Bojalubietakinie
-
W przeciągu ostatnich dni rozmawiałam z kilkoma osobami, które kiedy słyszały, że czytam „Ptaki ciernistych krzewów" bardzo się dziwiły. Większość z nas pamięta serial z Richardem Chamberlainem i Rachel Ward w rolach głównych i niestety wielu ludziom nie kojarzy się on najlepiej. Słyszałam z ust moich znajomych: „eee romansidło", „taki harlequin?", „po co to czytać?". Mimo wszystko zaryzykowałam i przeczytałam i nie żałuję ani trochę.
„Ptaki ciernistych krzewów" to saga rodzinna rozgrywająca się przez ponad pół wieku. Opowiada losy Meggie Cleary i jej rodziny – ośmiu braci, rodziców, a później także jej dzieci. Dziewczynka w dzieciństwie przybywa z rodziną z Nowej Zelandii do Australii gdzie osiadają na stałe. Drogheda – farma, którą mają się zająć, staje się ich całym światem. Mimo tylu złych wspomnień z którymi miejsce to będzie się kojarzyć nadal pozostanie dla nich oazą do której będą wracać.
Meggie tuż po przybyciu do Australii poznaje księdza Ralpha. Z czasem między dorastającą dziewczyną a kapłanem rodzi się miłość, która trwać będzie po grób. Miłość trudna, zakazana, ale prawdziwa, jedna na całe życie.
Spodziewałam się, że w „Ptakach ciernistych krzewów" kwestie miłosne będą rozbuchane i tylko czasem jakiś poboczny wątek wyrwie mnie z tego „romansidła". Otóż nie! Gdyby pozbawić tej powieści wątku miłosnego, pozostałaby naprawdę świetna powieść społeczno-obyczajowa ukazująca życie ludzi w Australii, ich walkę z naturą, z przeciwnościami losu, ich pracę, przyjemności, także ich morale.
Uważam, że pod względem fabularnym ta powieść jest naprawdę świetna. Colleen McCullough potrafiła wciągnąć mnie w akcję tak mocno, że czytałam tę książkę dniami i nocami i przyznam, że nawet nie poczułam kiedy minęło te 550 stron. Co we mnie po niej pozostanie? Niezwykły obraz życia w Australii, plądrującej wszystko suszy, zbawiennych deszczy, dzięki którym życie mogło się odrodzić. Pozostanie we mnie też ta legenda:
„Pewna legenda opowiada o ptaku, który śpiewa jedynie raz w życiu, piękniej niż jakiekolwiek stworzenie na Ziemi. Z chwilą gdy opuści rodzinne gniazdo, zaczyna szukać ciernistego drzewa i nie spocznie, dopóki go nie znajdzie. A wtedy, wyśpiewując pośród okrutnych gałęzi, nadziewa się na najdłuższy, najostrzejszy cierń. Konając wznosi się ponad swój ból, żeby prześcignąć w radosnym trelu słowika i skowronka. Jedyną najświetniejszą pieśnią, za cenę życia. Cały świat zamiera, aby go wysłuchać, uśmiecha się nawet Bóg w Niebie. Bo to, co najlepsze, trzeba okupić ogromnym cierpieniem... Przynajmniej tak głosi legenda."
To co najlepsze trzeba okupić ogromnym cierpieniem. To co wykradło się Bogu, trzeba Mu oddać, bo w życiu nie ma nic za darmo.