Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Długi Wrześniowy Weekend

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 19 votes
Akcja: 100% - 19 votes
Wątki: 100% - 20 votes
Postacie: 100% - 26 votes
Styl: 100% - 21 votes
Klimat: 100% - 32 votes
Okładka: 100% - 18 votes
Polecam: 100% - 20 votes

Polecam:


Podziel się!

Długi Wrześniowy Weekend | Autor: Joyce Maynard

Wybierz opinię:

Varia

 Adele jest rozwódką mieszkającą samotnie ze swoim trzynastoletnim synem Henrym. Kiedy przed długim weekendem wybierają się do pobliskiego marketu na zakupy, nie są świadomi, jak bardzo ta wyprawa odmieni ich dotychczasowe życie. W dziale z prasą zaczepia ich nieznany mężczyzna. Wydawać by się mogło, że nic w tym dziwnego, gdyby nie jego krwawiąca noga i niecodzienna propozycja. Frank prosi o małą przysługę, podwiezienia go w jedno miejsce.

 

W samochodzie okazuje się, że miejscem które miał na myśli jest ich dom. Co jednak zaskakujące, Adele bez cienia obaw zgadza się przyjąć pod swój dach nieznajomego. Gdy niedługo po tym wychodzi na jaw kim naprawdę jest Frank, nie tylko nie wpada w panikę, ale wręcz postanawia go chronić.

 

Książka Joyce Maynard opisuje zaistniałą sytuację dość nietypowo, bo z perspektywy małego chłopca. Jego oczami postrzegamy matkę – tancerkę nie mogącą się odnaleźć we własnym życiu, ojca – posiadającego już nową rodzinę oraz mężczyznę niespodziewanie pojawiającego się na ich drodze. W jego świecie trudy dnia codziennego przeplatają się z wątpliwościami okresu dojrzewania, a z pozoru groźny przestępca przejmuje rolę głowy rodziny.

 

Z kolejnych stron powieści dociera do nas obraz przeszywającej samotności i niezrozumienia. Matkę Henry'ego wszyscy mają za dziwaczkę, która nie potrafi znaleźć sobie poważnego zajęcia, a on sam czuje się wyobcowany i pozbawiony wiernego przyjaciela. Niespodziewanie, lekiem na to wszystko okazuje się być zbiegły więzień. Ale czy rzeczywiście jego intencje są tak czyste, jak to deklaruje? Jak zakończy się ta zaskakująca znajomość?

 

Od historii zachwalanej przez samą Jodi Piocult wiele oczekiwałam, ale nie mogę niestety powiedzieć by Długi wrześniowy weekend jakoś szczególnie mnie oczarował. Książkę czyta się wprawdzie bardzo przyjemnie, ale brakuje w niej napięcia. Wydaje mi się, że żyjąc w jednym domu ze zbiegiem oskarżonym o morderstwo, powinno się wyczuwać nieustające zagrożenie. Nawet jeśli nie z jego strony, to przynajmniej z powodu policyjnego dochodzenia, a tym czasem opisana tu trójka bohaterów mieszka ze sobą jakby nigdy nic. Wspólne śniadania, tańce, gotowanie... Za mało w tym realności. Gdzie jest jakaś niepewność, zwątpienie, próba ucieczki?

 

Powieść pani Maynard odbieram jako dobrą obyczajówkę, jednak daleką od prawdopodobieństwa zaistnienia w prawdziwym świecie. Są w niej fragmenty tak samo wzruszające, co i irytujące, dlatego trudno jest mi ją jednoznacznie ocenić. Nie spisuję jej na straty, ale przyznam szczerze, że spodziewałam się po niej czegoś znacznie głębszego.Adele jest rozwódką mieszkającą samotnie ze swoim trzynastoletnim synem Henrym. Kiedy przed długim weekendem wybierają się do pobliskiego marketu na zakupy, nie są świadomi, jak bardzo ta wyprawa odmieni ich dotychczasowe życie. W dziale z prasą zaczepia ich nieznany mężczyzna. Wydawać by się mogło, że nic w tym dziwnego, gdyby nie jego krwawiąca noga i niecodzienna propozycja. Frank prosi o małą przysługę, podwiezienia go w jedno miejsce. 

W samochodzie okazuje się, że miejscem które miał na myśli jest ich dom. Co jednak zaskakujące, Adele bez cienia obaw zgadza się przyjąć pod swój dach nieznajomego. Gdy niedługo po tym wychodzi na jaw kim naprawdę jest Frank, nie tylko nie wpada w panikę, ale wręcz postanawia go chronić.

Książka Joyce Maynard opisuje zaistniałą sytuację dość nietypowo, bo z perspektywy małego chłopca. Jego oczami postrzegamy matkę – tancerkę nie mogącą się odnaleźć we własnym życiu, ojca – posiadającego już nową rodzinę oraz mężczyznę niespodziewanie pojawiającego się na ich drodze. W jego świecie trudy dnia codziennego przeplatają się z wątpliwościami okresu dojrzewania, a z pozoru groźny przestępca przejmuje rolę głowy rodziny.

Z kolejnych stron powieści dociera do nas obraz przeszywającej samotności i niezrozumienia. Matkę Henry’ego wszyscy mają za dziwaczkę, która nie potrafi znaleźć sobie poważnego zajęcia, a on sam czuje się wyobcowany i pozbawiony wiernego przyjaciela. Niespodziewanie, lekiem na to wszystko okazuje się być zbiegły więzień. Ale czy rzeczywiście jego intencje są tak czyste, jak to deklaruje? Jak zakończy się ta zaskakująca znajomość?

 Od historii zachwalanej przez samą Jodi Piocult wiele oczekiwałam, ale nie mogę niestety powiedzieć by Długi wrześniowy weekend jakoś szczególnie mnie oczarował. Książkę czyta się wprawdzie bardzo przyjemnie, ale brakuje w niej napięcia. Wydaje mi się, że żyjąc w jednym domu ze zbiegiem oskarżonym o morderstwo, powinno się wyczuwać nieustające zagrożenie. Nawet jeśli nie z jego strony, to przynajmniej z powodu policyjnego dochodzenia, a tym czasem opisana tu trójka bohaterów mieszka ze sobą jakby nigdy nic. Wspólne śniadania, tańce, gotowanie... Za mało w tym realności. Gdzie jest jakaś niepewność, zwątpienie, próba ucieczki?

 

Powieść pani Maynard odbieram jako dobrą obyczajówkę, jednak daleką od prawdopodobieństwa zaistnienia w prawdziwym świecie. Są w niej fragmenty tak samo wzruszające, co i irytujące, dlatego trudno jest mi ją jednoznacznie ocenić. Nie spisuję jej na straty, ale przyznam szczerze, że spodziewałam się po niej czegoś znacznie głębszego.

 

Molly

 Nieporozumienia spowodowane specyfiką współczesnego świata, mijanie się pozornie bliskich ludzi i niedostrzeganie się w życiu codziennym nieuchronnie prowadzą do rozpadu rodziny, który jest plagą naszych czasów. Potem zostaje zgorzknienie i bezdenna samotność, powodujące ciągłe spoglądanie wstecz i zdystansowanie do świata. Najbardziej jednak podczas rozwodu rodziców cierpi dziecko - dziecko, w którego świecie wszystko jest czarno-białe i zaskakująco proste, i które nie jest w stanie pojąć przyczyny końca miłości rodziców, bo jego przyczyną jest przecież cała masa szarości, niedomówień, a czasem przemilczeń.

 

Maynard w swej powieści oddaje głos właśnie tak doświadczonemu przez los dziecku, 13-letniemu Henry'emu wychowywanemu samotnie przez matkę, patrzącemu z boku na szczęście ojca w innej, nowej i, w domyśle lepszej, rodzinie. Zabieg uczynienia narratorem dziecka z rozbitej rodziny i próby pokazania naznaczonego porzuceniem świata oraz targających nim skrajnych emocji był według mnie bardzo dobrym pomysłem. I choć rzutuje to dość znacząco na styl powieści, to jednocześnie czyni ją bardziej autentyczną i wzmacnia siłę jej przekazu.

 

Przejmująca samotność, przemożna potrzeba kontaktu z drugą osobą, niezaspokojone emocje i nadzieje oraz tęsknota za, choćby nawet bardzo naciąganą normalnością – chyba ta mieszanka nagromadzonych w sercach Adele i jej syna uczuć każe im zainteresować się poturbowanym i zakrwawionym nieznajomym, którego spotykają w centrum handlowym tuż przed tytułowym długim wrześniowym weekendem, czyli dorocznym amerykańskim Świętem Pracy. I tu Maynard albo się zapomina, albo umyślnie wpada w konwencję baśniową nakładając swym bohaterom różowe klapki na oczy i abstrahując od rzeczywistości w krainę marzeń i nadziei. Bo wspaniale jest piec ciasta brzoskwiniowe, wspaniale jest snuć plany na przyszłość z spiesznymi oświadczynami włącznie, jednak nawet najniepoprawniejszy optymista zwykle zwraca przy tym wszystkim uwagę, na fakt iż jego obiekt uczuć jest ściganym pod zarzutem morderstwa zbiegiem. Jednak Adele i jej synowi zdaje się to w ogóle nie przeszkadzać.

 

„Długi wrześniowy weekend" oscyluje między kiczem a literaturą z przesłaniem, zawiera masę emocji, niejednokrotnie skrajnych i kontrastujących ze sobą, niektóre rozwiązania są według mnie mocno przekombinowane, nieprawdopodobne wręcz. Portrety charakterologiczne też nie do końca się autorce udały – bo kto mając w życiorysie bolesny rozwód jest w stanie błyskawicznie zaufać nieznajomemu, odciąć się od przeszłości, zapomnieć o minionym? Warto jednak przeczytać powieść, by wchłonąć unoszący się w fabularnej atmosferze optymizm, by uwierzyć, że w życiu zdarzają się zaskakujące zwroty akcji, że szczęście można spotkać nawet pod centrum handlowym. Powieść może być też lekcją przestrzegającą przed ocenianiem ludzi na podstawie pozorów i stereotypów.

 

Kala

 Joyce Maynard to znana amerykańska autorka, która w Polsce nie zyskała jednak jeszcze szerokiego grona czytelników, ceniona głównie za powieści obyczajowe obracające się wokół tematu rodziny. W 1988 roku, kiedy światło dzienne ujrzały jej pamiętniki, stała się przedmiotem ostrej krytyki za ujawnienie historii swojego związku z J.D. Salingerem. Joyce Maynard była reporterką "New York Timesa", dziennikarką w kilku czasopismach, a także komentatorem radiowym. Długi wrześniowy weekend to już szósta z kolei fikcyjna powieść autorki, doceniona przez kolegów z branży literackiej.

 

Życie Henry'ego znacznie różni się od codzienności rówieśników. Odkąd przed laty małżeństwo jego rodziców stało się fikcją, nic nie układało się już tak jak powinno. Pogrążona w depresji matka odgrodziła się od codziennego życia grubym murem, z kolei ojciec znalazł pocieszenie w ramionach innej kobiety. Henry stara się na swój sposób poradzić sobie z własnymi problemami, niestety - bez większych efektów. Odtrącony przez kolegów, wiecznie porównywany przez ojca do swojego przyrodniego brata, prowadzi raczej samotne i monotonne życie.

 

Życie Henry'ego i jego matki ulega jednak radykalnej zmianie w chwili, gdy w ich życiu pojawia się tajemniczy mężczyzna. Zabrany z centrum handlowego Frank okazuje się być zbiegłym z więzienia przestępcą, oskarżonym o morderstwo, którego jakoby nie popełnił. Wbrew logice Adele i Henry decydują się pomóc mężczyźnie. Od tamtej pory między zakładnikami, a zdesperowanym uciekinierem wytwarza się zadziwiająca więź. Frank sprawia, że monotonne, pozbawione radości życie Adele nabiera kolorów. Kobieta wreszcie zaczyna się uśmiechać i wierzyć w lepsze jutro, z kolei Henry znajduje w osobie Franka wymarzonego ojca. Tylko czy szczęście budowane na tak cienkich fundamentach przetrwa? Jak naprawdę rysuje się przeszłość Franka? I jak upiec najlepsze ciasto brzoskwiniowe?

 

Muszę przyznać, że nazwisko pani Joyce Maynard było mi zupełnie obce. O ile w ogóle kiedykolwiek obiło się o moje uszy, nie zagościło długo w pamięci. Nie wiedziałam więc czego powinnam oczekiwać po lekturze. Pierwsze co rzuciło mi się jednak w oczy wówczas, gdy Długi wrześniowy weekend wpadł w moje dłonie to rekomendacja umieszczona na okładce. Z reguły ich nie czytam. Wychodzę z założenia, że każdy ma inny gust i czyjeś słowa nie zmienią sposobu w jaki odbiorę daną lekturę. A jednak nazwisko ukochanej autorki sprawiło, że mój apetyt na twórczość pani Maynard wzrósł.

 

Fabuła powieści nie grzeszy oryginalnością. Mamy kobietę i mężczyznę - oboje są obarczeni ciężkim bagażem doświadczeń, oboje zwątpili w szczęśliwą przyszłość i oboje przeżywają swojego rodzaju odrodzenie. Słowem - historia bardzo podobna do setek innych opowieści podobnego rodzaju. Tyle, że Joyce Maynard kreśli nam swoją w całkiem odmienny sposób, dokładniej rzecz mówiąc - przedstawia ją oczami Henry'ego. Niektórzy z Was pewnie pokiwają z niesmakiem głową, inni, a tych będzie zdecydowanie więcej, z góry spisze powieść na straty. Bo co o miłości może wiedzieć trzynastoletni chłopiec? Na dodatek chłopiec, który w swoim życiu nie doznał zbyt wiele rodzicielskich uczuć i który boryka się z własnymi problemami w samotności? Niewiele. Wiedza Henry'ego opiera się na skrawkach wspomnień - tych prawdziwych i tych, które stworzył w swojej głowie. Tyle, że właśnie to czyni powieść amerykańskiej autorki inną, co więcej - lepszą

 

Jeżeli chodzi o bohaterów, dla odmiany ich ilość jest ściśle ograniczona. Choć oczywiście autorka wspomina wiele różnych imion, na pierwszy plan wypchnięte są tylko trzy postacie - Henry, Adele oraz Frank. Gdyby skupić się jedynie na kreacji ich charakterów, efekt nie byłby zadowalający. Dla podkreślenia efektu autorka nieco wyolbrzymiła nie które cechy, a także emocje towarzyszące kolejnym zdarzeniom. Tyle, że nie możemy zapomnieć, że bohaterowie stanowią nierozłączny element z fabułą. A kiedy te dwa czynniki zostaną połączone wspomniany wyżej mankament zanika, gdyż oba doskonale ze sobą współgrają.

 

Zdecydowanym atutem powieści pozostaje lekki, przyjemny i niezwykle plastyczny styl Joyce Maynard. Obranie Henry'ego narratorem było doskonałym posunięciem. Tych, którzy obawiają się opowieści oblanej słodkim lukrem mogę również uspokoić; choć miłość rzeczywiście pozostaje głównym tematem historii, nie wypiera innych, równie ważnych kwestii. Długi wrześniowy weekend to opowieść o dorastaniu i wszelkich jej aspektach. Mamy więc do czynienia z próbą akceptacji swojego, w pewnym sensie, nowego ciała, odnajdywaniem prawdziwego siebie, a także, przede wszystkim, trudną relacją z rodzicami.

 

Powieść Joyce Maynard jest pozycją wartą uwagi dla tych którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w dorosłym życiu i tym, którzy czują się już pewnie na owym gruncie. Długi wrześniowy weekend idealnie sprawdza się jako lekka, jesienna lektura. Z przyjemnością będą powracać do historii Henry'ego, a także innych opowieści pióra amerykańskiej autorki.

 

Za lekturę niezmiernie dziękuję wydawnictwu Videograf II

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial