Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Uprowadzona

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 12 votes
Akcja: 95.85% - 13 votes
Wątki: 92.31% - 13 votes
Postacie: 100% - 19 votes
Styl: 100% - 12 votes
Klimat: 100% - 14 votes
Okładka: 100% - 14 votes
Polecam: 100% - 14 votes

Polecam:


Podziel się!

Uprowadzona | Autor: Lucy Christopher

Wybierz opinię:

LadyBoleyn

Porwanie zazwyczaj uznawane jest za brutalne uprowadzenie danej osoby. Porywacze kojarzą się jedynie ze zbrodniarzami, którzy są w stanie zrobić wszystko, byleby tylko otrzymać wybraną kwotę pieniędzy lub zemścić się na swoich wrogach. Do tego typu działań zwykle zmusza ich sytuacja, w której się znaleźli. Rzadko kierują się uczuciami, ponieważ w tym przypadku nie grają one żadnej roli. Jednak Tylor, porywacz z książki „Uprowadzona" autorstwa Lisy Christopher, różnił się od znanych nam kryminalistów, mających udział w takich przedsięwzięciach. Młodym mężczyzną kierowały jedynie emocje oraz chęć zaznania bliskości.

 

Nastoletnia Gemma, będąc na lotnisku w Bangkoku, kłóci się z rodzicami i postanawia spędzić chwilę w samotności w jednej z restauracji. Tam poznaje Tylora – niepozornego chłopaka, który zaprasza ją do swojego stolika. Dziewczyna odnajduje wspólny język z tajemniczym niebieskookim, który zaciekawia ją interesującą osobowością. Gemma wyznaje, że tak naprawdę nie chce jechać do Wietnamu, a do Ameryki. Tylor natomiast proponuje jej wyprawę do Australii, na co nastolatka z uśmiechem oznajmia, że kiedyś z chęcią zwiedzi ten kraj. Po kilkunastu minutach Brytyjka nie ma pojęcia, co robi, działając jak w amoku.

 

Gemma budzi się w nieznanym pomieszczeniu, kompletnie nie pamiętając, co działo się z nią w przeciągu ostatnich godzin. Dopiero Tyler uświadamia jej co się stało – została uprowadzona. Cichy i niepozorny chłopak postanowił wywieść ją do domu, znajdującego się na australijskiej pustyni, skąd praktycznie nie było ucieczki. Gemma z trudem zniosła tą wiadomość, a odpowiedź porywacza na pytanie, kiedy wróci do rodziców, jeszcze bardziej ją zaskoczyła. Tylor przyznał, że już nigdy nie powróci do Londynu, ponieważ zostanie z nim w tym miejscu na zawsze. Nastolatka ze złością obserwuje dni, które mijają jej przy oprawcy, próbując uciekać, co zwykle kończy się niepowodzeniem. Zakochany Tylor nie pozwala jej odejść, wierząc, że w końcu obdarzy go takim samym uczuciem, jakim on od sześciu lat ją. Gemma sądzi, że chłopak jest jej największym niebezpieczeństwem, lecz z czasem uświadamia sobie, jak bardzo się myliła. Najbardziej powinna bać się własnych emocji i zażyłości, która zaczyna łączyć ją z Tylorem...

 

Uwielbiam książki, w których zawarte są uczucia i przemyślenia bohaterów, którzy śmiało mówią o własnych lękach. „Uprowadzona" to list Gemmy do porywacza, w którym opowiada o swoim strachu oraz wewnętrznej przemianie, która doprowadziła do stopniowej zmiany jej stosunku do całej tej sytuacji. Pomysł na stworzenie powieści w takiej formie bez wątpienia jest fenomenalny, ponieważ autorka całkowicie oddaje obawy osoby, której życie w jednej chwili wywróciło się do góry nogami. Ze zdolnej i mieszkającej w wielkim mieście dziewczyny, bohaterka musiała zmienić się w kobietę, na którą czyhały pustynne niebezpieczeństwa i towarzystwo nieznanego chłopaka, będącego zdolnym praktycznie do wszystkiego. Zwykle w powieściach o uprowadzeniach, pisarze skupiają się na opisaniu śledztwa, mającego na celu odnalezienie zaginionej osoby. W tym przypadku, Lisa Christopher całkowicie odchodzi od schematu, tworząc zupełną nowość, która sprawia, że czytelnik nie widzi jedynie porywistej akcji, a przeżycia dziewczyny, która w sposób przejmujący opowiada o swoich dniach, spędzonych w piaszczystej samotni lub przy mężczyźnie, który swoimi emocjami i stylem bycia sprawia, że czytelnik nie zaczyna żałować ofiary tego przedsięwzięcia, a jego - ofiary własnych uczuć i technologii.

 

Lisa Christopher posiada kapitalny, lekki i przyjemny styl, który powoduje, że czytelnik już od pierwszych stron z uwagą śledzi wyznania Gemmy. Akcja zaczyna się już na samym początku, kiedy to dochodzi do dosyć specyficznego porwania. Jednakże dopiero w połowie utworu, kiedy to nastolatka zaczyna przyzwyczajać się do sytuacji, w której się znalazła, możemy zauważyć, efekty działań porywacza. Moim zdaniem autorka mistrzowsko opisała wszystkie uczucia i wątpliwości bohaterki, która ze spokojem i pewnego rodzaju nostalgią informuje o wszelkich zdarzeniach. Również dialogi zostały napisane w sposób wspaniały, stając się niekiedy miłosną rozmową, cechującą się wzajemnym niezrozumieniem. Pani Christopher przemyślała następstwo wydarzeń, przez co książka wydaje się być uporządkowana. Stopniowa przemiana Gemmy świadczy o tym, że autorka wnikliwie przemyślała odczucia osoby, zdanej na łaskę porywacza.

 

Pisarka stworzyła kapitalnych bohaterów. O samej Gemmie pisałam już wiele, jednakże moim zdaniem to Tylor zasługuje na ogromne słowa uznania. Przyznam, że pokochałam jego osobowość i tajemniczość, która zauroczyła mnie już na początku „Uprowadzonej". Niewątpliwie, była to postać tragiczna, która poszukiwała całe życie miłości. Młody chłopak przez większość czasu był samotny, a nikt nie próbował zobaczyć tego, co drzemie w środku jego roztrzęsionej duszy. Porwał Gemmę, dlatego, iż pragnął, aby ktokolwiek w końcu go pokochał. Dziewczyna nie była przypadkowo spotkaną nastolatką, a osobą, którą obserwował przez kilka lat, wierząc, że w przyszłości samotne słowo „ja" przekształci się w radosne „my". Czytając jego opowieści o swoim życiu nieraz miałam ściśnięte gardło, żałując, że nikt nie potrafił mu pomóc ani nawet zrozumieć. Wspaniała postać, która sprawia, że czytelnik zaczyna czuć, jaki słodki zapach ma powietrze.

 

Najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie. Przyznam, że nieśmiało spodziewałam się takiego rozwiązania sprawy, lecz liczyłam, że jednak miłość wygra ponad wszystko. Nie mam pojęcia, co czuł Tylor, jednak podświadomie przechodzą mnie dreszcze, gdy próbuję sobie wyobrazić jego zdziwienie i strach w oczach. Wyznania Gemmy na ostatnich stronach sprawiły, że poczułam pewnego rodzaju smutek. Istnieje specyficzny rodzaj uczucia, które zarazem łączy, ale też i coś rozdziela.

 

„Uprowadzona" to wspaniała powieść, która potrafi poruszyć ludzkie serce. Lisa Christopher bez wątpienia jest wspaniałą pisarką, inteligentnie wprowadzającą czytelnika do świata swoich bohaterów, gdzie nie wszystko wydaje się tym, czym jest. Myślę, że ta książka potrafi wiele zmienić, ale przede wszystkim wzruszyć i pokazać, jak wielką wartość ma życie. Polecam.

Klara203

Pierwszy raz spotykam tak niesamowitą i niezwykłą książkę ,,Uprowadzona", która pokazała mi niezwykły świat. Wiele dziewczyn czasem marzy by być porwaną i nigdy nie odnalezioną, ale czy wiecie co was czeka? Lucy Christopher wcieliła się w rolę porwanej nastolatki i ukazuje nam życie uprowadzonej dziewczyny.

 

Okładka bardzo przyciąga wzrok a róż dla niektórych dziewczyn jest ulubionym kolorem. Motylowa kłódka i te stworzenia skrzydlate po prawej stronie okładki u góry. Gdy przejeżdżam palcami po tej kartce czuję napis i motylki.

 

„Te niebieskie oczy, tak bardzo niebieskie, lodowato błękitne, patrzyły na mnie, jakbym to ja mogła je rozgrzać. Wiesz, te twoje oczy są piękne, a ich spojrzenie ma dużą siłę."

 

Szesnastoletnia Gemma zostaje porwana przez dorosłego mężczyznę. Wszystko zaczyna się od braku pieniędzy na kawę. Wtedy to właśnie płaci za nią Tyler, który ją uprowadza bardzo daleko. Dziewczyna trafia na pustynię, gdzie żyje tylko z porywaczem. Pragnie za wszelką cenę uciec od niego, ale nie ma do kąd. Zabiera samochód lub na pieszo oddala się od Tylera, ale on zawsze ją znajduje. Mężczyzna pokazuje jej swój świat i nawet razem łapią wielbłądzicę, którą Gemma nazywa Stolen (skradziona). Dochodzi nawet do wyznania miłości, ale szesnastolatka nie umie z tym pogodzić się. Pewien wieczór wszystko zmienia, kiedy nasza bohaterka rozumie już prawie wszystko. Niestety zawsze w pięknych historia pojawia się zły los. Gemma zostaje ugryziona przez jadowitego węża a Tyler staje przed ciężkim wyborem, który musi dokonać.

 

W tej książce nie ma rozdziałów, ale występują kluczyki, które oddzielają dni lub myśli bohaterki. Wydawać się może, że książka jest pamiętnikiem, ale dopiero na końcu ujawnia swój cel. Autorka doskonale wczuła się w rolę Gemmy.

 

Kiedyś zastanawiałam się co się dzieje z dziewczyną po porwaniu. Na dręczące mnie pytanie znalazłam odpowiedź w ,,Uprowadzonej" i dzięki niej wiele zrozumiałam. Ta książka wiele mnie nauczyła, choć dla niektórych to są puste słowa, ale dla mnie jest w nich moc.

Leanne

Opis Wydawcy:
Ta historia mogła się przydarzyć każdej dziewczynie.
Tak, tobie też.
Lotnisko. Oczekiwanie na przygodę.
Przystojniak, który proponuje ci kawą.
A po chwili jesteś na końcu świata, zdana na łaskę i niełaskę porywacza.
Czy przetrwasz?
Czy wrócisz do swojego życia?
A co będzie, jeżeli się zakochasz??

 

Czy życie może się odmienić, w ciągu zaledwie kilku sekund? Czy jedno krótkie spotkanie, może wywrócić nasz dotychczasowy świat do góry nogami? Jeśli spotkacie nieznajomego, przystojnego mężczyznę, uważajcie. Nigdy nie wiadomo, czego od Was chce...

 

Gdy po raz pierwszy zobaczyłam "Uprowadzoną", wzdrygnęłam się z obrzydzenia. Okładka do bólu, przypominała mi tanie romanse za jedyne siedem dziewięćdziesiąt dziewięć, a hasło z okładki raczej zniechęcało, niż przyciągało uwagę. Ta książka porwała dziewczyny na całym świecie. Już to widzę. Oczekiwałam kolejnego taniego romansu, dla nastolatek przesyconego mdłymi dialogami i wyznaniami miłości. W zamian dostałam coś zupełnie niekonwencjonalnego i nowego - podobnej historii jeszcze nie było. Niech Was nie zmyli tonąca w różu okładka, ani nawet tytuł czy opisy - to nie jest romans, ani nic w podobnym guście. To pięknie napisana, wciągająca i jednocześnie przerażająca historia, o pragnieniu miłości drugiego człowieka, pokazująca, że zawsze istnieje wybór i możemy tego wyboru dokonać. To zależy tylko od nas.

 

Gemma, to zwyczajna szesnastolatka z dobrej, zamożnej rodziny. Jej rodzice, to znane i wpływowe osoby, z pewnością nie narzekające na brak pieniędzy. Podczas jednego ze wspólnych zagranicznych wyjazdów, dziewczyna kłóci się z rodziną i odchodzi napić się kawy. Powinna zaraz wrócić, prawda? Powinna wypić napój, wsiąść do samolotu i dalej wieść szczęśliwe, spokojne życie. Poznaje jednak przystojnego, interesującego młodego mężczyznę - Tylera, który proponuje jej kawę. Zwykła przyjacielska pogawędka, przy dobrej latte. Problem tkwi w tym, że Tyler nie jest miłym chłopakiem, gawędzącym z dziewczyną przy kawie. On jej nie uwiedzie, nie porzuci, nie zabije, nie zgwałci. On ją uprowadzi. Autorka znakomicie ukazała nam uczucie, kiełkujące między dwójką bohaterów. Gem z pozoru nienawidzi swojego oprawcy - porywczego człowieka, z wiecznymi huśtawkami nastrojów, na dodatek trzymającego ją na pustkowiu. Dlaczego ją porwał? Tyler w końcu pokazuje jednak dobre strony, pokazuje, że jego także stać na bycie człowiekiem. Gemma wcale nie chce się zakochiwać w porywaczu. I tutaj pojadę z tekstem, rodem z Harlequinów i tanich powieścideł, ale jakże prawdziwym: czasem miłość jest silniejsza od nas.

 

Akcja nie pędzi w zastraszającym tempie, wręcz przeciwnie; jest dosyć wolna. Nie jest to absolutnie wadą, bo dzięki temu możemy powoli zanurzyć się w historię i odpłynąć razem z bohaterami. To nie jest książka, którą czytamy powoli i bez emocji. Tę książkę się dosłownie pochłania, od "Uprowadzonej" nie można się oderwać. Zakończenie, było jednocześnie fascynujące i zatrważające, bo nieprzewidywalne i zwyczajnie smutne. W końcowych rozdziałach, popłynęły moje łzy i tak sobie płynęły, aż do skończenia lektury. Książka zmusza Czytelnika do myślenia i refleksji, nad naszymi pragnieniami i nad definicją słowa miłość. Czy kochamy tylko to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni?

 

Będę całkowicie szczera: ja nie wiem, co mam napisać. Lubię pisać długie recenzje, naprawdę. Zwykle się udaje. Ale są książki, po których przeczytaniu zwyczajnie brakuje słów. Po prostu przeczytajcie debiut Lucy Christopher, bo naprawdę warto.

Samash

Biorąc tą książkę do ręki myślałam, że będzie to kolejne czytadło dla nastolatek, których są miliony na rynku literackim. Jakie było moje zaskoczenie, gdy pożyczyłam Uprowadzoną kuzynce, a ona powiedziała mi, że była tak cudowna, że czytała ją dwa razy. Więc, gdy tylko mi ja oddała od razu zabrałam się za czytanie.

 

Główną bohaterka, czyli Uprowadzoną jest Gemma, szesnastolatka, która mieszka w Londynie wraz z rodzicami. Gdy ją poznajemy znajduje się na lotnisku w Bangkoku. Wraz z rodzicami leci do Wietnamu. Po kłótni z rodzicami udaje się do kawiarni, gdzie poznaje tajemniczego Tylera. Zauważyła, że leciał z nią razem z Londynu i ciągle się na nią patrzy. Gdy zaproponował jej kawę zgodziła się. Po krótkiej rozmowie świat zaczął jej wirować.

 

"Wtedy wszystko się zmieniło. Ja zwolniłam, a świat dookoła mnie przyspieszył."

 

Nagle znalazła się w Australii, na pustyni, o której opowiadał jej Tyler.

 

"Gdy to zobaczyłam, to aż się zakrztusiłam. W zasięgu mojego wzroku nie było niczego. Tylko niekończąca się płaska, czerwonawa ziemia, aż po horyzont. Piasek i więcej piasku, z kępkami małych, szorstkich krzaczków i czasami drzewem bez liści. Ziemi martwa i sucha. Byłam nigdzie."

 

Gemma jest przerażona. Nie wiem, gdzie jest. Czuje się samotna i opuszczona.

 

Bała się, ze Tyler chce ją zabić. Powiem szczerze, ja także tak myślałam. Lecz w tym momencie zostałam zaskoczona, gdyż Tyler wcale nie chciał tego zrobić. On po porostu zakochał się w Gemmie. Dziewczyna jednak przez ponad połowę swojego pobytu na pustyni ignorowała mężczyznę. Po pewnym czasie spytała się, dlaczego to zrobił. A on opowiedział jej swoją historię. W tym momencie byłam ogromnie zdziwiona tym, co przeczytałam. Czytają książkę można rzeczywiście poczuć, że mężczyzna naprawdę kocha Gemmę.

 

Kolejną rzeczą, która wywołała moje zdziwienie był fakt, iż pozwalał on Gemmie uciekać i za każdym razem, gdy była bliska śmierci ratował ją. Podziwiam nastolatkę za to, że ciągle walczyła, nawet po miesiącu myślała ciągle o ucieczce do domu. Ja nie wiem jakbym się zachowała. Obawiam się, że poddałabym się.

 

Czytając starałam się zrozumieć postępowanie Tylera i sądzę, że czynnikiem, który wpłynął na decyzję mężczyzny był fakty, iż nigdy w jego życiu nie było kobiety, która mógłby kochać, i która kochałaby jego. Nie widzę innego usprawiedliwienia dla tego, co zrobił. Myślę, że tak samo pomyślała Gemma i może, dlatego próbowała zakolegować się z Tylerem.

 

Jest jedna rzecz, którą podziwiam w mężczyźnie. Jest to jego orientacja w terenie. Nawet będąc na środku pustyni wiedział jak trafić z powrotem do domu. No, bo przecież a pustyni nie ma dróg i drogowskazów.

 

Po opisie Gemmy na temat wyglądu Tylera można sądzić, że jest on przystojniakiem z boskim ciałem i na dodatek twardzielem W tym momencie nasuwa się od razu pytanie: po co takiemu facetowi kobieta?

 

Zastanawiałam się nad tym i doszłam do wniosku, że jest to efekt, iż mężczyzna nigdy nie miał mamy, która by się nim opiekowała. Cóż, ale to tylko moje refleksje.

 

Najbardziej wzruszającym momentem dla mnie w całej książce była decyzja Tylera, gdy musiał „oddać" Gemmę, tzn., gdy jej życie było zagrożone, a on w żaden sposób nie mógł jej pomóc. Poleciał z nią helikopterem do szpitala, gdyż udali się do kopalni. Obydwoje wiedzieli, jakie będą tego konsekwencje.

 

Historia praktycznie dla mnie kończy się w tym momencie, gdyż później pojawiają się rodzice, policja, psycholog. Gemma sama nie wie, co ma powiedzieć w sądzie. Ciągle się waha i zmienia decyzję. Chce uratować Tylera, lecz jednocześnie wie, ze tego nie może zrobić. To byłoby nie fair wobec jej rodziców.

 

Zakończenie zaskakuje i wzrusza. Pod koniec książki dowiadujemy się, że cała książka jest listem do mężczyzny. Przedstawia w nim swój punkt widzenia na całą sprawę oraz to, co czuła przez cały czas.

 

Myślę, że książka ta zasługuje, na to, aby ją przeczytać.

Gosiarella

"Ta historia mogła się przydarzyć każdej dziewczynie. Tak, tobie też. Lotnisko. Oczekiwanie na przygodę. Przystojniak, który proponuje ci kawą. A po chwili jesteś na końcu świata, zdana na łaskę i niełaskę porywacza.
Czy przetrwasz?
Czy wrócisz do swojego życia?
A co będzie, jeśli się zakochasz...?"

 

----------------------------------------------

 

„Zobaczyłeś mnie, zanim ja zauważyłam ciebie."

 

Na świecie notuje się bardzo liczną ilość porwań. Najczęściej ofiarami padają młode kobiety i dzieci. Nie łatwo jest się przed tym ochronić, a więc każda z nas mogła paść ofiarą porywacza.
Wyobraźmy sobie sytuację: jesteśmy na lotnisku/ w sklepie/ kawiarni. W pewnym momencie spostrzegamy wyjątkowo przystojnego mężczyznę, który na nas spogląda. Po pewnym czasie podchodzi do nas, aby pomóc np. poddać cukier, posprzątać rozlaną kawę lub cokolwiek, co akurat mogło się przydarzyć. Zaczyna z nami rozmawiać. Zaprasza nas do swojego stolika, bo wszystkie miejsca są zajęte. Zgadzamy się, bo co złego może się zdarzyć w pełnym ludzi miejscu? Przecież wygląda na nieszkodliwego lub po prostu wpadł nam w oko, a mały flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził, czyż nie?

 

W takiej sytuacji znalazła się bohaterka książki Lucy Christopher "Uprowadzona". Niestety jej sympatyczny mężczyzna niepostrzeżenie wsypał jej do kubka narkotyk. Dziewczyna szybko straciła kontakt z rzeczywistością, a porywacz sprawiał wrażenie znajomego, który chce ją odprowadzić. Szybko przebrał ją w inne ubrania, założył perukę i korzystając z wcześniej wyrobionych dokumentów wywiózł z kraju.

 

Szesnastoletnia Gemma Toombs budzi się w domku na pustyni, pośrodku niczego. Nie ma gdzie uciec, a jej porywacz nie robi jej krzywdy, nie zgwałcił, nie sprzedał, nie zażądał okupu. Zakomunikował jej jedynie, że zostanie z nim tutaj na zawsze. Po pewnym czasie dziewczyna orientuje się, że Tyler (jej porywacz) obserwował ją od sześciu lat. Choć z jednej strony jest to przerażające to z drugiej w pewnym sensie troszczył się o nią.

 

„Wszyscy porządni faceci mają błękitne oczy."

 

Bardzo dużym plusem "Uprowadzonej" są postacie, które są bardzo złożone i precyzyjnie skonstruowane. Gemma jest inteligentną dziewczyną z dużym instynktem samozachowawczym. Każda jej myśl i działanie była tym, co zakładam, że sama bym czuła i robiła na jej miejscu, dzięki czemu łatwo można się z nią utożsamić. Trzeba jej przyznać, że wykorzystywała każdą szansę na powrót do domu. Lubie racjonalne bohaterki. Z Tylerem jest jednak problem, gdyż z jednej strony jest tu tym złym, niedobrym porywaczem, który ukradł nastolatkę i liczył na to, że ona go pokocha i będą sobie żyli długo i szczęśliwie na pustyni. Z drugiej jednak strony poznajemy jego ciężkie dzieciństwo i sposób myślenia, który nie do końca jest zdrowy. Widzimy jak troszczy i troszczył się o Gemmę, że chce dla niej jak najlepiej i jak powoli przekonuję ją do siebie. Przyznam - choć niechętnie - że w innych okolicznościach bym mu kibicowała.

 

"Dziwne to było: myśleć o kimś, kogo nienawidziłam, jako o mojej jedynej nadziei"

 

Podoba mi się forma książki, która była listem Gemmy do Tyler'a. Jak nigdy spijałam z książki każde słowo. Opisy krajobrazu zaraz po przeczytaniu stawały się żywe w mojej głowie. Autorkę należy pochwalić za styl pisania, który sprawiał, że książkę czyta się szybko i łatwo oraz za to, jak ciekawie poruszyła trudny temat porwań i syndromu sztokholmskiego. Takie tematy zmuszają do myślenia, a to bardzo ważne.

 

Po "Uprowadzoną" sięgnęłam dzięki przeczytanej wcześniej recenzji. Pomyślałam wtedy ta książka ma potencjał i nie zawiodłam się. Dlatego chciałabym polecić ją każdemu i jestem przekonana, że się na niej nie zawiedziecie.

 

„Opowiedziałeś mi kiedyś o roślinach [...] które czekają na deszcz, [...] że będą czekać latami, jeśli będzie trzeba, że prawie umrą, zanim znów urosną. Ale jeśli tylko spadną pierwsze krople wody [...] znów będą miały szansę. Pewnego dnia [...] wrócisz, beze mnie, i znów poczujesz deszcz. I tym razem wyrośniesz prosto do słońca. Wiem, że tak się stanie."

Lilien

„Ta historia mogła się przydarzyć każdej dziewczynie. Tak, tobie też..."

 

Zastanawiałaś się kiedykolwiek nad tym, co by było gdyby? Nie? To spójrz na to tak: Lotnisko. Czekasz na swój lot. Masz ochotę na kawę, więc wybierasz się do pobliskiej kawiarni. Poznajesz tam chłopaka. Fascynuje cię. Z początku jesteś nieufna, lecz w końcu się do niego przekonujesz. W końcu jak nie zaufać komuś, kto jest taki miły i uprzejmy. Nie wiesz tylko jednego. Że zauważysz nawet, jak chwilę później odurzy cię narkotykami, wyprowadzi niepostrzeżenie z lotniska i wywiezie na jakąś jedną wielką pustynię zdała od domu i rodziny. I nikt się nie zorientuje, że coś jest nie tak. Nawet ty. Do czasu, gdy odzyskujesz świadomość w jakimś obcym domu, bez ubrania. Wtedy dopiero dociera do ciebie, co się stało...

 

„Zobaczyłeś mnie, zanim ja zobaczyłam ciebie. Tamtego sierpniowego dnia na lotnisku twoje oczy miały taki sam wyraz, jakbyś czegoś ode mnie chciał, i to od bardzo dawna. Przedtem nikt tak na mnie nie patrzył..."

 

Właśnie to zdarzyło się szesnastoletniej Gemmie. Zostaje porwana przez tajemniczego chłopaka, który przedstawia się jej, jako Tyler. Wywozi ją gdzieś, gdzie do końca sama nie wie, gdzie to jest. Od Momentu, gdy trafia na pustynię jest zdana wyłącznie na siebie i na... porywacza. Jak się później okazuje, chłopak wszystko sobie dokładnie zaplanował tylko po to, by nie być tam samotnym. Potrzebując towarzystwa, porwał Gemmę, myśląc, że razem z nim odetnie się od przerażającej rzeczywistości. Nie zastanowił się jednak nad faktem, czy dziewczyna tego chce. Z drugiej strony, ta zaś nie miała pojęcia, że chłopak jest w stanie aż tak odmienić jej życie...

 

Cóż, szczerze przyznaję, że po raz pierwszy spotkałam się z podobną fabułą. Dla mnie to coś zupełnie nowego, dlatego też ciężko jest mi ją przyrównać do innych powieści, jak na przykład jeśli chodzi o masę książek o wampirach. Cieszy mnie fakt, że autorzy starają się pisać coś całkowicie różniącego się od znanych stereotypów dla nastolatek, dzięki czemu można łatwiej oderwać się od czystej fantastyki i zatopić w czym zupełnie nieznanym. Faktem jest, że na początku myślałam, iż to kolejny „słodki" romansik dla nastolatek. Poza tym słodziutka różowa okładka z motylkami, jakoś mnie nie potrafiła wyprowadzić z błędu, a tylko w nim utwierdzała. I nawet kajdanki nic tutaj nie dały. Jeśli więc miałabym połączyć fabułę z oprawą, to przyznam, że ani o jotę mi się to nie udaje. Grafika jest zdecydowanie zbyt przesłodzona i nie ważne do jakiej grupy wiekowej książka zostaje przydzielona. Po prostu ten słodki i niewinny róż nie pasuje mi do porwania... W szczególności, że fabuła nie jest taka zła. Może i z początku ciężko było się wczuć, to z każdym kolejnym zdaniem porywała coraz bardziej. No i koniec końcu, tak jak Tyler porwał Gemmę, tak ta książka porwała mnie w wir czytania i po prostu mną zawładnęła...

 

Bardzo mi się podobał styl, jakiego użyła autorka. Rzadko kiedy ma się okazję czytać coś w takiej formie. Zapewne większość z was zastanawia się jakiej. Mam tu na myśli fakt, że cała ta opowieść została spisana w formie listu porwanej do swojego porywacza. Dzięki temu możemy zobaczyć to wszystko od tej „gorszej" strony, której nikt z nas prawdopodobnie nie doświadczył i mam nadzieję, że nie doświadczy. Przynajmniej, jeśli chodzi o porwanie... Taki styl naprawdę bardzo mi się podoba, a sama fabuła koniec końców również, mimo ciężkiego początku. Dodatkowym plusem jest fakt, że naprawdę miło się czytało, w dodatku, że nie odnalazłam żadnych błędów, czy literówek ze strony wydawniczej, które jak zauważyłam w wielu książkach potrafią mi życia troszkę napsuć. Tutaj zaś było idealnie. Ciężko jest mi się czegoś uczepić – no chyba, że kolorystyki okładki, ale to już pomińmy.

 

Bohaterowie – cóż tutaj bym się zastanowiła. Z jednej strony ciekawi, z drugiej zaś mało barwni, ale mimo to łatwo się do nich przekonać i wczuć w ich tok myślenia. Szczególnie Gemma – czego również zasługą jest forma pisarska, dzięki której pokazuje swoje uczucia, obawy, dosłownie wszystko czego czytelnik po niej oczekuje. Mimo wszystko ją w tej powieści chyba polubiłam najbardziej. Może też dlatego, że tak łatwo było ją rozgryźć i rozumieć jak ona to wszystko widzi – chociaż fakt, faktem niektóre jej zagrania były naprawdę dziecinne...

 

Podsumowując książka może i na pierwszy rzut oka wydaje się nie tyle nieciekawa, co słodziutkim romansem z wplecionym porwaniem, to zdecydowanie taka nie jest. Okładka trochę myli człowieka, ale gdy już się raz wczyta, to nie sposób się od niej oderwać. Poza tym prosty język tutaj plusuje, tak jak fakt, że wszystko ukazane jest w formie listów do porywacza, dzięki którym każdy może bez problemu wczuć się w rolę i postawę Gemmy. Czyta się łatwo, lekko i przyjemnie bez zbędnych literówek i błędów w druku. Stawiając ocenę poważnie nad nią myślałam i postanowiłam koniec końców dać jej śmiało 5/6 pkt. Byłoby zdecydowanie więcej, ale chcąc nie chcąc musiałam uczepić się okładki. Mimo to ogromnie się cieszę, że mogłam się zapoznać z tą powieścią i śmiało mogę powiedzieć, że czekam na kontynuację, która mam nadzieje się kiedyś ukaże.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial