Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Tunele

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 5 votes
Wątki: 100% - 4 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 4 votes

Polecam:


Podziel się!

Tunele | Autor: Roderick GordonBrian Williams

Wybierz opinię:

Varia

Tunele, to pierwszy z czterech tomów cyklu o przygodach Willa, chłopaka, który dzięki swej pasji i determinacji odkrył, że pod miastem które zna, istnieje zupełnie inny świat.

 

Will Burrows ma czternaście lat. Mieszka wraz z rodzicami i starszą siostrą w małym miasteczku Highfield pod Londynem. Tak jak jego ojciec, doktor archeologii, również i Will pasjonuje się wykopaliskami. Pewnego dnia, pan Burrows, znika nagle w tunelu wychodzącym z jego piwnicy. Gdy chłopiec się o tym dowiaduje, bez chwili wahania wyrusza mu na ratunek wraz ze swym przyjacielem Chesterem. Odkrywają w ten sposób, że pod Londynem mieści się drugie miasto, zamieszkane przez ludzi o dziwnym kolorze skóry. Tak rozpoczyna się niebezpieczna i ekscytująca podróż do podziemnego świata, w którym niejedna rzecz wprawi nas w szczere zdumienie.

 

Nie można powiedzieć, by książka panów Gordon i Williams była szczególnie porywająca, ale trzeba przyznać, że czyta się ją naprawdę dobrze. Nie nudzi i mimo swych praktycznie pięciuset stron, wciąga i kończy się ją niezwykle szybko. Początek jest trochę nijaki, bo cóż fascynującego może być w chłopaku, który kopie dołek, ale gdy już do niego wpadnie, akcja zaczyna nabierać kolorytu.

 

Konstrukcja Podziemia przywołuje skojarzenia z Dantejskimi kręgami piekła. Tuż pod powierzchnią żyją „zwykli" ludzie, lecz potem im głębiej się zapuszczamy, tym gorsze krainy spotykamy na swej drodze. Nie ukrywam, że mam słabości do mrocznych światów - szczególnie jeśli przedstawione są one w tak malowniczy sposób – z tego też powodu, Wieczne Miasto bardzo przypadło mi do gustu. Wizja wielkich grot skalnych, w których mieszczą się całe wioski, czy też konstrukcji przeróżnych bram je oddzielających, działają na wyobraźnię odbiorcy.

 

Kreacja głównych bohaterów również jest niczego sobie. Połączenie spontanicznego Willa z wiecznie widzącym ciemne strony Chesterem, czyni z nich zabawny duet. A jeżeli dodamy do tego rodzinę państwa Burrows, która też nie należy do tych zgoła przeciętnych, mamy zagwarantowaną całkiem niezłą rozrywkę. Świetnie zorganizowana i nad wyraz dojrzała Rebeka – siostra Willa. Matka, wielka fanka telewizji, niewidząca niczego więcej prócz ekranu swojego telewizora. Ojciec wzięty naukowiec oraz Will, chłopak kopiący wiecznie w ziemi. Tworzą razem mieszankę dość awanturniczą.

 

Tunele napisane zostały z myślą o młodzieży, i choć z miejsca da się to wyczuć, to nawet ja, mająca nastoletnie lata już za sobą, całkiem nieźle się przy nich bawiłam. Jest to lekka, owiana tajemnicą powieść przygodowa, której zakończenie pozostawia wielki apetyt na ciąg dalszy. Jeżeli i wy, od czasu do czasu, lubicie sięgnąć po taką niezobowiązującą lekturę, to szczerze polecam.

Agnesja

Tunele to pierwsza część popularnego cyklu dla młodzieży autorstwa Rodericka Gordona i Briana Williamsa. Chętnie przystąpiłam do lektury, ponieważ na ogół opinie czytelników są pozytywne. Co ja myślę o tej książce?

 

Will Burrows wraz z ojcem od dawna kopią tunele odkrywając ciekawe obiekty i pamiątki z dawnych czasów. Drążenie w ziemi to ich pasja. Pewnego dnia do rąk pana Burrowsa wpada tajemnicza kula, która rozbłyskuje zielonym światłem w ciemności, co zaprzecza wszelkim prawom fizyki. Na dodatek co chwila spotyka tajemniczych mężczyzn w czarnych płaszczach, kapeluszach i okularach przeciwsłonecznych. Trafia na trop niesamowitego odkrycia, które może przynieść mu sławę. Jednak Burrows, po ostrej kłótni z żoną, znika w tajemniczym tunelu znajdującym się w jego własnym gabinecie. Will wraz z przyjacielem Chesterem wyruszają w niezapomnianą podróż do podziemi w poszukiwaniu ojca Willa. Przekonają się, że tunele skrywają wiele sekretów, a świat tam ukryty może być niebezpieczny i kierujący się twardymi zasadami, a kto je złamie, gorzko pożałuje...

 

Fantastyka. To słowo przywodzi mi na myśl dziwaczne stwory, które w rzeczywistości nie istnieją. W Tunelach brakowało mi tego popuszczenia wodzy wyobraźni, trochę odważniejszych wątków, braku wstydu przed iście magicznymi zdarzeniami. To, że istnieje podziemny świat było wprawdzie fantastyczne, ale autorzy powinni wpleść w powieść więcej nadzwyczajnych rzeczy, bo przecież dzięki temu wyobraźnia czytelnika poszerza horyzonty. Nie sądzę też, że powieść nie zmusza do wytworzenia w głowie obrazów, ponieważ podróż Willa i Chestera pełna jest przygód. Czytelnik wraz z nimi przenosi się w świat tuneli, odkrywa jego sekrety, poznaje tajne zakamarki.

 

Will, główny bohater książki, ma śnieżnobiałe włosy i błękitne oczy. Nigdy nie zastanawiał się, dlaczego tak bardzo różni się od reszty swojej rodziny. Will jest odważnym i honorowym chłopakiem, który nie boi się ryzyka. W powieści można zauważyć zmianę w jego postępowaniu, ponieważ z kierowaniu się zawodnym zwykle instynktem, zaczyna słuchać rozsądku i starannie analizować ważne decyzje. Mimo tych wszystkich pozytywnych cech, Will ma tylko jednego jedynego przyjaciela – Chestera. Dlaczego? Dlatego, iż z powodu bladej cery, jest odtrącany przez rówieśników i przezywany od Śnieżynka. Chester również jest nielubiany, ale ze względu na chorobę skórną. Nie do wiary, że ludzie mogą odtrącić człowieka tylko dlatego, jak wygląda, nie próbując go bliżej poznać. Jeden mały szczegół, który z chęcią bym zmieniła w opisie Willa to jedna mała liczba; jego wiek. Spotkałam się już z przypadkiem, gdy bohater zachowuje się zbyt dorośle. Tak samo tutaj – Will reprezentuje sobą nienaturalnie odpowiedzialną osobę jak na swój wiek. Poza tym, sądzę, że mimo wszystko kopanie tuneli dla 14-latka to zbyt niebezpieczna praca.
Chester jest zupełnym przeciwieństwem Willa. Z niepewnością i strachem w oczach zwiedzał odkryte przez przyjaciela tunele. Potrafił przejąć się najdrobniejszą sprawą, jest ostrożny, wrażliwy, a czasami wręcz tchórzliwy. Przyjaciele idealnie się dopełniają i pomimo zupełnie innych charakterów, potrafią zrozumieć się nawzajem.

 

Osobiście nie przepadam za powieściami tworzonymi w kilka osób, ponieważ każdy pisarz ma własny rytm i styl pisania, chce stworzyć odpowiadające mu postacie i zdarzenia. Tym razem muszę przyznać, że gdybym nie spojrzała na okładkę, nigdy w życiu nie pomyślałabym, że Tunele zostały stworzone przed dwie osoby. Przebieg wydarzeń był rytmiczny, język cały czas tak samo ciekawy, a postacie posiadały określony charakter. Autorzy zaskakują czytelnika niemalże na każdym kroku wplatając w opowieść zwroty akcji, emocje i wybuchowe niespodzianki.

 

Tunele czyta się lekka i szybko, a po zakończeniu mam ochotę na jeszcze więcej przygód Willa w tajemniczym podziemnym świecie, który nadal jest dla mnie tajemnicą. Książkę polecam zarówno strasznej jak i młodszej młodzieży, bo pomimo kilku niedociągnięć, warto ją przeczytać. Chętnie sięgnę po następną część.

Leanne

Opis Wydawcy:
Głównym bohaterem książki jest czternastoletni chłopiec - Will Burrows, który wraz ze swoją rodziną mieszka w małym miasteczku Highfield pod Londynem. Gdy jego tata, z którym łączy go pasja do archeologii i wykopalisk, znika w gęstej sieci tuneli, Will wyrusza w niebezpieczną i ekscytującą podróż do podziemnego świata, aby mu pomóc.

 

"Nigdy nie wiadomo co kryje się pół metra dalej".

 

Ciemność. Czujesz zapach świeżej, wilgotnej ziemi. Cierpliwie kopiesz dalej. Coraz to dalej. Wreszcie wykończony pracą siadasz na jednej ze starych skrzynek i cierpliwie ustawiasz w równym rzędzie coraz to nowsze przedmioty. Stare listy, butelki, naczynia. Kiedy wychodzisz, oślepia się blask jasnego słońca. Zbyt jasnego dla Twoich oczu. Chcesz wrócić tam gdzie Twoje miejsce. Do Tuneli. A co zrobisz, jeżeli nagle usłyszysz przerażający huk i poczujesz, jak wszystko wali Ci się na głowę? Bądź ostrożny. Wtedy zawalą się nie tylko tunele, ale Twoje dotychczasowe życie także.

 

"Tunele" choć są debiutem dwóch pisarzy - Rodericka Gordona i Briana Williamsa, nie są uznawane za nowość na rynku wydawniczym. Ich premiera miała miejsce dosyć dawno temu, a nagonki i medialnego szumu wokół książki niemal nie było. Owszem, powędrowała na listę bestsellerów, została wychwalona pod niebiosa przez Wydawcę, odkrywcę słynnego "Harry'ego Potter'a" i nic poza tym. Ja czytałam o niej bardzo wiele opinii i niemal wszyscy jak jeden mąż wystawiali ocenę neutralną. Nie będę ukrywać, że dziwiło mnie to, bo większość powieści z gatunku Fantasy to zdecydowanie moje i wielu recenzentów po fachu, klimaty. Sam fakt, że "Tunele" poleca ktoś kto odkrył i zaaprobował dzieło J.K. Rowling, a teraz poleca i tę książkę, sprawiał, że bardzo chciałam po nią sięgnąć. Niestety teraz jestem zmuszona zgodzić się z większością.

 

Czternastoletniego Willa, łączy z ojcem niewiele rzeczy, poza jedną wspólną i największą sekretną pasją - tunelami. Obydwaj spędzają dni i godziny w podziemiach, odkrywając coraz to nowsze tajemnice jakie kryje ziemia. Doktor Burrows wraz z synem pracuje nad nowym, nieznanym tunelem w którym jak się okazuje - znika. Chłopak postanawia rozwikłać zagadkę i odnaleźć ojca, przy pomocy najlepszego przyjaciela, Chestera. Co mogą odkryć dwaj czternastolatkowie wyruszający głęboko pod ziemię, prócz starych naczyń i wszechobecnego pyłu? Bardzo wiele.

 

Z początku byłam wręcz zachwycona tą książką. Uważałam ją za magiczną, nietuzinkową i jedyną w swoim rodzaju. Stopniowo jednak mój entuzjazm nie rósł, a wręcz malał. Żałuję, że Autorzy nie zdecydowali się na uczynienie głównego bohatera narratorem, bo być może podobny zabieg uratował by tę książkę. Jedną z jej największych, sztandarowych wad jest przebieg akcji. Wstęp który serwują nam Autorzy można uznać za intrygujący i ciekawy, ale stopniowo poziom książki schodzi coraz niżej i niżej. Akcja jest niesamowicie powolna, wydarzenia koszmarnie wolno się rozkręcają. Na to by wreszcie wydarzyło się coś w miarę interesującego, musimy czekać przez kilkaset stronic książki. A kiedy w końcu zaczyna się coś dziać... te przyjemne dla Czytelnika chwile zostają maksymalnie skrócone, by znów zanudzać nas przez kilkanaście stron mdłymi, patetycznymi opisami zdarzeń i nieciekawymi dialogami. Sam pomysł, jest bez wątpienia oryginalny i przykuwający uwagę. Fantasy, to bardzo obszerny gatunek, posiadający szerokie grono Autorów, mniej lub bardziej ciekawych pomysłów i utarte już schematy. Tutaj, na szczęście Autorzy ich nie powielili, a nawet jeśli to w bardzo małym stopniu. Przyznam, że po "Tunelach" spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Oczekiwałam porywającej akcji, dreszczu przebiegającego po plecach i dużej dawki niezwykłych emocji. Żałuję, że nie otrzymałam tego, a nawet jeśli dostałam jakąś namiastkę to nie w takiej dawce o jakiej marzyłam.

 

Postaci, uważam za jeden z największych minusów tej książki. Nie są dobrze skonstruowane, dopracowane, ich działania rzadko kiedy są poparte logicznym uzasadnieniem. Nie byłoby w tym nic złego, problem jednak w tym, że zamierzeniem Pana Gordona i Williamsa nie było chyba stworzenie groteskowego i szalonego świata. Główni bohaterowie, są według mnie patetyczni, mało interesujący, a co za tym idzie - bardzo przeciętni. Sam świat wykreowany przez Autorów jest interesujący, ale nie na tyle by się nim zachwycać. Pomysł jest naprawdę dobry, możnaby z niego uczynić prawdziwy fenomen wzbudzający zachwyt milionów. Gorzej jednak z wykonaniem. Niestety, sam pomysł to nie wszystko.

 

Kiedy już dobrnęłam do ostatniej strony, odtańczyłam dziki taniec radości. Nareszcie koniec tych męczarni! W calutkiej, kilkuset stronicowej książce dopatrzyłam się jednego, góra dwóch momentów które by mnie zainteresowały. "Tunele" czytałam niemal całkowicie beznamiętnie. Brakowało mi szoku, rozbawienia, śladów łez na policzkach. Bohaterowie nie stali się dla mnie prawdziwi, nie potrafiłam wczuć się w nich, przeżywać tego co oni.

 

Jeśli macie ochotę przekonać się na własnej skórze i wyrobić własną opinię o książce, to zachęcam do jej przeczytania. Mnie niestety ona bardzo rozczarowała i kompletnie pozbyła chęci sięgnięcia po kolejne tomy. Może jednak znajdą się osoby, które "Tunele" przeczytają z prawdziwą przyjemnością. W takim wypadku, choć zabrzmi to groteskowo i złośliwie - życzę przyjemnej lektury.

Heyday

Książka "Tunele", to na pewno jedna z niewielu książek przygodowych, która mnie zaciekawiła. Opowiada ona o Willu - chłopaku, który tak samo jak jego ojciec uwielbia kopać. Nie jest to jednak jakieś bezowocne hobby. Kopią oni tunele, w których znajdują ciekawe przedmioty, a czasami dokopują się nawet do jakichś dawno opuszczonych miejsc, np. stacji metra, starej rzymskiej willi. Wil od razu rzuca się w oczy. Jego skóra jest pozbawiona pigmentów przez co jego skóra i włosy są całkowicie białe, niemal przeźroczyste. Przez to jest niezbyt lubiany. Przyjaźni się jedynie z Chesterem z mocno umięśnionym chłopakiem z chorobą skóry. Zaczynają więc razem poszukiwania ojca Willa, który niedawno zaginął. Odkrywają oni tunel, który ktoś zasypał. Dokopują się do niezwykłego miejsca. Do ludzi, którzy mieszkają głęboko pod ziemią, a większość z nich nigdy nie ujrzy światła dziennego...

 

Powiem szczerze, że początek tej książki niemiłosiernie się ciągnął. Był po prostu nudny. Za dużo było tam bezsensownych opisów. Oczywiście niektóre z nich było później bardzo istotne, ale można było to bardziej podzielić. Dzięki temu książka stałaby się bardziej złożona.

 

Nie przypadła mi też do gustu narracja trzecio osobowa. O wiele bardziej do tej historii, pasowałby narrator pierwszoosobowy. Mógłby po prostu od czasu do czasu się zmieniać, jak w przypadku wielu książek. Sądzę, że wtedy wszystko by było napisane bardziej naturalnie. Kiedy czytałam tą historię, w niektórych momentach wydawało mi się, że autorzy trochę zaczynają mieszać. Po prostu czasami za dużo się działo, przez co można było się pogubić, kto robi co w danym momencie.

 

Jeśli chodzi o minusy, to znalazłam jeszcze jeden. Chodzi mi o bohaterów pobocznych. Czasami ich charaktery za bardzo się zmieniały. Jakby wstąpił w nich inny człowiek. Trudno mi podać przykłady bez opisania ważnych momentów książki, dzięki którym wiedzielibyście jak się kończy książka itp. Powiem tylko tyle, że bohaterzy powinni zmieniać się stopniowo, a nie w jednym linijce być spokojnym i opanowanym, w następnej biegać i skakać po całej ulicy, a później znowu się uspokoić. Nikt aż tak bardzo nie umie opanować emocji.

 

Tyle minusów na pewno wystarczy. Przejdę teraz do plusów. Głównym pozytywem tej książki okazał się na pewno główny bohater. Jest to bardzo naturalna postać, której nie sposób polubić. Niektóre sceny w jego wykonaniu były bardzo ciekawe. Przyznaję, że ma czasami dziwny tok myślenia, ale chyba właśnie to mnie w nim zainteresowało. Kiedy był w podziemiach, stał się całkiem innym człowiekiem. Zmienił się nie tylko jego tok myślenia, ale także jego charakter. Z jednej strony wolałam go przed tą podróżą, bo był zabawny i nieprzewidywalny, ale pod koniec książki był bardziej rzeczowy, dzięki czemu jego myśli był bardziej składne i ciekawe.

 

Moim zdaniem książka „Tunele" zasługuje na uwagę czytelników, ponieważ różni się od innych powieści przygodowych. Nie tylko fabułą, co i ciekawym pomysłem autorów. Ja na pewno z chęcią sięgnę po następną część tej książki, ale nie tyle co z zauroczenia się tą historię, co z ciekawości, czy będzie lepsza od poprzedniej.

Agnes Recenzentka

„Tunele" czytałam będąc jeszcze w gimnazjum. Nie mniej jednak uważam, że książka jest godna uwagi. To kolejna powieść, na której okładce widnieje napis: „NOWY BESTSELLER B. Cunninghama, odkrywcy Harry'ego Pottera", co na pewno zachęci niejedną osobę do czytania. Początkowo miała to być trylogia. Jednak gdy wydawnictwo wydało trzecią powieść, okazało się, że części będzie sześć. Wszystkie już można kupić. Premiera ostatniej części miała miejsce w listopadzie tego roku.
Zacznę od tego, że nigdy nie przepadałam za zwykłymi powieściami przygodowymi. A jednak ta pozycja miała w sobie coś takiego, że z zaciekawieniem czytałam ją dalej. Co więcej, pierwsza połowa była nudna jak flaki z olejem. Tym bardziej zadziwiający jest fakt, że tak czy owak miałam ochotę ją czytać. Nie oznacza to jednak, że książka jest mistrzostwem. Kolejne części były znacznie ciekawsze.

 

Tym, co mnie urzekło, były zdumiewające opisy. I nie chodzi tu o rozbudowane, wylewne treści na temat miejsc i osób, lecz o ich plastyczność. Bardzo łatwo jest się przenieść do miejsc zawartych w książce, a osoby w niej występujące tworzą swoje oddzielne historie, które mimo wszystko układają się w spójną całość. Dzięki temu można sobie wybrać, którą się chce „być" osobą i uczestniczyć w jej historii, nie odrywając się jednocześnie od innych postaci. To tak, jakby umieścić kilka kamer w jednym budynku i obserwować postaci z wybranej perspektywy. Knuć plany, podglądać, zbierać informacje. A wszystko po to, by w odpowiednim momencie móc je wykorzystać.

 

Im głębiej, tym ciekawiej. Samo czytanie jest jak wchodzenie w tytułowy tunel. Im głębiej się wejdzie, tym gorzej wyjść. Im dalej się zabrnie, tym więcej niebezpieczeństw, pułapek, zagadek, niewyjaśnionych spraw. Trzeba kopać dalej. Budować nowe korytarze, odkrywać tajemnice podziemnego świata. Bo ten świat istnieje. Idąc koło Willa i Chestera dowiadujemy się, że pod nami również jest życie. Dużo głębiej, niż można by się było spodziewać. Ludzie egzystują tam na znacznie bardziej dopracowanych zasadach, będąc pod stałą kontrolą pewnej grupy ludzi. Najstraszniejszych osób na tym i tamtym świecie. Styksowie. Rasa wysokich, szczupłych osób o anemicznej budowie, którzy żyją pod ziemią, ale mają dostęp do naszego świata. A czynić potrafią jedynie zło. Ich główną cechą jest rasizm. Gardzą wszystkimi osobami, spoza ich rasy. A trzeba przyznać, że autorzy mieli doskonały pomysł na budowę hierarchii. Podzielili ludzi na Górnoziemców i Kolonistów. Górnoziemcy to my. Natomiast Koloniści żyją pod nami i nie mają prawa przechodzić na wyższe poziomy. Nawet gdyby mieli do tego prawo, nie mogliby znieść słonecznego światła. Styksów to nie dotyczy. Są niebywale odporni nie tylko na jasność. Ich drugą cechą jest szybkie gojenie się ran. Oprócz tego są szybcy i zręczni. Sieją postrach nie tylko w postaci dorosłych. Rozwój tych istot także został podzielony. Co kilkaset lat samice Styksów przechodzą tak zwaną Fazę. Skóra na ich plecach zostaje przebita, a z gardeł wysuwają się specjalne pokładełka na składanie jaj. Potomstwo przychodzi na świat w postaci larw. Wykonuje się na nich liczne zabiegi genetyczne, dzięki czemu wśród Styksów można znaleźć licznych bliźniaków, trojaczki itd. Dzieci są wychowywane przez opiekunów, którzy uczą je jak torturować inne rasy i ogólnie rzecz ujmując siać postrach. Dorośli spełniają swoje obowiązki. Wychodzą do Górnoziemców, by zbierać o nich informacje. Ich zadaniem jest zniszczenie wszystkiego, co znajduje się nad ich terytorium. Przyznają się na przykład do wynalezienia Hiszpanki i Ultrawirusów. Oprócz tego ich strategią jest porywanie Anglików, rozpruwanie ich narządów i umieszczanie w nich bomb. Taki zmodyfikowany człowiek zostaje następnie wypuszczony do swojego świata, w którym nieświadomie czeka na swój wybuch. Styksowie są niesamowicie mądrzy. Ich IQ znacznie przewyższa poziomy ludzkiej inteligencji. Niestety zostaje to wykorzystane w złych celach. Ponieważ Koloniści mają dla nich pracować na wszystkich podziemnych poziomach, Styksów podzielono na dwa osobne oddziały – Graniczników i Dywizję, które działają na wyznaczonych poziomach.

 

Sami przyznacie, że Brian Williams i Roderick Gordon wsadzili w utworzenie tej rasy kawał dobrej roboty. Ale czytelnik nie poznaje tylko Styksów, Willa i Chestera. Mamy dostęp do życia obojga rodziców chłopców, innych Górnoziemców, Kolonistów, Graniczników, osób, które weszły do tunelu i nie odnalazły drogi wyjścia, szpiegów na wszystkich poziomach... Każda osoba jest wystarczająco ciekawa, by o niej czytać. Na przykład matka Willa. Jego ojciec zaginął, ale dlaczego chłopak nie został z mamą? No właśnie. Jego matka, to leżąco – siedzące przed telewizorem zombie. Nie mówi, nie gotuje, nie sprząta. Cały dzień spędza przed telewizorem. Nastolatek praktycznie nie ma z nią kontaktu. Rolę pani domu pełni siostra Willa – Rebeka. Jednak ta osoba jest zbyt skomplikowana i za dużo wnosi w historię, bym mogła ją opisać.

 

Ciekawy jest fakt, iż teren Styksów i Kolonistów prawie niczym nie różni się od naszego. A jednak atmosfera tamtego miejsca sprawia, że nie chce się w niej długo przebywać. Zresztą przygoda nie kończy się na dotarciu do jednego poziomu. Stopniowo odkrywane są kolejne poziomy. Z całą pewnością dużo ciekawsze od opisanego wyżej.

 

Zdaję sobię sprawę, że „Tunele" weszły na polski rynek dawno temu i ich czytelnicy byli w większości dziećmi lub młodzieżą szkolną. Jednak polecam tę sagę również starszym odbiorcom. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Z całą pewnością nie można się zniechęcać do początku powieści. Zapewniam, że z kolejnymi rozdziałami będzie ciekawiej.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial