Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Numery Tom 2 Chaos

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Numery Tom 2 Chaos | Autor: Rachel Ward

Wybierz opinię:

LadyBoleyn

Niedawno przedstawiłam recenzję książki „Numery. Czas uciekać" autorstwa Rachel Ward, która zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie. Polubiłam główną bohaterkę, Jem, która potrafiła przewidzieć datę śmierci mijających ją ludzi, widząc w ich oczach numer, przyporządkowany im podczas narodzin. Przez swoje zdolności i nieporozumienie, Jem razem ze swoim przyjacielem Pająkiem postanowiła uciec od gromadzących się problemów, nie mając pojęcia, jak pomóc własnemu towarzyszowi, który z każdym dniem zbliżał się do śmierci. „Numery. Chaos" to druga część tej wspaniałej powieści, w której autorka przedstawia historię Adama – syna Jem i Pająka.

 

Adama poznajemy w chwili, gdy chłopiec jest nastolatkiem, który ma taki sam talent jak jego rodzice do wpadania w kłopoty. Młodociany mieszka u swojej prababci Val, ponieważ jego rodzice przeszli już na drugą stronę – ojciec zmarł w wyniku upadku, a co za tym idzie – złamania kręgosłupa, natomiast matka zachorowała na nowotwór, przegrywając nierówną walkę o własne zdrowie. Adam tak samo jak Jem i Terry w przeszłości przyciąga do siebie problemy, nieraz musząc tłumaczyć się ze swojego zachowania. Oprócz wiecznych życiowych wariacji odziedziczył również dar bądź też przekleństwo, jakim jest możliwość przewidzenia daty śmierci osób, którym spojrzał prosto w oczy. Chłopak stara się zanotować każdą ujrzaną cyfrę w swoim notesie. W pewnym momencie zauważa, że w jego zapiskach powtarza się jedna data – 1 stycznia 2027r. Adam czuje, iż tego dnia w Londynie zapanuje chaos, a gruzy, woda i ogień sprawią, że tylko nieliczni przeżyją ten dramat. Nastolatek od swojej mamy wie, że nie można zmienić widzianych dat. Jego życie jeszcze bardziej się komplikuje, kiedy poznaje Sarę – dziewczynę ze szkoły, która na jego widok zaczyna krzyczeć i uciekać. Okazuje się, iż w swoich snach uczennica widzi Adama, który wrzuca jej córkę do płomieni. Mara zwiastuje przyszłość, ponieważ Sara spodziewa się narodzin dziecka, o czym wie tylko ona sama. Zdesperowana nastolatka postanawia uciec z domu, sprawiając, że Adam jeszcze bardziej zaciekawia się jej osobą, nie mając pojęcia, jakie są obawy dziewczyny. Próbując rozwiązać zagadkę 1 stycznia 2027r., syn Jem wpada w coraz to większe problemy, a służby bezpieczeństwa oskarżają go o wprowadzenia zamętu wśród mieszkańców Londynu. Chłopiec pomimo wszystko pragnie ostrzec ludzi przed tym, co ma się wydarzyć.

 

Rachel Ward to wspaniała autorka, która po raz kolejny pokazała, iż potrafi z łatwością wprowadzić czytelnika do wykreowanego przez siebie świata, sprawiając, że z zainteresowaniem i napięciem śledzimy każdy krok bohaterów. Fenomenalny styl, połączony z oryginalnymi pomysłami, sprawił, że ciężko było mi choć na chwilę oderwać się od życia Adama i Sary, które toczyło się w brutalnym miejscu, gdzie nie istniały rzeczy niemożliwe. „Numery. Chaos" znacznie bardziej spodobały mi się niż „Numery. Uciec przed cieniem". W drugiej książce serii można zauważyć, że pisarka znacznie lepiej operuje piórem. Cała powieść jest interesującą pozycją, a działania postaci pochłaniają całkowicie – głównie zapewne dlatego, iż styl pani Ward stał się bardzo lekki. Przyznam, że nieco brakowało mi większej swobody gestów bohaterów w pierwszej części. Wydarzenia poznajemy z punktu widzenia Adama i Sary, a ich relacje przedstawione są na przemian. Tych dwoje nastolatków różni się od siebie znacznie, jednak posiadają wspólny cel – ochronę życia najbliższych i przetrwanie tych dramatycznych dni. Dialogi stworzone przez autorkę stoją na bardzo wysokim poziomie i wydają się być naturalne oraz prawdziwe. Niekiedy w lekturze występują wulgaryzmy, które bardzo dobrze oddają klimat miejsc, w których przebywa młodzież. Opis przeżyć i myśli bohaterów również potrafią zauroczyć i sprawić, że całkowicie pojmujemy zachowanie ulubionych postaci, niekiedy żałując, że musieli podejmować aż tak radykalne kroki. Niewątpliwie, jest to jedna z najlepszych powieści dla młodzieży, która wyszła w ostatnim czasie.

 

Pisarka stworzyła kapitalnych bohaterów, których ciężko nie lubić. Są charakterystyczni i uporczywie walczą w imię zasad, wierząc, że kiedyś nadejdą czasy, które sprawią, iż ich życie nabierze kolorów. Adam to nieco wulgarny, aczkolwiek uczciwy chłopiec, który sam do końca nie ma pojęcia, kim jest, próbując wnikliwie rozwiązać historię otaczających go dat. Dla nastolatka, który pozostał na utrzymaniu babci, trwająca od kilku lat sytuacja jest ciężka, a fakt, że nie potrafił powstrzymać śmierci własnej matki jeszcze bardziej go irytuje. Adam to dosyć złożona postać, która posiada dwie twarze – z jednej strony cechuje się pewnością siebie i odwagą, ale z drugiej obawia się, że straci to, co już posiada. W jego zachowaniu denerwował mnie tylko stosunek do Val, jego babci. Widać było, iż jest dla niego ważna i darzy ją szacunkiem, ale niektóre jego komentarze do jej osoby potrafiły wywołać negatywne odczucia.

 

Ciekawą postacią jest również Sara, która natomiast na każdym kroku postępowała nieodpowiedzialnie. Wprowadzała chaos w miejscach, w których się pokazywała, nie potrafiąc ustabilizować swojego życia. Ucieczka z domu na pewno nie była najlepszym pomysłem, szczególnie, iż Sara postanowiła zamieszkać z małym dzieckiem w... spelunie narkomańskiej. Nie próbowała również zrozumieć przesłania swojego snu, od razu osądzając Adama, który całkowicie nie miał pojęcia, co się dzieje. Jednakże w tej całej wariacji, postać Sary była wspaniała. Wywoływała pozytywne, ciepłe odczucia, ponieważ pomimo niezdecydowania była przede wszystkim osobą kochającą, która zrobiłaby wszystko, by ocalić istnienie córki.

 

Zakończenie jest niespodziewane i zaskakujące. Przyznam, że z lekkim otępieniem czytałam ostatnie strony, nie dowierzając, że życie bohaterów może obrócić się w zupełnie inną stronę. Wszystkie wątki zostały dokończone, jednak jedno pytanie w dalszym ciągu przepływa przez moje myśli: co dalej?

 

Pomysł na kontynuację „Numerów" był wspaniały i przyznam, że z niecierpliwością będę oczekiwać kolejnej części tejże serii. W „Numerach. Chaos" Rachel Ward pokazała, jak ogromną wartość mają podstawowe ludzkie wartości, które ostatnimi czasy są pogardzane. Na stworzenie ciekawego utworu składa się kilka rzeczy, jednak najważniejsze to talent autora oraz pomysłowość. Pani Ward spełnia obydwa te kryteria.

Querida

Wyobraź sobie, że znasz daty śmierci ludzi na całym świecie. Wystarczy, że spojrzysz im w oczy i numer pojawia się przed tobą, tak samo naturalnie jak drzewa czy domy. Nie da się tego w żaden sposób kontrolować, one po prostu są. Nie chcesz nawiązywać żadnych więzi z otaczającymi cię osobami, stronisz od nich. Nie chcesz przywiązać się do kogoś, wiedząc, którego dnia cię opuści. Liczby są niezmienne, ustalane przez przeznaczenie. Jednak czy aby na pewno? A może da się je zmienić?

 

Ten dar – lub też przekleństwo – posiada szesnastoletni Adam. Cyfry towarzyszą mu całe życie. Zna numer każdego: przypadkowego przechodnia mijanego na ulicy, kolegów z klasy, nauczycieli, babci, z którą mieszka... Nie może się od nich uwolnić. Jest tylko jedna osoba, której daty śmierci chłopak nie zna: on sam. Woli nie nawiązywać bliższych kontaktów z innymi; jest raczej zamknięty w sobie. Jednakże pewnego dnia spotyka Sarę, a gdy patrzy jej w oczy, dostrzega odległy czasowo numer i czuje, jak opuści świat dziewczyna: wśród miłości i spokoju. Co dziwne, Adam orientuje się, że podczas śmierci nowo poznanej nastolatki będzie również on. Co łączy tych dwoje? Czy ich przeznaczeniem jest być razem? Ale co z koszmarami, które dręczą Sarę co noc? Widzi w nich chłopaka, który wygląda zupełnie jak Adam. Co to oznacza? I czy można odmienić przyszłość?

 

Londyn staje się coraz mniej bezpiecznym miejscem. Cyfry większości mieszkających w nim ludzi pokazują jedną datę: pierwszego stycznia dwa tysiące dwudziestego siódmego roku. Patrząc w oczy obcych osób, Adam czuje ogień, gruzy, powodzie, trzęsienia ziemi... Jednym słowem: absolutny chaos. Czy jest jakiś sposób na powstrzymanie lawiny wydarzeń, które będą miały miejsce już niedługo? A może numerów nie można zmienić, niezależnie od starań? I co z tymi, których daty śmierci są oddalone w czasie? Czy mogą pożegnać się z życiem wcześniej, niż wskazują na to liczby?

 

Rachel Ward roztacza przed czytelnikiem raczej ponurą wizję przyszłości. Ludzie się znakowani czipami niczym zwierzęta, zasady są twarde i nieprzychylne społeczeństwu, a mnóstwo zwyczajnych czynności, takich jak chociażby zwykłe siedzenie na ławce przez dłuższy czas, jest zabronionych. Warto zastanowić się, w jaką stronę zmierza świat. Czy rzeczywiście dąży ku lepszemu? A może tak zaślepił go postęp, że wszystko inne przestaje się liczyć?...

 

W tejże historii autorka przedstawia wiele ważnych problemów: nietolerancję, molestowanie, rasizm, przemoc, czy uzależnienia. Niczego nie koloryzuje, nie ubarwia. Po prostu opowiada, jak naprawdę jest. Bardzo ceniłam tę odwagę u pani Ward podczas lektury pierwszej części „Numerów" i niezmiernie ucieszyłam się, że wraz z upływem czasu nie zanikła.

 

Język, którym posługują się bohaterowie powieści znacznie złagodniał w porównaniu do poprzedniczki. Spodobało mi się to, ponieważ w tomie rozpoczynającym trylogię pisaną przez Rachel Ward, był on ostrzejszy i trudniejszy w odbiorze; można by rzec, że w niektórych momentach wręcz raził, dlatego też moja ulga była ogromna, gdy odkryłam, iż uległ on pewnej zmianie.

 

„Numery. Chaos" to książka naprawdę niezwykła. Aż po brzegi przepełniona całą paletą uczuć, które wprost wylewają się z kart powieści. Fabuła jest niezmiernie wciągająca; cały czas coś się dzieje. Akcja jest wartka i trzyma w napięciu. Nie sposób się od niej oderwać, a nawet po zakończeniu lektury głowę czytelnika wciąż wypełniają sylwetki bohaterów i wydarzenia, które miały miejsce w opowieści. Nie mogę zdefiniować, co jest tak niezwykłego w tej historii i być może nigdy tego nie określę. Ale ma ona w sobie to coś, czego szukam w lekturze. Opowieść ta wzbudziła we mnie masę emocji, a także sprawiła, że moje nerwy są całe w strzępach. Sądzę, że nie jednej i nie dwóm osobom łzy popłyną ze wzruszenia bądź też ulgi zmieszanej z rozpaczą. Zakończenie ściska za serce oraz zmusza odbiorcę do tego, by jego myśli krążyły wokół końcowych zdań, które – chociaż niepozorne – zmieniły tak wiele.

 

Naprawdę warto przeczytać tę książkę, którą gorąco każdemu polecam. Tak więc, jeżeli nie jesteście przytłoczeni strachem przed numerami kryjącymi się w Waszych oczach, sięgnijcie po „Numery. Chaos" i wybierzcie się do Londynu, w którym już niedługo dojdzie do największej katastrofy w dziejach. Ale kto wie? Może jednak przyszłość da się zmienić? Może daty śmierci nie są ostatecznością? Może...

Leanne

Opis Wydawcy: Coś się zbliża... Coś gigantycznego. Coś złego. Gruzy, woda, ogień, chaos... Prawdziwe piekło.1 stycznia 2027 roku w Londynie stanie się coś strasznego. Zniknie całe miasto. Zginą miliony ludzi. Adam to wie, bo jak jego mama Jem widzi w oczach ludzi datę śmierci.. A prawie wszyscy wokół mają ten sam numer: 1.1.2027. Co to będzie? I co Adam może zrobić?

 

Numery 2, czyli świat pogrążony w chaosie.

 

Numery. Towarzyszą nam wszędzie, na każdym kroku. W naszym codziennym życiu, niemal wszystko składa się z cyfr, cała układanka. Nawet my, jesteśmy podporządkowani numerom. To one wyznaczają naszą datę przyjścia na świat... i datę odejścia. My zawsze możemy przed nimi uciec. Możemy zamknąć oczy, nie zaprzątać sobie głowy wszechobecnymi numerami, udawać, że nie istnieją. Bohaterowie książek uznanej, amerykańskiej pisarki Rachel Ward, takiej możliwości nie mają.

 

Czytając pierwszą część Trylogii, przywiązałam się szczególnie do głównej bohaterki - piętnastoletniej Jem. Sądziłam, że kolejna część, bez niej, nie będzie już tak dobra i zachodziłam w głowę, jak Autorka poradzi sobie z tym zadaniem, jakim jest napisanie drugiej części, tak by wciąż trzymała poziom. Teraz wiem, że Rachel Ward, stworzyła genialną powieść, taką która na zawsze zostawia w naszych duszach ślad i sprawia, że myślimy z niepokojem i trwogą, o nie tak odległej przyszłości.

 

Rok 2026. Futurystyczna, niepokojąca wizja nowego świata. Jem już odeszła, pozostawiając po sobie syna - szesnastoletniego Adama. Zbuntowanego nastolatka, wychowuje babcia Val, którą mieliśmy okazję poznać już w poprzednim tomie. Adam odziedziczył po matce, dar, ale i przekleństwo; gdy spojrzy komuś w oczy, również widzi numer, oznaczający datę śmierci. Numery są nieomylne. Czy aby na pewno? Weston posiada jednak, jeszcze jedną złowieszczą zdolność; prócz numeru, widzi i czuje całym sobą, sposób czyjejś śmierci. Czy umrzemy w płomieniach, od ciosu nożem, może śmiercią naturalną?

 

Tym razem, nic nie jest normalne, jeśli w ogóle możemy mówić o normalności w świecie Adama. Wszyscy mają ten sam numer: 112027. Chłopak nie wie, co oznacza ta data, wie jedno: Londyn jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Wie, że zapanuje chaos. Ludzie powinni zostać ewakuowani i on chce ich do tego przekonać - ale czy ktokolwiek go posłucha? Jak potoczy się to dalej? Bo kiedy Adam już zapoczątkuje lawinę wydarzeń, nie będzie odwrotu... Narracja jest podzielona, pomiędzy dwójkę głównych bohaterów: Adama i Sarę - arogancką szesnastolatkę, z bagażem trudnych doświadczeń, uciekającą przed policją, ludźmi i samą sobą. Trzeba przyznać Autorce, że poza wspaniale wykreowanym z rozmachem światem, stworzyła niesamowitych bohaterów, takich o których będziemy pamiętać bardzo długo. Adam - widzący coś, czego nikt inny nie może i nie chce zobaczyć nastolatek, o niepokojących oczach i egzotycznym kolorycie. Sara - dziewczyna z tajemniczą przeszłością i sekretami, o których strach myśleć i rozmawiać, mająca od lat ten sam koszmar: ona, Adam i płaczące dziecko w płomieniach. Co najgorsze, ten sen może się ziścić... I w końcu Val: Matka Terry'ego, babcia Adama. Pomijając już fakt, że widzi aury ludzi, jest kobietą o nietuzinkowym i oryginalnym charakterze. Uparta, egocentryczna, a jednocześnie osoba o złotym sercu, optymistycznym nastawieniu do życia. Wszyscy bohaterowie, zarówno ci główni, jak i poboczni, są znakomicie skonstruowani. Ich sylwetki psychologicznie, są idealnie zbudowane. To postaci, tak przepełnione emocjami i doskonale wykreowane, że wydają się niemal realistyczne.

 

Akcja pędzi w zatrważającym tempie, nie dając nam chwili wytchnienia przy lekturze. Narracja, podzielona pomiędzy dwójkę bohaterów, sprawia, że nie możemy najdłużej zatrzymać się przy jednej osobie - natychmiast zostajemy przeniesieni do świata tej drugiej. Ogromnym plusem, jest normalny, współczesny język, jakim posługuje się Autorka. Nie jest to język pełny rozmaitych udziwnień, czy na siłę młodzieżowy, ale najzwyczajniejszy język, jakim posługujemy się na co dzień. Pani Ward, ma talent malowania obrazów słowem. Jej opisy końcowych wydarzeń, przepełniają Czytelnika subtelną grozą, właściwą najlepszym powieściom. Gdy czytałam ostatnie rozdziały, miałam w głowie cały ten obraz tragedii, zamieszanie, krzyki, chaos. Autorka miała wspaniały pomysł na powieść i znakomicie go zrealizowała.

 

Podczas czytania, towarzyszyły mi ogromne, wprost nie do opisania emocje. Panował we mnie istny chaos myśli i plątanina uczuć. Niejednokrotnie polały się łzy, a tym co zostało mi po lekturze jest niepokój i ... numer: 112027. Ja tej daty pewnie dożyję, a jestem całkowicie pewna, że tego dnia będę miała w pamięci "Numery 2". Może nie będę wyczekiwać apokalipsy, chociaż... kto wie?

 

Jaki będzie finał ostatecznych wydarzeń? Czym są numery i czy można je powstrzymać? Czy komukolwiek uda się opanować, wymykającą się spod kontroli sytuację?

Heyday

Książka "Numery: Chaos", to kontynuacja bestseleru Rachel Ward "Numery: Czas uciekać". Opowiada ona o Adamie, który potrafi zobaczyć datę śmierci każdego człowieka. Pewnego dnia podczas rejestrowania się w nowej szkole zaczyna się niepokoić, bo wiele osób ma datę 112027. Boi się, ponieważ wszyscy dookoła posiadają ten numer. Co się stanie w Nowy Rok? I jaki dar posiada dziewczyna, która się go panicznie boi - Sara?

 

Powiem szczerze, że nie mogłam się doczekać, aż dotrze do mnie ta książka. Pierwszą część bardzo mi się spodobała, więc ten tom przeczytałam na jednym oddechu. W tej powieści podoba mi się, że jest napisana bardziej nowoczesnym językiem. Przyznaję, że ograniczałabym lekko przekleństwa, ale muszę też przyznać, że dodają one klimatu.

 

Czasami denerwowała mnie ciągła zmiana narracji, jednak wiem, że była ona konieczna, żeby dowiedzieć czegoś również o Sarze. Jej losy są strasznie zawiłe i dopiero pod koniec książki dowiadujemy się wszystkiego. Rachel Ward odwaliła kawał dobrej roboty. Ta część jest o wiele bardziej realistyczna od poprzedniej i napisana ciekawszym językiem.

 

W tej powieści podobało mi się to, że kiedy główni bohaterowie byli w kropce, potrafili znaleźć jakiś, nie zawsze najlepszy - plan. Dzięki temu książka jest przejrzysta i bardzo przyjemnie się ją czyta. Ma w sobie coś, co zastanowienia się nad światem. Przecież opisana w niej sytuacje może się kiedyś spełnić. Wszędzie wojny, powodzie i pożary. Ta sytuacje może niedługo stać się prawdą. Bolesną, ale prawdziwą.

Lilien

I znowu te numery. Kto by pomyślał, że kilka niepozornych cyfr może Aż tak odmienić ludzkie życie? Mogą. I to w zawrotnym tempie.

 

W drugiej części cyklu „Numery" poznajemy Adama, który odziedziczył po swojej matce dar. Nie jest jakimś wróżbitą, ani czarodziejem. To wciąż przeciętny nastolatek, tyle, że widzi numery. Numery, które tak, jak w przypadku Jem – jego matki, której przygody opisane były w części pierwszej – oznaczają daty śmierci. Wystarczy, że spojrzy komuś w oczy, a numer zaczyna go prześladować, wiedząc, że ten człowiek zginie. Byłoby to pełne odwzorowanie poprzednich wydarzeń z udziałem Jem i Pająka, jednak tym razem jest trochę inaczej. Dlaczego? Dlatego, że oprócz numerów Adam wie, w jaki sposób ci ludzie zginą. Może nie z pełną dokładnością, ale mimo wszystko. Wszystkie te rzeczy prześladują go od urodzenia, jednak nikomu o tym nie mówi. Tylko jednej osobie, będąc dzieckiem podał datę śmierci. Własnej matce. A zrobił to zupełnie nieświadomie. To była jednak pierwsza i ostatnia osoba, która się tego dowiedziała. A żeby numery nie zawładnęły w nim w pełni, postanowił spisywać je w specjalnie przeznaczonym do tego notesie, uwzględniając gdzie ta osobę zobaczył i w jakich okolicznościach umrze. Pewnego dnia jednak orientuje się, ze stanie się coś strasznego i zginą miliony ludzi. Spytacie, czemu? Odpowiedź jest prosta. Numery. Adam to wie, bo jak jego mama Jem widzi w oczach ludzi datę śmierci. A prawie wszyscy wokół mają ten sam numer: 112027. Zniknie całe miasto. Zginą miliony ludzi w Londynie. Czy można coś na to poradzić? Czy Adam jest w stanie zapanować nad numerami? To się okaże. Póki, co musi się z nimi zmagać...

 

Pewnego dnia poznaje Sarę - dziewczynę, która od początku jest jakaś dziwna i specyficzna. Jak się później okazuje miała przykre dzieciństwo, a zgwałcona zachodzi w ciążę. Nie jest to jednak dla niej najgorsze, bowiem co noc prześladuje ją koszmar, który nie może jej dać spokoju. Wtedy widzi Adama, który nie Mozę pojąć, dlaczego dziewczyna boi się go wręcz panicznie. Próbuje dowiedzieć się cokolwiek, ale okazuje się, że dziewczyna uciekła z domu... Postanawia ją odnaleźć. I wtedy właśnie zaczyna się ich wielka przygoda.

 

Książka napisana jest napisana bardzo dobrze, zarówno, jeśli chodzi o fabułę, jak i styl. Porównując z częścią pierwszą to w moim mniemaniu wyszła lepiej. O wiele. Może, dlatego, że więcej się dzieje. Z początku miałam wrażenie, że czytam od nowa pierwszą część, bo wydarzenia strasznie się ze sobą nakładały. Później jednak, gdy wydarzenia zaczęły przybierać nieoczekiwany obrót wszystko się odmieniło. Podoba mi się fakt, że wszystkie wydarzenia nie są opisane, jak gdyby z boku, a przez głównych bohaterów. I w dodatku naprzemiennie – raz świat widziany oczami Adama, następnie Sary. Dzięki takiemu zabiegowi łatwiej jest się wczuć i zrozumieć obie strony, a poza tym da się zauważyć rzeczy, których normalnie nie miałoby się szansy dostrzec.

 

Patrząc na bohaterów, z góry założyłam, że moim ulubieńcem stanie się Adam. Myliłam się jednak, bowiem do gustu przypadła mi bardziej Sara. Dlaczego? Ciężko powiedzieć. Po prostu lepiej mi było zrozumieć ja i wszystkie jej postępowania. I nie, nie, dlatego, że również jestem dziewczyną. To nie to. Po prostu czytając poszczególne rozdziały, szybciej przebrnęłam i bardziej pochłonęły mnie te „widziane oczyma Sary".

 

Wszystko jest zgrane w czasie i dopracowane. Pani Rachel tutaj bardziej się przyłożyła, za cho należy się pochwała. Lizy się każdy szczegół, a o wiele lepiej książka się prezentuje, niż w poprzednia część. Zdecydowanie. Mimo to nie oceniłabym jej na najwyższą skalę. 9/10 pkt. w zupełności starczy i zadowala. Liczę jednak, że doczekam się kontynuacji i będę miała możliwość dobrania się do niej jak najszybciej, ponieważ ta książka naprawdę potrafiła wciągnąć, a momentami aż za bardzo, bo zapominało się o bożym świecie. Polecam każdemu z osobna i wszystkim razem. W końcu niejeden z nas chciałby się dowiedzieć ile czasu mu jeszcze zostało. A czy ty chciałbyś poznać datę swojej śmierci? Nie wiesz? Za to ja wiem, że chciałbyś poznać losy Adama i Sary...

 

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Wilga za którą szczerze dziękuję.

Gosiarella

Kończy się rok 2026. Świat uległ zmianie. Cześć lądu znalazła się pod wodą. Ludzie mają wstrzykiwane pod skórę chipy, dzięki którym bez trudu można ich namierzyć. Do tego wszystkiego wiele osób na całym świecie wierzy, że nowy rok przyniesie ze sobą ogromny kataklizm, jednak Brytyjski Rząd stara się odciąć społeczeństwo od tych informacji.

 

W pierwszym tomie Numerów poznaliśmy Jem i Pająka. W tej części już ich nie ma. Dar, czy też przekleństwo Jam do widzenia dat śmierci ludzi odziedziczył jej syn, Adam. Nastoletniego chłopaka poznajemy w momencie wyprowadzki do domu jego babci w Londynie. Ze wszystkich miejsc na świecie Londyn jest ostatnim, w jakim powinien się znaleźć. Datą śmierci większości londyńczyków jest 1.1.2027. Adam jest przekonany, że w ten dzień zdarzy się coś naprawdę złego i nadszedł czas, żeby uciec, jednakże jedna osoba zmienia wszystko. W pierwszy dzień szkoły spotyka Sarę, widzi jej numer i wie, jak umrze. Widzi spokojną śmierć i ją skąpaną w jego miłości. Dlatego tym bardziej niepokoi go jej reakcja na ich pierwsze spotkanie - nastolatka ucieka z krzykiem.

 

Sara również ma wizje katastrofy, która zdarzy się na początku roku 2027. Noc, w noc dręczy ją sen o walącym się budynku, pożarze i mężczyźnie odbierającym jej dziecko, a następnie wchodzącym z nim w sam środek ognia. W mężczyźnie ze snów, a raczej koszmarów rozpoznaje Adama i ze wszystkich sił stara się trzymać od niego z daleka. Niedługo później Sara dowiaduje się, że jest w ciąży ze swoim ojcem i postanawia uciec z domu, co przy okazji daje jej także szansę na ucieczkę od Adama.

 

Bohaterowie tej części Numerów są o wiele bardziej poukładani i lepsi w odbiorze od swoich poprzedników. Adam ma w sobie wiele nienawiści, jednak przynajmniej zdaje sobie sprawę, że niektóre jego zachowania są poniżej wszelkiej krytyki. Żałoba po matce i wyprowadzka do innego miasta już jest wystarczającym powodem do zbierania w sobie negatywnych emocji, a co dopiero, gdy do tego dochodzi widzenie śmierci każdej znajomej i nieznajomej osoby, której spojrzy w oczy. Zachowanie Sary też jest dla mnie w większości zrozumiałe. Jako ofiara molestowania, nie widzi przyszłości dla siebie i swojej córki w rodzinnym domu, więc wszystko wydaje jej się lepsze od tego. Dodatkowo nie może przespać spokojnie ani jednej nocy. Sposób, w jaki tych dwoje doświadczonych przez życie nastolatków relacjonuje wydarzenia jest niesamowity. Jestem fanką przedstawiania wydarzeń z dwóch zupełnie różnych perspektyw, więc za to stawiam dużego plusa.

 

Warto w tym momencie nadmienić, że poprzedniczka Chaosu zupełnie nie przypadła mi do gustu, dlatego tym bardziej byłam zaskoczona, jak ciekawa i wciągająca okazała się kontynuacja. Książka wciągnęła mnie w swój świat bez reszty. Rachel Ward wprowadziła dużo więcej wątków i zwrotów akcji. Niestety przy okazji liznęła parę bardzo trudnych tematów i im nie sprostała. Rasizm, gwałt, dziecko z kazirodczego związku oraz zupełny brak reakcji najbliższych na całe zło panujące pod ich dachem są ważnymi i ciężkimi tematami, które jak dla mnie autorka wrzuciła i zostawiła samym sobie. Wierzę, że warsztat autorki cały czas się rozwija, więc liczę na jeszcze przyjemniejsze zaskoczenie w Numery. Przyszłość. A na tą chwilę z czystym sercem mogę polecić tą książkę wszystkim tym, którym pierwsza cześć się podobała oraz tym, którzy uznali ją za ogromną porażkę - dajcie Numerom drugą szansę, a nie zawiedziecie się!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial