Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Simon I Dęby

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Simon I Dęby | Autor: Marianne Fredriksson

Wybierz opinię:

Isadora

"Simon i dęby" to moje drugie spotkanie z twórczością szwedzkiej pisarki. Jej surowa, prosta proza przepełniona zaskakującą głębią oczywistych, a zarazem odkrywczych życiowych prawd, po raz pierwszy zauroczyła mnie i poruszyła na kartach powieści "Anna, Hanna i Johanna". Twórczość Marianne Fredriksson nie jest zbudowana z wielkich słów, nie dba też o formę - o jej wartości stanowi intuicyjna prostota w postrzeganiu emocji, uczuć i stanów psychicznych oraz wnikliwa, terapeutyczna ich analiza, która tak bardzo przypadła mi do serca. Już pierwsze wersy kolejnej powieści Fredriksson uświadomiły mi, jak bliska jest mi jej twórczość i jak bardzo tęskniłam za bijącym od niej ciepłem, zrozumieniem i nostalgią.

 

Simon jest żydowskim chłopcem adoptowanym przez bezdzietne małżeństwo Eryka i Karin Larssonów. Nie ma pojęcia o swoim prawdziwym pochodzeniu, chociaż czuje, jak wiele go od nich różni, nie tylko w sensie fizycznym. Przybrani rodzice chronią syna przed bezwzględnością otoczenia ukrywając przed nim tajemnicę jego pochodzenia wobec nasilającej się fali przedwojennego antysemityzmu. Jednakże w szkole Simon czuje się samotny, z trudem znosi też docinki i dręczenie ze strony kolegów - do czasu, kiedy zaprzyjaźnia się z Izaakiem i jego rodziną. Nie tylko zyskuje rówieśnika-przyjaciela, z którym może dzielić wszelkie chłopięce sekrety i marzenia, ale też wzór i autorytet w postaci ojca Izaaka, Rubena - zamożnego, dystyngowanego intelektualisty i człowieka interesu, który w znaczący sposób wpłynie na dalsze życie Simona.

 

Wybuch wojny i związane z tym faktem niebezpieczeństwo dla ludności żydowskiej wyzwala bieg wydarzeń, który nieoczekiwanie zacieśni więzi między chłopcami i ich rodzinami. Nadwrażliwy, obarczony traumą z dzieciństwa Izaak odnajdzie wsparcie w surowych, prostych, mocno stąpających po ziemi rodzicach przyjaciela, Simon zaś znajdzie zrozumienie i zacznie odkrywać własne przeznaczenie i samego siebie dzięki kojącej bliskości Rubena. Wkrótce Simon będzie musiał zmierzyć się z tajemnicą swojego pochodzenia, skomplikowanymi relacjami z przybranymi rodzicami i wybrać wreszcie własną drogę życia.

 

Marianne Fredriksson stworzyła poruszającą, zaskakującą głęboką i wielowymiarową opowieść dotykającą tak wielu aspektów ludzkiego życia, że wydaje się niemożliwością wyczerpujące potraktowanie tematu i zamknięcie go na niespełna czterystu stronach powieści. Tak się jednak stało i co ważne - nie można autorce odmówić przy tym wnikliwości analizy i kompleksowości w podejściu do tematu. Dominującą cechą jej prozy jest uniwersalizm wymykający się schematyzowaniu, uproszczeniom, generalizowaniu. Choć Fredriksson porusza wiele ważkich kwestii, o których można by pisać naukowe rozprawy, nieodmiennie za pomocą dość ubogich środków wyrazu wyłuskuje z nich to, co najcenniejsze, wydobywa ich sedno starając się jak najdobitniej ukazać złożoną prawdę o człowieku. Jej proza jest spokojna, pewna, przemyślana - czytelnik wyczuwa, że autorka przekazuje dokładnie to, co sobie zamierzyła i w sposób, jaki zaplanowała.

 

Jest mistrzynią w ukazywaniu ambiwalencji uczuć, niejednoznaczności emocji i złożoności natury ludzkiej za pomocą ograniczonych środków wyrazu, jej głos ma siłę i intensywność, dzięki którym długo jeszcze odbija się echem w głowie nie pozwalając o sobie zapomnieć. Szwedzka pisarka jak mało kto potrafi łączyć prostotę przekazu z najbardziej doniosłymi, fundamentalnymi i ważkimi kwestiami dla każdego człowieka - jej bohaterami są do bólu zwyczajni ludzie, którzy na naszych oczach przeżywają swe wzloty i upadki, kochają i nienawidzą, starzeją się, dojrzewają - wciąż zachodzą w nich zmiany, czy to pod wpływem okoliczności, czy to innych ludzi. Pokonują życiowe przeszkody, bezustannie do czegoś dążą, poznają swoje możliwości, dowiadują się o sobie różnych rzeczy, uczą się na własnych błędach, odkrywają swoje prawdziwe ja - nie zawsze zgodne z ich wyobrażeniami - swoje potrzeby, uczucia, emocje, swoją naturę, kształtują swój los pozostając w dynamicznych interakcjach z innymi ludźmi - nawiązując lub niszcząc relacje, zacieśniając więzi. Autorka stawia swoich bohaterów w konkretnych życiowych sytuacjach, pozwala korzystać z własnych doświadczeń, ale też popełniać im błędy - niezależnie od wszystkiego pozwala spojrzeć czytelnikowi na ich zmagania z wielu różnych punktów widzenia, przeanalizować na wszelkie możliwe sposoby - i za każdym razem czegoś nauczyć.

 

Marianne Fredriksson uświadamia, że dojrzewanie to proces, który trwa całe życie - nawet, kiedy nie zdajemy sobie z tego sprawy - i dla każdego przebiega on inaczej, wiąże się z odmiennymi doznaniami. Jej bohaterowie wywodzą się z różnych warstw społecznych i różnią się od siebie ogromnie - jak choćby wykształcony żydowski księgarz Ruben czy prosty robotnik Erik, który przeszedł drogę od socjalisty do kapitalisty. Niezależnie od tego każdy z nich zmaga się ze sobą, ze spuścizną własnej przeszłości, poszukuje własnej tożsamości i swojego miejsca na ziemi. Idealnym przykładem są Izaak i Simon - wychowani w rodzinach, które, choć obdarzały miłością, to jednak ich nie rozumiały, odnajdują pełną akceptację i siły do realizowania marzeń w kontaktach z rodziną przyjaciela. Skomplikowane i bolesne rodzinne relacje znakomicie i wnikliwie ilustruje więź Simona z przybranymi rodzicami, zwłaszcza z Karin, a także stosunki Klary z własną matką, która porzuciła ją w dzieciństwie. "Simon i dęby" to także opowieść o błędach przeszłości, z których może narodzić się coś dobrego i wartościowego, czego dowodem może być historia Rubena, a także o tym, że pewnych rzeczy zmienić nie można i jedyne, co należy zrobić, to pogodzić się z nimi i próbować żyć dalej - o czym świadczą perypetie Izy, ocalałej z zagłady siostrzenicy Rubena, kobiety bezwzględnej i niszczycielskiej. To opowieść o trudnej, męskiej przyjaźni, różnych jej barwach i odcieniach, o miłości silniejszej niż śmierć, o przewrotności losu, który nieustanną walkę zmienia u kresu życia w spokojną akceptację, przynosząc zrozumienie i ukojenie.

 

Powieść Marianne Fredriksson to cudownie mądra, pełna ciepła saga rodzinna osadzona w niespokojnych realiach wojennej i powojennej Szwecji. Wszystko, do czego bohaterowie dążą, kim się stają, czego doświadczają, zostało opowiedziane w piękny, ujmujący sposób, z psychologicznym wyczuciem i chwytającym za serce połączeniem prostoty i naturalności. To wyjątkowa lektura skupiająca się na odwiecznej ludzkiej potrzebie kształtowania własnego losu, poszukiwania własnej tożsamości i budowaniu więzi z minionymi oraz przyszłymi pokoleniami. To przede wszystkim poruszająca opowieść o poznawaniu samego siebie, stawaniu się, czego nieodłącznym etapem jest pożegnanie z dzieciństwem i dorastanie, tak wzruszająco i symbolicznie przedstawione za sprawą niezwykłej więzi łączącej Simona z dębami, reprezentującymi jasny, bezpieczny, doskonały świat, z którego trzeba kiedyś zrezygnować i którego nie da się odzyskać.

 

Amelia Grey

Każdy z nas bardzo dobrze wie, że można spotkać różne książki. Niektóre z nich na pozór nic w sobie nie mają, a potem dopiero odkrywają przed nami swój geniusz. W innych pokłada się olbrzymie nadzieję, by się następnie zawieść lub zachwycić. Ja takie nadzieje pokładałam w ,,Simonie i dębach", a to za sprawą słynnego ,,Chłopca w pasiastej piżamie", bo właśnie do niego ,,Simon..." był porównywany.

 

Opowieść przedstawiona nam przez Marianne Fredriksson to historia niejakiego Simona Larssona. Chłopiec żyje wraz z rodzicami w Szwecji, w czasach wojennych. Choć jest to kraj neutralny, to jednak strach i bieda dotykają ludzi. Rodzice Simona - Karin i Eryk, adoptowali go, kiedy ten był mały. Wiedzą, że jest on najprawdopodobniej Żydem i obawy z tego powodu ich paraliżują. Simon poznaje w szkole pewnego żydowskiego chłopca - Izaaka. Pochodzenia nie staje jednak na drodze, do wielkiej przyjaźni, jaka się między nimi tworzy. Przeżyją oni wiele wzlotów i upadków, chwil trudnych i wymagających wzajemnego wsparcia, które otrzymają on siebie i swych rodzin.

 

Przyznaję, że ,,Chłopiec w pasiastej piżamie" jest mi znany jedynie z wersji filmowej i dlatego nie chcę tu zbytnio porównywać jego i ,,Simona i dębów". Nic jednak nie poradzę, że takie porównania same przychodzą na myśl. W tej pierwszej historii wrażliwość i końcowa tragedia przytłaczały odbiorcę i wyciskały łzy z oczu. W ,,Simonie..." nie znajdziemy już tego samego, ale sądzę, że nie powinniśmy też zbytnio szukać, bo dwóch takich opowieści nigdy nie znajdziemy. Nie myślcie jednak, że ,,Simon i dęby" to niewypał i kompletna porażka. Co to, to nie! Ta książka to niewątpliwie coś innego. Ma w sobie prawdziwość, która wylewa się z każdej strony i przejmuje do głębi. Całość dzieje się na tle wojennym, ale nie na tym głównie skupiła się autorka. Mamy tu oczywiście motyw żydostwa i ich ogromnej tragedii, jaką musieli przeżyć, jednak wojna to tylko tło. Ta książka to tak naprawdę powieść o dojrzewaniu i szukaniu siebie, tylko że oczywiście w czasach wojennych. Autorka przedstawia nam długą drogę, jaką człowiek musi przejść, aby w końcu doświadczyć spokoju. Pokazane są tu wszelkie życiowe rozterki, a także więzy, które łączą na pozór zupełnie obcych sobie ludzi.

 

Marianne Fredriksson poprowadziła to naprawdę mistrzowsko. Nic na dobrą sprawę nie nudziło. Powiedzieć, że książkę czytało się przyjemnie byłoby chyba nieodpowiednie do opisywanej historii, ale tak właśnie było. Momenty, które miały służyć zadumie, wywoływały ją. Te, które miały bawić, bawiły, a reszta stwarzała okazję do po prostu przyjemnej lektury. Wszystko na swoim miejscu, można by rzec. Jedyną tylko rzeczą, która mnie nie tyle irytowała, ile wydawała mi się niepotrzebna, były wątki metafizyczne. W innym wypadku może i by się sprawdziły, ale tu tylko zaśmiecały historię. Choć potem było naukowe wytłumaczenie, to i tak, jakoś mi ten motyw nie podszedł.

 

Bohaterowie również stoją na wysokim poziomie. Powierzchowność absolutnie nie wchodzi tu w grę. Nie tylko znamy dokładną historię każdego z nich, ale widzimy wiele warstw ich osobowości, które stopniowo możemy odkrywać. Na pierwszy plan wychodzi obserwacja. Patrzenie, na ich zachowanie, współodczuwanie problemów, szukanie przyczyn i skutków. Wszystko to wpływa na ich niesamowitą prawdziwość. Główny bohater Simon - to przykład postaci nie pozbawionej wad, ale takiej, którą lubimy pomimo nich. Chłopak nie jest wyidealizowany i to jak najbardziej punktuje. Na jego przykłądzie pokazana jest nienawiść, jaka często się rodzi w okresie dojrzewania, poszukiwanie siebie i problemy, które towarzyszą nam przez całe życie. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie również jego przybrana mama - Karin. Ta kobieta mogłaby przenosić góry.

 

,,Simon i dęby" to naprawdę piękna książka. Ma w sobie to ,,coś", czego często szukamy, a nie zawsze udaje nam się to znaleźć. To przede wszystkim opowieść o przyjaźni, która łączy ludzi, ale także o trudach, które na nas czekają. Prawda przepływa z niej na nas. Jeżeli się nad nią zastanawiacie, nie róbcie już tego! Gorąco ją Wam polecam!

Aneczka

Literatura okresu drugiej wojny światowej od zawsze mnie fascynowała i chociaż czytałam już wiele publikacji na jej temat, nie pozostaję obojętną na tragizm opisywanych zdarzeń, wręcz przeciwnie. Stale sięgam po inne książki celem zdobycia nowych informacji, czy poznania ważnych faktów historycznych. Z takim nastawieniem zaczęłam czytać powieść autorstwa Marianne Fredriksson, jednakże poszukiwanych przeze mnie elementów było zdecydowanie zbyt mało. Działania wojenne są niejako tłem innych wydarzeń, z tego powodu sama istota wojny do mnie nie przemawia. Słyszy się o niej tylko w radiu, a społeczeństwo żyje własnymi, codziennymi sprawami.

 

Tytułowy bohater to wrażliwy i empatyczny chłopiec, charakteryzuje się nieco ciemniejszą karnacją niż rodzice, czarnymi włosami oraz ciemnymi oczami, ale do pewnego czasu w ogóle nie jest świadomy tego, że wyróżnia się od reszty. Przybrana matka - Karin to bardzo piękna i dobra kobieta o zdecydowanej osobowości, do której zwracano się bezustannie o pomoc, gdyż potrafiła uważnie słuchać. Ojciec - Eryk to człowiek pełen sprzeczności, jednak dokładał wszelkich starań, aby spełnić edukacyjne marzenia Simona, nie szczędził pieniędzy, których raczej nigdy nie brakowało. Oboje byli dumni z osiągnięć syna. Zdecydowanie lepszy kontakt miał z matką, przyziemnego ojca niejako się wstydził. Poznaje Izaaka, żydowskiego chłopca, z którym przyjaźni się aż do osiągnięcia dojrzałego wieku.

 

Karin i Eryk nie wiedzieli, który moment jest odpowiedni na poinformowanie Simona o jego biologicznych rodzicach. Poza tym pojawił się we wsi antysemityzm, co ostudziło ich zapał do wyznania prawdy. Obawiali się o jego życie i bezpieczeństwo, drżeli z tego powodu każdego dnia. Żadna chwila nie była odpowiednia, ale wyjawiają w końcu sekret o pochodzeniu Simona, który jest szczerze zaskoczony, gdyż nie spodziewał się, że akurat TA kobieta go urodziła. Od zawsze odczuwał w stosunku do niej pewien rodzaj niechęci, ale postanawia z nią porozmawiać i wypytać o szczegóły dotyczące biologicznego ojca. Sytuacja zamiast osiągnąć większą klarowność, jeszcze bardziej się komplikuje.

 

„Simon i dęby" to piękna, ujmująca i ciepła opowieść o przyjaźni, dorastaniu oraz poszukiwaniu własnej tożsamości. Jak wspomniałam na wstępie odczułam niedosyt wydarzeń związanych bezpośrednio z działaniami wojennymi, chociaż znalazłam informację o tym, że tuż po zakończeniu walk w angielskich gazetach pojawia się prawda o wojnie, obozach koncentracyjnych w Polsce i Niemczech. Życie bohaterów toczyło się utartym trybem, nawet zdarzały się zabawne momenty, co świadczy o pewnej emocjonalnej równowadze. Świat nie był tylko zły, ani tylko dobry, wszystko mieszało się w odpowiednich proporcjach. Autorka zastosowała płynną narrację i zarysowała idealny szkic postaci dopracowanych wręcz perfekcyjnie. Okładka książki jest estetyczna i bardzo mi się podoba, pomimo, iż nie ma związku z jej treścią. Staranne wydanie zasługuje na najwyższe uznanie. Trudno mi przyporządkować powieść do gatunku literatury historycznej, bardziej skłaniam się ku obyczajowej. Przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, ale czegoś mi brak. Pomimo tych drobnych niedoskonałości zachęcam do lektury, bo jest godna uwagi każdego czytelnika.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial