabójstwach młodych podmieńców. Na posiedzeniach Tajnej Rady politycy obradują, co z tym fantem zrobić i zastanawiają się, jak znaleźć mordercę. Jelliby właśnie poprzez usłyszenie tego, czego nie powinien, poznaje tożsamość zabójcy i na własną rękę próbuje pokrzyżować jego plany.

 

Wbrew pozorom historie Bartholomew i Jellibego mają więcej wspólnego niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Narrator przedstawia nam losy bohaterów naprzemiennie, przez co obserwujemy sytuację z różnych perspektyw.

 

Powieść ta jest pełna kontrastów. Nie uważam, że jest to wada czy zaleta, po prostu tak jest. Zacznijmy od podziału na biednych i bogatych - zostało to wyraźnie zarysowane. Z jednej strony mamy slumsy, w których wychowuje się Bartholomew, mieszka w małym mieszkanku, myje się w wodzie po praniu, jego ulica jest brudna i zaniedbana. Natomiast z drugiej strony mamy świat bogatych Londyńczyków - dom pana Jellibego w porównaniu z mieszkankiem chłopca to pałac, żona polityka wydaje fortunę na ubrania czy kosmetyki, jednym słowem pławią się w luksusie. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że opisy wyglądu slumsów i otoczenia, w którym żyje Jelliby są wręcz wyolbrzymione, po to, aby z łatwością można było spostrzec ten kontrast. Innym przykładem są sami bohaterowie: dorosły Jelliby i młodziutki Barholomew - różni ich wiek, pozycja społeczna, sposób życia, charaktery. Jelliby mimo bycia dorosłym, zachowuje się jak dziecko, a Bartholomew jak dorosły - kolejna różnica.

 

Chłopiec jest bardzo samotny, poza siostrą i matką nie ma nikogo na świecie. Jest inny, dziwny, nie może znaleźć bratniej duszy, bo izolowany jest od reszty społeczeństwa i nierozumiany przez nie. W naszym świecie też istnieją tacy "dziwni" - ludzie niepełnosprawni. Nie mówię tego po to, by kogoś urazić, stwierdzam jednak fakt, stereotyp, w który wierzy wielu Polaków, często nieświadomie, że niepełnosprawni są inni, a nawet według niektórych gorsi, mniej wartościowi. Dzieje się tak często dlatego, że nie znamy osobiście takich ludzi, przykład Bartholomew idealnie pokazuje, że inny nie znaczy gorszy, ma on lepsze serce niż niejeden człowiek.

 

"Feyry nie przyglądały mu się wcześniej, ponieważ myślały, że jest gnomem. Myślały, że jest taki, jak one. Ale Bartholomew nie był taki, jak one - nie był podobny do nikogo, a to sprawiło, że chciało mu się gorzko zapłakać."

 

Świat przedstawiony w powieści jest dosyć nietypowy, nawiązując do tytułu - dziwny. Osadzony jest w realiach wiktoriańskiej Anglii, jednak jest w pełni zautomatyzowany, pojawia się tu wiele nowinek technicznych, które obecne są w naszych czasach takie jak np. ptaki-roboty, mające komputerowe mechanizmy.

 

Jeśli chodzi o moje osobiste wrażenia z lektury powieści, to początkowo historia ta kojarzyła mi się z baśnią, najprawdopodobniej dlatego, że występuje w niej stosunkowo mało dialogów. Uważam, że mogłoby ich być więcej, wtedy akcja byłaby bardziej dynamiczna. Jeśli chodzi o sam styl, to myślę, że jak na debiut i na język, jakim posługuje się typowy szesnastolatek, jest on niezły. Do tego autor ma niesamowitą wyobraźnię. To połączenie zaowocowało barwnymi opisami - różnorodność feyrów czy dom pana Lickerisha zostały opisane fenomenalnie.

 

"Płomyki naftowych lamp tańczyły na ścianach, sprawiając, że przejście przypominało roztopione złoto wlane w ciemność reszty budynku. Tunelem szła kobieta. Oddalała się szybko i w swoim pośpiechu przypominała ptaka, gdyż fioletowe spódnice furkotały za nią jak skrzydła."

 

Podsumowując, myślałam, że będzie gorzej, książka nie zachwyciła mnie, ale też nie mieszam jej z błotem. Jest całkiem przyzwoita i z pewnością sięgnę po kolejną część. Dużym jej plusem jest wykreowany świat (bohaterowie nie przypasowali mi w stu procentach, ale ogólnie sam Londyn czy slumsy opisane zostały świetnie). Powieść ta jest średnia, a decyzję o jej przeczytaniu pozostawiam Wam. Zakończenie nie jest takie, jak się spodziewałam i pozostawia czytelnika z ochotą na sięgnięcie po kolejną część.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial