Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Modlitewnik Amerykański. Luizjański Blues. Viator

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Modlitewnik Amerykański. Luizjański Blues. Viator | Autor: Lucius Shepard

Wybierz opinię:

Uleczkaa38

W życiu każdego czytelnika pojawiają się takie książki, które wywołują w Nim sprzeczną mieszankę emocji, od zachwytu poprzez nie zrozumienie, a na rozczarowaniu skończywszy. By było ciekawiej, wszystkie te odczucia wzajemnie się przeplatają, uzupełniają, następują przemiennie po sobie. I nawet jeśli jesteśmy przekonani, iż ową książkę pokochaliśmy, to za chwilę mamy jej już serdecznie dosyć obiecujemy sobie iż nigdy więcej po nią nie sięgniemy, by po pewnym czasie, z wypiekamy ekscytacji na policzkach, ponownie zatopić się w jej lekturze. Takie książki bez wątpienia nie są łatwe w odbiorze, ale jednocześnie są chyba potrzebne. Potrzebne, gdyż niejako "ożywiają" literaturę, czyniąc ją nieprzewidywalną, nie dającą się zaszufladkować w sztywno wytyczonych kategoriach. Taką książka jest właśnie "Modlitewnik amerykański/Luizjański blues/Viator" - zbiór trzech mini powieści, autorstwa Luciusa Sheparda.

 

Lucius Shepard jest jednym z najbardziej popularnych i cenionych współczesnych pisarzy, specjalizujących się w takich gatunkach literackich jak fantasy, science - fiction, horror i tzw. "realizmu magicznego". Ma na swoim koncie wiele prestiżowych nagród i wyróżnień, m.in. Johna W. Cambella, Nebuli, Hugo oraz Rhyslinga. Do najważniejszych dzieł pisarza należą "Trujillo", "A Handbook of American Player", "Krokodylowa skała" oraz zbiór "Dagger Key & Other Storie".

 

Książkę składa się z trzech krótkich powieści, pozornie niczym ze sobą nie powiązanych. Co ciekawe, w oryginalnej wersji owe mini powieści ukazały się na amerykańskim rynku osobno, zaś wydanie ich jako całości, jest wyłącznie inicjatywą Wydawnictwa MAG. Inicjatywą jak najbardziej słuszną, gdyż z całą pewnością czytanie osobno poszczególnych powieści, nie mogłoby wywołać tak szerokiej gamy odczuć u czytelnika, jaką wywołuje niniejszy zbiór. Skoro mowa o owych odczuciach, należałoby przyjrzeć się bliżej treści każdej z tych opowieści, które to są za nie odpowiedzialne.

 

"Modlitewnik amerykański" jest opowieścią o Wardlinie Stuarcie - zwykłym mężczyźnie, który na wskutek niefortunnego zbiegu okoliczności trafia do więzienia za zabójstwo. Tam, odkrywa w sobie niezwykłą umiejętność dobierana słów, składających się na krótkie modlitwy, kierowane do bliżej nie określonego "czegoś", a które to posiadają moc sprawczą, spełniając zawierane w nich prośby i błagania. Sława mężczyzny rozszerza się na cały kraj, wraz z wydaniem książkowego zbioru owych modlitw. Po opuszczeniu więzienia, związaniu się z piękną kobietą i przeprowadzce do małego, pustynnego miasteczka gdzieś na południu Stanów, wydaje się, że wszystko to co złe, ma już dawno za sobą. Niestety niespodziewana sława związana z popularnością "Modlitewnika", tłumy fanów i fanatycznych wyznawców oraz liczni wrogowie, widzący w Nim urzeczywistnienie biblijnego "Antychrysta", burzą ów porządek, zmieniając na zawsze całe jego życie. Co więcej.., pojawia się pewna tajemnicza postać, która wydaje się być ludzką formą bóstwa, boga, tajemniczej siły, odpowiedzialnej za spełnianie się modlitw Wardlina..

 

"Luizjański blues" - druga z proponowanych mini powieści, najkrótsza w formie ale i jednocześnie najbardziej interesująca. Jest to historia mieszkańców malutkiego miasteczka Grail, miasteczka przepełnionego swoistą magią i nierzeczywistością, której źródłem i zarazem punktem oparcia, jest wiara mieszkańców w ochronną moc tajemniczego "Dobrego Szarego Człowieka". Ową niezwykła mieścinę poznajemy wraz z przypadkowym turystą - Jackiem Mustainem, którego do pozostania w mieście zmusza awaria jego samochodu. Pech, a być może przeznaczenie losu, sprawia, że dzieje się w przeddzień święta Nocy Świętojańskiej, podczas to której mieszkańcy wybierają młodą dziewczynę na "królowa", na głowę to której to przez najbliższe 20 lat, będą spadały wszelkie nieszczęścia wszystkich mieszkańców Grail. Jak by tego było mało, Jack zakochuje się w kończącej swoją kadencję królowej - Violi, która w nadchodzącą noc musi oddać swoją "koronę"..

 

I wreszcie "Viator", ostatnia ze zbioru opowieści. Najbardziej mroczna, szalona i nie podająca się żadnym regułom historia, która jest na tyleż realna, co i baśniowa. Viator to nazwa statku, który na wskutek tajemniczych wydarzeń osiadł na mieliźnie i wbił się głęboko w leśny brzeg Alaski, w pobliżu miasteczka Kaliaska. Thomas Willander, wraz z grupą trzech innych mężczyzn, dostaje angaż od tajemniczego pracodawcy, który stawia przed mężczyznami zadanie zamieszkania na opuszczonym i niszczejącym okręcie, pod pretekstem oszacowania strat i kosztów złomowania statku. Po pewnym czasie Thomas zaczyna być światkiem dziwnym, tajemniczych wydarzeń, które wiążą się nierozerwalnie z okrętem. Każdy z mężczyzn zaczyna pogrążać się we własnym, zamkniętym świecie, a rzeczywistość nierozerwalnie mieszać z fikcją i halucynacjami. Jedyną szansą dla Thomasa wydaje się być poznana w miasteczku kobieta, z którą połączył go gorący romans. Czy jednak owa miłość będzie silniejsza niż moc "Viatora"..

 

Trzy, pozornie niczym ze sobą nie związane opowieści. Inne miejsce akcji, różni bohaterowie, odmienne przesłanie płynące z przedstawianych historii. Niemniej istnieją pewne punkty wspólne, przejawiające się chociażby w tym na wskroś amerykańskim klimacie, tak bardzo widocznym w każdej z tych opowieści. Małe, senne miasteczka, amerykański styl bycia i jakże charakterystyczne podejście do kwestii religii, tak bardzo widoczne zwłaszcza w dwóch pierwszych opowieściach. Podobnym punktem stycznym jest samotność ludzka, tak bardzo wyłaniająca się na pierwszy plan opowiadanej historii, i to zarówno głównych bohaterów, jak i postaci z drugiego planu, niemalże wszystkich, bez wyjątku. Każda z tych osób wiedzie życie pozbawione miłości i nadziei na poprawę swego losu, pogodzone z zaistniałą sytuacją. I wreszcie ostatni element, łączący owe wątki, a mianowicie ludzka skłonność i zarazem łatwość do czynienia najokrutniejszych rzeczy, ukazywania swojej mrocznej strony. Każdy z głównych bohaterów tych trzech historii zdolny jest do zabójstwa drugiego człowieka, i to wcale nie koniecznie w obronie własnej lub innych osób, wręcz przeciwnie, często z bardzo błahych powodów. Ta niewiara autora w dobroć człowieka, lub jak kto woli, wiara w zło drzemiące w każdym z Nas, jest bardzo widoczna w twórczości Sheparda. Często wręcz przytłacza czytelnika, zmuszając tym samym do głębszej refleksji na temat moralności współczesnego świata.

 

Skoro już wspomnieliśmy o bohaterach wykreowanych przez wyobraźnię Luciusa Sheparda, to niewątpliwie należy poświęcić owym postaciom nieco więcej uwagi. To, co przede wszystkim rzuca się w oczy, to dramatyczna sytuacja, w jakiej się oni znaleźli. Tak bowiem oto główny bohater "Modlitewnika amerykańskiego" - Wardlin, to młody człowiek, którego życie zostało raz na zawsze "złamane" przez wydarzenia pewnego wieczoru, na wskutek których trafił na 10 lat do więzienia. I nawet gdy opuszcza mury zakładu karnego, wiążę się z ukochaną kobieta, to wydaje się, iż tak naprawdę jedynie zmienia miejsce swego "uwięzienia", z okratowanego gmachu na małe miasteczko, w którym nie może cieszyć się wolnością i swobodnym życiem, gdyż na każdym kroku jest oblegany przez wielbicieli i wyznawców "Modłostylu".

 

Na podobnym życiowym zakręcie znajduje się także bohater "Luizjańskiego bluesa" - Jack, który jest niespełnionym muzykiem, marzącym wciąż o wielkiej karierze, a tak naprawdę będącym jedynie wciąż "małym chłopcem" żyjącym w świecie własnych pragnień, nie mającym nic wspólnego z rzeczywistością i dorosłym życiem. I wreszcie Thomas, główny bohater ostatniej z mini opowieści, "Viatora". Mężczyzna inteligentny i wykształcony, a mimo to od lat błąkający się po różnego rodzaju przytułkach i ośrodkach opieki, któremu nie obce były także lata wegetacji spowodowanej alkoholizmem. I gdy wydaje się, ze już tylko lata dzielą go od zatracenia, otrzymuję wówczas intratną ofertę pracy na opuszczonym okręcie. Czy to tylko przypadek, iż wszyscy głowni bohaterowie historii Sheparda to ludzie z marginesu, tzw. autsajderzy społeczeństwa. Po lekturze jestem bliska przekonania, że jest to w pełni zamierzony i jak najbardziej trafny zabieg autora. Owy kontrast - człowiek znajdujący się na przysłowiowym "dnie" i wydarzenie magiczne, baśniowe, wydawałoby się dostępne jedynie dla wybranych, są tak bardzo różne, dalekie od siebie, iż sam fakt ich połączenia jest czymś niewiarygodnym, zaskakującym ale i jednocześnie fascynującym czytelnika.

 

To, co sprawia że twórczość Luciusa Sheparda jest tak wyjątkowa i niepowtarzalna, to język jakim posługuje się pisarz. Język przepełniony poezją, licznymi metaforami, wręcz filozoficznymi rozważaniami. Ten styl wypowiedzi sprawia, że nawet najbardziej błahe i zwyczajne opisy, nabierają pewnej magicznej otoczki i z ogromną mocą oddziaływają na wyobraźnię czytelnika. Przepiękne opisy krajobrazów, przyrody, miejsc czy chociażby pogody, sprawiają iż niemalże na własnej skórze czujemy palący żar meksykańskiej pustyni lub zimowy, mroźny wiatr dalekiej Alaski. Duszne powietrze małych barów, cisza nocnych ulic niewielkich miasteczek, skrzypiące deski podłogi starych domów - wszytko to tutaj jest, realne, namacalne, wręcz na wyciągnięcie ręki. Dialogi, którymi posługują się bohaterowie, są tak soczyste i żywe, iż czasami jedno wypowiedziane słowo wyraża więcej i trafniej, niż dziesiątki pięknych stylistycznie zdań. Ten język urzeka, zaprasza do tego niezwykłego świata i zostaje na długo w świadomości czytelnika.

 

Książka Sheparda to misterna konstrukcja odrębnych wątków, łączących się w jedną, wielką całość. Czytając początek niezwykłej historii o którymś z tych niecodziennych bohaterów, nie możemy wręcz doczekać się kolejnych wydarzeń. Jest to zarówno doskonała zabawa jak i niezwykła rozrywka dla intelektu czytelnika. Występuje tu bowiem wiele niedomówień, niedopowiedzeń, które trzeba samemu interpretować, nadawać im pewne znaczenie, wysnuwać własne wnioski i teorie. Osobiście muszę przyznać, że bardzo, ale to bardzo lubię takie książki.

 

Czy "Modlitewnik amerykański...," to zbiór powieści z gatunku fantasy, science-fiction..? Bardzo długo zastanawiałam się nad odpowiedzią na to pytanie, gdyż wcale nie jest ona tak oczywista, jakby to mogło się wydawać. Owszem, z jednej strony mamy magiczną moc spełniania się modlitw tworzonych przez Wardlina Stuarta i tysięcy jego zwolenników. Mamy także tajemniczą postać "Dobrego Szarego Człowieka", która to, niezależnie od tego czy istnieje i czy nie, to jednak w jakiś sposób sprawia, że mieszkańców Grail omijają wszelkie kłopoty i nieszczęścia. Mamy wreszcie tajemniczy okręt, który w jakiś sposób wpływa na przebywających na nim mężczyzn, doprowadzając ich do przekonania, iż owy okręt żyje i zmierza ku nieznanym morzom na innych światach i wymiarach. Tak.., lecz z drugiej strony, nic z owych tajemniczych i wydawałoby się niewytłumaczalnych zjawisk nie musi być wcale prawdą. Być są one jedynie wymysłem chorych, zagubionych ludzi, być może swoistym zbiegiem okoliczności, a być może błędną interpretacją całkowicie zwyczajnych wydarzeń. I w tym tkwi również wielkość twórczości Stuarta, a mianowicie w możliwości własnej interpretacji opisywanych sytuacji, wynikających z nich skutków i zakończeń przedstawianych historii. Dlatego też w odpowiedzi na pytanie , czy jest to książka z gatunku fantastyki, chyba najlepsze i najbardziej obiektywne będzie stwierdzenie, że dla niektórych tak, zaś dla innych nie, a by móc samemu się o tym przekonać, trzeba po prostu sięgnąć po ten zbiór powieści.

 

No dobrze, ale na wstępie stwierdziłam, iż "Modlitewnik amerykański..." to jedna z tych książek, które kochamy i zarazem nienawidzimy. Cóż zatem sprawia, że chwilami miałam kompletnie dość tej lektury? Otóż niemożność zrozumienia wszystkiego tego, co jest zawarte na stronach powieści. Czasami niektóre fragmenty musiałam czytać po kilka razy, a i tak nie do końca zrozumiałam ich znaczenie. Są to fragmenty najczęściej odwołujące się do religii, ludzkiego przeznaczenia, sensu istnienia. Być może moje zarzuty nie są obiektywne, gdyż wszakże nie musi być to wcale zarzut do autora, a jedynie do mojej skromnej osoby, nie dorównującej inteligencją wielkiemu pisarzowi. Niemniej będąc na miejscu pisarza, warto jest czasami dojść do przekonania, że zwykły odbiorca jego dzieła, szuka w literaturze rozrywki, owszem na wysokim poziomie, ale jednocześnie dającej się w pełni przyswoić i zrozumieć. Na szczęście owe krótkie "trudne "fragmenty, nie przysłaniają wielkości całego działa, które jest z całą pewnością wyjątkowe.

 

"Modlitewnik amerykański/Luizjański blues/Viator", to książka tyleż ciekawa, co i trudna w odbiorze. Z pewnością jej lektura niejednokrotnie zafascynuje czytelnika, zaskoczy, wprawi w dziwny nastrój, wywoła mieszane uczucia, ale i jednocześnie nie pozwoli o sobie zapomnieć na bardzo długo. To opowieść o niezwykłym świecie i jego zwykłych mieszkańcach, lub jak kto woli, zwykłym świecie i zamieszkujących go niezwykłych ludziach. Jestem przekonana, że książka ta będzie inną dla każdego czytelnika, gdyż każdy odnajdzie w niej odmienne wartości, przesłanie, treści, które go zafascynują. Nie pozostaje mi zatem nic innego, niż zaprosić wszystkich w ten niezwykle klimatyczny świat amerykańskiej prowincji.., gdzie rzeczywistość i fikcja często mają wspólne imię..

 

Mai

Chyba każdy z nas posiada wydawnictwa, którym względnie ufa, że „wydają dobre książki". Dla mnie zdecydowanie taki jest MAG i od bardzo dawna miałam ochotę rozpocząć przygodę z ich „Ucztą Wyobraźni". Zachęcona innymi książkami spod ich znaku czułam, że również ten cykl mi się spodoba. W taki oto sposób trafił do mnie zbiór opowiadań Luciusa Sheparda – jak mogłam się bowiem oprzeć takiej kuszącej okazji?

 

Lucius Shepard jest jednym z bardziej wyróżniających się autorów amerykańskich w gatunkach science-fiction, fantasy i horror. Największym zainteresowaniem cieszą się jego ostatnie powieści – „Trujillo", „Modlitewnik amerykański", a także „Viator". Otrzymał między innymi nagrodę Johna W. Cambella. Aktualnie mieszka w Vancouver.

 

Książka zawiera w sobie trzy utwory Sheparda – wspomniany już „Modlitewnik amerykański" i „Viator" oraz „Luizjański blues". Chociaż początkowo wydaje się, że historie nie są ze sobą połączone, łatwo można znaleźć analogie – akcja bowiem zawsze rozgrywa się w małych miasteczkach, w duszącej atmosferze wśród hermetycznej społeczności.

 

W „Modlitewniku amerykańskim" poznajemy właśnie autora tej pozycji – Wardlina Stuarta. Odsiadując wyrok odnalazł sposób na modlitwę, która faktycznie się spełnia. Z przestępcy zmienia się w gwiazdę po wydaniu zbioru utworów. Jednak bóg, do którego zwraca się Wardlin nie tylko spełnia najskrytsze pragnienia z jego modlitw, przyjmuje on nawet żywą postać. Równocześnie na drodze Stuarta staje oszalały kaznodzieja, któremu nie podoba się działalność byłego więźnia.

 

Luizjańskie Grail jest mieściną leżącą jakby poza ramami rzeczywistości – płynie leniwym rytmem, z własnymi zasadami. Mieszkańcy wierzą w Dobrego Szarego Człowieka, który to obiecał im powodzenie i pomyślność, jeśli będą wierni tradycji, która niekiedy... jest bardzo brutalna.

 

Zwieńczeniem tomu jest opowieść o czterech mężczyznach, do których nareszcie uśmiechnął się los. Zakwaterowani na pokładzie Viatora, szukają surowców do odzysku. Jednak frachtowiec nie jest zwykłym statkiem. Thomas Willander, niejaki szef i kapitan, obserwuje zmiany wśród członków załogi, którzy zaczynają dziwnie się zachowywać. Zafascynowani urokiem Viatora nie mają zamiaru go opuścić...

 

Byłam pełna nadziei, co do pierwszego opowiadania, które równocześnie było najdłuższym z całego zbioru. Przez połowę „Modlitewnika amerykańskiego" przemknęłam jak burza. Zafascynował mnie bardzo dokładny, wnikliwy styl autora, to jak wchodził w różne tematy społeczne i psychologiczne. Chyba właśnie ta technika – drobiazgowej analizy – jest jednym z ogromnych plusów, który charakteryzuje wszystkie utwory Sheparda.

 

Również sam pomysł był bardzo oryginalny, jednak jego wykonanie ostatecznie zaczęło mnie męczyć. Warto zauważyć, iż przy pięknym języku autora, po dłuższym czytaniu irytuje brak wyrazistej akcji. Bogactwo wtrąceń, wręcz gawędziarski styl, sprawiał, że nawet w szybszych momentach sytuacji, analiza przez bohatera bardzo spowalniała tempo.

 

Shepard zaskoczył mnie natomiast „Luizjańskim blusem", o którym rzadko wspominały inne recenzje. Autor skupił się na wydarzeniach nocy świętojańskiej i łączył je bardzo z mistycznymi rytuałami, tworząc unikalną, niepokojąco-sensualną atmosferę. W moim odczuciu tak dogłębne zadbanie o klimat historii, wyszło na ogromny plus.

 

Również sama psychologia w tym utworze była na dobrym poziomie – autor podobnie jak w „Modlitewniku amerykańskim" zadbał o głęboki rys bohaterów, a także nakreślenie relacji międzyludzkich. Zarówno obserwacje, jak i filozoficzne, moralne postawy postaci bardzo mnie zaintrygowały.

 

Pomysł na fabułę jednak nie był odkrywczy, gdyż powtórzył się motyw zamkniętej społeczności – tak charakterystyczny dla wszystkich tych opowiadań Sheparda, jak i ogólnie znanych w literaturze powieści. To nie pierwsza taka historia, ale na pewno ciekawie wykonana.

 

Do „Viatora" z kolei mam bardzo mieszane odczucia, odkąd tylko usłyszałam, iż jest najlepszy ze wszystkich trzech utworów przedstawionych w tym zbiorze. Również tutaj Shepard wprowadził duszącą atmosferę, jednocześnie bardzo udziwniając akcję. „Viator" bez wątpienia był opowiadaniem, które mieszało realistyczne wydarzenia ze snami – ciężko było odróżnić oniryczne wizje od rzeczywistości, z czym też miał problem główny bohater.

 

Byłam poniekąd rozczarowana tym, iż autor nie pokusił się o stworzenie jakiejś odmiennej postaci, gdyż po przeczytaniu jego trzech opowiadań, miałam wrażenie, iż każdy z nich był niemal taki sam, chociaż mieli inną przeszłość i byli wciągnięci do innego środowiska.

 

Z drugiej strony bardzo zaskoczyła mnie jednakowa maniera językowa autora, którą zaliczam do niezwykłych pozytywów tej powieści. Widać, iż Shepard ma ukształtowany styl i trwa przy nim, dzięki czemu nie doświadczyłam nieprzyjemnych przepaści między budową opowiadań.

 

Zazwyczaj nie jestem przekonana do zbiorów różnych historii i tak było też tym razem. Jak się okazało – moje obawy były poniekąd słuszne, gdyż kiedy już wciągałam się w jedno z opowiadań, następowało kolejne. W pewnych momentach żałowałam, iż autor nie skupił się na jednym, dając spójną, bogatą historię.

 

Mam mieszane uczucia po lekturze tej pozycji, jednak jeżeli ktoś jest miłośnikiem głębokiej analizy, ciężkiej atmosfery i bogatego języka, bez wątpienia będzie to dla niego „uczta".

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial