Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dziewczyny Z Danbury

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Dziewczyny Z Danbury | Autor: Piper Kerman

Wybierz opinię:

Agnes Recenzentka

Jak Wam się kojarzy więzienie? Myślę, że schemat jest zazwyczaj podobny: brudne, poniszczone, szare mury, wnętrze pełne korytarzy, cele odgrodzone od siebie kratami i setki mężczyzn powarkujących na nowoprzybyłych więźniów. Niedobre jedzenie podawane przez okienko w drzwiach, handel narkotykami i konspiracyjne obmyślanie planów ucieczki. Nie da się ukryć, że taki obraz na trwałe utrwaliła w naszych głowach amerykańska telewizja. Rzadko się zdarza, by opowiadano o żeńskich zakładach, a jeśli nawet się one pojawiają, kobiety zazwyczaj stanowią mniejszość wśród mężczyzn. Możliwość przeczytania o więzieniu dla kobiet stała się bardzo interesująca. Tym bardziej nie powinien dziwić fakt, że historia Piper Kerman cieszy się aktualnie sławą. Jesteście ciekawi jak wygląda rzeczywistość? Czytajcie dalej.

 

Na początku należałoby zwrócić uwagę na niebywałą okładkę, która jest nie tylko piękna, ale też przyciąga wzrok. Zaskakuje prawdziwością i symboliką. Pomarańczowa barwa od razu kojarzy się potencjalnemu odbiorcy z ubraniem zakładów karnych, a jednak przedstawiona na pierwszym planie kobieta zdaje się uwodzić. Jej strój występuje nie tyle w charakterze symbolu zbrodni, co sukience godnej pokazu mody. Aspekt ten został dodatkowo podkreślony podtytułem, który brzmi „orange is the new black" - „pomarańczowy to nowy czarny". Hasło ściśle powiązane ze światem mody, uwydatniane na każdym kroku. Kobieta z okładki – główna bohaterka, Piper – jest pewna siebie, dojrzała i wyzywająca. Sprawia, że czytelnik, patrząc na nią, ma ochotę dowiedzieć się co kryje zawartość. Prawdziwe historie są lubiane. Zwłaszcza tak kontrowersyjne.

 

Już po kilku stronach można się przekonać, iż więzienne życie Danbury nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina tego z telewizji. Piper Kerman w młodości wplątała się w przemyt narkotyków. Jej „związek" był krótki. Kobieta szybko się opamiętała, co nie znaczy, że jej szaleństwa równie szybko się zakończyły. Nie jestem pewna co Wy, drodzy czytelnicy, robicie po wizycie w obcym mieście, ale dla głównej bohaterki czas ten był dziką zabawą w najróżniejszych klubach, które „zwiedzała" znacznie częściej niż zabytki. Niestety rok wystarczył, by wplątać się w ślepy zaułek. Po dziesięciu latach od zaprzestania działalności, na Piper czekała sroga kara w postaci więzienia. Pytanie brzmi: czy owa nauczka faktycznie była taka straszna.

 

Pani Kerman zaskakuje podejściem do sprawy. Wierzcie lub nie, ale przed wyrokiem skazującym kobieta czytała książki o tym, jak przetrwać w więzieniu. Choć bardzo się starała odnaleźć odpowiedź na to pytanie, chęć bycia samodzielną zdecydowanie ją przerosła i już pierwszego dnia pobytu w opisywanym miejscu bohaterka miała ochotę jak najszybciej wrócić do domu. Rzeczywistość nie była tak straszna, jak mogło się wydawać. Większość skazanych była miła dla Piper. Chociaż nie brakowało zaskakujących momentów, sytuacje te szybko przechodziły do porządku dziennego. Kobieta przyzwyczaiła się do nowych warunków. Potrafiła nawet zebrać w swojej celi małą biblioteczkę. Czytając wykorzystywała zbyt długi czas, jaki była zmuszona spędzić w więzieniu. Prawdę mówiąc najgorszą karą była rozłąka z bliskimi osobami. Możliwość spotykania się z nimi w weekendy znacząco się różniła z codziennymi spotkaniami. Wiadomo, że podczas wizyt nie można się dotykać ani okazywać czułości, a tzw. „sucha" rozmowa nie pociesza bolącego serca. Czas był wrogiem. Choć robót i robótek nie brakowało, godziny niemiłosiernie się wlokły.

 

Jeżeli już porównywać więzienie dla kobiet z naszymi utrwalonymi poglądami, trzeba zaznaczyć istotne różnice. Przede wszystkim dla skazanych kobiet większą karą był pobyt w zakładzie odwykowym. Danbury było miejscem przypominającym duży zakład psychiatryczny, z osobnym pomieszczeniem do oglądania filmów i dużą stołówką, w której jedzenie przygotowywane było przez inne więźniarki. Najgorszą karą była izolatka, której wszystkie kobiety starały się unikać. Zaskoczeniem był fakt, że gdy którejś udało się zdobyć pracę, towarzyszki wykonywanej roboty nie były do końca pilnowane. Mogły zostać wywiezione do miasta i pozostawione samym sobie np. w hali, którą miały posprzątać. Chociaż możliwość ucieczki do „normalnego" świata była kusząca, to jednak wizja spędzenia kolejnych dni w izolatce skutecznie odstraszała od niedojrzałych pomysłów. Jeżeli często narzekacie na prośby rodziców, by odgarnąć śnieg przed domem, dla dziewczyn z Danbury była to codzienność (w trakcie zimy). Jeśli zaś chodzi o inne obowiązki, trzeba było codziennie ścielić łóżko, zwykle tak dokładnie, że niektóre kobiety obawiały się spania w miejscach do tego przeznaczonych i chętniej wybierały podłogę. Poza tymi dwoma czynnościami więzienie funkcjonowało w dość ludzki sposób. Odbywały się w nim urodziny i wszelkie dni świąteczne, jak walentynki, dzień matki, wigilia. Najczęściej darowanym prezentem w ramach okazji był „upieczony" w mikrofali sernik. Sami więc widzicie, że rzeczywistość dość diametralnie odbiega od stereotypów. Uwierzylibyście, że w środku znajdował się salon fryzjerski?

 

Mimo wszystko obraz życia w więzieniu dla kobiet nie został opisany przeze mnie w pełni. Gorąco zachęcam Was do przeczytania książki Piper Kerman, tym bardziej, że jest to jedna z nielicznych pozycji opisujących zakład dla kobiet. Na pewno nie raz będziecie zaskoczeni, podobnie jak kilka razy wybuchniecie śmiechem. Nawet w tak trudnej sytuacji pojawia się światełko w tunelu i nie wszystko toczy się tak, jak w wyobraźni. Autorka nie poprzestała na opisaniu tylko własnego życia. Przedstawiła równocześnie portrety innych kobiet, więźniów politycznych, systemów wartości i śledzenia ważniejszych zdarzeń ze świata. Wyjaśniła co w więzieniu zawsze było dostępne, a na co trzeba było zapracować. W tym wszystkim nigdy nie traciła głowy i zdrowego rozsądku. Szeroko otwarte oczy i wszystko słyszące uszy bardzo się przydawały. Polecam!

 

Aga

 Książki oparte na faktach działają na nas dogłębniej, bardziej intensywnie, a świadomość, że bohaterowie są osobami prawdziwymi sprawia, że nasza „znajomość" nie kończy się wraz z ostatnią stroną. Często czujemy niedosyt i rozpoczynamy „wędrówkę" po internecie w poszukiwaniu informacji, zdjęć, wywiadów, które w większym stopniu pogłębią naszą wiedzę. Sięgając po powieść Piper Kerman miałam niewielkie pojęcie o systemie więziennictwa w USA, ale nie przypuszczałam, że przeżycia kobiety z krwi i kości zrobią na mnie takie wrażenie.

 

Piper Kerman po skończeniu college'u brakowało pomysłu na życie i bardzo chciała doświadczyć „magii" bohemy. Związała się ze starszą kobietą o imieniu Nora, która pokazała jej uroki życia i wciągnęła do narkotykowego biznesu. Kiedy Piper zorientowała się, w co się wpakowała, szybko zakończyła znajomość i zostawiła za sobą kryminalną przeszłość. Pięć lat później do jej drzwi zapukali agenci federalni z aktem oskarżenia, a cała sprawa zakończyła się wyrokiem skazującym. Ostateczne rozliczenie z przeszłością nastąpiło prawie dekadę od popełnienia przestępstwa. 4 lutego 2004 roku Piper rozpoczęła odbywanie piętnastomiesięcznego wyroku w więzieniu federalnym dla kobiet w Danbury.

 

Autorka odkrywa przed czytelnikiem losy dziewczyny popełniającej poważny błąd, który zaważył na całym jej życiu. Pokazała, że w kłopoty można wpakować się bardzo łatwo, a samo odcięcie się od przeszłości nie zawsze wystarczy, żeby uniknąć konsekwencji. Wydawać by się mogło, że piętnastomiesięczna odsiadka to krótki okres czasu, ale kiedy oczekujesz na nią latami, trudno nie mieć poczucia, że dolegliwość kary rozpoczęła się dużo wcześniej. Widmo wyroku nie pozwala na dalekosiężne przedsięwzięcia, bo nie łatwo jest snuć plany, kiedy nie znasz dnia, w którym trzeba będzie zostawić swoje życie i udać się do więzienia.

 

Pierwszoosobową narracja sprawia, że wydarzenia śledzimy z punku widzenia Piper, mamy też dostęp do jej myśli, wrażeń i odczuć. Obserwujemy chwile rozterek i jesteśmy świadkami zachodzących w niej przemian, które sprawiają, że stała się osobą bardziej wrażliwą, emocjonalną i otwartą na innych. Rozumiemy jej wstyd i trzymanie w tajemnicy swoich "grzeszków". Współczujemy życia w niepewności, a kiedy staje przed bramą zakładu karnego trzymamy za nią kciuki. Dziewczyna musi z dnia na dzień nauczyć się funkcjonować w nieznanym dla siebie środowisku i postępować zgodnie z panującymi tam zasadami, co wcale nie jest proste i wbrew pozorom wiedza teoretyczna na niewiele się zdaje. W tym miejscu obwiązują inne prawa, a rytm dnia wyznacza rozdawanie poczty.

 

W tej książce mamy możliwość obserwowania życia w więzieniu o złagodzonym rygorze. Poznajemy niepisane reguły tam obowiązujące oraz wzajemne relacje między współwięźniami, strażnikami i pozostałym personelem, a także rodziną, która nie zawsze ma siłę by dać wsparcie w tych trudnych chwilach. Autorka rozłożyła środowisko więzienne na czynniki pierwsze ukazując kobiety różnych ras, narodowości, mających różne wykształcenie, status społeczny i bagaż doświadczeń. Najbardziej zaskoczyły mnie stosunki panujące między więźniarkami, które w takim miejscu potrafiły stworzyć namiastkę życia rodzinnego i dzielić się swoją życzliwością, serdecznością i wsparciem, które w pewnych momentach było nieocenione. W wiezieniu najbardziej odczuwa się tęsknotę i nadmiar wolnego czasu, ale dziewczyny i na to znalazły sposób organizując salon piękności, przyjęcia niespodzianki czy piekąc sernik w mikrofalówce.

 

„Dziewczyny z Danbury" to realistyczna, szczera, nasycona emocjami, momentami zaskakująca i zmuszająca do refleksji opowieść nie tylko o sytuacji kobiet w federalnych więzieniach. Spodziewałam się przemocy, poniżania, a zobaczyłam wsparcie, siłę, determinację i nadzieję. Przygoda z tą książką była dla mnie ciekawym i cennym doświadczeniem i pozwoliła mi spojrzeć na problem więziennictwa z większej perspektywy-POLECAM

 

Thalita

Widząc w bibliotece okładkę książki "Dziewczyny z Danbury" w pierwszej chwili pomyślałam iż jest to powieść młodzieżowa, opowiadająca o życiu nastolatek z jakiegoś tam miasteczka. Dopiero przeglądając ją w domu zorientowałam się, że są to wspomnienia byłej więźniarki, a sympatycznie brzmiące "Danbury" to nazwa obozu dla wykolejonych kobiet o obniżonym rygorze dla wykolejonych kobiet.

 

Piper Kerman, autorka i narratorka powieści, to trzydziestokilkuletnia mieszkanka Nowego Jorku, pracująca w dziale marketingu w jednej z tysiąca podobnych sobie firm. Na pozór nic nie wyróżnia ją z grona młodych Amerykanek z klasy średniej. Na pozór, bowiem kobieta ta w przeszłości, tuż po zakończeniu studiów, trudniła się handlem narkotykami. Nie robiła tego dla pieniędzy, a jedynie po to by przeżyć przygodę życia. Naiwnie myślała, że gdy tylko skończy i dilerką (a skończyła po zaledwie kilku miesiącach "pracy"), cała sprawa rozejdzie się po kościach. Tak się jednak nie stało. Pewnego dnia w drzwiach jej mieszkania pojawili się agenci federalni informujący ją o tym, iż została oskarżona o handel narkotykami. Po kilku latach oczekiwania na proces sąd skazał ją na 15 miesięcy pobytu w ośrodku dla kobiet o złagodzonym rygorze w Danbury. Zamykając za sobą więzienną bramę, Piper znalazła się nagle w innym świecie, w świecie z którym jako grzeczna dziewczynka z dobrego domu nigdy nie miała kontaktu. Początkowo przerażona i przekonana że we więzieniu czai się samo zło, z dnia na dzień odkrywa niepisane reguły rządzące światem za kratami, obyczaje pozwalające uczynić pobyt tam bardziej ludzkim, a także kobiety - towarzyszki niedoli - z pośród których wiele to osoby wo złotych sercach i charakterach przyzwoitszych niż tak zwane "porządne kobiety".

 

"Dziewczyny z Danbury" to książka przedstawiająca świat w ośrodku zamkniętym w sposób zupełnie inny niż znane mi dotychczas powieści dziejące się w miejscach przymusowego odosobnienia, takie jak "Miasto i psy" Mario Vargasa Llosy, "Inny świat" Gustawa Herlinga Grudzińskiego, "Jeden dzień z życia Iwana Denisowicza" Aleksandra Sołżenicyna, czy też opowieści przyjaciół mojego męża o ośrodkach dla uchodźców. W wymienionych historiach pełno jest wstrząsających scen, opisów nieludzkiego traktowania osadzonych zarówno p5rzez nadzorców, jak i innych więźniów. W powieści Piper Kerman prawie w ogóle nie ma brutalności oraz mrożących krew w żyłach opisów okrucieństwa. Wręcz przeciwnie, w jej autobiograficznej książce więzienie jest przedstawione jako miejsce w którym da się żyć, a nawet doświadczać mniejszych i większych radości. Towarzyszki Kerman scharakteryzowane są z humorem, większości autorka "przypina" jakąś ksywkę oddającą ich wygląd lub osobowość ( moją faworytką została transseksualna Vanessa zwana "divą", która swym wyglądem i zachowaniem starała się upodobnić do mej ukochanej piosenkarki Mariah Carey).

 

Odbiór powieści ułatwia także język, którym posługuje się pisarka - lekki, zabarwiony młodzieżowym slangiem i na szczęście pozbawiony przekleństw (niestety, wielu autorom wydaje się, że skoro piszą o przestępcach, to ich bohaterowie muszą co drugie słowo używać k*** i ch***, osobiście tego nie znoszę), a mimo to oddającym specyfikę miejsca w którym toczy się akcja.

 

W swoim utworze autorka wiele miejsca poświęca także krytyce systemu więziennictwa Stanów Zjednoczonych. Z przytoczonych przez nią faktów wynika, że w chwili powstawania książki (lata 2010-2011) w różnego typu więzieniach osadzonych było 2,5 miliona Amerykanów, a dodatkowe 4,5 miliona przebywało na zwolnieniu warunkowym lub pod opieką kuratora. Według wyliczeń Kerman, Stany Zjednoczone mają największy odsetek skazanych w stosunku do osób nigdy nie karanych spośród wszystkich krajów świata! Autorka zauważa, że wielu z tych ludzi osadzonych zostaje za drobne przestępstwa wraz z prawdziwymi kryminalistami, przez co w żaden sposób się nie resocjalizują, a wręcz przeciwnie - uczą się do tej pory nieznanych, przestępczych nawyków. Poza tym, zdaniem autorki "Dziewczyn...", zarówno w więzieniach jak i poza nimi nie istnieje żaden system pomocy (socjalnej, psychologicznej, prawnej, doradztwa zawodowego itd. osadzonym, ułatwiający im odnalezienie się w świecie już po opuszczeniu zakładu karnego i zmniejszający prawdopodobieństwo popełnienia kolejnych przestępstw.

 

Jedynym minusem tej książki jest wywoływanie wrażenia, że więzienie to przyjemne miejsce, a pobyt w nim przypomina wyjazd na zieloną szkołę. Choć w wywiadzie zamieszczonym na końcu książki Piper Kerman wielokrotnie podkreśla, że obóz więzienny to bardzo nieprzyjemne miejsce, z jej słów można wywnioskować, że sporo czytelników odniosło przeciwne wrażenia.

 

Książkę ´´Dziewczyny z Danbury'' polecam wszystkim osobom lubiącym powieści opowiadające o życiu w ośrodkach zamkniętych, a zwłaszcza tym, którzy zmęczeni są już mrocznymi szczegółami bijącymi z tych powieści i chcieliby dowiedzieć się czegoś optymistycznego na temat życia za kratami.

Ciarolka

Piper Kerman to autorka a zarazem główna bohaterka i narratorka powieści Dziewczyny z Danbury. Opowiada w niej o tym, jak pewnego dnia jej życie za sprawą błędu z przeszłości obróciło się o 180 stopni i szczęśliwa, posiadająca dobrą pracę i wspaniałego faceta kobieta z klasy średniej trafia za kratki. Dla mnie okładka okazała się złudna - sądziłam, że trzymam w ręku powieść lekką, w sam raz na podróż, napisaną bardzo prostym językiem i z dużym poczuciem humoru. Prawda wygląda jednak nieco inaczej. Chcecie się przekonać o czym jest tak naprawdę?

 

Piper jako młoda kobieta z własnej głupoty i chęci przeżycia czegoś niezwykłego i jednocześnie nielegalnego wplątała się w grupę osób importujących do Stanów Zjednoczonych narkotyki. Głównie towarzyszyła swojej przyjaciółce w podróżach po pięknych zakątkach świata, ale czasem również brała udział w niewielkich przeszmuglowywaniach. Po pewnym czasie zakończyła te niecne postępki i powróciła na stałe do USA, znalazła pracę, zakochała się i dawno zapomniała o wybrykach z przeszłości. Przeszłość jednak dopomniała się o swoje i pewnego dnia u progu jej domu stanęli agenci federalni z informacją, iż zostaje aresztowana. Od tej pory musiała zmienić swą codzienność i odpowiedzieć za swoje czyny.

 

Od chwili, w której Piper odwiedzili federalni, kobieta musiała zdefiniować swoje priorytety. Od teraz jedynym jej celem było uzyskanie jak najmniejszego wyroku i jak najszybsza aklimatyzacja w więzieniu. Trafiła do Danbury - więzienia dla kobiet o obniżonym rygorze, gdzie spotkała kobiety, które trafiły tam za podobne przestępstwa. Nie było tam pań skazanych za morderstwa czy inne "ciężkie" przestępstwa. Codziennie spotykała walczące o każdy dzień i czekające na koniec wyroku "dziewczyny", które miały facetów, dzieci a nie raz wnuki. Pochodziły z różnych klas społecznych, były przedstawicielkami różnych państw i ras, ale wszystkie łączyło to, iż były kobietami. Życie w więzieniu o obniżonym rygorze nie wyglądało tak, jak często widzimy w filmach czy po prostu mamy takie wyobrażenie. Zadziwiające jest to, że mimo przeciwności losu bohaterki (których portrety powstały na bazie prawdziwych cech charakteru i wydarzeń) potrafiły cieszyć się drobnymi rzeczami, przyjaźniły się, a nawet tworzyły jedną dużą rodzinę.

 

"Niektórym w więzieniu było chyba za dobrze, za bardzo przyzwyczajały się do życia za kratami. Wydawało się, że zapomniały już o świecie, który istniał na zewnątrz. Starasz się dostosować i zaaklimatyzować, ale musisz być każdego dnia gotowa na powrót do domu. Prawda jest taka, że więzienie i jego mieszkańcy wypełniają twoje myśli i trudno jest przypomnieć sobie, jak to jest być wolnym, nawet po kilku krótkich miesiącach." [s.150]

 

Autorka bez owijania w bawełnę przedstawia realia życia w więzieniu. Nie chcę powiedzieć, że przedstawiła to miejsce jako raj, gdzie wszyscy się kochają i są dla siebie życzliwi. Ludzie są różni, wiadomo, więc różne sytuacje, często przykre, miały miejsce. Najwięcej jednak do zarzucenia ma systemowi więziennictwa, który często krytykuje na łamach swojej powieści. Mówi o wykorzystywaniu seksualnym więźniarek przez pracowników, o lenistwie i chaosie wśród naczelników więzienia i strażników, o tym, że kobiety nie są należycie przygotowywane do życia na wolności, nie dostają informacji, jak poradzić sobie z codziennością, jak znaleźć pracę i mieszkanie i przez to często powracają do starych sposobów zarabiania pieniędzy, bo tylko takie znają, a w efekcie ponownie wracają do więzienia. Kobiety te w większości przypadku nie są w takiej sytuacji jak Kerman - nie czeka na nich dom i pracodawcy z wyciągniętymi w dłoniach umowami.

 

Piper Kerman to twarda babka - w więzieniu nie miała czasu na użalanie się nad sobą, musiała brać się w garść i żyć z dnia na dzień. I w takim właśnie stylu napisana jest ta powieść - nie mamy tu stron zapełnionych żalami i zrzucaniem winy na wszystko, tylko nie na siebie. Autorka zdaje sobie sprawę, że popełniła błąd, za który musi zapłacić cenę. Wiadomo, zdarzały się jej gorsze chwile, w których miała wszystkiego dość i chciała jak najszybciej wracać do domu, ale nie była mazgajem. Opisała swoje losy i historie mnóstwa kobiet z pełną świadomością tego, iż wystawia się na widok publiczny. Ogromnym wsparciem była dla niej rodzina i narzeczony - bardzo często wspomina o tym, że najbliżsi i przyjaciele się od niej nie odwrócili, co bardzo wiele dla niej znaczyło.

 

"Nie można wierzyć w to, co system więzienny - personel, zasady, a nawet niektóre współwięźniarki - chce, abyś myślała o sobie: że jesteś najgorsza. Kiedy zdecydujesz się zrobić inaczej, kiedy zachowujesz się jak osoba godna szacunku, czasami i system traktuje cię tak samo." [s. 324]

 

Dziewczyny z Danbury. Orange is a new black czytało mi się przyjemnie głównie dzięki stylowi autorki. Nie pisze prostackim językiem, nie wywyższa się, choć widać, że cała relacja jest przedstawiona z subiektywnego punktu widzenia. Powieść ta kojarzy mi się nieco ze Służącymi, w obydwu pokazana jest siła i determinacja kobiet. Jeśli jesteście ciekawi, jak wyglądał system więziennictwa w Stanach Zjednoczonych na początku XXI wieku a do tego lubicie pozycje o odważnych i silnych kobietach, to Dziewczyny z Danbury będą odpowiednim wyborem.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial