Miqa
-
„Jaka jest różnica między znakiem a symbolem?"
(...)
„Kim jestem? Czego szukam? Dokąd zmierzam?"
(...)
„Zrozumienie to jedynie suma nieporozumień."Tytuł książki: „Sputnik Sweetheart" odnosi się do dwóch znaczeń. „Sputnik" to satelita radziecki, pierwszy, który okrążył Ziemię. Z rosyjskiego „sputnik" znaczy towarzysz podróży. Co tyczy się drugiej części tytułu, słowa „Sweetheart" - z ang. znaczy ono kochanie, ukochana/y.
Murakami tym razem prezentuje intensywną historię o miłości, pożądaniu, niespełnieniu, o ludziach pogrążonych w bezdennych czeluściach samotności. Metafizyka subtelnie łączy się z rzeczywistością, zacierają się kontury i to, co na pierwszy rzut oka wydawałoby się fantastyczne przyjmuje cechy realizmu. Przesycona filozoficznymi myślami, wspaniała lektura. Proza pełna alegorycznych opowieści.
„(...) czyż na tym świecie, któremu daleko do doskonałości, nie ma miejsca i na rzeczy bezsensowne? Usuń z niedoskonałego życia wszystko, co nie ma sensu, a utraci ono nawet swą niedoskonałość."
Murakami prowadzi równolegle historie 3 osób, które delikatnie ale wyraźnie, dobitnie się ze sobą łączą.
Sumire 22-latka, początkująca pisarka, wreszcie odnajduje swoją drugą połówkę. 17-cie lat starszą od siebie zamężną kobietę – Miu, i nazywa ją swoim Sputnikiem Sweetheartem. Kobiety poznały się na weselu. Miu proponuje Sumire pracę, zapewniając ją, że potrzeba jeszcze czasu, by rozwinęła skrzydła jako płodna pisarka. Potrzeba czasu, by odkryła w sobie pokłady, niekończącej się weny twórczej. Sumire zgadza się bez wahania.
Miłość Sumire narrator definiuje jako: „uczucie pokrewne artystycznemu olśnieniu".
Bardzo możliwe jest psychiczne poszukiwanie kogoś w rodzaju matki przez Sumire. Narrator wyraźnie zaznacza, że zmarła, kiedy dziewczynka miała 3 lata. „Sumire postanowiła wryć sobie w pamięć twarz matki. Może dzięki temu kiedyś spotka ją w snach." Może był to powód dla którego zakochała się w starszej kobiecie, kiedy ta pogłaskała ją po głowie – wykonała w stosunku do niej matczyny gest.
Trzecią osobą jest nauczyciel – K. – całkowicie zakochany w Sumire, który występuje tu również w roli narratora. Opisuje sytuacje tak szczegółowo, jakby je obserwował, a nie tak jakby działy się one obok niego. Zna obie kobiety, tak dobrze, że ma się wrażenie, jakby był ich cieniem.
Pewnej nocy ciszę przerywa K. telefon z Grecji. Niestety nie od Sumire, ale od Miu, która niewiele tłumacząc, prosi go by przyleciał jak najszybciej, ponieważ Sumire zniknęła. Od tej pory rozpoczynają się niewyjaśnione zagadki...
Murakami owiewa tajemnicą nazwę wyspy i imię nauczyciela, który wypowiadając się jako narrator wszechwiedzący staje się alter ego autora.
„Dlaczego ludzie muszą być tak samotni? (...) Czy Ziemia powstała tylko po to, by pielęgnować ludzką samotność?"
Czy K. uda się kiedykolwiek odnaleźć Sumire? Czy uda mu się otworzyć jej serce i skierować jej uczucia na siebie? Czy wreszcie skończy się samotność, która ogarnia ich jak czarny płaszcz?
Postaci doświadczają przedziwnych wydarzeń takich, które całkowicie odmieniają ich życie. Uwikłają się w straszne tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Tak intensywne wydarzenia zmienią człowieka tak bardzo, że już nie ma powrotu do poprzedniej postaci. To jak istna psychiczna penetracja pozostawiająca wiele szkód w umyśle.
„Nie zacznij mnie po tym wszystkim nienawidzić, dobrze?"
My ludzie jesteśmy jak szkatułki, które mieszczą w sobie wszystkie skarby – dobre przeżycia i te złe, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne. Czasami otworzenie takiej szkatułki, może okazać się otworzeniem mitologicznej Puszki Pandory.
„Wszyscy zabrnęliśmy w ślepą uliczkę i nie mieliśmy żadnego wyjścia."
Magda
-
Haruki Murakami- japoński pisarz, eseista i tłumacz literatury amerykańskiej. Swoją pierwszą powieść Hear the Wind Sing wydał w wieku 30 lat. Od tamtej pory napisał wiele książek, które przyniosły mu sławę i ugruntowały jego pozycję jako pisarza.
„Ostatecznie przypominamy samotne bryły metalu krążące po osobnych orbitach. Z oddali wyglądamy jak piękne spadające gwiazdy, które jednak w rzeczywistości są więzieniami, gdzie każda z nas tkwi zamknięta samotnie, zmierzając donikąd. Kiedy przecinają się orbity tych satelitów, możemy się spotkać. Może nawet otworzyć przed sobą serca. Ale tylko na krótką chwilę. Już w następnej pogrążamy się w absolutnej samotności. Dopóki nie spłoniemy i nie obrócimy się w nicość".
Młodziutka Sumire postanawia rzucić studia żeby skupić się na pisaniu książki. Wkrótce poznaje niemal dwukrotnie starszą od siebie Miu w której się zakochuje. Kobieta proponuje dziewczynie pracę u siebie. Twierdzi, że Sumire jako początkująca pisarka potrzebuje czasu, by rozwinąć skrzydła. Dopiero bogatsza w doświadczenia będzie w stanie napisać coś naprawdę dobrego. Zauroczona Sumire szybko zgadza się na tę propozycję. Coraz trudniej radzi sobie z ukrywaniem miłości do Miu, ta jednak nie potrafi odwzajemnić tych uczuć. Niedługo później obydwie wyjeżdżają w podróż służbową do Europy. Podczas pobytu w Grecji Sumire znika bez śladu...
Miu nie wiedząc, co robić dzwoni do najlepszego przyjaciela Sumire, od dawna zresztą zakochanego w dziewczynie. Ten nie namyślając się długo przylatuje do Grecji żeby pomóc w poszukiwaniach. W głębi serca czuje jednak, że nigdy już nie zobaczy swojej ukochanej.
Murakami kreśli przed nami niesamowicie klimatyczną opowieść o ludzkiej samotności, niespełnieniu i poszukiwaniu prawdy o sobie. Zadaje niezwykle ważne pytania, ale nie podaje gotowych odpowiedzi. Subtelnie, niemal niezauważalnie kieruje nasze myśli na konkretne tory. Zmusza do czytania między wierszami i odnajdywania w całej tej historii głębszego sensu. Zadziwiające z jaką łatwością autor za pomocą prostego języka buduje niepowtarzalną, miejscami wręcz oniryczną atmosferę, która pochłania czytelnika bez reszty. Nawet po zakończeniu lektury, nie mogłam jeszcze przez pewien czas pozbyć się uczucia melancholii. Miałam wrażenie, że smutek i poczucie samotności bohaterów w jakimś sensie udzieliło się także i mnie. Myślę, że trzeba ogromnej wrażliwości, żeby w pełni zrozumieć i docenić twórczość tego autora.
Sputnik Sweetheart to moje pierwsze spotkanie z Murakamim i chociaż zaintrygował mnie jego niesamowity i niepowtarzalny styl, to czuję pewien niedosyt. Wiem, że na pewno sięgnę jeszcze po inne jego książki.
Ewa Król
-
Charakterystyczna na Murakamiego duchowość, nietypowa miłość, nostalgia i tajemnica, tym razem w połączeniu z nierzeczywistością i oparami oniryzmu. „Sputnik Sweetheart", mimo niewielkiej objętości, nie jest łatwą lekturą. I na pewno nie dla każdego.
„Sputnik Sweetheart" to przede wszystkim historia trzech osób: młodego nauczyciela, początkującej pisarki i właścicielki rodzinnej firmy. Losy tych ludzi splatają się ze sobą w sposób przedziwny: on kocha Sumire – pisarkę; Sumire natomiast nie kocha jego, mimo że jest jej najbliższym przyjacielem. Pierwsza miłość przychodzi do niej pod postacią Miu – kobiety o siedemnaście lat starszej od młodziutkiej Japonki, właścicielki rodzinnego biznesu winiarskiego. Ten bolesny miłosny trójkąt, którego motywem przewodnim przez długi czas jest miłość nieodwzajemniona, prowadzi do wielu dziwnych zdarzeń, odmieniających życie całej trójki. I o ile mniej więcej do połowy książki sama siebie prześcigałam w zachwytach, tak w dalszej części historii dzieje się coś niepokojącego. Pojawia się lekki oniryzm ze szczyptą filozofii, które szybko ustępują miejsca tworowi, który roboczo możemy nazwać transcendencją. Roboczo, ponieważ próby ubrania go w jakiekolwiek ramy pojęciowe spełzają na niczym. Może zatem po kolei.
Kiedy Sumire poznaje Miu, szybko orientuje się, że ją kocha. Na szczęście dla zakochanej pisarki, Koreanka proponuje jej pracę w swojej firmie – najpierw zaledwie na trzy dni w tygodniu, później na pełen etat. Zadanie Sumire jest proste – ma być asystentką Miu i kształcić się we wskazanych kierunkach. Wszystko jednak ulega zmianie, kiedy kobiety postanawiają ruszyć w podróż po Europie – początkowo w interesach, jednak z czasem ulegają urokom pewnej greckiej wyspy i pozostają tam na wymarzony wypoczynek. Podczas jednej z niekończących się rozmów, Sumire nalega, aby Miu wyjawiła jej swój największy sekret; ów sekretem jest opowieść o tym, dlaczego Miu permanentnie posiwiała w ciągu jednej nocy, mimo że była wówczas na to o wiele za młoda (!). Choć była to pilnie strzeżona tajemnica, Sumire szybko stała się jedyną osobą, która poznała prawdę. Owa prawda natomiast jest furtką do nierzeczywistego świata; pojawia się tutaj między innymi: motyw przebywania w dwóch miejscach jednocześnie, rozdzielająca się dusza, koncepcja drugiej strony lustra, ciut mistyczna muzyka oraz tajemnicze zniknięcia i powroty. Druga połowa książki owiana jest nutką tajemnicy i subtelną metaforą, jednak historia Miu i dalsze losy Sumire zniszczyły zbudowany obraz i klimat tej powieści. Tajemniczy, ciut smutny i sentymentalny Murakami z „Na południe od granicy, na zachód od słońca" poszedł w innym kierunku, sięgnął po inne rozumienie duchowości, która przecież wypełnia jego powieści. Motyw, który zapowiadał się jako nierozwiązana tajemnica w stylu Murakamiego, został rozwinięty, a wręcz wyłożony na talerzu czytelnika – i to w sposób, który dla mnie zniszczył cały klimat historii.
Niemniej jednak, styl, pomysł i atmosfera (pierwszej części) są mistrzowskie i na pierwszy rzut oka widać, czyjego autorstwa jest to powieść. Otwarte zakończenie, ale i rozległe niejasności dają czytelnikowi prawdziwe pole do popisu – losy bohaterów można analizować na wiele sposobów, podobnie jak wymowę przedstawionej historii w kontekście zakończenia, które mimo wszystko zaskakuje i zmusza do zastanowienia – co jest metaforą, a co jest rzeczywistością; Murakami oczywiście dał popis temu, co w jego warsztacie najlepsze. Mimo to będę obstawać przy opinii, że popełnił fatalny błąd, brnąc w historię Miu; oczywiście gdyby nie jej rozwinięcie, dalsza akcja powieści nie miałaby sensu, a tym bardziej – prawa bytu. Nie zmienia to faktu, że poważnie chwieje konstrukcją dzieła i tym, czego czytelnicy spodziewają się po autorze. Słowem – „Sputnik Sweetheart" może się podobać; po prostu trzeba lubić takie klimaty albo być wielkim fanem pana Harukiego. Albo po prostu umieć odnaleźć w tej historii coś, czego ja niestety nie umiem się dopatrzyć. Powodzenia!