Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Stowarzyszenie Miłośników Literatury I Placka Z Kartoflanych Obierek

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 4 votes
Akcja: 100% - 5 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 6 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Stowarzyszenie Miłośników Literatury I Placka Z Kartoflanych Obierek | Autor: Annie BarrowsMary Ann Shaffer

Wybierz opinię:

Marpil

Do sięgnięcia po tą książkę skłonił mnie tytuł – uważam, ze jest naprawdę fantastyczny! No i w pełni oddaje ducha książki.

 

A opowieść dzieje się tuż po wojnie (1946 rok). Młoda pisarka, Juliet, całkiem przez przypadek nawiązuje korespondencję z mieszkańcem wyspy Guernsey. Dowiaduje się, iż na wyspie działa właśnie Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. To grupa przyjaciół, którzy aby przetrwać czasy wojny, czytali książki, a potem spotykali się i opowiadali sobie o nich. Jako, że był problem z zaopatrzeniem, jeden z nich wymyśla ów tytułowy placek, żeby spotkania miały milszy charakter. Po wojnie, związani nićmi przyjaźni i wzajemnej sympatii, spotykają się nadal, by cieszyć się literaturą, ale też własnym towarzystwem.

 

Zaintrygowana Juliet postanawia pojechać na wyspę i napisać książkę o okupacji Wysp Normandzkich - o tym, jak zwykli ludzie dawali sobie radę z wojną.

 

Stowarzyszenie..." to powieść epistolarna – mnóstwo korespondentów pojawia się na łamach ksiązki – nie tylko sama Juliet, ale jej przyjaciele i mieszkańcy wyspy. Trochę przeszkadzało mi, że w każdym z listów styl jest podobny, że autorka nie zróżnicowała sposobu pisania na tyle, żeby odróżnić listy Juliet od listów na przykład prostych mieszkańców wyspy (pisarka, a hodowca świń...).

 

Ale cała powieść jest napisana lekko, z niesamowicie ciepłym humorem, choć momentami mrozi krew w żyłach – odniesienia do czasów wojennych naprawdę nie pozostawiają obojętnym. Tylko, że chyba zamysł był taki, iż mają utonąć w powodzi uśmiechów i życzliwości Guernsejczyków.

 

Właściwie, gdy czytałam tę książkę, to wciąż miałam w głowie Anię z Zielonego Wzgórza – to ona mogłaby być Juliet.

 

Miła, zabawna książka, akurat na koniec zimy, gdy już słońce puka w okiennice. Taki malutki promyk. I choć nie jest to jakieś przełomowe, epokowe dzieło, to wysoka ocena, za cenny uśmiech.

 

I jeden cytat, dotyczący chyba nas wszystkich:

„Właśnie to uwielbiam w czytaniu – w każdej książce odkrywam jakiś drobiazg, który skłania do przeczytania następnej pozycji, a tam znów jest coś, co prowadzi do kolejnej. I tak w postępie geometrycznym – bez końca i żadnej inne motywacji prócz czystej przyjemności."
[s.17]

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial